sobota, 16 listopada 2013

Bad Girl 31

Witajcie!
Nie mogę uwierzyć w to co widzę .... 15000 odwiedzin?! Szczerze nie spodziewałam się tego, ale bardzo wam dziękuje, że jesteście i mam dla kogo pisać. We wtorek idę do dermatologa i strasznie się boję co będzie. Nie przypuszczałam, że choroba aż tak wpływa na psychikę. Są dni kiedy mam doła i nic mi się nie chcę. Zwłaszcza, gdy zobaczę nową plamkę, a mam ich coraz więcej. Znalazłam lekarstwo na smutki. Wiecie jakie? Śmiech Mike'a w tym filmiku. Samej chcę mi się śmiać. Na pewno załapiecie, w którym momencie ;)

http://www.youtube.com/watch?v=-FXZ74Kglbw

Jeszcze w JCSLY Mike był rozbawiony. Nie będę tutaj wklejać linku na YT, ale jest już cały koncert z DWT Buenos Aires z 1993 roku. I właśnie powyższy filmik jest z tego koncertu. Jeżeli ktoś chcę link do całego koncertu niech do mnie napiszę na maila lub GG.

Widzę, że bardzo chcecie, żeby Rose była w ciąży. Nie powiem co będzie dalej ;)

P.S. Tak jak poprzednio zapraszam na głosowanie. Co prawda Mike jest już na pierwszym miejscu, ale wampir Go goni ;)

http://www.vanityfair.com/100-years-of-vanity-fair/covers

No to tyle. Zapraszam. Aha i od razu chcę przeprosić, że taka długa mi wyszła, ale jakoś tak ;)

***********************************************************

Kolejny dzień rozprawy. Dzisiaj znowu miałam mdłości. Mike nic nie podejrzewał, a ja nie miałam zamiaru mu na razie nic mówić. Nie rozmawiałam z rodzicami, ale i tak pojechali z nami do sądu. Przed salą, porozmawiał z nami prokurator.
- Dzisiaj Pan będzie zeznawał – zwrócił się do Michaela – I proszę się nie przejmować słowami obrońcy. Za wszelką cenę chcę wygrać, ale nie ma żadnych szans.
- Sąd mógł mu uwierzyć – powiedziałam.
- Jestem pewien, że sąd zna zagrywki mecenasa. Niech się Pani nie martwi. Wymyśla te historyjki, żeby wziąć na swoją stronę jak najwięcej przysięgłych, ale to na nic.
- Oby miał Pan rację – weszliśmy na salę i zajęliśmy te same miejsca co wczoraj. Tym razem Mike zajął miejsce dla świadków.
- Panie prokuratorze? - powiedział sąd.
- Wysoki sądzie .. niech Pan mecenas zacznie.
- Skoro Pan tak chcę. W takim razie, proszę Panie mecenasie.
- Dziękuje wysoki sądzie – wstał i zapiął guzik marynarki – Panie Jackson … czy układa się w Państwa związku?
- Oczywiście.
- Jesteście idealną parą?
- Nie ma idealnych par.
- Czyli .. kłócicie się?
- Nie nazwał bym tego kłótnią. Jak w każdym związku bywają gorsze dni.
- Jak często się kłócicie?
- Już mówiłem, że się nie kłócimy … najwyżej sprzeczamy. Bardzo rzadko .. można powiedzieć, że wcale – Mike się wkurzał. Chciał Go złapać za słowo, ale Mike się nie dał.
- A co z waszym pożyciem seksualnym?
- Wysoki sądzie, to jest już szczyt wszystkiego – odezwał się prokurator.
- Chcę wszystko poukładać w jedną całość – sędzie machnął ręką, żeby kontynuował.
- Odpowie Pan?
- Nie wiem o co Pan dokładnie pyta.
- Czy jest Pan zadowolony?
- Tak.
- Mało przekonująca odpowiedź.
- To czego Pan chcę?!
- Panie Jackson .. spokojniej – upomniał Go sędzia.
- Przepraszam … chce Pan znać szczegóły? Jak często to robimy? W jakich pozycjach? - musiał być naprawdę mocno wkurzony, że tak mówił. Normalnie w życiu, by się tak nie otworzył i to na dodatek przed obcą osobą i przy wszystkich.
- Aż takich szczegółów nie chcę znać. Jest Pan zaspokojony? - Michael odchrząknął.
- Bardzo.
- Zawahał się Pan z odpowiedzią.
- Bo nie co dzień opowiadam o naszym życiu intymnym, ale jeżeli chcę Pan wiedzieć, to bardzo jestem zadowolony. Jeszcze z żadną kobietą nie przeżyłem tak upojnych chwil – nawet się nie zaczerwienił, gdy to mówił. Był poważny.
- Panna Baker też tak uważa?
- Skoro ze mną jest ..
- Właśnie! - podniósł palca w górę. Jak by Go olśniło – Może Pana dziewczyna wcale tak nie uważa … może chciała przeżyć przygodę z innym, a jednocześnie zatrzymać Pana przy sobie, pozorując gwałt. Nie pomyślał Pan o tym?
- To są wyssane z palca brednie.
- Skąd ta pewność? Kto zostawia otwarte drzwi domu?
- Zapomnieliśmy zamknąć. Poza tym nie spodziewaliśmy się, że zatrzaśniemy się w piwnicy.
- Panie mecenasie – odezwał się sąd – Jeżeli nie ma Pan innych pytań, to może Pan zakończyć. Byłem cierpliwy i pozwoliłem Panu na tak dziwne pytania bo myślałem, że faktycznie wniosą coś do sprawy, ale to był mój błąd. W związku z tym … chciałbym przeprosić Pannę Baker, że musiała przechodzić przez to ponownie i Pana Jacksona za osobiste pytania. Mam nadzieję, że od teraz skupimy się na oskarżonym.
- Ale .. wysoki sądzie … chciałem zadać jeszcze kilka pytań.
- Pan już zakończył przesłuchanie – wrócił na swoje miejsce – Panie prokuratorze …
- Dziękuje wysoki sądzie za zakończenie tego cyrku. Skoro Pan mecenas rozpoczął, pozwolę sobie dokończyć. Pragnę zauważyć, że Pan mecenas nie zadał najważniejszego pytania …. Panie Jackson … jak długo jest Pan w związku z Panną Baker?
- Jakieś dwa tygodnie.
- Więc .. nie byliście Państwo jeszcze ze sobą, gdy oskarżony włamał się do posiadłości Państwa Baker?
- Byliśmy przyjaciółmi.
- W takim razie mamy wszystko jasne. Panna Baker nie mogła zdradzić Pana Jacksona ponieważ nie byli jeszcze parą. Nie mam więcej pytań – wrócił na swoje miejsce. Mina obrońcy była bezcenna. Popił wodę i poprawił swój krawat.
- Wysoki sądzie, czy mogę? - znowu ten palant.
- Już Pan zna moje stanowisko.
- Jedno pytanie – sędzie westchnął.
- Panie Jackson zgadza się Pan?
- Odpowiem na ostatnie pytanie Pana mecenasa.
- Dziękuje …. Panie Jackson .. powiedział Pan, że sypiacie ze sobą, tak?
- Tak.
- Z tego co wiem .. ofiary gwałtu nie decydują się na współżycie po tak krótkim czasie. Niektóre kobiety nigdy nie dochodzą do siebie i żyją w samotności.
- Rose nie doszła do siebie. Na początku miała koszmary nocne i nie poszliśmy do łóżka na drugi dzień po tym zdarzeniu. Długo trwało zanim zdecydowała się, że będzie ze mną. Zaufała mi i wie, że nigdy bym jej nie skrzywdził – spojrzał się na mnie.
- To wszystko.
- Jest Pan wolny – powiedział sędzie. Mike wrócił na swoje miejsce.
- Na dzisiaj to wszystko. Jutro kolejna rozprawa, ale nie musicie Państwo być obecni. Możecie przyjść tylko na ogłoszenie wyroku – zwrócił się do nas – Do widzenia – wyszedł. My zostaliśmy jeszcze z prokuratorem.
- Tak jak powiedział przed chwilą sąd. Nie musicie uczestniczyć w kolejnych rozprawach. Myślę, że jeszcze z dwie rozprawy i będzie po wszystkim.
- Sądzę, że przyjdziemy tylko na ogłoszenie wyroku – powiedziałam.
- Dobrze. Zawiadomię Państwa o terminie.
- Dziękujemy i do widzenia – wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do limuzyny. Rodzice przyjechali swoim samochodem. Z nami była Janet, Toya i mama Michaela.
- Mike?
- Yyy?
- Możemy nie jechać do mnie?
- Oczywiście, a gdzie byś chciała?
- Może pojedziecie do nas? Zjemy wspólnie obiad – zaproponowała Pani Jackson. Mike oczekiwał mojej odpowiedzi.
- Czemu nie – dojechaliśmy do domu Michaela. Mama Mike'a poszła do kuchni. Weszłam za nią – Może pomóc Pani?
- Nie trzeba – uśmiechnęła się – Przez całe życie gotuje i sprawia mi to przyjemność. Ale dziękuje, że zapytałaś. Jeszcze żadna z moich córek nie zaproponowała mi pomocy – powiedziała głośniej, żeby usłyszały. Zaśmiałam się.
- Oj mamo – Janet weszła do kuchni – Zapomniałaś jak chciałam Ci pomóc?
- Raz i to było, czy masz wymieszać sos.
- Ale też się liczy – Janet mrugnęła do mnie i wyszła. Chciało mi się śmiać.
- A ty Rose .. umiesz gotować?
- Tak .. od małego lubiłam przyglądać się mamie, gdy gotowała.
- Taka umiejętność przydaje się na całe życie.
- Ma Pani rację – zorientowałam się, że jesteśmy same w kuchni – Pójdę do Michaela.
- Idź, idź … zawołam was na obiad – uśmiechnęła się. Weszłam po schodach i kierowałam się do pokoju Michaela. Drzwi były uchylone. Po cichu podeszłam bliżej i zobaczyłam, że rozmawia z kimś przez telefon. To nie była normalna rozmowa. Mówił szeptem i oglądał się, czy nikt nie wchodzi. Nie spodobało mi się to. Weszłam, gdy zakończył rozmowę.
- O tutaj jesteś – udawałam, że nic nie wiem. Miałam nadzieję, że za chwile powie mi z kim rozmawiał.
- Szukałaś mnie?
- Tak – skłamałam – A ty co robiłeś w tym czasie, gdy rozmawiałam z twoją mamą?
- Yyy .. ja? Nic … czekałem na Ciebie – oj Jackson. Jesteśmy ze sobą od niedawna, a ty już mnie oszukujesz? Niech tylko ja się dowiem, że chodzi o inną.
- Czekałeś … ciekawe – podeszłam do okna.
- Nom – objął mnie od tyłu – Muszę iść do toalety – pokiwałam głową i patrzyłam jak zmierza w kierunku łazienki. Zostawił telefon na stoliku i chciałam sprawdzić z kim rozmawiał, ale zrobił coś nieoczekiwanego. Wrócił się i schował telefon do kieszeni – Może ktoś dzwonić z wytwórni – wytłumaczył, ale nie uwierzyłam. Zawsze, nawet u mnie, zostawiał telefon na szafce lub stoliku. Nie było wyjątków. Jak ktoś dzwonił z wytwórni, a Mike brał prysznic, odbierałam i mówiłam, żeby zadzwonili później. Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic, tak? Do pokoju weszła Pani Jackson.
- Zabrakło mi składników do obiadu i muszę jechać z Toyą do sklepu.
- Może ja pójdę?
- Naprawdę nie trzeba. Janet zostaje. Chciałam, żebyście wiedzieli – wyszła. Usiadłam w fotelu. Wrócił do pokoju.
- To co będziemy robić? - uniósł mnie, usiadł na tym fotelu i posadził mnie sobie na kolanach.
- Nie wiem. Twoja mama i Toya pojechały do sklepu.
- Czyli … jesteśmy sami – zaczął całować mnie po szyi.
- Została jeszcze Janet.
- Powiem, żeby poszła pobawić w piaskownicy – nadal nie przestał i włożył rękę pod moją bluzkę.
- Mike … - nie zwrócił na mnie uwagę – Przestań! - spojrzał na mnie zaskoczony. Wstałam.
- Stało się coś?
- Tak! Okłamałeś mnie!
- Co? Kiedy? - podszedł do mnie.
- Nie udawaj … z kim rozmawiałeś przez telefon?
- Kiedy?
- Zanim weszłam. Słyszałam, że z kimś rozmawiałeś.
- Aaa … yyy … dzwonił Quincy i …
- Przestań kłamać! Jeżeli nie powiesz mi prawdy … wyjdę stąd i … nie wiem, czy wrócę.
- Nie mówisz poważnie – podszedł bliżej.
- Sprawdź mnie – ciężko mi było powiedzieć takie słowa bo Go kochałam, ale musiałam znać prawdę – Pamiętasz co mówiłam, gdy byliśmy w tym domku?
- Że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic.
- Dokładnie, więc … czekam – opuścił głowę i pocierał dłonią kark. Długo nic nie mówił – Jak chcesz – skierowałam się w stronę drzwi.
- Nie! - podbiegł i złapał mnie w pasie – Nie pozwolę Ci odejść! Powiem Ci wszystko, tylko zostań – usiadłam na łóżko, Mike przy mnie – Dzwoniła …. Brooke – wypuścił powietrze.
- Co?! - aż wstałam, zrobił to samo.
- Dlatego nie chciałem Ci nic mówić bo wiem jak jej nienawidzisz.
- Czego chciała?
- Spotkać się ze mną.
- Chyba się nie zgodziłeś!
- Oczywiście, że nie. Powiedziałem, żeby dała mi spokój.
- Jak śmie w ogóle dzwonić!
- Nie jesteś już na mnie zła?
- Masz ostatnią szansę. Chcę, żeby nam się udało, rozumiesz? Zawsze zaczyna się od małych sekretów, a kończy …
- Obiecuję, że nie będę już miał przed tobą tajemnic – przytulił mnie. Niech ja ją dorwę w swoje ręce. Usłyszeliśmy pukanie – Pójdę otworzyć.
- Ok .. ja posiedzę tutaj – poleciał otworzyć. Nie mogłam tego pojąć. Najpierw oczernia Go publicznie, a potem chcę się spotkać. Ona jest głupsza niż myślałam. Mike coś długo nie wracał. Zeszłam po cichu na dół. Drzwi od salonu były lekko uchylone. Podeszłam bliżej i zobaczyłam … Brooke?! Mam omamy, czy to naprawdę Ona? Postanowiłam podsłuchać.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - mówił Mike.
- Zależy mi na tobie.
- I dlatego nagadałaś tych wszystkich kłamstw?!
- Chciałam, żebyś zwrócił na mnie uwagę. Możemy być szczęśliwi.
- O czym ty w ogóle mówisz? Nigdy nie będziemy razem, słyszysz?!
- Nie mów tak – podeszła do niego bliżej – Wiem, że czujesz to samo, ale boisz się do tego przyznać.
- Oszalałaś! Wyjdź stąd! W szpitalu dałem Ci jasno do zrozumienia, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Powiedź, że mnie kochasz, a wszystko odwołam i będziemy szczęśliwi – tego było już za wiele. Otworzyłam drzwi.
- Cóż za miła niespodzianka – powiedziałam i podeszłam do Michaela.
- Co Ona tutaj robi? - zapytała.
- Odwal się od mojego faceta .. dobrze Ci radzę.
- Chciałabyś, żeby był twój.
- Hehe … Ona jest bardziej tępa niż moje kozaki – splotłam swoje palce z Mike'a. Spojrzała na nasze dłonie.
- Powiedź, że to nie prawda. Dlaczego nam to zrobiłeś?
- Nigdy nie było i nie będzie ''nas''. Jestem z Rose i to ją kocham.
- Jak możesz? - zaczęła płakać. Boże .. co za cyrk.
- Nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale nie kocham Cię … nigdy nie kochałem. Byliśmy przyjaciółmi, ale ty nie potrafiłaś tego zaakceptować. Myślę, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy i nie dzwoń do mnie więcej.
- Mama już wró … - do salonu weszła Janet – Co Ona tutaj robi do cholery?! - Janet szła w jej stronę. Mike widząc co się święci, szybko ją złapał w pół.
- Janet … uspokój się.
- Wynoś się z naszego domu! - wyrywała mu się – Puść mnie do niej!
- Nic z tego .. Brooke … idź już. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia.
- Jesteście siebie warci – trzasnęła drzwiami.
- Puścisz już mnie? - puścił ją.
- Mike … muszę porozmawiać z Janet – poszliśmy do jej pokoju.
- Dlaczego nic nie zrobiłaś?
- Przy świadku? Przecież mamy plan, tak? Chcesz być główną podejrzaną?
- Masz rację, ale ja jej nienawidzę!
- Ja też, ale niedługo to załatwimy. Opanuj swoje emocje, ok? Mi też nie jest łatwo. Gdybyś słyszała co Ona do niego mówiła …. myślałam, że powyrywam jej wszystkie kudły.
- Co mówiła? - zawahałam się.
- Chciała, żeby wyznał jej miłość.
- Pieprzona suka!
- Ciszej … mogę zostawić Cię samą?
- Przecież nie zrobię niczego głupiego.
- Ok i pamiętaj – zastałam Michaela w salonie. Stał przy oknie i patrzył w jeden punkt – Jestem – objęłam Go – O czym myślisz?
- O tym, że przez jeden głupi telefon, mogłem Cię stracić. Po co w ogóle odbierałem ..
- Nie mów o tym jak to, by był koniec świata. Już raz byłam oszukiwana i nie chcę przez to przechodzić kolejny raz, dlatego … bądź ze mną zawsze szczery. Wolę usłyszeć najgorszą prawdę niż tkwić w kłamstwie. Kocham Cię, ale odejdę jeżeli będziesz kręcił.
- Nie pozwolę na to – bardzo mocno mnie objął.
- Wystarczy, że będziesz mówił mi prawdę. Nie masz przede mną żadnej tajemnicy? - spojrzałam mu w oczy.
- Nie.
- Na pewno?
- Myślisz, że w takiej sytuacji bym kłamał.
- Mam nadzieję – staliśmy przy oknie i zobaczyliśmy, że Pani Jackson i Toya, wróciły.
- Pomogę im z zakupami – wybiegł z domu i zabrał od nich reklamówki. Chciałam mu wierzyć, ale coś mi mówiło, że nie mówi mi wszystkiego. Może jestem przewrażliwiona i nic nie ukrywa. Czas pokaże. Pozanosił zakupy do kuchni i poszliśmy do jego pokoju.
- Obejrzymy jakiś film? - zapytałam.
- Pewnie, a jaki?
- Hmmm … nie wiem.
- To wybierz z tych, które mam, a ja w tym czasie przyniosę coś na ząb – miał niezłą kolekcję filmów. Najwięcej było horrorów. Wybrałam film, pt. ,,Przyjaźń na śmierć i życie''. Położyłam przy telewizorze i wygodnie ulokowałam się na łóżku. Wrócił z tacą pełną smakołyków.
- Chcesz to wszystko zjeść?
- Razem z tobą – wyszczerzył się.
- Chyba oszalałeś. Chcesz, żebym wyglądała jak hipopotam? - nie byłam osobą, która liczy kalorie, ale bez przesady.
- No faktycznie .. - zmierzył mnie wzrokiem – Otyłość grozi Ci jak nic. Lepiej nie jedź tego rodzynka w czekoladzie bo Ci pójdzie w biodra – włożyłam do buzi tego rodzynka i rzuciłam w niego poduszką – Ej!
- Wiem po co to robisz. Chcesz mnie upaść, żeby żaden na mnie nie spojrzał – uwielbiałam się z nim droczyć.
- Toś wymyśliła … zaraz, zaraz … jak to inny? Tylko ja mam prawo oglądać twoje ciało.
- A na plaży? Przecież nie będę w ciuchach.
- Sama nigdzie nie pójdziesz, a już na pewno nie w tych strojach kąpielowych co masz.
- Zazdrośnik.
- I kto to mówi.
- Ja nie jestem o Ciebie zazdrosna - jasne, że byłam o niego zazdrosna. Mógł mieć każdą na skinienie palca.
- Jasne.
- Pfff .. lepiej włączaj ten film – włączył i wskoczył na łóżko – Uważaj .. ty niewyżyty seksualnie misiaczku.
- Skąd wiesz? - uśmiechnął się.
- Wariat – zaśmiałam się. Okryłam nas kocem i wtuliłam się w jego ramię. Film podobał mi się. Fabuła był czystą fikcją. Wiadomo, że nikt, by nie zrobił czegoś takiego.
- I jak? - zapytał, gdy film się skończył.
- Fajny … musiał ją kochać skoro to zrobił.
- Ja bym zrobił to samo.
- Chciałbyś, żebym tak żyła? - zaczęłam naśladować miny i ruchy tej dziewczyny z filmu – Zaczęła bym zabijać wrogów … hmmm .. jak myślisz … kto by był pierwszą ofiarą?
- Pytasz mnie serio? Przecież dobrze wiem o kim mówisz.
- Tak? Więc o kim? Joseph, czy Brooke?
- Obstawiam pierwszą propozycję.
- Gratulacje! Wygrał Pan .. hmm … nagrodę główną w postaci …. buziaka. Odbierze Pan osobiście, czy mamy przesłać pocztą?
- Proszę się nie fatygować – przyciągnął mnie do siebie – Mogę odebrać nawet teraz – jego twarz była coraz bliżej mojej i …
- Dzieci! Obiad! - usłyszeliśmy z dołu.
- Nie wierze … i to w takim momencie? - oparł czoło o moją klatkę piersiową.
- Później dokończymy – wstałam.
- A jakaś nagroda pocieszenia?
- Musi Pan wybrać … nagroda główna, czy pocieszenia …
- Widzę, że reguły są surowe … no cóż .. w takiej sytuacji .. jestem zmuszony poczekać.
- Dobry wybór – mrugnęłam do niego i zeszłam na dół.
- A gdzie zgubiłaś Michaela? - zapytała Janet.
- Zaraz zejdzie – usiadłam przy stole. Gdy nie było Josepha, atmosfera w tym domu była zupełnie inna. Stwierdzam, że nawet lepsza niż u mnie w domu. Nikt nie patrzył się na mnie jak na winną. W ogóle nie poruszali tego tematu, za co byłam im ogromnie wdzięczna. Chwilę później pojawił się Mike.
- Mamo … masz doskonale wyczucie czasu – powiedział i usiadł do stołu.
- Wam młodym to tylko figle w głowie.
- Może po obiedzie pojedziemy na zakupy? - zaproponowała Janet.
- Dobry pomysł.
- Ej! - zaprotestował Michael.
- O co Ci chodzi? - zapytała się Janet.
- Ja i Rose mamy plany.
- Nie wygłupiaj się. Przecież to nic ważnego.
- Nic ważnego?
- To, że jesteście razem nie oznacza, że masz ją na wyłączność.
- Ale …
- Mike! Jadę z Janet do centrum i koniec kropka – a niech trochę przeczeka. Czekanie pobudza apetyt. Nic mu się nie stanie. Po obiedzie, poszłam ubrać płaszcz i kozaki. Mike'a gdzieś wywiało. Obraził się?
- Gotowa? - Janet też już była ubrana.
- Tak, ale .. nie widziałaś Michaela?
- Nie … chyba się obraził.
- Zaczekasz w samochodzie?
- Ok – wyszła, a ja skierowałam się do jego pokoju. Siedział na kanapie i patrzył w okno.
- Przyszłam powiedzieć, że już jedziemy – nie spojrzał się na mnie – To .. pa – chciałam wyjść, ale błyskawicznie się przy mnie pojawił.
- Myślisz, że nie wiem o co Ci chodzi? Chcesz mnie przetrzymać. Dam radę, ale ty lepiej się przygotuj.
- Na co? - zapytałam prowokującym głosem. Nie odpowiedział. Przycisnął mnie do siebie i pocałował w szyję. Uśmiechnął się cwaniacko i mnie puścił. Wsiadłam do samochodu Janet.
- Nareszcie jesteś – zaparkowała w podziemnym parkingu i chciała wysiadać.
- Zaczekaj! Nie przebierasz się?
- Po co?
- Jak idę z Michaelem ..
- A o to Ci chodzi … nie jestem moim bratem. Ludzie oglądają się za mną, ale nic więcej. Nie musisz się bać, że jutro będziesz w gazetach – uśmiechnęła się i wysiadła. Chodziliśmy po sklepach. Faktycznie, ludzie gapili się na nas, ale Janet nic sobie z tego nie robiła. Ostatnim sklepem do jakiego poszliśmy był z bielizną – Ooo .. to coś dla Ciebie – pokazała mi komplet bielizny w kolorze czerwonym – Mike oszaleje, gdy Cię w tym zobaczy.
- Czy ja wiem – zaczerwieniłam się.
- Mnie nie musisz się wstydzić. Mike tylko udaje takiego świętoszka – szturchnęła mnie łokciem. Pojawiło się zakłopotanie na mojej twarzy. Było mi głupio rozmawiać na takie tematy z Janet. W końcu była jego siostrą i na dodatek za młoda – Bierz to i idź przymierzyć – można powiedzieć, że siłą wepchnęła mnie do przymierzalni. Obejrzałam dokładniej ten komplet. Muszę przyznać, że całkiem niezły. Leżał na mnie jak ulał. Zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu – Może pójdziemy na jakieś ciastko? Niedaleko jest fajna ciastkarnia.
- Ok – przechodziliśmy obok apteki. Zatrzymałam się na chwilę – Przypomniało mi się, że muszę kupić … witaminy – skłamałam.
- Iść z tobą?
- Nie! Zamów mi to samo co sobie, ok?
- Ok – zaczekałam aż odeszła i weszłam do apteki. Na moje szczęście nie było ludzi.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Coś podać?
- Tak ….. poproszę …. test ciążowy – powiedziałam to tak cicho, że myślałam, że nie dosłyszy. Zachowywałam się jak bym popełniała jakieś przestępstwo. A przecież to normalne.
- Który? - pokazała mi 4 do wyboru.
- Najdokładniejszy – zapłaciłam. Schowałam na samo dno torebki i dołączyłam do Janet.
- Zamówiłam ciasto czekoladowe i cappuccino. Mam nadzieję, że lubisz.
- Uwielbiam – popijaliśmy i zajadaliśmy się pysznym ciastem. Janet wyglądała jak by coś ją trapiło – Chcesz porozmawiać?
- W zasadzie .. to tak.
- Słucham Cię.
- Nie mam kogo się doradzić. Toya nie nadaje się na takie rozmowy, a z mamą nie potrafię rozmawiać o takich rzeczach. Tylko obiecaj, że nie powiesz nic Michaelowi … On Go nienawidzi, a nawet Go jeszcze nie poznał.
- Rozumiem … chodzi o twojego chłopaka, tak? - pokiwała głową – Mike po prostu się o Ciebie martwi.
- Wiem ….. ale na pewno się nie wygadasz?
- Masz moje słowo.
- Bo .. chodzi o te sprawy – zmarszczyłam brwi – No wiesz …
- Aaaa … chodzi Ci o to … i?
- On jest starszy … ma 20 lat. Namawia mnie, żebym poszła z nim do łóżka …. nie wiem co robić. Nie jestem na to gotowa, ale też nie chcę Go stracić – od razu przypomniała mi się moja sytuacja.
- Posłuchaj mnie …. jeżeli czujesz, że nie jesteś na to gotowa, to tego nie rób. Nikt nie ma prawa Cię zmuszać do czegoś, czego nie chcesz.
- Ale boję się, że Go stracę.
- Jeżeli naprawdę Cię kocha, to zaczeka tyle ile będzie trzeba. Jesteś jeszcze młoda i masz na to czas. Jeśli tego nie będzie potrafił zaakceptować, to daj sobie z nim spokój. Będziesz wiedziała, że jemu chodzi tylko o jedno, a potem Cię zostawi.
- A ty? Kiedy zdecydowałaś się na pierwszy raz? - zawahałam się, ale postanowiłam jej powiedzieć. Przynajmniej nie wszystko. Nie chciałam, żeby popełniła taki sam błąd jak ja.
- Miałam 15 lat, gdy Go poznałam. On miał 18 … zakochałam się w nim, ale jemu chodziło jedynie o numerek …. nie masz pojęcia jak bardzo żałuje, że się mu oddałam. To była najgorsza decyzja w moim życiu, dlatego … nie rób nic wbrew sobie … proszę Cię. Minęło tyle lat, a ja dopiero teraz zaufałam mężczyźnie.
- Masz na myśli Michaela?
- Tak … warto jest zaczekać na tego jedynego .. uwierzysz mi. Mnie nie było to dane, dlatego ostrzegam Ciebie. Uwierz mi, że jeżeli natrafisz na tego jedynego, nie będziesz miała żadnych wątpliwości … nie będziesz czuła strachu i nie będziesz się zastanawiała, czy postępujesz dobrze.
- Masz rację … zaczekam.
- Ciesze się, że mnie zrozumiałaś.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Możesz zawsze do mnie przyjść i się doradzić. Miłość czasami potrafi być ślepa …. jeżeli Cię skrzywdzi … zabije Go.
- Co masz na myśli?
- Nieważne … wracajmy już – naprawdę się o nią martwiłam. Była młoda i naiwna. Nie wiedziała, że faceci potrafią być okrutni. Po drodze zabrałam Sisi z domu i kilka rzeczy. Do rodziców się nie odezwałam. Po prostu wyszłam. Nie chciałam wracać do domu.
- Jesteśmy! - krzyknęła Janet. Poszłam do Mike'a, a Janet do siebie.
- Połowa sklepów była zamknięta, że tak szybko wróciliście?
- Bardzo śmieszne. Zobacz kto ze mną jest – Sisi miałam na rękach.
- Ona Ci nic nie pomoże.
- Nie miałam zamiaru traktować ją jako obronę – weszła Janet.
- Mogę się z nią pobawić?
- Pewnie … jeżeli chcesz to może z tobą spać.
- Super! - wzięła ją ode mnie i wyszła.
- Co kupiłaś? - chciał zajrzeć do siatek.
- Nie zaglądaj!
- Czemu?
- Bo to niespodzianka.
- Coś dla mnie?
- Powiedzmy …. idziesz wziąć prysznic?
- Z tobą? - poruszył brwiami.
- Nie … sam – zrobił nie zadowoloną minę – No idź … bo wiesz, że ja potrzebuje więcej czasu – gdy brał prysznic, ja wszystko sobie przygotowałam. Pewnie każdy się dziwi, że po ponownym spotkaniu z tamtym łajdakiem chciałam iść z Michaelem do łóżka. Prawda była taka, że potrzebowałam jego bliskości. Wyszedł w spodniach dresowych i podkoszulce. To był jego strój do spania – Zaczekaj na mnie, dobrze? - pocałowałam Go w przelocie – Aha i zamknij drzwi … na klucz – zamknęłam się w łazience i poszłam pod prysznic. Wyszłam z kabiny, wysuszyłam włosy, założyłam tę seksowną bieliznę co kupiłam i na to satynowy szlafrok, który też dzisiaj kupiłam. Spryskałam się ulubionymi perfumami i otworzyłam drzwi. Oparłam się o futrynę. Mike leżał z rękami pod głową i się uśmiechał – Sam rozpakujesz prezent? - szłam w jego kierunku wolnym krokiem i bawiłam się paskiem przy szlafroku. W połowie drogi, stanęłam.
- Zdecydowanie sam – znalazł się przy mnie – Co tam dla mnie masz?
- Sprawdź – pociągnął za pasek szlafroka i powoli ściągnął ze mnie szlafrok – Podoba się główna nagroda? - zarzuciłam mu ręce na kark.
- O tak – położył obie dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie – Jesteś taka … seksowna – pierwszy raz usłyszałam takie zdanie z jego ust. Całował mnie po szyi. Rozpływałam się pod wpływem jego pocałunków – A więc to jest ta niespodzianka – spojrzał na bieliznę.
- Tak .. - pocałowałam Go w policzek – Dobrze wybrałam?
- Bardzo dobrze, ale to nie mój rozmiar – zachichotaliśmy razem – Ale na tobie leży .. idealnie – zatopiliśmy się w gorącym pocałunku. Nie przestając całować, złapał mnie za pośladki i uniósł na wysokości swoich bioder. Oplotłam nogami jego biodra. Może nie wyglądał, ale był silny. Zaniósł mnie do łóżka.
- Zamknąłeś drzwi?
- Tak – przeniósł pocałunki na szyję, dekolt, piersi i brzuch. Byłam w siódmym niebie. Ściągnął w końcu podkoszulkę i moim okazał się piękny tors. Przyciągnęłam Go do siebie za szyję i zaczęłam całować – Zaczekaj – przerwał – Jesteś pewna? Po tym wszystkim na pewno jesteś gotowa? - przyglądał mi się uważnie.
- Gdybym nie była .. nie leżałabym teraz pół naga. Spraw, żebym zapomniała o tym wszystkim – patrzył jeszcze chwilę i wpił się w moje usta. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich … Joseph?!
- Co tutaj się dzieje?! - wszedł do pokoju. Mike od razu okrył mnie kołdrą – Zadałem pytanie!
- Jakim prawem wchodzisz do mojego pokoju?!
- W swoim domu mogę robić co chcę i nie życzę sobie zamykania drzwi na klucz, jasne?! - bałam się tego typa. Dobrze, że Mike zasłaniał mnie swoim ciałem.
- Wynoś się!
- To Ona ma się wynosić z mojego domu! - wskazał na mnie palcem – Mówiłem, że masz zerwać z tą dziwką! - Mike wstał i niczym burza, znalazł się przy nim.
- Powtórz to! - pchnął Go – Słyszałeś?!
- Joe .. daj im spokój – to była Pani Jackson.
- Masz 10 minut! - powiedział do mnie.
- A ty 5 na spakowanie swoich manatków!
- Coś ty powiedział?
- To co słyszałeś! Nie chcemy Cię tutaj! Prawda mamo? - milczała – Mamo?! Powiedz mu, że Go nie chcesz! - bała się Go.
- Michael ma rację …. chcę, żebyś się wyprowadził.
- Tak łatwo mnie się nie pozbędziecie! Jesteś taki odważny bo wiesz, że nie mogę Ci dołożyć! Wcześniej robiłeś wszystko co Ci kazałem. Pieprzyłeś każdą jaką przyprowadziłem i nie mów, że Ci się nie podobało. Teraz wyjdę, ale wrócę .. możecie być pewni – był w drzwiach, ale odwrócił się w moją stronę – Do zobaczenia – przeszedł mnie dreszcz, gdy to powiedział. Michael podszedł do okna. Podniosłam szlafrok i zarzuciłam na siebie.
- Pojechał – podszedł do mnie – Nie słuchaj Go.
- Nie słucham, ale …. On mnie przeraża – przytulił mnie.
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Wiem ….. dokończymy? - spojrzał się na mnie zaskoczony – Chyba, że już nie chcesz – zaczęłam zawiązywać pasek szlafroku. Złapał mnie za ręce i przytrzymał. Uśmiechnęłam się. Szlafrok bezszelestnie opadł na dywan.
- Nie pozwolę mu zepsuć tej chwili – powiedział i zaniósł mnie do łóżka – Masz piękne ciało … idealne – czy to możliwe, że za każdym razem jest coraz lepiej? Nie wiem, ale wiem, że w naszym przypadku, tak właśnie było. Nie zmieniło się tylko jedno … jego czułość i delikatność. Przez cały czas patrzył mi głęboko w oczy, żeby na końcu powiedzieć – Kocham cię, Rose. Jesteś całym moim światem – dotknęłam jego twarzy, po której ciekły kropelki potu.
- Ja też Cię kocham, misiu – pocałował mnie i położył się obok. Położyłam głowę na jego torsie i kreśliłam na nim niewidzialne grymasy. Nie poszliśmy od razu spać. Jeszcze trochę porozmawialiśmy – Nie mogę uwierzyć, że tak otwarcie mówiłeś o tym przed sądem – zachichotałam.
- Wkurzał mnie i powoli traciłem opanowanie. Jeżeli już o tym mówimy, to … chciałem Cię zapytać …
- Tak?
- Jest Ci ze mną dobrze?
- Masz na myśli …
- Yhy.
- Nie widać? Jest mi z tobą wspaniale, a dzisiejsza noc … brak mi słów. A wiesz co zrobimy jutro? - czekał aż powiem – Pojedziemy na cmentarz … do Molly.
- To nie jest dobry pomysł … jej ojciec zabronił mi odwiedzać jej grób.
- Myśli, że to przez Ciebie się zabiła, ale to nie prawda. Nie może Ci zabraniać odwiedzać jej grobu.
- Rose … jestem winny jej śmierci. Może nie wypchnąłem jej z tego mostu, ale doprowadziłem ją do tego przez swoje zachowanie.
- Znają prawdę? Wiedzą, że to Joseph Ci kazał?
- Oni nie chcieli słuchać żadnych wyjaśnień …. nie mam do nich o to pretensji. Stracili córkę …. gdyby mnie nie poznała …. - widziałam jak mu było ciężko o tym mówić.
- Gdyby Cię nie poznała, nie doświadczyła, by prawdziwej miłości … wiem co mówię.
- Może byłem za młody na prawdziwy związek … ale naprawdę ją kochałem ….. teraz jestem starszy i nie pozwolę nas rozdzielić … nigdy.
- Wiem, mój tygrysie … myślałam, że Go pobijesz.
- Mało brakowało – ziewnęłam – Jesteś zmęczona?
- Trochę.
- Czemu nic nie mówisz? - okrył mnie bardziej kołdrą i przytulił – Śpij, kochanie.

- Dobranoc – zamknęłam oczy i usnęłam.

12 komentarzy:

  1. No co tu dużo mówić? Extra. Mecenas to świnia, ale to już wszyscy wiedzą! Mike w końcu postawił się Joshepowi, super. A co z Rose? Kiedy dowiemy się, czy jest w ciąży, czy nie?
    Pozdrawiam i czekam na nn, Marta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po prostu uwielbiam ten stan... O godzinie 10:00 nudzę się przy laptopie, wchodzę na Twojego bloga, a tu wybawienie!
    Tak, przeczytałam rano, ale teraz komentuję bo mi się trochę rano nie chciało xD
    Notka jak zwykle zajebista. Mecenasa bym gołymi pięściami za takie pytania. Michael postawił się Joseph'owi- ME GUSTA <3 hahaha :D
    No i kurczę dalej czekam aż się okaże czy Rose jest w ciąży czy nie.. No cóż. Jakoś wytrzymam :D
    Czekam na nn z niecierpliwością! ( kurde, powtarzam się -.-) xD
    Zapraszam również na mjteam
    nowa notka :D

    Pozdrawiam gorąco, Emaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka! Mike w końcu postawił się temu ......... Josephowi. Cieszę się że Rose mimo wszystko ufa Mikeowi. Czekam na wyniki testu. Mam nadzieję że wyjdzie pozytywny. Brook chyba sobie żartuje. Ma jeszcze śmiałość wydzwaniać i przyłazić do Michaela! No co za ...... Ale mnie wkurzyła. Więc podsumowując notka zaista i czekam na nexta.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu...brak mi słów.
    Brook jeszcze śmie wydzwaniać do Michaela i mu coś wyznawać?!
    A kiedy Joseph wparował do pokoju...jeju...
    Notka super, mam nadzieję że test będzie pozytywny ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Ale mi się podobało!
    Notka taka długa, tyle wątków, emocji...
    No po prostu cud, miód i orzeszki.
    Ta scena erotyczna... mmm..
    Aż się rozmarzyłam. ;) Mike był tu taki męski, seksowny i niemal widziałam to wszystko w swojej wyobraźni. Naprawdę gratuluję Ci umiejętności tworzenia takiego klimatu. Wszystko bardzo mi się podoba, ale jest jedna rzecz do której mogłabym się przyczepić. Zawsze mnie to trochę wybija z rytmu czytania ale jakoś tak dopiero teraz o tym wspominam. Chodzi mi o składnię. Myślę że powinnaś nad nią trochę popracować. Wiem że biorąc pod uwagę Twoje pierwsze notki teraz jest o niebo lepiej,ale wydaje mi się że może być jeszcze lepiej. :)
    Czekam na nn i pozdrawiam ;)
    susie-theme

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu...brak mi słów. Notka taka długa, tyle wątków, emocji... A ta scena erotyczna.... Poprostu Extra.
    Michael

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że notka taka długa i że piszesz regularnie, nie tak jak niektórzy (patrz - ja). Sceny w sądzie bezcenne jak również sceny Michaela i Rose sam na sam...
    Pozdrawiam! :D :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na http://incredible-history-of-my-life.blog.pl/ na pierwszą część opowiadania History of life.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie jest świetne. Sceny w sądzie to najlepszy (jak dla mnie) moment opowiadania. Całe też jest super. Nie mogę się doczekac następnej notki..
    Dziękuje za wspisy na moim blogu. Przepraszam, że nie pisałam komentarzy wcześniej - obiecuje poprawę.
    Patrycja - P.J

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż brak mi słów... To było takie piękne *.*
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ellen Plotkowiak19 lutego 2020 10:39

    co za niesamowity dar od Boga. Jestem zaskoczony mocą, jaką posiada rzucający zaklęcia. chubygreat to bardzo dobry i zaufany Mag, który dokonał cudów i zmienił życie. pomógł wielu w ich związku żyć i inne problemy zdrowotne, a nawet problemy społeczne, nazywam go lekarzem wszystkich. spotkałem go, gdy desperacko chciałem zwrócić męża, który zostawił mi parę miesięcy temu. udałem się w kilka miejsc w poszukiwaniu pomocy bezskutecznie, dopóki nie przeszedłem przez Google i spotkałem jego zeznanie, w jaki sposób pomógł komuś zdobyć pewną sumę pieniędzy, która była jego własnością przez jego poprzednią firmę. chociaż ten problem nie jest związany z moim, ale bazuję na tym, że robi cuda, postanowiłem się z nim skontaktować, ponieważ jego adres e-mail i numer WhatsApp zostały wyraźnie zapisane. skontaktowałem się z nim i powiedziałem mu o moim problemie, a on obiecał mi pomóc. a kiedy zrobiłem wszystko, co powiedział, że powinienem zrobić i zapewnić, powiedział mi, że za dwa dni mój mąż wróci, ale wątpiłem, czy tak będzie. ale ku memu największemu zdziwieniu nadszedł dwa dni i w południe o godzinie 13, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi i oto był to mój mąż Maxwell. możesz skontaktować się z tym wspaniałym człowiekiem za pomocą następującego ..... WhatsApp 2348165965904, możesz również wysłać e-mail na adres chubygreat@gmail.com.

    OdpowiedzUsuń