sobota, 22 czerwca 2013

Bad Girl 15 Part 2

Tak jak obiecałam :) Bym chciała dodawać co sobota, ale nie wiem, czy mi się to uda. U was też jest tak gorąco? Masakra, u mnie w środę było 40 stopni, myślałam, że się rozpuszczę. Koniec wywodów. Zapraszam do czytania no i jak zawsze komentowania ;)

***********************************

- Co On tutaj robi?!! - wrzasnąłem. Rose stanęła przede mną. Bała się, że nerwy mi za bardzo puszczą. I miała rację.
- Przyszedłem do Rose. Jakiś problem?
- Żebyś wiedział! Wynoś się!
- Sam się wynoś. Przerwałeś nam rozmowę.
- Po co Go wpuściłaś?!
- Uspokój się. Coś mi obiecałeś, pamiętasz?
- Każ mu wyjść bo pierwszy raz w życiu nie dotrzymam słowa.
- Daj nam chwilę. Poczekaj w kuchni – próbowałam jakoś załagodzić sytuację.
- Tylko ją tknij ..
- Michael! Idź do kuchni – zaczekałam, aż wszedł do kuchni i ponownie usiadłam naprzeciwko Erika. Miałam dobry widok na drzwi od kuchni. Wolałam mieć oko na kuchnie, gdyby Michaelowi coś odbiło – Mów czego chcesz.
- Chcę porozmawiać o wczoraj.
- O tym jak podałeś mi narkotyk?! Jak mogłeś? Zawsze Cię broniłam przed rodzicami i Sally, gdy mówili, że jestem ćpunem. Dlaczego ich nie posłuchałam. Ale nie przypuszczałam, że zrobisz mi coś takiego.
- Przecież chciałaś.
- Chciałam, ale potem zmieniłam zdanie, ale ty mnie nie posłuchałeś. Dlaczego to zrobiłeś? - nie odpowiedział – Odpowiesz?! Chciałeś mieć mnie na wyłączność? Jesteś nienormalny. Nie chcę Ci już widzieć. Wyjdź
- Jestem Ci potrzebny.
- Chyba żartujesz. Niby do czego? - nagle wziął moje dłonie w swoje.
- Drżą – faktycznie, ale wcześniej nie zwróciłam na to uwagi – Będzie coraz gorzej.
- O czym ty mówisz? - wyrwałam dłonie.
- Jesteś uzależniona. Potrzebujesz działki – wyciągnął z kieszeni strzykawkę.
- Nie! Nie potrzebuje.
- Daj sobie pomóc – podszedł do mnie.
- Odejdź ode mnie!
- Ciszej.
- Ni .. - zasłonił mi ręką usta. Nie mogłam mu się wyrwać. Zobaczyłam biegnącego Michaela. Rzucił Erikem o ścianę, gdy jeszcze leżał, kapnął Go w brzuch.
- Ty śmieciu! Zabiję Cię!
- Nie! - spojrzał się na mnie i podszedł.
- Nic Ci nie zrobił? - pokręciłam głową – Zabije Cię! - chciał do niego podejść, ale Go powstrzymałam.
- Proszę Cię.
- Już dobrze – objął mnie. Czułam jak jego serce strasznie szybko bije. Był strasznie zdenerwowany. Erik się podniósł, trzymając za brzuch.
- Myślisz, że ją znasz? Gówno o niej wiesz! - odezwał się Erik – To ja o niej wiem wszystko.
- Doprawdy? - wypuścił mnie z objęć i odwrócił się w jego stronę – Myślisz, że wiesz o niej wszystko? - wiedziałam do czego zmierza.
- Przestań!
- Zaraz Ci udowodnię, że tak nie jest.
- Co ty robisz? - odwróciłam Go w moją stronę – Idź już – powiedziałam do Erika. Skierował się do drzwi, ale jeszcze się odwrócił.
- Gdybyś potrzebowała działki to wiesz gdzie mnie szukać – to podziałało na Michaela jak płachta na byka.
- Coś ty powiedział? - zaczął iść w jego stronę. Szybko Go wyprzedziłam – Zaraz pożałujesz – ledwo Go powstrzymałam.
- Spieprzaj do cholery! - wydarłam się bo już dłużej bym Go nie utrzymała. Zaśmiał się i wyszedł – W końcu – spojrzałam na Michaela. Ciągle patrzył się na drzwi i w oczach miał tyle gniewu, że jeszcze nigdy nie widziałam – Michael? - nie zwrócił na mnie uwagi. Dziwnie się czułam. Usiadłam na kanapie. Miałam dreszcze i było mi zimno. Nie wiedziałam co się dzieje. Schowałam twarz w dłoniach i czekałam, aż przejdzie.
- Rose? - ukucnął przede mną – Co się dzieje?
- Nic .. naprawdę.
- Kiepsko kłamiesz – dotknął mojego ramienia – Cała się trzęsiesz. Zimno Ci? - pokiwałam głową – Gdzie Sally ma koce?
- W tamtej szufladzie – wyciągnął jeden i mnie nim okrył. Usiadł obok mnie.
- Gdzie jest Sally?
- Wyszła do sklepu na rogu.
- Miała Cię pilnować – wyczułam w jego głosie, że miał żal do Sally.
- Nie potrzebuje opieki non stop.
- Teraz potrzebujesz … lepiej Ci?
- Tak – to nie była prawda. Czułam się jeszcze gorzej.
- I znowu kłamiesz. Mnie nie oszukasz … mówił co Ci podał?
- Nie, ale przecież … to był tylko jeden raz … nie mogłam się uzależnić … to trwa dłużej – opuścił głowę.
- Jeżeli podał Ci heroinę to … jest możliwe, ale nie bój się. Pomogę Ci z tego wyjść.
- O Boże. Po co ja tam poszłam. Jestem głupia
- Nie jesteś. Już Ci powiedziałem, że Ci pomogę, ale odpowiedź mi na jedno pytanie … ufasz mi? - patrzyłam się przez chwilę na niego.
- Tak – naprawdę mu ufałam.
- To powiem Ci co to teraz zrobimy. Spakujesz się i zabieram Cię do hotelu.
- Po co?
- Chcesz, żebym Ci pomógł?
- Tak.
- To nie zadawaj pytań. Pomogę Ci się spakować – wziął mnie za rękę i zaprowadził do mojego pokoju. Ja nie byłam w stanie się spakować, więc zrobił to za mnie Michael.
- Co tutaj się dzieje? - w drzwiach stała Sally.
- To ja bym chciał wiedzieć.
- Nie rozumiem.
- Miałaś ją pilnować.
- Wyszłam tylko na chwilę.
- Ładna mi chwila. Zabieram Rose do hotelu.
- Możesz mi chociaż powiedzieć, dlaczego?
- Przez tą chwilę mogło się dużo złego wydarzyć i nie mam zamiaru na to pozwolić – podszedł do mnie – Chodź – wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam się jej i wstałam. Sally zagrodziła nam drogę.
- Mam prawo wiedzieć co się tak naprawdę stało.
- Proszę bardzo. Okłamałem Cię. Rose nie była pijana, tylko naćpana. W klubie spotkała Erika i podał jej to świństwo. Przed chwilą też tutaj był i próbował znowu jej to dać. Na szczęście wróciłem bo Rose zostawiła w samochodzie twój telefon.
- Co ty mówisz? Rose .. to prawda?
- Tak – pokazałam jej swoją rękę – Widzisz? Ale nie jestem narkomanką … nie chciałam tego.
- Gdybym była to by tutaj nigdy nie wszedł.
- Właśnie, gdybyś była – powiedział Michael – Idziemy – przepuściła nas. Odwrócił się jeszcze – Gdybyś chciała odwiedzić Rose to tu masz napisane, w którym hotelu i numer pokoju – dał jej kartkę i wyszliśmy. Jechaliśmy samochodem.
- Nie powinnam Go wpuszczać, nie powinnam wczoraj uciekać, wiele rzeczy nie powinnam, których teraz żałuje.
- Człowiek uczy się na błędach.
- Już mnie wkurzasz tą gadką. Weź w końcu na mnie nawrzeszcz, że zachowuje się jak głupia nastolatka, której wszyscy próbują pomóc, a ona i tak robi jakieś głupoty – spojrzał się na mnie, zaskoczony.
- Gdy wczoraj Cię szukałem, a potem znalazłem to byłem strasznie zły. Dzisiaj trochę mi przeszło, ale nie do końca.
- Pocieszające.
- Ale po co mam się na Ciebie wydzierać? Jesteś dorosła i to niczego nie zmieni. Wszyscy popełniamy błędy, których potem żałujemy, ale też uczymy się na nich. Przeżyłaś coś strasznego, dlatego rozumiem twoje zachowanie, czasami mnie wkurza, ale wiem, że wszystko wróci do normy. I pamiętaj, gdybyś znowu coś planowała to przemyśl, czy warto … masz mnie, Sally i rodziców. Nie poddam się dopóki wszystko się nie poukłada. Masz moje słowo.
- Brak mi słów.
- Ja myślę. Zawsze możesz ze mną porozmawiać .. na wszystkie tematy – zapatrzyłam się na niego. Na całe szczęście nie widział tego bo patrzył na drogę. Mogłabym się w nim zakochać. Był cudowny, wyrozumiały i bardzo troskliwy. Do tego bardzo męski. Rzucił się na Eryka jak lew. Myślałam, że Go zabije. Chwila .. co ja robię? Przecież nie jestem na to gotowa. Nie mogę się zakochać, nie teraz. Znowu źle się poczułam. Tym razem złapało mnie mocniej niż poprzednio. Próbowałam nad tym zapanować, ale wyrwało mi się jęknięcie. Michael natychmiast się na mnie spojrzał – Zaraz będziemy na miejscu – oznajmił. Gdy byliśmy na miejscu, wysiadł i otworzył mi drzwi, ale nie wyszłam.
- Daj mi chwilę. Zaraz przejdzie – stał przede mną. Miałam nadzieję, że przejdzie jak poprzednio, ale tak się nie stało. Jeszcze bardziej się nasiliło. Skuliłam się.
- Zaniosę Cię – nie czekał na moją odpowiedź i wziął mnie na ręce – Może Pan przynieść bagaże z samochodu? - podał komuś kluczyki. Miałam zamknięte oczy i byłam w niego wtulona, więc nie wiem co się działo, ale poczułam, że jedziemy windą – Jesteśmy – położył mnie na łóżku. Odebrał moje bagaże od lokaja i położył przy szafie – Chcesz się przebrać?
- Nie – byłam w dresach.
- Dobrze to ja poukładam twoje rzeczy do szafy – gdy już to zrobił, poszedł do łazienki, żeby i tam wszystko poukładać. Czułam się okropnie i chciałam, żeby już przestało. Michael zamknął za sobą drzwi łazienki. Wykorzystałam szansę i po prostu uciekłam. Stałam przed windą, czekając na nią. Z daleka zobaczyłam, że Michael wyszedł z pokoju. Zauważył mnie – Rose! - zaczął biegnąc w moją stronę. Szybko ruszyłam w stronę klatki schodowej i co chwila się oglądałam za siebie, ale Go nie było. Byłam już na parterze. Otworzyłam drzwi i wpadłam w czyjeś ramiona.
- Puść mnie! - zaczęłam się szarpać i wyrywać. Po zapachu poznałam, że to był Michael. Poczułam, że tracę grunt pod nogami. Uniósł mnie i wprowadził do windy.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał i mnie postawił.
- Już dłużej nie wytrzymam. Eryk miał rację jest coraz gorzej.
- Chciałaś iść do niego?!
- Ty nie wiesz jaki to ból. Muszę wziąć bo inaczej nie wytrzymam.
- Jeżeli myślisz, że pozwolę Ci na to, to jesteś w wielkim błędzie – siłą wprowadził mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku i płakałam.
- To strasznie boli – ukucnął przed mną i wziął moje dłonie w swoje.
- Jeżeli teraz byś wzięła to, by było jeszcze gorzej. Byś popadła w jeszcze większy nałóg. Nie robię tego, żeby patrzeć jak cierpisz, ale po to, żeby Ci pomóc. Nie mogę patrzeć jak cierpisz i najchętniej bym to wziął na siebie.
- Nie wiem, czy wytrzymam.
- Wytrzymasz, a teraz połóż się. Przygotuje Ci kąpiel – poczekał, aż się położę i poszedł do łazienki. Naprawdę nie chciałam iść do Eryka, ale nie widziałam innego wyjścia. Było mi strasznie głupio, Michael za wszelką cenę chcę mi pomóc, a ja stale odstawiam mu takie numery. Nie robię tego specjalnie. Po paru minutach wrócił do pokoju – Gotowe. Pomóc Ci?
- Chcesz mi umyć plecy? - przypomniało mi się jak ostatnio oferował mi swoją pomoc w umyciu pleców.
- Nie miałem na myśli nic niewłaściwego i teraz też nie mam.
- Już się nie tłumacz. Możesz mi pomóc dojść do łazienki – w końcu mi przeszło, ale na jak długo. Bałam się, że może mnie złapać w wannie.
- Ok – pomógł mi wstać i weszliśmy do łazienki – To ja … yyy .. będę czekał za drzwiami w razie czego – zawstydził się i wyszedł. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Zrobił mnóstwo piany. Co dwie minuty pukał i pytał się, czy wszystko w porządku.
- Michael?
- Tak?
- Wejdź.
- Jesteś ubrana?
- Tak – tak naprawdę to siedziałam jeszcze w wannie.
- Szy … mówiłaś, że jesteś ubrana – odwrócił się w stronę drzwi.
- Jeżeli masz mnie pytać co dwie minuty to wolę, żebyś siedział tutaj i spójrz w końcu w moją stronę. Jest tyle piany, że widać mi tylko głowę – niepewnie się odwrócił.
- I .. i co teraz?
- Usiądź gdzieś albo …. umyj mi plecy .. jeżeli oferta jest nadal aktualna.
- Nabijasz się ze mnie.
- Nie .. mówię poważnie – wyciągnęłam dłoń z gąbką w jego stronę. Przez chwilę się zastanawiał, ale wziął ode mnie gąbkę. Odchyliłam się do przodu i oplotłam swoje nogi. Zaczął myć mi plecy. Był delikatny jak bym była jakąś porcelanową lalką, która od mocniejszego przycisku, rozpadnie się – Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widział nagiej kobiety – spojrzałam się dyskretnie na niego. Zaczerwienił się.
- Widziałem i nie o to chodzi.
- A o co?
- Proszę .. skończyłem – oddał mi gąbkę i poszedł umyć ręce, które miał całe w pianie. Nie odpowiedział na moje pytanie, a ja nie miałam zamiaru Go dłużej męczyć – Mam zostać?
- Już wychodzę. Możesz przynieść mi czyste rzeczy?
- Jasne – wyszedł. Dosyć szybko wrócił – Proszę.
- Dzięki. Połóż obok.
- To ja już wyjdę – gdy zostałam już sama, powoli wyszłam z wanny, wytarłam się i ubrałam piżamę. Gdy wyszłam, Michael siedział na kanapie i coś pisał. Zobaczył mnie i się uśmiechnął. Położyłam się – Lepiej? - zapytał.
- Na razie tak … co robisz?
- Takie tam … niedługo kręcę klip do Beat It i tym razem chcę sam stworzyć kurtkę.
- Rysujesz?
- Można tak to nazwać.
- Pokażesz?
- Jeszcze nie skończyłem.
- No proszę – chwilę się zastanawiał.
- No dobrze – usiadł na łóżku i podał mi kartkę – I co?
- Podoba mi się.
- Naprawdę?
- Tak … jest świetna.
- Dzięki – zarumienił się.
- W jakim będzie kolorze?
- Jeszcze nie wiem, ale myślałem nad czarnym, a ty jak uważasz?
- Hmm … czarny raczej nie, ale zrobisz jak chcesz.
- To jaki? Nie mam kogo się doradzić bo wszyscy mi przytakują, że mam rację i takie tam. Jak, by się bali, że ich zwolnię, a ja czasami potrzebuje świeżego spojrzenia.
- Kiedy nagrywasz?
- Bym chciał zacząć w marcu, ale nie wiem, czy się wyrobię.
- To mamy jeszcze trochę czasu, a długo zajmie Ci dokończenie szkicu?
- Już prawie skończyłem, a co?
- To, gdy skończysz to byś zrobił dla mnie parę kopii i bym próbowała z kolorami.
- Naprawdę chcesz mi pomóc?
- To jest nic w porównaniu co ty dla mnie robisz. Jeszcze nikt dla mnie tyle nie zrobił.
- To nic takiego – znowu się zarumienił. Zdarzało mu się to coraz częściej.
- No to umowa stoi – oddałam mu kartkę. Zabrał ją ode mnie i położył na stolik.
- Pójdę wziąć prysznic … na pewno mogę Cię zostawić?
- Najwyżej znajdziesz mnie pod łóżkiem – chyba się przestraszył – Żartowałam .. idź – pokręcił tylko głową i wyszedł. Zamknął się w łazience, a mnie jak na złość znowu złapało. Nic tego nie zapowiadało. Nie chciałam jednak przerywać Michaelowi i próbowałam to w sobie zdusić. Na początku mi się to udało, ale po pewnym czasie poczułam mocniejszy ból. Nie mogłam już dłużej i zaczęłam płakać. Nawet nie wiedziałam, że tak głośno płaczę. Moje ciało pod wpływem bólu, wygięło się do tyłu.
- Rose! - usłyszałam jak przez mgłę. Złapał mnie za rękę. Z bólu za mocno ścisnęłam jego rękę, ale nic nie powiedział. To było straszne. Nie wiem ile to trwało, ale wiedziałam, że jeszcze chwila, a bym nie wytrzymała – Już dobrze – wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać – Ciii – głaskał mnie po włosach.
- Nie wiem ile jeszcze wytrzymam – nie odpowiedział. Trwaliśmy tak parę minut. Nagle odsunął mnie od siebie i dotknął mojego czoła – Masz gorączkę. Zrobię Ci zimny okład – to prawda. Szybko wrócił z mokrym ręcznikiem i położył mi na czole, ale najpierw kazał mi się położyć.
- Możesz już iść – zapomniałam wspomnieć, że przeze mnie się jeszcze nie umył.
- A jak znowu dostaniesz atak?
- Tak szybko nie wróci – nie byłam tego taka pewna – Idź – z niepewnością, ale spełnił moją prośbę. Nie minęło dziesięć minut, a wrócił.
- Jak się czujesz?
- Tak sobie … chyba za ostro potraktowałeś Sally.
- Może, ale miała się tobą zająć, a co by było, gdybym nie wrócił? Nie pozwolę Cię znowu skrzywdzić … nie tym razem.
- Jestem na siebie wściekła, że nie widziałam tego co inni. Próbowaliście otworzyć mi oczy i mówiliście, że jest narkomanem.
- Więc, dlaczego nam nie wierzyłaś?
- Bo nie chciałam … nie chciałam, żeby ojciec decydował o moim życiu.
- Po prostu się o Ciebie troszczy … masz świetnego ojca.
- Wiem, ale lubię Go wkurzać.
- Zauważyłem – zaczął się chichrać.
- Ej .. miałam prawo być na niego wkurzona. Ciągle umawiał mnie z jakimiś facetami. Ciekawa jestem jaki ty byś był, gdyby twój Cię … - nie dokończyłam bo zrozumiałam co powiedziałam. Posmutniał – Przepraszam … zagapiłam się.
- Nic się nie stało, ale cieszę się, że znowu widzę uśmiech na twojej twarzy.
- Korzystam puki mogę.
- Więc … nie mamy już depresji?
- Jeszcze trochę mamy, ale staram się o tym nie myśleć.
- I tak ma być – gadaliśmy do wieczora. Miałam parę ataków, ale nie takich mocnych – Już późno. Idziemy spać?
- Tak o ile uda mi się zasnąć.
- Tylko mnie obudzić, gdyby coś się działo.
- I tak się przebudzisz.
- Faktycznie – okrył mnie kołdrą jak małą dziewczynkę – Dobranoc – położył się obok.
- Dobranoc – zamknęłam oczy. Tak jak przypuszczałam, długo minęło zanim zasnęłam. Budziłam się jeszcze kilka razy z powodu ataków. Michael budził się do każdego i mnie uspokajał. Trochę mi to pomagało. Zastanawiałam się ile to może jeszcze trwać. Na dobre zasnęłam dopiero na ranem.

10 komentarzy:

  1. JEST SUPER PISZ DALEJ
    U MNIE TEŻ GORĄCO MASAKRA
    JESTEŚ NAJLEPSZA
    POZDRAWIAM

    DARIA

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPERRR jak ty to piszesz ? Napisz książke kiedyś ok? Czekam na następną notkę

    Pozdrowienia Kasiulka084

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow niesamowita notka.. biedna Rose .. przez tego dupka eryka musi teraz cierpiec..:( Dobrze że Mike jest przy niej ...teraz powinno by już tylko lepiej..:D
    Pisz dalej czekam na dalsze losy tych dwojga..;D

    Pozdrawiam Dzwoneczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na nn! U Ciebie za niedługo nadrobię, teraz idzie straaaszna burza, ale później przeczytam! Pozdrawiam :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. no ładnie.. ale się porobiło... ten Eryk to taka menda że szkoda gadać, ćpun i tyle.. gdyby tylko sobie niszczył życie to kij mu z oko, ale że jeszcze mąci komuś innemu... niech przepadnie! :D :D
    ciekawe, co będzie dalej :)
    czekam na nn :)
    pozdrawiam, http://susie-theme.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny rozdział. Mam nadzieję, że ten durny Eryk nie będzie się już przewijał. Całe szczęście, że Rose ma cały czas Michaela przy sobie, bo mogłoby być tragicznie. Cieszę się, że masz wenę, ja ostatnio też dużo pisałam, a teraz wstąpił we mnie leń.
    Czekam niecierpliwie na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No i się zagotowałam. Eryk dostał za swoje i dobrze. Szkoda mi Rose. Zapraszam do mnie ;d http://mj-you-are-not-alone.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze super notka. Nie mogę się doczekać następnej. Przeczytałam 2 godziny po dodaniu, ale dopiero teraz mogę napisać komentarz. Mam nadzieję, że Rose da sobie pomóc i z tego wyjdzie.
    Czekam z niecierpliwością Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, że czekam na taki moment w opowiadaniu, kiedy Rose nie będzie zapominać o jednym złym wydarzeniu w jej życiu przez drugie...Może nastąpi...Chcę, żeby była szczęśliwa....

    OdpowiedzUsuń