czwartek, 24 października 2019

Bad Girl 75


Jakoś nie potrafiłem się skupić w pracy. Ciągle myślałem o tym jak przekonać Rose aby do mnie wróciła, a raczej do naszego domu. Robiliśmy postępy, ale to nadal nie było to. Czułem to. Czekało mnie trudniejsze zadanie niż mi się wydawało. Chociaż nasze ostatnie spotkanie skończyło się bardzo dobrze. Ale czy łączyć ma nas tylko łóżko? Nie chcę tak. Wiem, że Ona również tak nie chce. Wiedziałem, że się nie poddam. Zbyt dużo nas łączy i za bardzo się kochamy. Postanowiłem do niej zadzwonić, ale nie odbierała. Pewnie sobie jeszcze śpi. Później do niej podjadę jak będę wracał z pracy.

                                                            *****

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy i … naga?! Zajrzałam pod kołdrę i doznałam szoku. Rozejrzałam się. To nie był pokój u Sally ani mój. Złapałam się za głowę i chciałam się jakoś ogarnąć. To pokój Erica! Ale jak ja się tutaj znalazłam?! Co się stało po tym jak straciłam przytomność?! Niech tylko pojawi się na oczy! Jak na zawołanie wszedł i się uśmiechnął.
- No nareszcie kotku się obudziłaś. Wyspana?
- Słucham?! Co to ma znaczyć?! Jak ja się tutaj znalazłam i czemu jestem naga do cholery?! - bardziej naciągnęłam kołdrę na siebie.
- Jak to? Skarbie naprawdę nie pamiętasz tej nocy? Było wspaniale. Jak dawniej.
- Nie! - prawie się wydarłam – Kłamiesz draniu! Nigdy bym się z Tobą nie przespała! Nie po tym wszystkim!
- Oboje tego chcieliśmy. Inaczej przecież byś nie była naga.
- Lepiej powiedź, że kłamiesz!
- Rozbierałaś mnie jak szalona hehe. Widać brakowało Ci tego – chciał mnie pocałować. Nie pozwoliłam mu i dałam w pysk.
- Mylisz się! - wstałam okrywając się kołdrą i zaczęłam zbierać swoje ciuchy – Mam narzeczonego i to z nim się kocham!
- Jeszcze masz – spojrzałam na niego.
- Coś mówiłeś?! Tylko spróbuj mu cokolwiek powiedzieć! - poszłam do łazienki i szybko się ubrałam. Wyszłam – Zapłacisz mi jeszcze za to! Wykorzystałeś mnie gdy byłam nieświadoma niczego! - wyszłam z pokoju i trzasnęłam drzwiami. Chciało mi się płakać. To nie może być prawda. Szybkim krokiem dotarłam do domu Sally i poszłam do siebie. Słyszałam jak za mną wołała, ale chciałam jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem. Rozebrałam się i tak też zrobiłam. Puściłam wodę i zaczęłam się wręcz szorować gąbką aby zmyć z siebie jego dotyk, którego na szczęście nie pamiętałam. Po chwili jednak zjechałam po kafelkach i się rozpłakałam. Boże. Co ja powiem Michaelowi? Przecież nie będę mogła spojrzeć mu w oczy za to co mu zrobiłam nieświadomie, ale jednak. Nie wybaczy mi tego. Wiem o tym. Ja sama sobie nie mogę wybaczyć, że coś takiego miało miejsce. Nie wiem ile tak spędziłam czasu, ale usłyszałam, że Sally dobija się do drzwi pytając czy wszystko w porządku. Nic nie jest w porządku. Zakręciłam wodę, wytarłam się i ubrałam w luźne ubranie.
- No nareszcie. Zaczynałam się martwić już – wyminęłam ją i usiadłam na łóżku – Rose? Co się dzieje? - usiadła koło mnie – Tylko nie mów, że nic – spojrzałam na nią i znowu się rozpłakałam.
- Zrobiłam coś okropnego .. - przytuliła mnie.
- Ma to związek z tym, że nie było cie na noc? - potwierdziłam głową – Gdzie byłaś?
- U .. Erica .. - bardziej się rozpłakałam.
- Co?! Chyba żartujesz!
- Chciałabym. Sally .. nie wiedziałam o tym .. rozumiesz? Urwał mi się film po tym drinku i to wykorzystał. Obudziłam się u niego .. naga. Powiedział, że się z nim przespałam chociaż ja nic z tego nie pamiętam .. nawet odrobinę .. - popatrzyłam na nią.
- Wierzę Ci. A to drań! No zabiję Go! Niech Go tylko spotkam! Jak śmiał w ogóle!
- Tylko proszę Cie .. nie mów Michaelowi ..
- To oczywiste.
- Eh .. i tak się dowie .. prędzej czy później, a wtedy to będzie koniec z nami ..
- Nie mów tak ..
- Sally .. znam Go najlepiej .. nie wybaczy mi zdrady .. nawet nieświadomej .. ja sama sobie nie mogę wybaczyć, że nie wyszłam razem z Tobą .. co ja bez niego zrobię ..
- Ej! Ale nie wiesz jeszcze jak będzie, ok? Może się mylisz. Nie chciałaś tego, a to najważniejsze.
- Coś postanowiłam … wracam do domu … nie wiem ile jeszcze zostało nam wspólnych chwil, dlatego chce się jeszcze tym nacieszyć – podeszłam do okna.
- Początek mi się podoba co postanowiłaś, ale dalsza część nie bardzo, bo pewnie się mylisz.
- Obyś miała rację – zaczęłam się pakować – Zawieziesz mnie?
- Wiesz, że tak. Chcesz mu zrobić niespodziankę, co?
- Tak i wcześniej pojedziemy do centrum. Muszę coś kupić – kończyłam się pakować.
- Czyżby bieliznę jako część niespodzianki? - wyszczerzyła się i spojrzałam na nią nie odpowiadając – Wiedziałam. Oj ucieszy się.
- Ty się lepiej nie wymądrzaj, tylko się szykuj, bo jestem spakowana.
- Oj no już – poszła się ubrać do wyjścia. Zniosłam walizkę na dół i już na nią czekałam. Po chwili wyszłyśmy. Dałam walizkę do bagażnika i wsiadłyśmy. Mimo wszystko przez całą drogę myślałam o tym co się stało. Chyba nigdy nie zapomnę.
Trochę pochodziłyśmy po sklepach aż w końcu wybrałam seksi bieliznę. Sally też kupiłam sobie parę rzeczy. Po zakupach odwiozła mnie do domu.
- Tylko Sally jak by dzwonił do Ciebie to nic mu nie mów, ok?
- Tak wiem wiem. Pamiętam.
- Dzięki – zabrałam walizkę, pożegnałam się z nią i weszłam do domu. Trochę widok mnie przeraził, bo spodziewałam się, że nie jest idealnie czysto, ale było trochę gorzej – Dom bez kobiety tak właśnie wygląda – zaniosłam walizkę do naszej sypialni. Tu wcale nie było lepiej – Oj Jackson – zabrałem się najpierw za porządek w sypialni. Zaniosłam brudne rzeczy do pralki i włączyłam. Później pozbierałam rzeczy z salonu i zaniosłam na razie do łazienki. W kuchni za to ujrzałam puste pudełka po jedzeniu na wynos – No chyba zwariowałeś – posprzątałam wszystko. Zajęło mi to parę godzin, ale było czysto i schludno jak powinno być. Poszłam się jeszcze rozpakować. Usłyszałam swój telefon i poszłam odebrać.
- Halo?
- Cześć kochanie. Jesteś u Sally? Niedługo kończę i pomyślałem, że przyjadę.
- Wiesz .. może dziś sobie darujmy hm?
- Ale .. dlaczego? - wyczułam smutek w jego głosie, ale musiałam – Chce Cie chociaż zobaczyć .. na 5 minut chociaż .. proszę ..
- Przełóżmy to na jutro, dobrze? Jutro Ci nie odmówię.
- No dobrze – westchnął.
- Jedź do domu i odpocznij po pracy.
- Wolę odpoczywać przy Tobie, ale nie jest mi dane.
- Tylko dziś. Obiecuję – po chwili się pożegnaliśmy. Było mi przykro, gdy słyszałam Go takiego smutnego, ale musiałam jeżeli chciałam aby niespodzianka się udała. Miałam jakieś 40 minut do jego powrotu. Poszłam się szybko odświeżyć pod prysznic. Ubrałam tą nową seksi bieliznę i na to satynowy szlafroczek. Delikatnie się umalowałam tylko. Spojrzałam w lustro – Idealnie. Spodoba Ci się Tygrysku – popryskałam się jeszcze perfumami. Na sam koniec rozpaliłam świece w sypialni. Pozostało mi jedynie czekać. Nie wiem czemu, ale czułam lekki stresik.

Jechałem już do domu. Było mi przykro, że nie chciała mnie dziś widzieć. Może faktycznie to dla niej za szybko, ale co ja poradzę, że chce z nią spędzać jak najwięcej czasu. Chyba jutro wezmę sobie wolne i spędzę z nią cały dzień. Jeżeli będzie chciała w ogóle. Jakoś nie chciało mi się wraca od pustego domu. Do nikogo się odezwać ani nic. Dojechałem, zaparkowałem i po chwili wszedłem do domu. Zapaliłem światło i spojrzałem na salon – Hmm? - zdziwiłem się co tutaj tak czysto. Bardzo dziwne – Jutro się nad tym zastanowię – poszedłem na górę i otworzyłem drzwi sypialni. Aż nie wiedziałem co powiedzieć, bo takiego widoku się nie spodziewałem.
- Będziesz tak stał?
- Na razie zastanawiam się czy mam przewidzenia – wstała i podeszła do mnie zmysłowym krokiem. Zarzuciła mi ręce na szyi.
- Nic z tych rzeczy kochanie. Jestem jak najbardziej realna – pocałowała mnie. Oczywiście odwzajemniłem i objąłem ją w pasie.
- To ja może pójdę się szybko ogarnąć do łazienki i ..
- Teraz Cie nie puszczę – patrzyła na mnie z tymi iskierkami w oczach.
- Ale muszę się ogolić ..
- Nie musisz. Wyglądasz męsko i sexi. Hm więc zajmiesz się tym? - złapała sznurki szlafroka – Czy sama muszę?
- Z chęcią się zajmę – rozwiązałem jej szlafrok i zmierzyłem wzrokiem – Wiesz co lubię .. - miałem do niej kilka pytań, ale to nie była odpowiednia chwila. Pozbyłem się jej szlafroka. Sama zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli aby po chwili jej się pozbyć. Złapałem ją w pasie i podniosłem. Oplotła mnie nogami. Zacząłem iść w stronę łóżka namiętnie ją całując. Położyłem ją i przeniosłem pocałunki na szyję.
- O tak … mmm … - dobrze wiedziałem jak lubi i co. Na chwilę przerwałem aby pozbyć się jej stanika – Czekały na ciebie – więc się nimi zająłem najlepiej jak potrafiłem składając czułe pocałunki. Poczułem jak wplotła palce w moje włosy.
Ta noc była wyjątkowa długa. Ale kto by patrzył na zegarek w takiej chwili. To była nasza chwila i nikt nam nie mógł tego zepsuć. Około 5 nad ranem leżeliśmy wtuleni w siebie. Nie chciałem tego psuć, ale musiałem wiedzieć parę rzeczy. Oby to niczego nie zepsuło.
- Kotku? Czemu powiedziałaś przez telefon, że dziś się nie spotkamy?
- A bo chciałam Ci zrobić niespodziankę właśnie. Przepraszam, bo wiem jak się poczułeś – spojrzała na mnie.
- No wiesz .. zbyt miłe to nie było, ale odkupiłaś swoje winy. Więc domyślam się, że ten porządek to Twoja sprawka ..
- Musiałam, gdy to zobaczyłam.
- W sumie to nie musiałaś, ale wiem, że powiesz, że chciałaś – musiałem zadać ciężkie dla mnie pytanie – To .. kiedy wracasz do Sally .. ?
- Ani dziś .. ani jutro .. ani nigdy .. - popatrzyłem na nią uważnie.
- Czyli ..
- Tak skarbie – dała mi buziaka – Zostaję już na dobre – aż sam ją czule pocałowałem.
- Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę. Już myślałem, że ta chwila nigdy nie nastąpi. Ale co się stało, że tak nagle zmieniłaś zdanie?
- Czy to, że Cie kocham to zbyt mały powód?
- Oczywiście, że nie .. po prostu niedawno nie chciałaś o tym słyszeć.
- Bo byłam głupia. Musimy się wspierać, a nie uciekać od siebie.
- Ja o tym wiedziałem od zawsze.

                                                                 *****

Minęło kilka dni od mojego powrotu i od tego cholernego zdarzenia. Nadal miałam okropne wyrzuty sumienia. Nic się nie zmieniło. Starałam się aby nic nie zauważył i do tej pory mi się udawało. Mike jeździł do pracy, ja zajmowałam się domem. Jak wcześniej. Jeszcze nie wiedziałam co chce robić w życiu. Mike powiedział, że wystarczy abym przy nim była i była matką jego dzieci. Ale ja jednak chciałam coś więcej prócz tego. Byłam pogrążona w swoich myślach, gdy usłyszałam swój telefon.
- Halo?
- Cześć kotku. Pogniewałaś się na mnie? - myślałam, że Go zabiję przez ten telefon.
- Odwal się ode mnie człowieku! - powiedziałam cicho, ale przez zęby, żeby Mike nie usłyszał. Wyjrzałam z kuchni, czy aby nie słyszy, ale na szczęście nie.
- Lepiej bądź dla mnie miła.
- Chyba sobie jaja robisz. Nienawidzę Cie.
- Powiedziałaś mu? Pewnie nie, bo jeszcze Cie nie wyrzucił z domu. Uważaj, bo niechcący ktoś się może wygadać.
- Grozisz mi? I tak by Ci nie uwierzył.
- Słowom pewnie nie ..
- Słucham? Dobra nie będę z Tobą gadała – rozłączyłam się. Przestraszyłam się jego słów. Czyżby miał jakieś zdjęcia? Mam ochotę Go zabić.

                                                                 *****

Pewnego wieczoru wracałam dość późno do domu. Mike wiedział, więc się nie martwił. Weszłam po cichu do domu, żeby Go nie obudzić. Zobaczyłam, że w salonie świeci się mała lampka. Poszłam tam. Siedział w fotelu.
- Skarbie? Myślałam, że śpisz .. - spojrzał na mnie pustym wzrokiem – Mike? Co się stało? - podeszłam, ale wstał. Rzucił jakąś kopertę na stolik. Spojrzałam na nią i na niego. Przełknęłam ślinę, bo się domyśliłam co jest w środku. Musiałam się upewnić. Wzięłam kopertę i wyciągnęłam zawartość. To były zdjęcia … moje .. z Ericem w łóżku ..
- Miałaś zamiar mi powiedzieć? - nawet na mnie nie patrzył.
- Mike .. - głos mi się łamał i łzy poleciały same.
- Wiesz …. nawet przez chwilę myślałem, że to było jak jeszcze z nim byłaś .. chciałem, żeby to była prawda … ale zdradził Cie jeden szczegół .. - spojrzał na mnie – Pierścionek na palcu … - zobaczyłam pogardę w jego oczach. Nigdy tak na mnie nie patrzył – Jak mogłaś?
- Ale .. to nie tak...
- Przestań! Zdradziłaś mnie!!- w końcu wybuchł – Kochałem Cie! Nigdy nawet nie spojrzałem na inną! Byłem Ci wierny jak pies! A Ty co zrobiłaś?! Poszłaś do łóżka z ćpunem! Wróciłaś aby mnie zdradzić?! A może najpierw to zrobiłaś i dopiero wróciłaś?! - milczałam – Odpowiedź! - tylko na niego spojrzałam zapłakana – Nie! Nie wierzę! - podszedł do okna i oparł się dłońmi o parapet ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i niepewnie dotknęłam jego ramienia – Nie dotykaj mnie! - odsunął się – Niedobrze mi jak sobie pomyślę, że kochałem się z Tobą po tym ćpunie!
- Ja tego nie chciałam …
- Przestań kłamać! To koniec! Nie mogę nawet na Ciebie patrzeć! - poszedł w stronę drzwi.
- Mike nie .. - pobiegłam za nim – Tylko Ciebie kocham … zostań ze mną … chce to naprawić ..
- Dlatego wróciłaś! Inaczej byś nie wróciła, prawda?! Wiesz co? Nawet nie musisz odpowiadać! Zostań albo się wynieś! Wszystko mi jedno! Ja mam gdzie mieszkać! - wyszedł trzaskając drzwiami.
- Nieee! - rozpłakałam się. Nic nie mogłam zrobić. Straciłam Go. Byłam złamana i jednocześnie wściekła. Wyszłam, wsiadłam do auta i pojechałam do Tego sukinsyna. Teraz myślałam tylko o zemście i nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Dojechałam i nawet nie wyłączyłam silnika, wysiadłam i zapukałam, ale po chwili po prostu weszłam do środka – Jak mogłeś!! - rzuciłam się na niego z pięściami – Wszystko zniszczyłeś!! - złapał mnie za nadgarstki.
- Hehe a co? Zostawił Cie? Niemożliwe – drwił.
- Wykorzystałeś mnie i jeszcze zniszczyłeś mój związek!! Wiosną mieliśmy brać ślub!! - próbowałam się wyrwać – Puszczaj sukinsynu!! - kopnęłam Go z całej siły w krocze. Puścił mnie i się skulił.
- Było warto – wybiegłam stamtąd. Nie mogłam na niego patrzyć. Wsiadłam i odjechałam. Cały świat mi się zawalił. Płakałam i ledwo widziałam drogę, ale jechałam dalej. Spojrzałam na swój pierścionek. Wszystko się skończyło. I to w sekundę. Co ja bez niego zrobię. Wiedziałam gdzie może być. Pojechałam do jego rodzinnego domu. Otworzyła mi wściekła Janet.
- Czego tutaj szukasz?!
- Michaela .. muszę z nim pogadać .. proszę ..
- Wynoś mi się stąd! Nie chce Cie widzieć! On też nie!
- Janet .. nie rozumiesz ..
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! A Ty wywinęłaś taki numer mojemu bratu! Kochał Cie jak głupi! - chciała mnie uderzyć, ale Mike akurat podszedł i złapał jej rękę.
- Nie Janet .. wróć do środka .. - spojrzała na mnie ostatni raz i poszła – Już Ci wszystko powiedziałem.
- Ale ja nie. Mike .. eh … ja tego nie chciałam .. to nic dla mnie nie znaczyło i nawet nie byłam świadoma ..
- Wystarczy mi, że wiedziałaś po fakcie i mimo to nie przyznałaś się.
- Bo bałam się … bałam się, że Cie stracę .. wiesz jak bardzo Cie kocham ..
- Coś jeszcze? - był strasznie oziębły. Patrzyłam na niego, ale straciłam nadzieje. Spojrzałam na swoją dłoń. Ściągnęłam pierścionek i włożyłam mu w dłoń.
- Nie chce Go ..
- Ja też nie. Nie zasługuje na niego .. ani na Ciebie .. - czułam jak oczy mi się szklą od wzbierających łez. Patrzyłam mu w oczy – Zawsze będę Cie kochała .. - stanęłam na palcach i pocałowałam Go ostatni raz. Ominęłam swój samochód i szłam chodnikiem. Nie widziałam już sensu dalszego istnienia. Zobaczyłam z daleka jadący samochód. Poczekałam i wkroczyłam na ulicę, gdy byłam pewna, że nie zdąży zahamować. Miałam rację. Nie zdążył. Tylko przez chwilę czułam okropny ból całego ciała. Na szczęście szybko przestałam cokolwiek czuć.

Pozwoliłem jej na ten ostatni pocałunek mimo złości. Serce mi pękało, ale nie potrafiłem jej tego wybaczyć. Może gdyby mi powiedziała od razu. Sam już nie wiem. Patrzyłem za nią jak się oddalała i czułem, że coś straciłem. Miałem już zamykać drzwi gdy ..
- Rose!!! - szybko do niej podbiegłem. Twarz miała całą zakrwawioną i była nieprzytomna – Nie!! Błagam Cie!! - zobaczyłem, że kierowca wysiadł – Dzwoń po pogotowie!! Szybko!! - patrzyłem na nią i modliłem się aby z tego wyszła – Dlaczego to zrobiłaś?
Pojechałem za karetkę. W szpitalu dałem znać jej rodzicom i Sally. Czekałam na nich i na jakieś wieści od lekarza. Miałem nadzieje, że dobre. Czemu ten samochód musiał jechać. Wszyscy zdążyli przyjechać zanim wyszedł lekarz. Powiedziałem im co się stało, chociaż było to dla mnie bardzo trudne. Sally próbowała jakoś ją wytłumaczyć, ale nie chciałem tego słuchać. Czekałem, tylko na lekarza, żeby wiedzieć czy z tego wyjdzie. Na szczęście okazało się, że przeżyję. Miała wstrząs mózgu, stłuczone żebra i zwichniętą rękę. Na chwilę do niej wszedłem i podszedłem do łóżka.
- Mogliśmy być szczęśliwi .. - patrzyłem na nią – Ale i tak chcę abyś była kiedyś znowu szczęśliwa .. żałuję, że nie ze mną .. - położyłem pierścionek na szafce nocnej, który mi oddała – Jest Twój .. był przeznaczony wyłącznie dla Ciebie .. - pocałowałem ją w czoło. Spojrzałem na nią ostatni raz i wyszedłem. Sally chciała abym się nie wygłupiał i został. Dał jej szansę. Ale nie potrafiłem.

                                                                *****

Po dwóch tygodniach wyszłam ze szpitala. Czułam się do niczego, ale nie fizycznie. Cierpiałam, że Go straciłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić ani gdzie się podziać. Najpierw pomieszkałam trochę u Sally, ale nie czułam się jak u siebie. Wróciłam do rodziców, ale też to nie było to. Z Janet w ogóle nie miałam żadnego kontaktu. Nie chciała mnie znać i się nie dziwię. Musiałam podjąć inne kroki. Postanowiłam wyjechać. Daleko. Zarezerwowałam bilet lotniczy i zaczęłam się pakować. Akurat przyszła Sally.
- A co Ty robisz?
- Pakuję się.
- Naprawdę? Nie zauważyłam.
- To po co pytasz? - pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi – przerwała mi pakowanie – Uciekasz? To jest rozwiązanie?
- Nie uciekam. Muszę zacząć żyć od nowa, a tutaj nie potrafię. Za dużo wspomnień.
- Ehh gdzie lecisz?
- Daleko .. nie mogę Ci powiedzieć, bo się wygadasz.
- Musisz mi powiedzieć. Inaczej Cie nie puszczę.
- Sally … gdy już będę na miejscu i się ustatkuję, to napiszę do Ciebie list. Wtedy się dowiesz, gdzie jestem.
- Nie podoba mi się ten pomysł z tym całym wyjazdem.
- Potrzebuję zmiany. Nie zrozumiesz tego. Obiecuję, że będziemy w kontakcie – poszłam do łazienki po resztę rzeczy i też spakowałam – Odwieziesz mnie na lotnisko?
- Eh wiesz, że tak.
Pożegnałam się z rodzicami. Mama płakała i prosiła, żebym zmieniła decyzję, ale ja postanowiłam. Ojciec trochę się na mnie obraził. Widziałam to, ale trudno. Przejdzie mu. Sally czekała ze mną do końca aż nie zaczęła się odprawa. Nie lubiłyśmy pożegnań i nie obyło się bez łez. Było nam ciężko się rozstać.
- Mam jeszcze prośbę – wyciągnęłam z kieszeni pierścionek – Oddaj go Michaelowi – wzięła ode mnie.
- Pewnie nie będzie go chciał.
- Trudno. Już mu wtedy powiedziałam, że nie zasłużyłam sobie aby go mieć – schowała – Dzięki.
Wsiadłam do samolotu. Zajęłam swoje miejsce. Po chwili samolot wystartował. Zaczynam wszystko od nowa.


                                                                  *****

I mamy zakończenie pierwszej części opowiadanie. Ale nie uciekajcie. Jeżeli nadal chcecie dalej czytać, to zapraszam jeszcze w tym roku na drugą część. Nie wiem jeszcze dokładnie kiedy, ale chce w tym roku zacząć. Dziękuje osobom, które mimo wszystko zostały i czekały na nowe notki. Dla Was chce dalej pisać.
Do zobaczenia :)