sobota, 30 listopada 2013

Bad Girl 33

Witajcie!
I jakoś wytrzymaliście cały tydzień czekając na kolejną. Jacksonka, nie chcę, żebyś zeszła na zawał, więc wyluzuj. Michael, nie znam twojego życia ani twojego kolegi, więc to jest jedynie moja wyobraźnia. Ema, a zapraszam Cię bardzo do siebie ;) Ale bez motywu zabójstwa, ok? Wczoraj dostałam zamówiony kalendarz z Michaelem na nowy rok i jestem mega happy.
Teraz popsuje wam humor. Nie wiem, czy wiecie co TMZ zamieścił na swojej stronie. Ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy to przeczytałam. Ja się pytam po jaka cholerę wypuścili Go z więzienia? Żeby obczerniał Michaela? I jaki On ma w tym interes? Chce, żeby było o nim głośno? Naprawdę ... czasami nie rozumiem ludzi. Jeżeli ktoś nie wiem o kim mówię, to chodzi o Murraya. Poniżej zamieszczę link, jeżeli ktoś nie widział. Michael, pisałeś, że masz tam rodzinę, to weź ich uprzedź, że wybieramy się do Stanów i niech nam przygotują nocleg, prawda dziewczyny? Szkoda, że to tylko słowa i się nie spełnią.
UWAGA!! Wchodzicie na własną odpowiedzialność. 

http://www.tmz.com/2013/11/24/dr-conrad-murray-michael-jackson-penis-interview-daily-mail/

P.S. Jeżeli widzicie jakieś błędy albo coś, to piszcie bo ja nie mam za bardzo kiedy sprawdzić i poprawić błędy, jeżeli występują. Gdzie widzicie ich najwięcej itp.

******************************************************************

Patrzyłam się na ten test i nie mogłam uwierzyć. Chyba powinnam się cieszyć, ale tak nie było. Czułam się dziwnie. Sprawdziłam jeszcze w ulotce, czy aby na pewno mam rację, niestety miałam.
- Rose? Powiesz mi? - spojrzałam się na Sally.
- Nie jestem – odłożyłam test i podeszłam do okna.
- Serio? - Sally musiała oczywiście sama sprawdzić – Ufff …. na całe szczęście – spojrzałam się na nią wściekle.
- Doprawdy?
- O co Ci chodzi? Powinnaś się cieszyć.
- Ale się nie ciesze, ok?! Nie jestem tobą i chcę mieć dzieci.
- Co to miało znaczyć? Ja też chcę mieć … kiedyś.
- I tym się różnymi … ja nie chcę rodzić w wieku 40 lat, tylko teraz. Miałam nadzieję, że jednak test okaże się pozytywny. Ale po co ja to mówię … nie zrozumiesz tego – Sally już się nie odezwała. Byliśmy przyjaciółkami, ale różniliśmy się od siebie. Dla niej na pierwszym miejscu była praca. Ja chciałam posiadać rodzinę. W końcu poukładać sobie życie i nie wracać do przeszłości. Zobaczyłam, że Mike do mnie dzwoni – Tak?
- Jadę już z powrotem. Chcesz wracać?
- Tak.
- Stało się coś?
- Nie, o której będziesz?
- Za 5 minut.
- Czekam – rozłączyłam się. Co mu miałam powiedzieć ,, Myślałam, że jestem w ciąży, ale test okazał się negatywny i z tego powodu jestem przybita?'' Nie mógł się dowiedzieć. Wyrzuciłam wszystko do śmieci i czekałam na niego w salonie. Sally usiadła obok. Nie dość, że z rodzicami się nie dogaduje to jeszcze z Sally mam się gniewać? - Nie chciałam na Ciebie naskoczyć.
- Wiem.
- Po prostu miałam nadzieję, że jestem.
- Dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy? Jesteś jeszcze młoda.
- Sama nie wiem … czuję, że tego potrzebuje.
- To do dzieła. Samo nic nie przyjdzie.
- Przecież nie rzucę się na niego …. jak to by wyglądało?
- Normalnie – usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Sally poszła otworzyć – O cześć, Michael. Rose jest w salonie – wszedł razem z Sally. Wstałam i się do niego przytuliłam.
- Co się dzieje? - zapytał, obejmując mnie.
- Nic – nadal się od niego nie oderwałam. Chciało mi się płakać, ale jakoś udało mi się powstrzymać łzy – Nie mogłam się stęsknić?
- Miło mi to słyszeć, ale na pewno tylko o to chodzi?
- Tak … możemy już jechać?
- Pewnie. Cześć Sally.
- Paa – wyszliśmy z domu. W czasie drogi, nie odzywałam się. Myślałam o tej sytuacji. Jedynym pozytywem, że nie byłam w ciąży była … BROOKE!! Gdybym była nie mogłabym jechać z Janet do niej. Przecież nie narażałabym dziecka.
- Kochanie .. co się stało? - zapytał.
- Mówiłam, że nic.
- Dlaczego zawsze muszę od Ciebie wyciągać prawdę? Boisz się mnie, czy wstydzisz powiedzieć mi prawdy?
- Tym razem naprawdę nic się nie stało. Wspominaliśmy z Sally dawne czasy.
- Mogłaś od razu powiedzieć.
- Mike?
- Tak?
- Zawieziesz mnie do domu?
- Dobrze.
- Ale wejdziesz ze mną. Chcę w końcu z nimi poważnie porozmawiać, tylko boję się, że skończy się jak ostatnio.
- Będę przy tobie – pogłaskał mnie po policzku. Weszliśmy do mojego domu. Mike zaczekał w holu, a ja poszłam do kuchni. Mamę zawsze można było tam znaleźć.
- Cześć.
- Rose? - odwróciła się do mnie.
- Jest ojciec? Muszę z wami porozmawiać.
- Zaraz wróci z pracy.
- Zaczekam z Michaelem w salonie – wyszłam i poszłam z Michaelem do salonu. Zaraz po nas weszła mama z herbatami.
- Coś się stało? - zapytała i usiadła naprzeciwko.
- Nie.
- Chcecie nam o czymś powiedzieć? - spojrzeliśmy się z Michelem na siebie.
- Nie o tym co myślisz – po 10 minutach wrócił tata. Zdziwił się na nasz widok i na prośbę mamy dosiadł się – Musimy porozmawiać …
- Rose …. byłem wściekły …. to co Cię spotkało, nie jest absolutnie twoją winą, ani Michaela. Źle mnie zrozumiałaś.
- Tato … musicie mnie zrozumieć, dlaczego nic wam nie powiedziałam …. nie ufałam wam i nadal nie ufam – ojciec spuścił głowę.
- Przepraszam Cię, że nie byliśmy takimi rodzicami jakimi powinniśmy być – powiedział tata – Zawsze chcieliśmy twojego dobra. Wiem, że ciężko jest Ci w to uwierzyć, ale to prawda. Wtedy … czuliśmy się bezradni … nie wiedzieliśmy jak Ci pomóc. Mieliśmy czekać aż uda Ci się popełnić samobójstwo?
- Mike jakoś umiał mi pomóc. Też chciałam się zabić, ale powstrzymał mnie. Ufam mu całkowicie. Jesteście moimi rodzicami i chcę wam wybaczyć … naprawdę, ale to jest trudne.
- Wiem … powinnaś mieć w nas wsparcie, a tymczasem nic nie wiedzieliśmy. Nawet nie wiemy, dlaczego 8 lat temu popadłaś w depresję.
- Przykro mi, ale nie umiem wam o tym powiedzieć. Michaelowi powiedziałam bo wiem, że mnie zrozumie i nie będzie mnie osądzał. Musicie dać mi czas, żebym wam wybaczyła.
- Wrócisz do domu? - zapytała mama.
- Chyba powinnam skoro mamy naprawić nasze relację.
- Mam pomysł …. może wybierzmy się gdzieś razem?
- Co masz na myśli?
- Hawaje! Ostatnim razem wakacje się nie udały, to może teraz. Co ty na to?
- Właściwie, to chcieliśmy z Michaelem gdzieś wyjechać.
- Świetnie! Pojedziemy we czwórkę.
- No nie wiem.
- To jest dobry pomysł, kochanie – powiedział Mike.
- Ale nie teraz. Mike musi dokończyć klip.
- Jeszcze wszystko ustalimy. Dziękuje, że zgodziłaś się z nami porozmawiać.
- Musiałam … pójdziemy do mnie – wstałam z Michaelem.
- Zaczekajcie … jesteśmy Ci ogromnie wdzięczni, Michael. Pokazałeś jak bardzo kochasz naszą córkę, nie to co my. Ciesze się, że ma Ciebie.
- Zrobię wszystko, żeby była ze mną szczęśliwa – ojciec poklepał Mike'a po plecach i poszliśmy na górę.
- Obyło się bez kłótni.
- Ciesze się, że starasz się im wybaczyć. Żałuję, że ja nie miałem takiej szansy co do Josepha.
- Nie martw się … może pewnego dnia wszystko się zmieni.
- Nie w jego przypadku, ale jest dobrze. On nikogo nie lubi. Więc … już nie będziesz nocować u mnie? - zrobił smutną minkę.
- Od czasu do czasu będę, ale teraz … sam wiesz.
- A co z Sisi?
- Jutro ją zabiorę. Niech Janet jeszcze się nią nacieszy. I od razu zabiorę swoje rzeczy.
- Po co? Niech zostaną … w razie, gdybyś u mnie spała.
- Masz rację.
- Co ja będę bez Ciebie robił? – objął mnie w pasie.
- W końcu weźmiesz się za robotę – przewrócił oczami.
- Wolę spędzać czas z tobą.
- Masz jeszcze fanów, którzy czekają …. całkiem zapomniałam.
- O czym?
- Pamiętasz tą dziewczynę, o której Ci opowiadałam?
- Tak.
- Mówiłeś, że ją odwiedzisz.
- Ale z tobą.
- Ok … to kiedy?
- Może jutro? Masz ten adres?
- Zaraz poszukam – chciałam wstać, ale mi nie pozwolił.
- Później … teraz chcę się jeszcze tobą nacieszyć – wylądowałam na jego kolanach. Do wieczora czas spędziliśmy głównie na przytulaniu i całowaniu się.
- Czas już na Ciebie – odsunęłam się trochę od niego.
- Już?
- Dobrze wiem do czego to zmierza – widziałam jak już na mnie patrzył.
- Tak? - pocałował mnie w szyję.
- Nie udawaj.
- Co ja poradzę, że tak na mnie działasz?
- Na pewno, tylko ja? - spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- Oczywiście, a kto inny?
- Tylko się upewniam.
- To, że jestem piosenkarzem nie oznacza, że jestem babiarzem. Może inni tak robią, ale nie ja – wstał. Był zły – Nie wykorzystuję swojej pozycji do zaciągania dziewczyn do łóżka. Kiedy to w końcu zrozumiesz? - stał do mnie tyłem. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu.
- Droczę się z tobą.
- To nie rób tego więcej, a przynajmniej nie na takie tematy.
- Nie gniewaj się na mnie.
- Nie umiem być na Ciebie zły dłużej niż 5 minut … nawet, gdybym chciał – czule mnie pocałował. Zatopiłam palce w jego włosach – Jesteś jedyną kobietą w moim życiu i nie chcę innej. Jestem tylko twój.
- Czasami jestem nieznośna … wiem o tym.
- Nadal próbujesz zakładać maskę tamtej Rose, którą poznałem i niepotrzebnie. Mnie możesz być pewna.
- Jesteś pewien, że nie przeszkadza Ci moja przeszłość?
- Biorę Cię z całym tym pakietem.
- Kocham Cię – pocałowałam Go.
- Ja Ciebie bardziej – za każdym razem, gdy myśleliśmy, że pocałowaliśmy się już na pożegnanie, On wracał się w drzwiach i ponownie całował.
- Wariat – zaśmiałam się – Pójdziesz wreszcie, czy nie?
- Wyganiasz mnie?
- Nie uważasz, że powinniśmy odpocząć trochę od siebie?
- Nie, nie uważam tak. Najchętniej bym się z tobą nie rozstawał.
- To dobrze, ale teraz na poważnie … jest już późno.
- No dobra … idę, ale jutro się spotkamy?
- Przyjadę i nie czekaj na mnie, tylko jedź do pracy, dobrze?
- Ohh … no dooobra – powiedział jak mały chłopiec, który musi odrobić niechciane lekcje. Odprowadziłam Go do drzwi i pocałowaliśmy się na pożegnanie. Rodzice jak zwykle nas podglądali. Wróciłam do siebie i walnęłam się na łóżko. Rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Co by było, gdybym jednak była w ciąży? Jak zachował by się Mike? Boże … naprawdę chciałam mieć już dziecko, ale czy Mike też chcę? Pewnie dla niego jest jeszcze za wcześnie. Nie wiem czemu, ale dopadły mnie jakieś wątpliwości. Nie wiem skąd to się wzięło. Poszłam do łazienki i napełniłam wannę. Chciałam się zrelaksować. Siedziałam w wannie, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Dobrze, że miałam Go przy sobie.
- Tak?
- To ja, skarbie. Właśnie dojechałem do domu i strasznie mi się nudzi.
- Nudzi Ci się o tej godzinie? Najlepiej idź już spać.
- Nie zasnę bez Ciebie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.
- Nie przesadzaj.
- A ty co robisz?
- Właśnie biorę kąpiel.
- Mmmm … brzmi kusząco.
- Jestem goła i jedyną rzeczą, która mnie zasłania jest piana .. mnóstwo piany – nie powinnam Go tak torturować, ale lubiłam to.
- Jestem zazdrosny … masz szczęście, że mnie tam nie ma.
- Żałuje tego …
- Uważaj bo jeszcze przyjadę.
- Fakt .. z tobą nigdy nie wiadomo, a jak tam Sisi?
- Śpi z Janet, ale tęskni za tobą … ja też tęsknię.
- Mój biedny misiaczek .. jutro się zobaczymy.
- Ale ja nie wytrzymam tyle godzin.
- Nie masz wyjścia, a pamiętasz gdzie mamy jutro jechać, tak?
- Tak, ale najpierw skoczę do studia.
- To może zrobimy tak. Ty pojedziesz do studia, a ja sama przyjadę do Ciebie i zaczekam.
- No dobra.
- Kochanie .. idź już spać. Jest późno.
- A ty?
- Ja też już wychodzę i idę spać.
- To w takim razie … dobranoc. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też – odłożyłam telefon. Przypomniało mi się, że miałam poszukać adresu tej dziewczyny. Wyszłam z wanny, wytarłam się i założyłam szlafrok. Zaczęłam od przeszukania szafy, ale tam nie znalazłam. Zastanawiałam się, gdzie ja mogłam położyć tę kartkę z adresem. Przeszukałam wszystkie możliwe kieszenie jakie miałam i nic. Usiadłam na łóżku i myślałam. No tak … przecież wtedy chodziłam w dresach. Zajrzałam do szafki i wyciągnęłam te dresy. Na całe szczęście znalazłam tę kartkę. Faktycznie … tej nocy nie mogłam zasnąć. Bez Michaela było jakoś dziwnie. Chyba się uzależniłam od jego obecności. Po długich męczarniach, udało mi się zasnąć.

Następnego dnia, ojciec zaoferował się, że zawiezie mnie do Michaela. Chyba w ten sposób chciał zacząć poprawiać nasze relacje. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Mike'a.
- Dzień dobry – przywitałam się.
- Witaj. Wejdź – wpuściła mnie do środka – Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuje. Pójdę do Janet – chciałam iść na górę.
- Poczekaj.
- Tak?
- Nie mieliśmy okazji porozmawiać. Możemy teraz?
- Oczywiście – weszliśmy do salonu – Co się stało?
- Nie – usiedliśmy na kanapie – Jest mi bardzo przykro z tego powodu co Cię spotkało. Wiem, że przechodziłaś przez piekło – nie wiedziałam, dlaczego do tego wraca – Znam to uczucie – zmarszczyłam brwi.
- Nie rozumiem.
- Ja też kiedyś zostałam zgwałcona … przez znajomego mojego ojca. Nikomu o tym nie powiedziałam. Sama musiałam się z tym uporać i udawać, że wszystko w porządku. Tamte czasy były inne i to było nie do pomyślenia. Potem poznałam Josepha. Wtedy był zupełnie inny. Wszystko zaczęło się, gdy dzieci byli na świecie. Nie chce Go bronic bo wiem ile krzywdy wyrządził Michaelowi i nadal chciał mieć nad nim kontrolę, ale sądzę, że pieniądze są głównym powodem.
- Ale to Go nie usprawiedliwia … nie miał prawa tak traktować Michaela. Mówił mi o tych dziewczynach, które miał uwodzić.
- Nic nie mogłam zrobić … nie akceptowałam tego, ale byłam bezsilna, ale na szczęście już się skończyło. Poznał Ciebie i jest szczęśliwy. Kochasz Go, prawda?
- Tak .. bardzo.
- To widać. Michael jest dobrym mężczyznom … będziesz przy nim bezpieczna i szczęśliwa … możesz mi wierzyć. W końcu sama Go wychowałam – uśmiechnęła się.
- Wiem … dziękuje, że mi Pani powiedziała o tym wszystkim i bardzo mi przykro.
- To ja dziękuje, że mogłam się wygadać. Proszę Cię o jedno … nie mów nikomu o tym, dobrze? Nikt poza tobą nie wie.
- Oczywiście.
- Już Cie nie zatrzymuje. Możesz iść do Janet.
- Dobrze – weszłam do pokoju Janet. Bawiła się z Sisi – Cześć – Sisi rzuciła się w moją stronę i dała buziaka w policzek – Ja też za tobą tęskniłam – przysiadłam się koło Janet – Była grzeczna?
- Jak aniołek.
- Serio? Nie gryzła butów Michaela?
- Hehe .. nie, a co?
- W hotelu zdarzyło jej się.
- Opowiesz?
- No dobra. Raz Mike nadepnął stopą w jej siki i miał całą skarpetkę mokrą. Miałam niezły ubaw.
- Hehe .. pewnie był wściekły – Janet śmiała się jak opętana.
- I to jak. Albo jak zrobiła mu pobudkę, gryząc w palca u nogi – w tym właśnie momencie Janet leżała pod łóżkiem. Na serio myślałam, że coś jej się stało, ale uspokoiłam się, gdy zobaczyłam jej głowę. Mi też się udzielił jej humor.
- Niech zgadnę … panikował?
- Jak byś tam była … możemy porozmawiać o naszej sprawie.
- Tak … czekałam na to.
- Masz już plan?
- Prawie. Od kilku dni ją obserwuję, żeby wiedzieć kiedy jest w domu i czy sama.
- Świetnie.
- Za dwa dni będzie tydzień i wtedy wkroczymy my.
- Ok, ale musimy jakoś się ubrać, żeby nikt nas nie poznał.
- Już o tym pomyślałam i wszystko mam. Tylko jest jedna rzecz.
- Jaka?
- Co zabierzemy ze sobą? No wiesz … kij bejsbolowy itp.
- Janet! Przecież nie chcemy jej zabić .. no dobra chcemy, ale tego nie zrobimy. Nie warto za nią iść siedzieć.
- Masz rację. To co zrobimy?
- Hmmm … masz dużo pierścionków? Najlepiej takich dużych.
- Tak.
- Więc tak … założymy je prawie na wszystkie palce i obwiążemy kawałkiem materiału. Takie ciosy na pewno poczuje.
- Dobry pomysł – przybiliśmy sobie piątki. Usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach, a chwilę później zobaczyłam Michaela. Podniósł mnie do góry.
- Zwariowałeś?
- Żebyś wiedziała. Janet porywam ją – wyniósł mnie z pokoju Janet do swojego.
- Puścisz już mnie?
- Może, ale najpierw wiesz co trzeba zrobić.
- Jeżeli chcesz mnie pocałować, to proszę bardzo bo ja jakoś nie mam ochoty – skłamałam, ale i tak o tym wiedział.
- Skoro nie masz, to ja też – postawił mnie i patrzył się. Byłam ciekawa kto dłużej wytrzyma. Mike przegrał i zaczął mnie całować – Ta noc była koszmarna.
- Czy ja wiem … wyspałam się.
- Czyli .. przeszkadzałem Ci … wiedziałem – teatralnie westchnął.
- Żartowałam .. ja też nie mogłam zasnąć.
- Więc sama widzisz, że nie masz wyjścia i musisz dzisiaj u mnie zostać.
- A właśnie, że nie bo ty u mnie.
- Może być.
- Jedziemy w końcu? Znalazłam adres – trochę zajęło nam zanim znaleźliśmy prawidłowy dom. Mike na początku myślał nad zabraniem ochroniarzy, ale w końcu zrezygnował. Poczekał za krzakami, a ja poszłam pierwsza, żeby się upewnić, że dobrze trafiliśmy – Dzień dobry. Nazywam się Rose Baker, czy mieszka tutaj Samantha?
- Dzień dobry. Tak .. to moja córka. O co chodzi?
- Proszę zaczekać – poszłam po Michaela i podeszliśmy do tej kobiety.
- O mój Boże – zakryła dłonią usta – Proszę wejść – wpuściła nas. Spojrzałam na Michaela. Dziwnie się przyglądał tej kobiecie.
- Przepraszam, ale … czy ja Panią nie znam? - zapytał
- W sklepiku hotelowym kupował Pan kredki i poprosiłam Pana o autograf dla córki.
- No tak … proszę mi mówić po imieniu.
- Dobrze … Sam zaraz wróci ze szkoły. Skąd macie nasz adres? - zaczęłam wszystko po kolei opowiadać jak poznałam Sam. Jej matka na początku była zła na córkę, że zrobiła coś takiego, ale wyjaśniłam jej i trochę się uspokoiła. Równo o 14 usłyszeliśmy dziewczęcy głos dobiegający z holu – Poszła do swojego pokoju.
- Mogę do niej iść? Przygotuje ją – powiedziałam.
- Proszę – poszłam po schodach i zapukałam. Otrzymałam pozwolenie na wejście.
- Cześć – odwróciła się w moją stronę – Pamiętasz mnie?
- T-t-tak.
- Chyba wiesz, dlaczego tutaj jestem – uśmiechałam się.
- Yyy …
- Mike jest na dole. Przyszłam się zapytać, czy chcesz z nim porozmawiać.
- Naprawdę?
- Tak i nie bój się. Jest tak samo ze stremowany jak ty. Dam Ci radę. Zachowuj się naturalnie … taka jaka jesteś. Przy nim nie musisz udawać kogoś innego. Po prostu .. bądź sobą.
- Postaram się.
- W takim razie idę po niego – zeszłam na dół i zawołałam Mike'a – Możesz do niej iść. Ja zaczekam – poszedł, a ja wróciłam do jej mamy. Rozmawialiśmy. Powiedziała mi od kiego Samantha jest fanką Michaela i takie tam. Czas zleciał bardzo szybko. Zanim się obejrzałam minęła już godzina i Mike zszedł razem z Sam na dół. Pożegnaliśmy się. Sam podeszła jeszcze do mnie.
- Dziękuje – powiedziała po cichu. Uśmiechnęłam się i razem z Michaelem wyszliśmy.
- Jak było? - zapytałam, gdy jechaliśmy w drogę powrotną.
- Miałaś rację … to normalna dziewczyna. Rozmawialiśmy na różne tematy i podpisałem parę płyt, zdjęć, plakatów. To naprawdę miła dziewczyna. Obiecałem jej, że będzie miała darmowe bilety na koncerty z osobą towarzyszącą.
- Jesteś słodki – pogłaskałam Go po policzku.
- Pytała o Ciebie. Myślała, że jesteś moją asystentką. Gdy powiedziałem jej prawdę .. zmieszała się trochę.
- Nic dziwnego. Dobrze, że jest niepełnoletnia.

- Jesteś jedyną kobietą, która chcę i zawsze będę to powtarzał. Do skutku - resztę drogi opowiadał mi o czym rozmawiali. Potem moje myśli zajęła jedna rzecz. Kiedy w końcu dołożę Brooke.

**************************************************************

P.S. Wybaczcie, że was rozczarowałam w sprawie ciąży, ale nie zrobiłam tego celowo. Naprawdę. Ja wszystkie wydarzenia mam już w głowie i tylko je przelewam na kompa, więc pisze zgodnie z wyobraźnią. Mam nadzieję, że się nie będziecie na mnie gniewać. Ale nie uważacie, że to byłoby za wcześnie na dziecko?

12 komentarzy:

  1. Na początku czułam się nieco rozczarowana, ale doszłam do wniosku, że może rzeczywiście....jeszcze nie czas...Gniewać się na Ciebie? Niby za co? To przecież Twoje opowiadanie i piszesz je zgodnie ze swoją wyobraźnią. Uważam, że właśnie to jest najważniejsze. Nie ulegasz...Piszesz tak, jak z góry sobie zaplanowałaś...Pewnie wiele osób stwierdzi, że nie ma im się to nie podoba, że Rose powinna być w ciąży...Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że dziecko w tej chwili nie byłoby dobrym pomysłem...Całe opowiadanie straciłoby swój urok...Co do samej notki: Dużo błędów nie znalazłam, a nie będę wspominać, że treść genialna, prawda? To chyba tyle....
    Pozdram, Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Jak ja lubię twojego bloga! Awww..... Normalnie kocham! A mam dla ciebie pytanie : o której mniej więcej godzinie dodajesz notki?

    Martyna :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem za Jenn: notki dodawane są co sobotę o 9.00

      Usuń
  3. Super część! :)
    Szkoda, że Rose nie jest w ciąży, ale może masz racje.

    Zbulwersowana jestem tym co mówi ten cały doktorek! Za grosz szacunku!
    Powinien nadal siedzieć w więzieniu!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna notka. czekam na kolejną
    a co do tego "doktora" za kilka groszy, to powinien jeszcze siedzieć. szkoda mi na niego słów.

    ZAPRASZAM DO SIEBIE (NOWA NOTKA)
    http://michaelandi.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. I żebyś wiedziała że próbuje wyluzować, ale to nie takie proste! ;) Ledwo, ledwo wytrzymałam. Dobrze że dałaś radę dodać, bo jakby się przedłużyło to by było po mnie :D.
    Jeśli chodzi o tego dupka, który nazywa sam siebie "doktorem", to myślałam że mnie rozniesie jak przeczytałam co on za głupoty opowiada! Przecież to bzdury z palca wyssane! No, przepraszam bardzo ale skoro został już skazany to chyba nikt mu nie uwierzy że to nie on. Przynajmniej mam taka nadzieję. Już gada co mu tylko ślina na język przyniesie. Przyczepiał się do wszystkiego. I co teraz to on niby taki straszny przyjaciel był Mike'a, że mu niby o takich rzeczach gadał? A po drugie przecież to takie głupoty że nawet dziecko zobaczy że wszystko zmyślone, a oni mimo to robią i dodają taki artykuł? Brawo dla nich. >:-( Sie zdenerwowałam. Tak, tak Michael informuj rodzinkę, z chęcią się tam wybiorę.
    Co do notki. Świetna. Trochę szkoda że jednak Rose nie jest w ciąży, ale to w końcu twoje opowiadanie, nie? ;) Czekam na akcję z Brook. Mam nadzieję że popamięta spotkanie z Rose i Janet na zawsze. Czekam z niecierpliwością na nn.
    Jacksonka xD
    Ps. Mam pytanko co do kalendarza. Gdzie go kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Eeej noo :C
    A już miałam taką nadzieję, że Rose będzie w ciąży...ehh.
    Tak to notka super, tylko szkoda że test negatywny. Nie mogę się doczekać tej akcji z Brook.
    Szczerze mówiąc jak przeczytałam kilka zdań to co on opowiadał to nie miałam ochoty dalej czytać...powinien dalej siedzieć w tym więzieniu!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No trudno, skoro bez ciąży to bez... :)
    Rozdział bardzo fajny, dobrze, że Rose dochodzi do porozumienia z rodzicami i że układa jej się z Michaelem :D <3
    Co do błędów... parę było, gramatycznych. Pierwszy i chyba najważniejszy jaki rzucił mi się w oczy to czasowniki z końcówką "-liśmy" - w liczbie mnogiej rodzaju żeńskiego powinny brzmieć "-łyśmy" (czyli np. "byłyśmy"). Na pewno załapiesz szybko i skorygujesz niewielkie niedopatrzenia, ja sama czasem jak czytam po czasie swoje notki, to mam ochotę zapaść się pod ziemię, bo takie robię błędy...
    Co do "doktorka"... nie należy się tym w ogóle przejmować. Bieda go przycisła, to opowiada bzdety. Nikt normalny w to nie uwierzy.
    Czekam niecierpliwie do następnej soboty :D
    ...i przy okazji - ja też kilka dni temu dodałam notkę, jak chcesz, to wpadaj.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej super notka. Jak zwykle z resztą. Jak coś zapraszam do mnie na
    http://dirtydiana.blog.onet.pl/
    i na mojego drugiego
    http://thejacksonsanamericandream.blog.pl/
    Michael

    OdpowiedzUsuń
  9. Spoko Jenn już ich o tym poinformowałem i się zgodzil akurat nie będzie daleko bo mieszkałem w Los Angeles i oni też :)
    Michael

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejo :)

    Przeczytałam 
    No to od początku.
    Kurcze, myślałam, a nawet byłam pewna, że Rose jest w ciąży. Bo wszystko na to wskazywało :P
    Ale drugiej strony… Może Sally miała rację… Też uważam, że to jeszcze za wcześnie jakoś… Albo może się mylę… Swoją drogą ciekawe jakby Mike zareagował… No i czy on jest gotowy na tak poważny krok… Z resztą gdyby się dowiedział to jestem pewna, że cieszyłby się z tego.
    Może kiedyś im się to uda.
    Będę trzymać kciuki. Jak nie teraz to kiedyś tam na pewno :P

    Co do rodziców Rose.
    Cieszę się, że Rose dąży do tego by im wybaczyć.
    No i że nareszcie jakoś naprawią swoje relacje i będzie normalnie.
    W końcu kiedyś trzeba zrobić ten pierwszy krok. Zrozumieć córkę i być przy niej wtedy kiedy tego potrzebuje. Nie poddawać się i nie załamywać. Rodzice są największym wsparciem więc mam nadzieję, że tym razem się postarają i w razie potrzeby będą umieli pomóc Rose.

    Hehehe, Michael jaki stęskniony :P Ale jakoś tak też było mi trochę żal jak tę noc byli osobno… Dziwnie tak :P Ale potrzebowali tego tylko dlatego by następnego dnia się spotkać i znów się sobą nacieszyć :P hehehe  Wychodzi na to, że nie mogą bez siebie żyć bo zaraz włącza im się tęsknota :P
    Co do Janet i Rose.
    Ale one mają plany :D Po prostu zaczynam się ich bać i już współczuje tej całej Brookie :P W sumie nie wiem czemu, ale, ja generalnie nie znam tak bardzo tej kobiety. Ale jak czytam o niej w tym opku to nie pałam do niej jakąś sympatią . Takie mi się nastawienie do niej negatywne włączyło :D Wiem, że to tylko opek, ale jakoś tak, coś mi mówi, że nie powinnam jej lubić xD xD

    Ale miło ze strony Rose i Michaela, że pojechali do tej Samanthy.  Szczere to ja o niej już dawno zapomniałam, że mieli tam do niej jechać :P cieszę się, że jednak spełnili marzenie tej dziewczynki. Jednak czasem marzenia się spełniają. I fajnie jest dać komuś radość choć na chwilkę  W tym przypadku Samanthcie.
    Na pewno była szczęśliwa niewątpliwie.

    Ahhh… to był piękny odcinek.
    Z resztą jak każdy inny.

    Jenn, sama mnie prosiłaś więc dałam swój koment :D Mam nadzieję, że nikt tutaj mnie o to nie pogryzie :D xD

    Pozdrawiam, BAD25

    Pozd

    OdpowiedzUsuń