sobota, 7 czerwca 2014

Bad Girl 52

Witajcie!
Jak widzicie udało mi się dotrzymać słowa. Mam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Dziękuje, że jesteście wyrozumiali :) I nadal jesteście ... przynajmniej większość. To tyle. Zapraszam na kolejną notkę.


***********************************************************

Wiedziałam gdzie jestem, jednak nie otworzyłam oczów. Czułam jakieś ciepło na dłoni. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam śpiącego Michaela. Głowę miał na łóżku odwróconą w moją stronę i trzymał moją dłoń. Delikatnie uwolniłam swoją rękę i pogłaskałam Go po włosach. Otworzył oczy.
- Kochanie? - zaczęłam zachrypniętym głosem – Byłeś tutaj całą noc?
- Tak … obiecałem, że będę, gdy się obudzisz .. poza tym i tak bym został. Wiedziałem, że wszystko będzie dobrze.
- Nie bardzo, bo nadal jestem w szpitalu – próbowałam zażartować.
- Ale operacja się udała i się obudziłaś. To jest najważniejsze. Jak się czujesz?
- Tak sobie i na razie mnie nie boli. Chyba znieczulenie nadal działa.
- Pójdę po lekarza. Musi Cię zbadać – nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wyszedł.
- Dzień dobry Panno Baker. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że tak szybko dojdzie Pani do siebie, ale to bardzo dobrze. Jak się Pani czuje?
- Jak po operacji – słabo się uśmiechnęłam.
- Widzę, że dobry humor nadal jest. Gdyby czuła Pani ból, proszę mnie powiadomić. Jutro zmienimy Pani opatrunek. Na razie to wszystko – wyszedł.
- Tak strasznie się bałem – powiedział Mike i usiadł przy mnie.
- To już wiesz jak ja się czułam, gdy miałeś operację.
- Na pewno nie aż tak jak ja.
- Nie kłóć się z poszkodowaną – zaśmiał się – Powinieneś odpocząć. Jedź do domu.
- Nic z tego.
- Nie bądź uparty. Nic mi nie będzie.
- Zrozumiałem, że nie można liczyć na innych, dlatego ja Cię będę pilnował i bez gadania.
- Co mu zrobiłeś? - opuścił głowę – Mike?
- Nic takiego.
- Jakoś Ci nie wierze.
- Nie mówmy już o tym – ktoś wszedł do sali.
- Dzień dobry Państwu – to było dwóch policjantów – Lekarz nam powiedział, że się Pani obudziła. Musimy zadać kilka pytań.
- Czy to konieczne? Wczoraj miała operacje i jest zmęczona – powiedział Mike.
- Zajmiemy tylko chwile. Wie Pani kim był sprawca? - chwila ciszy.
- Nie – Michael spojrzał się na mnie zaskoczony – Byłam w kuchni i ten ktoś zaatakował mnie od tyłu.
- Widziała Pani jego twarz?
- Nie .. miał kominiarkę.
- Zostawiła Pani otwarte drzwi?
- Tak, bo mama miała niedługo wrócić – tyle kłamstw chyba jeszcze nigdy nie powiedziałam tego samego dnia.
- Mówił czego chce?
- Nie … pobił mnie … nie wiem co było później, bo straciłam przytomność.
- I Pan Jackson Panią znalazła, tak?
- Nie mam pojęcia kto pierwszy … gdy odzyskałam już przytomność byli przy mnie wszyscy.
- Rozumiem … Panie Jackson?
- Tak?
- A co Pan robił w tym czasie, gdy Panna Baker została pobita?
- Byłem w studiu … dlaczego Pan o to pyta?
- Ktoś to może potwierdzić?
- Jestem podejrzany o pobicie własnej dziewczyny?!
- Niczego nie możemy wykluczyć.
- To są chyba jakieś żarty! - podniósł głos.
- Skoro nie jest Pan winny, to dlaczego się Pan denerwuje?
- Bo oskarżacie mnie o coś niedorzecznego! Po co bym miał to zrobić?!
- Właśnie próbujemy to ustalić. Dlatego pytam po raz kolejny … czy może ktoś potwierdzić Pana alibi?
- Tak! Każdy kto był w tym czasie w studiu, a nawet Pan Baker, bo wracaliśmy razem do domu!
- Proszę spokojniej albo będę zmuszony Pana aresztować.
- Mike – dotknęłam jego dłoni – Nie daj się prowokować.
- Widzę, że jest Pan nerwusem.
- Tylko wtedy, gdy słyszę takie bzdury.
- Każdy jest podejrzany.
- Potrzebuje adwokata?
- A będzie Panu potrzebny?
- Nie.
- Miejmy nadzieje. Proszę nie opuszczać miasta do czasu wyjaśnienia sprawy – wyszli.
- Świat oszalał! - wstał i chodził nerwowo po sali.
- Nie martw się. Nic na Ciebie nie mają.
- Dlaczego nie powiedziałaś im prawdy? - zapytał już łagodnie.
- Bo wiem jak by dalej było, a ja nie chce znowu do tego wracać. Te wszystkie przesłuchania i w ogóle. Mam dosyć.
- Więc mamy mu pozwolić chodzić bezkarnie na wolności? Musi zapłacić za to co Ci zrobił.
- Jestem zmęczona.
- Prześpij się.
- Jestem zmęczona tym wszystkim.
- Kochanie .. - usiadł przy mnie i wziął moją dłoń w swoją – Wiem, że jest Ci ciężko, ale On musi ponieść konsekwencje. Inaczej stale będzie coś robił. Nie pozwolę Cię nikomu krzywdzić, słyszysz? Kocham Cię – oparł czoło o moje.
- Ja Ciebie też …. jeżeli chcesz im powiedzieć … zrób to za mnie.
- Dobrze … zapomniałem zadzwonić do Twoich rodziców. Zaraz wracam – wyszedł. Nie chciałam tutaj być. Miałam złe wspomnienia ze szpitalem. Dobrze, że Mike przy mnie był. Może mi się wydawało, ale był jakiś smutny. Po chwili wrócił – Niedługo tutaj będą – powiedział.
- Dlaczego jesteś taki smutny?
- To chyba oczywiste … nie będę się cieszył, gdy moja dziewczyna leży w szpitalu.
- Nie tylko o to chodzi, prawda? - opuścił głowę – Mike? Możesz na mnie spojrzeć?
- Gdyby nie ja, nie leżałabyś w szpitalu.
- Co Ty wygadujesz?
- Nie potrzebnie mnie poznałaś.
- Znowu zaczynasz się obwiniać?
- A może nie mam powodu?
- Oczywiście, że nie masz. To nie Twoja wina, że masz popieprzonego ojca.
- Ale czuje się z tym okropnie.
- Niepotrzebnie … nie uda mu się nas rozdzielić.
- Chciałbym Cię bardzo przytulić.
- Tego niestety nie możesz zrobić, ale za to możesz co innego.
- Tak? A co takiego?
- Jak byś nie wiedział – zaśmiał się i delikatnie mnie pocałował – Jak zawsze delikatny.
- To źle?
- Hmmm … nie – pogłaskałam Go po policzku. Byłam zmęczona i to zauważył.
- Jeżeli chcesz to wyjdę.
- Nie … zostań przy mnie.
- Dobrze, kochanie – do sali weszli moi rodzice.
- Wszystko w porządku? - zapytała mama.
- Tak.
- Nie męczmy jej. Niech odpoczywa – powiedział tata.
- Muszę pojechać na policje .. zostaną Państwo z Rose do czasu mojego powrotu?
- Tak .. nie martw się.
- Wracaj szybko.
- Postaram się, skarbie – pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- O co chodzi? - zapytał tata.
- Poszedł powiedzieć kto mnie pobił. Wcześniej było tutaj dwóch policjantów, ale skłamałam i powiedziałam, że nie wiem kto to był.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie chce mi się znowu tłumaczyć dlaczego.
- No dobrze, ale muszą Go wsadzić, bo inaczej ja się z nim policzę – ojciec zacisnął zęby.
- Richard .. spokojnie – patrzyłam się na nią i na niego.
- Powiecie mi w końcu o co chodzi?
- O co pytasz? - mama ciągle udawała, że nie wie o co chodzi.
- Przestańcie! Jestem dorosła i chcę znać prawdę! Wiem, że coś ukrywacie.
- Nie denerwuj się – zmieniła temat. Opadłam bezradnie na poduszkę.

Jechałem z Miko na posterunek policji. Musieli znać prawdę i Go zamknąć. Na dodatek ja byłem podejrzanym. Do czego to podobne.
- Przepraszam – usłyszałem – Powinienem być bardziej ostrożny.
- Daj spokój … nie mogłeś tego przewidzieć.
- To mnie nie usprawiedliwia …. zwolnisz mnie?
- Co? Nie! Co Ty wygadujesz?
- Zawaliłem ...
- Przestań już … to On wszystko zaplanował i dajmy już z tym spokój.
- Co z Rose?
- Już lepiej. Może byś ją odwiedził?
- Głupio mi.
- Niepotrzebnie – zaparkował na wyznaczonym miejscu – Zaczekasz?
- Żartujesz? Idę z Tobą – gdy przekroczyliśmy drzwi posterunku, wszystkie spojrzenia były skierowane w nasza stronę. Podszedłem do lady, za którą siedział starszy facet.
- Przepraszam, czy mogę porozmawiać z funkcjonariuszem, który prowadzi sprawę Rose Baker?
- Proszę zaczekać – wstukał w komputer – Jest w terenie, ale za chwilę wróci. Proszę zaczekać na poczekalni – pokiwałem głową i usiadłem na krzesełku. Akurat przechodził Steven.
- Michael? - zdziwił się – Co tutaj robisz? - dosiadł się.
- Rose została pobita.
- Poważnie?
- Tak.
- Wiesz kto to zrobił? - kiwnąłem głową.
- Dlatego tutaj jestem. Rose nie powiedziała prawdy … bała się przez to znowu przechodzić .. wiesz te przesłuchania i w ogóle.
- Tak wiem – westchnął.
- Podejrzewają mnie.
- Co? Jeżeli chcesz to zaraz to załatwię.
- Dzięki, ale muszę sam spróbować. Gdyby coś to dam Ci znać.
- Ok … więc kto ją pobił?
- Mój ojciec.
- Pytam poważnie.
- A ja Ci poważnie odpowiadam.
- Nie wiem co powiedzieć.
- To jest dłuższa historia i teraz nie mam nastroju, żeby Ci powiedzieć jak to się zaczęło.
- Rozumiem … kiedy indziej. Muszę wracać do pracy.
- Jasne .. nie zatrzymuje Cię.
- Na razie – poszedł w swoją stronę. Czekanie strasznie mi się dłużyło i myślałem, że już nie przyjdzie.
- Panie Jackson? Czekał Pan na mnie. Zapraszam do gabinetu – poszedłem za nim. Wskazał na krzesełko, żebym usiadł – Co Pana do mnie sprowadza?
- Wiem kto pobił Rose.
- Doprawdy? Zamieniam się w słuch – jego ton był strasznie wkurzający.
- Mój ojciec.
- Naprawdę? Ma Pan jakieś dowody?
- Nie, ale ..
- Więc nic nie możemy zrobić. Pan wybaczy, ale mam mnóstwo spraw …
- Wysyłał jej pogróżki! - już mi nerwy puściły – Wpuściła Go do środka, a raczej wtargnął i ją pobił!
- Nic o tym nie wspomniała.
- Ma swoje powody, ale pozwoliła abym ja to powiedział, dlatego tutaj jestem.
- No dobrze, ale wciąż nie ma Pan żadnych dowodów. Groźby były anonimowe jak przypuszczam?
- Tak …. nie mamy żadnych dowodów, ale wiemy, że to był On. Jakiś czas temu groził, że Rose zapłaci za moje błędy .. to mało?
- To są nadal tylko słowa, a my potrzebujemy twardych dowodów.
- Będziecie, więc czekać aż ją zabije?!
- Proszę się uspokoić.
- Nie mam zamiaru! Mam sam wymierzyć sprawiedliwość?!
- Co Pan sugeruje?
- Przecież to są tylko słowa, prawda? - wyszedłem z jego gabinetu. Byłem wściekły.
- Co się stało? - zapytał Miko.
- Szkoda gadać .. jedźmy ..
- Panie Jackson! Proszę zaczekać – zatrzymałem się, bo usłyszałem głos tego całego funkcjonariusza – Mówił Pan prawdę?
- A jak Pan myśli? Po co miałbym kłamać?
- W takim razie proszę napisać mi adres gdzie przebywa Pana ojciec – zapisałem mu w notatniku.
- Więc zrobi Pan coś z tym?
- Tak .. zaraz tam pojedziemy. Będziemy w kontakcie.
- Dobrze .. do widzenia – razem z Miko wyszliśmy – Zawieź mnie do szpitala – mój telefon zaczął dzwonić – Tak?
- Cześć braciszku – to był Jerm. Zdziwił mnie jego telefon, a jeszcze bardziej miły ton.
- Cześć.
- Nie przeszkadzam?
- Jadę do szpitala.
- Do szpitala? A coś się stało?
- Tak .. Rose została pobita. Wybacz, ale nie mam ochoty na rozmowę.
- Ok .. to daj znać, gdy wszystko będzie w porządku.
- Na razie – rozłączyłem się. Cieszyłem się, że próbuje zmienić nasze stosunki, ale ta jego przemiana wydawała mi się podejrzana. Przestałem o tym myśleć, bo miałem ważniejsze sprawy na głowie, a najważniejszą z nich była Rose. Miko zatrzymał samochód przed wejściem do szpitala – Wejdziesz?
- No dobra – dojechaliśmy winda na piętro, na którym leżała Rose. Zobaczyłem jej rodziców na korytarzu.
- Śpi? - zapytałem.
- Nie .. ma gościa – odpowiedział niezadowolony Pan Baker.
- Kogo?
- Sam zobacz – niepewnie otworzyłem drzwi i zobaczyłem … Jerma?! Zamknąłem za sobą drzwi.
- Co tutaj robisz? - zapytałem prosto mostu. Siedział zdecydowanie za blisko Rose.
- Gdy z Tobą rozmawiałem, to byłem w pobliżu i postanowiłem, że odwiedzę Rose. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie … skąd – próbowałem zachować spokój i jak na razie szło mi całkiem nieźle.
- Rose mi też już wybaczyła moje zachowanie. Ciesze się z tego. Nie chce się z Wami kłócić.
- To dobrze – widziałem po minie Rose, że nie czuła się zbyt komfortowo, gdy siedział tak blisko niej – Jak się czujesz kochanie? - podszedłem i delikatnie ją pocałowałem.
- Lepiej, ale nie zostawiaj mnie już.
- Obiecuje … powiedziałem wszystko policji – specjalnie zacząłem ten temat przy nim.
- I co powiedzieli?
- Dałem im adres i właśnie składają mu wizytę.
- O kim mówicie?
- O naszym kochanym tatuśku – odpowiedziałem – Mam nadzieje, że Go aresztują.
- Jak możesz mówić takie rzeczy o ojcu?! - oburzył się.
- Mogę i mi nie zabronisz! Nie traktuje Go jak ojca, rozumiesz?! Już zapomniałeś co nam robił?!
- Ojcu się wszystko wybacza!
- Nawet pobicie dziewczyny i doprowadzenie innej do targnięcia się na własne życie?! Dobrze wiesz jak było z Molly! A teraz jeszcze pobił Rose!
- Co? To On pobił Rose?
- Może nie wiedziałeś?!
- Żebyś wiedział!
- Co tutaj się dzieje? - do sali wszedł ojciec Rose – Chłopcze jeżeli przyszedłeś, żeby się kłócić, to wybrałeś sobie nieodpowiednią porę.
- Chciałem zobaczyć co u Rose.
- Zobaczyłeś i już możesz sobie pójść. Moja córka potrzebuje spokoju.
- Dobrze … wybacz Rose – pocałował ją w dłoń. Obserwowałem uważnie całą sytuacje – Cześć Mike – wyszedł razem z Panem Bakerem.
- Wiesz, że możesz zabijać spojrzeniem? - usłyszałem głos Rose i odwróciłem się w jej stronę.
- Nic się nie zmienił. Udaje, że nie wie przez kogo leżysz w szpitalu i przychodzi, gdy mnie nie ma.
- Przesadzasz … chce być miły.
- Aż za bardzo.
- Jak było na posterunku, bo nie dokończyłeś?
- Ten policjant co był tutaj .. patrzył się na mnie jak na przestępce, rozumiesz? Jak to ja bym Ci to zrobił. Nawet nie chciał słuchać co mam do powiedzenia.
- Spokojnie kochanie … nic na Ciebie nie mają.
- Wiem – złapała się za głowę – Kotku?
- Głowa mnie strasznie boli.
- Pójdę .. - nawet nie zdążyłem dokończyć, bo akurat wszedł lekarz – Dobrze, że Pan jest.
- Coś się stało?
- Głowa mnie boli – powiedziała.
- To normalne przy wstrząsie mózgu. Zaraz podam Pani tabletkę. Coś jeszcze Panią boli?
- Nie – dał jej tabletkę.
- Ból głowy może Pani odczuwać nawet po paru miesiącach.
- Świetnie.
- Niestety taki skutek uboczny. Będzie Pan dzisiaj także przy Pannie Baker?
- Tak .. mam nadzieje, że to nie kłopot?
- Ależ skąd. Jestem u siebie, gdyby coś się działo. Dobranoc – zostaliśmy sami.
- Powinieneś jechać do domu i się wyspać.
- Bez Ciebie nigdzie się nie ruszę.
- Jak zawsze uparty – lekko się uśmiechnęła – Ale i tak będziesz musiał jutro jechać do domu.
- Dlaczego?
- Bo wolę Cie bez zarostu – zaśmiałem się – Przyznaje, że wyglądasz wtedy seksownie, ale strasznie kujesz.
- Więc lepiej Go nie zgolę – spojrzała się na mnie z przymrużonych oczu – Żartowałem – po krótkim czasie zasnęła. Przyglądałem się jej. Wiedziałem, że muszę się nią zaopiekować, gdy wyjdzie ze szpitala. Już nikt jej nie skrzywdzi. Osobiście tego dopilnuje.

14 komentarzy:

  1. Hejj! �� dawno noe komentowalam... Wiem. Przepraszam ale tez miałam duzo na głowie xp Chce ci powiedzieć ze jestes mistrzem w pisaniu! ☺️
    Oby zamknęli tego całego Josepha i dali mu dożywocie! Mam go juz dosyć -,- czekam na nn i obiecuję ze skomentuję ;*
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo koncowka slodka. Mama nadzieje, ze ten caly Johsep zaplaci za swoje kretyn jeden! A ten jego braciszek Jeremiah no co za typ nie dziwie sie ze Mike sie zdenerwowal! Ale Michael ja kocha !
    Ps. Super notka czekam na nastepna :)
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pierwsze! Wspaniała notka. Boję się tylko o jedno. Mianowicie o to, że Joseph może mieć znajomości. No ale, pożyjemy zobaczymy.
    PS
    Zapraszam na mojego bloga http://love-never-felt-so-good.blogspot.com

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  4. jednak,nie jestem. Ech. Ale trzecia i czwarta też jest okey;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Niech wsadzą tego Josepha, bo mam już go dosyć ( i pewnie nie tylko ja). Już się nie mogę doczekać nn :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się że z Rose już lepiej, Mike jak zawsze bardzo kochający <3 . Świetny rozdział, Josepha muszą złapać i mam nadzieję, że im się to uda i że będzie już dobrze...

    Pozdrawiam WiktoriaRose :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Wiem, wiem, dawno nie komentowałam. Miałam dużo na głowie. Kolejny rozdział, który zwala z nóg. Joseph grubo przesadził, a Mike jest taki kochany.. Rose ma szczęście, że jest przy niej. Teraz wszystko się musi ułożyć...
    Pozdram. Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze super jednak meczy mnie to co rodzice ukrywają przed Rose czekam na następną notkę i umieram z ciekawości :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ehh... I znów trzeba będzie czekać tydzień :P
    Mogłabyś jeszcze jutro dodać nn :) Bo ja już siędoczekać nie mogę :P

    Kurrrrde... Weź zrób cośz tym dziadem Josephem... To nie może tak być. Niech ma sprawę sądową i niech dostanie dożwocie i niech nigdy nie opuszcza celi za to co zrobił biednej Rose... Tak mi jej szkoda jak cierpi...

    I trochę zdziwiło mnie zachowanie Rose, że nie powiedziała całej prawdy... I tak by to wyszło na jaw w ostateczności... Dobrze, że chociaż Michael postanowił to zrobić. Ten dziad nie zasługuje na frywolną wolność... OOOoooj nie ....

    Właśnie.. Ciekawe co też ukrywają rodzice Rose... Czyżby... rozwód...? Nie no.... Byłoby bez sensu... :P Ciekawe o co chodzi...

    Jeśli chodzi zaś o Jerma.... Kurcze... Coś mi tu śmierdzi... Coś czuję, że to nei będzie koniec przygód jeszcze... Fajnie, że przyszedł odwiedzić Rose... Ale coś mi się wydaje, że nie zrobił tego bezinteresownie... Jakieś interesa w tym ma....

    Ahh... Jak ja kocham tą naszą parkę <3 Mike tak czule mówi do Rose... Tak się troszczy, poświęca, pilnuje, nie spuszcza z oka... :) Końcówkę zrobiłąś po prostu genialną.... :wonderful: Aaaaawwww...... kocham czytać takie scenki :)

    Jenn, kochana... Miejże litość i uracz nas jeszcze jednym odcinkiem :) :robi oczki spaniela: :robi oczka kota ze Sheck'a: xD xD
    No ale jeśli nie dasz rady to zrozumiem i poczekam ten tydzień już :P

    OdpowiedzUsuń
  10. hahaha aga uwielbiam twoje komcie..:XD XD XD oczy spaniela brzmi znajomooo..:mrgreen: XD XD XD co do opka to kolejny świetny ścineczek..:D Jerm mnie wkurzył ciekawe co on kombinuje ...jakoś to takie podejrzenae to jego "dobre serce" :roll: o papciu J nie wspomne...dekiel...:/ Jenn kochana pisz dalej czekam...:D
    Buziaki :* :* :* ~~ dzwoneczek~~

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj... Przegapiłam ten rozdział, ale już przeczytałam. Jak zwykle świetnie, a nawet lepiej niż zwykle, bo lubię kiedy są takie zawirowania losu... :D Oczywiście nie w praktyce.
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  12. Akcja dla Michaela na rocznicę: Nowa akcja będzie polegała na tym że będziemy nagrywać filmik na którym trzeba będzie pokazać coś charakterystycznego dla Michaela (np. ruch lub coś co będzie go przypominało) do 15 czerwca trzeba wysłać filmiki na maila (adres w grupie). Szczegóły w grupie: https://www.facebook.com/groups/627021974025476/ Potrzebujemy min. 5 osób.

    OdpowiedzUsuń
  13. http://zobaczyc-swiat-w-ziarenku-piasku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. cześć! czytam twoją historię już od bardzo dawna. Chociaż minęło już tyle lat od początku twojego bloga, zainteresowało mnie i muszę przyznać, że to jest po prostu SUPER! nie mogę się oderwać i z zaciekawieniem czytam dalej. Pozdrawiam i przepraszam, że tak późno zareagowałam. Szkoda, że wcześniej nie zauważyłam twojego bloga :) ;)

    Moonwakerka <3 MarliJackson <3 <3 <3 :)

    OdpowiedzUsuń