***********************************
- Co On tutaj robi?!! - wrzasnąłem.
Rose stanęła przede mną. Bała się, że nerwy mi za bardzo
puszczą. I miała rację.
- Przyszedłem do Rose. Jakiś problem?
- Żebyś wiedział! Wynoś się!
- Sam się wynoś. Przerwałeś nam
rozmowę.
- Po co Go wpuściłaś?!
- Uspokój się. Coś mi obiecałeś,
pamiętasz?
- Każ mu wyjść bo pierwszy raz w
życiu nie dotrzymam słowa.
- Daj nam chwilę. Poczekaj w kuchni –
próbowałam jakoś załagodzić sytuację.
- Tylko ją tknij ..
- Michael! Idź do kuchni –
zaczekałam, aż wszedł do kuchni i ponownie usiadłam naprzeciwko
Erika. Miałam dobry widok na drzwi od kuchni. Wolałam mieć oko na
kuchnie, gdyby Michaelowi coś odbiło – Mów czego chcesz.
- Chcę porozmawiać o wczoraj.
- O tym jak podałeś mi narkotyk?! Jak
mogłeś? Zawsze Cię broniłam przed rodzicami i Sally, gdy mówili,
że jestem ćpunem. Dlaczego ich nie posłuchałam. Ale nie
przypuszczałam, że zrobisz mi coś takiego.
- Przecież chciałaś.
- Chciałam, ale potem zmieniłam
zdanie, ale ty mnie nie posłuchałeś. Dlaczego to zrobiłeś? - nie
odpowiedział – Odpowiesz?! Chciałeś mieć mnie na wyłączność?
Jesteś nienormalny. Nie chcę Ci już widzieć. Wyjdź
- Jestem Ci potrzebny.
- Chyba żartujesz. Niby do czego? -
nagle wziął moje dłonie w swoje.
- Drżą – faktycznie, ale wcześniej
nie zwróciłam na to uwagi – Będzie coraz gorzej.
- O czym ty mówisz? - wyrwałam
dłonie.
- Jesteś uzależniona. Potrzebujesz
działki – wyciągnął z kieszeni strzykawkę.
- Nie! Nie potrzebuje.
- Daj sobie pomóc – podszedł do
mnie.
- Odejdź ode mnie!
- Ciszej.
- Ni .. - zasłonił mi ręką usta.
Nie mogłam mu się wyrwać. Zobaczyłam biegnącego Michaela. Rzucił
Erikem o ścianę, gdy jeszcze leżał, kapnął Go w brzuch.
- Ty śmieciu! Zabiję Cię!
- Nie! - spojrzał się na mnie i
podszedł.
- Nic Ci nie zrobił? - pokręciłam
głową – Zabije Cię! - chciał do niego podejść, ale Go
powstrzymałam.
- Proszę Cię.
- Już dobrze – objął mnie. Czułam
jak jego serce strasznie szybko bije. Był strasznie zdenerwowany.
Erik się podniósł, trzymając za brzuch.
- Myślisz, że ją znasz? Gówno o
niej wiesz! - odezwał się Erik – To ja o niej wiem wszystko.
- Doprawdy? - wypuścił mnie z objęć
i odwrócił się w jego stronę – Myślisz, że wiesz o niej
wszystko? - wiedziałam do czego zmierza.
- Przestań!
- Zaraz Ci udowodnię, że tak nie
jest.
- Co ty robisz? - odwróciłam Go w
moją stronę – Idź już – powiedziałam do Erika. Skierował
się do drzwi, ale jeszcze się odwrócił.
- Gdybyś potrzebowała działki to
wiesz gdzie mnie szukać – to podziałało na Michaela jak płachta
na byka.
- Coś ty powiedział? - zaczął iść
w jego stronę. Szybko Go wyprzedziłam – Zaraz pożałujesz –
ledwo Go powstrzymałam.
- Spieprzaj do cholery! - wydarłam się
bo już dłużej bym Go nie utrzymała. Zaśmiał się i wyszedł –
W końcu – spojrzałam na Michaela. Ciągle patrzył się na drzwi
i w oczach miał tyle gniewu, że jeszcze nigdy nie widziałam –
Michael? - nie zwrócił na mnie uwagi. Dziwnie się czułam.
Usiadłam na kanapie. Miałam dreszcze i było mi zimno. Nie
wiedziałam co się dzieje. Schowałam twarz w dłoniach i czekałam,
aż przejdzie.
- Rose? - ukucnął przede mną – Co
się dzieje?
- Nic .. naprawdę.
- Kiepsko kłamiesz – dotknął
mojego ramienia – Cała się trzęsiesz. Zimno Ci? - pokiwałam
głową – Gdzie Sally ma koce?
- W tamtej szufladzie – wyciągnął
jeden i mnie nim okrył. Usiadł obok mnie.
- Gdzie jest Sally?
- Wyszła do sklepu na rogu.
- Miała Cię pilnować – wyczułam w
jego głosie, że miał żal do Sally.
- Nie potrzebuje opieki non stop.
- Teraz potrzebujesz … lepiej Ci?
- Tak – to nie była prawda. Czułam
się jeszcze gorzej.
- I znowu kłamiesz. Mnie nie oszukasz
… mówił co Ci podał?
- Nie, ale przecież … to był tylko
jeden raz … nie mogłam się uzależnić … to trwa dłużej –
opuścił głowę.
- Jeżeli podał Ci heroinę to …
jest możliwe, ale nie bój się. Pomogę Ci z tego wyjść.
- O Boże. Po co ja tam poszłam.
Jestem głupia
- Nie jesteś. Już Ci powiedziałem,
że Ci pomogę, ale odpowiedź mi na jedno pytanie … ufasz mi? -
patrzyłam się przez chwilę na niego.
- Tak – naprawdę mu ufałam.
- To powiem Ci co to teraz zrobimy.
Spakujesz się i zabieram Cię do hotelu.
- Po co?
- Chcesz, żebym Ci pomógł?
- Tak.
- To nie zadawaj pytań. Pomogę Ci się
spakować – wziął mnie za rękę i zaprowadził do mojego pokoju.
Ja nie byłam w stanie się spakować, więc zrobił to za mnie
Michael.
- Co tutaj się dzieje? - w drzwiach
stała Sally.
- To ja bym chciał wiedzieć.
- Nie rozumiem.
- Miałaś ją pilnować.
- Wyszłam tylko na chwilę.
- Ładna mi chwila. Zabieram Rose do
hotelu.
- Możesz mi chociaż powiedzieć,
dlaczego?
- Przez tą chwilę mogło się dużo
złego wydarzyć i nie mam zamiaru na to pozwolić – podszedł do
mnie – Chodź – wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam
się jej i wstałam. Sally zagrodziła nam drogę.
- Mam prawo wiedzieć co się tak
naprawdę stało.
- Proszę bardzo. Okłamałem Cię.
Rose nie była pijana, tylko naćpana. W klubie spotkała Erika i
podał jej to świństwo. Przed chwilą też tutaj był i próbował
znowu jej to dać. Na szczęście wróciłem bo Rose zostawiła w
samochodzie twój telefon.
- Co ty mówisz? Rose .. to prawda?
- Tak – pokazałam jej swoją rękę
– Widzisz? Ale nie jestem narkomanką … nie chciałam tego.
- Gdybym była to by tutaj nigdy nie
wszedł.
- Właśnie, gdybyś była –
powiedział Michael – Idziemy – przepuściła nas. Odwrócił się
jeszcze – Gdybyś chciała odwiedzić Rose to tu masz napisane, w
którym hotelu i numer pokoju – dał jej kartkę i wyszliśmy.
Jechaliśmy samochodem.
- Nie powinnam Go wpuszczać, nie
powinnam wczoraj uciekać, wiele rzeczy nie powinnam, których teraz
żałuje.
- Człowiek uczy się na błędach.
- Już mnie wkurzasz tą gadką. Weź w
końcu na mnie nawrzeszcz, że zachowuje się jak głupia nastolatka,
której wszyscy próbują pomóc, a ona i tak robi jakieś głupoty –
spojrzał się na mnie, zaskoczony.
- Gdy wczoraj Cię szukałem, a potem
znalazłem to byłem strasznie zły. Dzisiaj trochę mi przeszło,
ale nie do końca.
- Pocieszające.
- Ale po co mam się na Ciebie
wydzierać? Jesteś dorosła i to niczego nie zmieni. Wszyscy
popełniamy błędy, których potem żałujemy, ale też uczymy się
na nich. Przeżyłaś coś strasznego, dlatego rozumiem twoje
zachowanie, czasami mnie wkurza, ale wiem, że wszystko wróci do
normy. I pamiętaj, gdybyś znowu coś planowała to przemyśl, czy
warto … masz mnie, Sally i rodziców. Nie poddam się dopóki
wszystko się nie poukłada. Masz moje słowo.
- Brak mi słów.
- Ja myślę. Zawsze możesz ze mną
porozmawiać .. na wszystkie tematy – zapatrzyłam się na niego.
Na całe szczęście nie widział tego bo patrzył na drogę.
Mogłabym się w nim zakochać. Był cudowny, wyrozumiały i bardzo
troskliwy. Do tego bardzo męski. Rzucił się na Eryka jak lew.
Myślałam, że Go zabije. Chwila .. co ja robię? Przecież nie
jestem na to gotowa. Nie mogę się zakochać, nie teraz. Znowu źle
się poczułam. Tym razem złapało mnie mocniej niż poprzednio.
Próbowałam nad tym zapanować, ale wyrwało mi się jęknięcie.
Michael natychmiast się na mnie spojrzał – Zaraz będziemy na
miejscu – oznajmił. Gdy byliśmy na miejscu, wysiadł i otworzył
mi drzwi, ale nie wyszłam.
- Daj mi chwilę. Zaraz przejdzie –
stał przede mną. Miałam nadzieję, że przejdzie jak poprzednio,
ale tak się nie stało. Jeszcze bardziej się nasiliło. Skuliłam
się.
- Zaniosę Cię – nie czekał na moją
odpowiedź i wziął mnie na ręce – Może Pan przynieść bagaże
z samochodu? - podał komuś kluczyki. Miałam zamknięte oczy i
byłam w niego wtulona, więc nie wiem co się działo, ale poczułam,
że jedziemy windą – Jesteśmy – położył mnie na łóżku.
Odebrał moje bagaże od lokaja i położył przy szafie – Chcesz
się przebrać?
- Nie – byłam w dresach.
- Dobrze to ja poukładam twoje rzeczy
do szafy – gdy już to zrobił, poszedł do łazienki, żeby i tam
wszystko poukładać. Czułam się okropnie i chciałam, żeby już
przestało. Michael zamknął za sobą drzwi łazienki. Wykorzystałam
szansę i po prostu uciekłam. Stałam przed windą, czekając na
nią. Z daleka zobaczyłam, że Michael wyszedł z pokoju. Zauważył
mnie – Rose! - zaczął biegnąc w moją stronę. Szybko ruszyłam
w stronę klatki schodowej i co chwila się oglądałam za siebie,
ale Go nie było. Byłam już na parterze. Otworzyłam drzwi i
wpadłam w czyjeś ramiona.
- Puść mnie! - zaczęłam się
szarpać i wyrywać. Po zapachu poznałam, że to był Michael.
Poczułam, że tracę grunt pod nogami. Uniósł mnie i wprowadził
do windy.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał i mnie
postawił.
- Już dłużej nie wytrzymam. Eryk
miał rację jest coraz gorzej.
- Chciałaś iść do niego?!
- Ty nie wiesz jaki to ból. Muszę
wziąć bo inaczej nie wytrzymam.
- Jeżeli myślisz, że pozwolę Ci na
to, to jesteś w wielkim błędzie – siłą wprowadził mnie do
pokoju i zamknął drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku i płakałam.
- To strasznie boli – ukucnął przed
mną i wziął moje dłonie w swoje.
- Jeżeli teraz byś wzięła to, by
było jeszcze gorzej. Byś popadła w jeszcze większy nałóg. Nie
robię tego, żeby patrzeć jak cierpisz, ale po to, żeby Ci pomóc.
Nie mogę patrzeć jak cierpisz i najchętniej bym to wziął na
siebie.
- Nie wiem, czy wytrzymam.
- Wytrzymasz, a teraz połóż się.
Przygotuje Ci kąpiel – poczekał, aż się położę i poszedł do
łazienki. Naprawdę nie chciałam iść do Eryka, ale nie widziałam
innego wyjścia. Było mi strasznie głupio, Michael za wszelką cenę
chcę mi pomóc, a ja stale odstawiam mu takie numery. Nie robię
tego specjalnie. Po paru minutach wrócił do pokoju – Gotowe.
Pomóc Ci?
- Chcesz mi umyć plecy? - przypomniało
mi się jak ostatnio oferował mi swoją pomoc w umyciu pleców.
- Nie miałem na myśli nic
niewłaściwego i teraz też nie mam.
- Już się nie tłumacz. Możesz mi
pomóc dojść do łazienki – w końcu mi przeszło, ale na jak
długo. Bałam się, że może mnie złapać w wannie.
- Ok – pomógł mi wstać i weszliśmy
do łazienki – To ja … yyy .. będę czekał za drzwiami w razie
czego – zawstydził się i wyszedł. Rozebrałam się i weszłam do
wanny. Zrobił mnóstwo piany. Co dwie minuty pukał i pytał się,
czy wszystko w porządku.
- Michael?
- Tak?
- Wejdź.
- Jesteś ubrana?
- Tak – tak naprawdę to siedziałam
jeszcze w wannie.
- Szy … mówiłaś, że jesteś
ubrana – odwrócił się w stronę drzwi.
- Jeżeli masz mnie pytać co dwie
minuty to wolę, żebyś siedział tutaj i spójrz w końcu w moją
stronę. Jest tyle piany, że widać mi tylko głowę – niepewnie
się odwrócił.
- I .. i co teraz?
- Usiądź gdzieś albo …. umyj mi
plecy .. jeżeli oferta jest nadal aktualna.
- Nabijasz się ze mnie.
- Nie .. mówię poważnie –
wyciągnęłam dłoń z gąbką w jego stronę. Przez chwilę się
zastanawiał, ale wziął ode mnie gąbkę. Odchyliłam się do
przodu i oplotłam swoje nogi. Zaczął myć mi plecy. Był delikatny
jak bym była jakąś porcelanową lalką, która od mocniejszego
przycisku, rozpadnie się – Zachowujesz się jakbyś nigdy nie
widział nagiej kobiety – spojrzałam się dyskretnie na niego.
Zaczerwienił się.
- Widziałem i nie o to chodzi.
- A o co?
- Proszę .. skończyłem – oddał mi
gąbkę i poszedł umyć ręce, które miał całe w pianie. Nie
odpowiedział na moje pytanie, a ja nie miałam zamiaru Go dłużej
męczyć – Mam zostać?
- Już wychodzę. Możesz przynieść
mi czyste rzeczy?
- Jasne – wyszedł. Dosyć szybko
wrócił – Proszę.
- Dzięki. Połóż obok.
- To ja już wyjdę – gdy zostałam
już sama, powoli wyszłam z wanny, wytarłam się i ubrałam piżamę.
Gdy wyszłam, Michael siedział na kanapie i coś pisał. Zobaczył
mnie i się uśmiechnął. Położyłam się – Lepiej? - zapytał.
- Na razie tak … co robisz?
- Takie tam … niedługo kręcę klip
do Beat It i tym razem chcę sam stworzyć kurtkę.
- Rysujesz?
- Można tak to nazwać.
- Pokażesz?
- Jeszcze nie skończyłem.
- No proszę – chwilę się
zastanawiał.
- No dobrze – usiadł na łóżku i
podał mi kartkę – I co?
- Podoba mi się.
- Naprawdę?
- Tak … jest świetna.
- Dzięki – zarumienił się.
- W jakim będzie kolorze?
- Jeszcze nie wiem, ale myślałem nad
czarnym, a ty jak uważasz?
- Hmm … czarny raczej nie, ale
zrobisz jak chcesz.
- To jaki? Nie mam kogo się doradzić
bo wszyscy mi przytakują, że mam rację i takie tam. Jak, by się
bali, że ich zwolnię, a ja czasami potrzebuje świeżego
spojrzenia.
- Kiedy nagrywasz?
- Bym chciał zacząć w marcu, ale nie
wiem, czy się wyrobię.
- To mamy jeszcze trochę
czasu, a długo zajmie Ci dokończenie szkicu?
- Już prawie skończyłem, a co?
- To, gdy skończysz to byś zrobił
dla mnie parę kopii i bym próbowała z kolorami.
- Naprawdę chcesz mi pomóc?
- To jest nic w porównaniu co ty dla
mnie robisz. Jeszcze nikt dla mnie tyle nie zrobił.
- To nic takiego – znowu się
zarumienił. Zdarzało mu się to coraz częściej.
- No to umowa stoi – oddałam mu
kartkę. Zabrał ją ode mnie i położył na stolik.
- Pójdę wziąć prysznic … na pewno
mogę Cię zostawić?
- Najwyżej znajdziesz mnie pod łóżkiem
– chyba się przestraszył – Żartowałam .. idź – pokręcił
tylko głową i wyszedł. Zamknął się w łazience, a
mnie jak na złość znowu złapało. Nic tego nie
zapowiadało. Nie chciałam jednak przerywać Michaelowi i próbowałam
to w sobie zdusić. Na początku mi się to udało, ale po pewnym
czasie poczułam mocniejszy ból. Nie mogłam już dłużej i
zaczęłam płakać. Nawet nie wiedziałam, że tak głośno płaczę.
Moje ciało pod wpływem bólu, wygięło się do tyłu.
- Rose! - usłyszałam jak przez mgłę.
Złapał mnie za rękę. Z bólu za mocno ścisnęłam jego rękę,
ale nic nie powiedział. To było straszne. Nie wiem ile to trwało,
ale wiedziałam, że jeszcze chwila, a bym nie wytrzymała – Już
dobrze – wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać – Ciii –
głaskał mnie po włosach.
- Nie wiem ile jeszcze wytrzymam –
nie odpowiedział. Trwaliśmy tak parę minut. Nagle odsunął mnie
od siebie i dotknął mojego czoła – Masz gorączkę. Zrobię Ci
zimny okład – to prawda. Szybko wrócił z mokrym ręcznikiem i
położył mi na czole, ale najpierw kazał mi się położyć.
- Możesz już iść – zapomniałam
wspomnieć, że przeze mnie się jeszcze nie umył.
- A jak znowu dostaniesz atak?
- Tak szybko nie wróci – nie byłam
tego taka pewna – Idź – z niepewnością, ale spełnił moją
prośbę. Nie minęło dziesięć minut, a wrócił.
- Jak się czujesz?
- Tak sobie … chyba za ostro
potraktowałeś Sally.
- Może, ale miała się tobą zająć,
a co by było, gdybym nie wrócił? Nie pozwolę Cię znowu
skrzywdzić … nie tym razem.
- Jestem na siebie wściekła, że nie
widziałam tego co inni. Próbowaliście otworzyć mi oczy i
mówiliście, że jest narkomanem.
- Więc, dlaczego nam nie wierzyłaś?
- Bo nie chciałam … nie chciałam,
żeby ojciec decydował o moim życiu.
- Po prostu się o Ciebie troszczy …
masz świetnego ojca.
- Wiem, ale lubię Go wkurzać.
- Zauważyłem – zaczął się
chichrać.
- Ej .. miałam prawo być na niego
wkurzona. Ciągle umawiał mnie z jakimiś facetami. Ciekawa jestem
jaki ty byś był, gdyby twój Cię … - nie dokończyłam bo
zrozumiałam co powiedziałam. Posmutniał – Przepraszam …
zagapiłam się.
- Nic się nie stało, ale cieszę się,
że znowu widzę uśmiech na twojej twarzy.
- Korzystam puki mogę.
- Więc … nie mamy już depresji?
- Jeszcze trochę mamy, ale staram się
o tym nie myśleć.
- I tak ma być – gadaliśmy do
wieczora. Miałam parę ataków, ale nie takich mocnych – Już
późno. Idziemy spać?
- Tak o ile uda mi się zasnąć.
- Tylko mnie obudzić, gdyby coś się
działo.
- I tak się przebudzisz.
- Faktycznie – okrył mnie kołdrą
jak małą dziewczynkę – Dobranoc – położył się obok.
- Dobranoc – zamknęłam oczy. Tak
jak przypuszczałam, długo minęło zanim zasnęłam. Budziłam się
jeszcze kilka razy z powodu ataków. Michael budził się do każdego
i mnie uspokajał. Trochę mi to pomagało. Zastanawiałam się ile
to może jeszcze trwać. Na dobre zasnęłam dopiero na ranem.
JEST SUPER PISZ DALEJ
OdpowiedzUsuńU MNIE TEŻ GORĄCO MASAKRA
JESTEŚ NAJLEPSZA
POZDRAWIAM
DARIA
SUPERRR jak ty to piszesz ? Napisz książke kiedyś ok? Czekam na następną notkę
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Kasiulka084
Woow niesamowita notka.. biedna Rose .. przez tego dupka eryka musi teraz cierpiec..:( Dobrze że Mike jest przy niej ...teraz powinno by już tylko lepiej..:D
OdpowiedzUsuńPisz dalej czekam na dalsze losy tych dwojga..;D
Pozdrawiam Dzwoneczek
Zapraszam do mnie na nn! U Ciebie za niedługo nadrobię, teraz idzie straaaszna burza, ale później przeczytam! Pozdrawiam :D :D
OdpowiedzUsuńno ładnie.. ale się porobiło... ten Eryk to taka menda że szkoda gadać, ćpun i tyle.. gdyby tylko sobie niszczył życie to kij mu z oko, ale że jeszcze mąci komuś innemu... niech przepadnie! :D :D
OdpowiedzUsuńciekawe, co będzie dalej :)
czekam na nn :)
pozdrawiam, http://susie-theme.blog.pl/
Fantastyczny rozdział. Mam nadzieję, że ten durny Eryk nie będzie się już przewijał. Całe szczęście, że Rose ma cały czas Michaela przy sobie, bo mogłoby być tragicznie. Cieszę się, że masz wenę, ja ostatnio też dużo pisałam, a teraz wstąpił we mnie leń.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nowy rozdział :D
No i się zagotowałam. Eryk dostał za swoje i dobrze. Szkoda mi Rose. Zapraszam do mnie ;d http://mj-you-are-not-alone.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJak zawsze super notka. Nie mogę się doczekać następnej. Przeczytałam 2 godziny po dodaniu, ale dopiero teraz mogę napisać komentarz. Mam nadzieję, że Rose da sobie pomóc i z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością Jacksonka xD
Wiesz, że czekam na taki moment w opowiadaniu, kiedy Rose nie będzie zapominać o jednym złym wydarzeniu w jej życiu przez drugie...Może nastąpi...Chcę, żeby była szczęśliwa....
OdpowiedzUsuńTo jest poprostu BOSKIE
OdpowiedzUsuń