Nie mogę uwierzyć w to co widzę .... 15000 odwiedzin?! Szczerze nie spodziewałam się tego, ale bardzo wam dziękuje, że jesteście i mam dla kogo pisać. We wtorek idę do dermatologa i strasznie się boję co będzie. Nie przypuszczałam, że choroba aż tak wpływa na psychikę. Są dni kiedy mam doła i nic mi się nie chcę. Zwłaszcza, gdy zobaczę nową plamkę, a mam ich coraz więcej. Znalazłam lekarstwo na smutki. Wiecie jakie? Śmiech Mike'a w tym filmiku. Samej chcę mi się śmiać. Na pewno załapiecie, w którym momencie ;)
http://www.youtube.com/watch?v=-FXZ74Kglbw
Jeszcze w JCSLY Mike był rozbawiony. Nie będę tutaj wklejać linku na YT, ale jest już cały koncert z DWT Buenos Aires z 1993 roku. I właśnie powyższy filmik jest z tego koncertu. Jeżeli ktoś chcę link do całego koncertu niech do mnie napiszę na maila lub GG.
Widzę, że bardzo chcecie, żeby Rose była w ciąży. Nie powiem co będzie dalej ;)
P.S. Tak jak poprzednio zapraszam na głosowanie. Co prawda Mike jest już na pierwszym miejscu, ale wampir Go goni ;)
http://www.vanityfair.com/100-years-of-vanity-fair/covers
No to tyle. Zapraszam. Aha i od razu chcę przeprosić, że taka długa mi wyszła, ale jakoś tak ;)
***********************************************************
Kolejny dzień rozprawy. Dzisiaj znowu
miałam mdłości. Mike nic nie podejrzewał, a ja nie miałam
zamiaru mu na razie nic mówić. Nie rozmawiałam z rodzicami, ale i
tak pojechali z nami do sądu. Przed salą, porozmawiał z nami
prokurator.
- Dzisiaj Pan będzie zeznawał –
zwrócił się do Michaela – I proszę się nie przejmować słowami
obrońcy. Za wszelką cenę chcę wygrać, ale nie ma żadnych szans.
- Sąd mógł mu uwierzyć –
powiedziałam.
- Jestem pewien, że sąd zna zagrywki
mecenasa. Niech się Pani nie martwi. Wymyśla te historyjki, żeby
wziąć na swoją stronę jak najwięcej przysięgłych, ale to na
nic.
- Oby miał Pan rację – weszliśmy
na salę i zajęliśmy te same miejsca co wczoraj. Tym razem Mike
zajął miejsce dla świadków.
- Panie prokuratorze? - powiedział
sąd.
- Wysoki sądzie .. niech Pan mecenas
zacznie.
- Skoro Pan tak chcę. W takim razie,
proszę Panie mecenasie.
- Dziękuje wysoki sądzie – wstał i
zapiął guzik marynarki – Panie Jackson … czy układa się w
Państwa związku?
- Oczywiście.
- Jesteście idealną parą?
- Nie ma idealnych par.
- Czyli .. kłócicie się?
- Nie nazwał bym tego kłótnią. Jak
w każdym związku bywają gorsze dni.
- Jak często się kłócicie?
- Już mówiłem, że się nie kłócimy
… najwyżej sprzeczamy. Bardzo rzadko .. można powiedzieć, że
wcale – Mike się wkurzał. Chciał Go złapać za słowo, ale Mike
się nie dał.
- A co z waszym pożyciem seksualnym?
- Wysoki sądzie, to jest już szczyt
wszystkiego – odezwał się prokurator.
- Chcę wszystko poukładać w jedną
całość – sędzie machnął ręką, żeby kontynuował.
- Odpowie Pan?
- Nie wiem o co Pan dokładnie pyta.
- Czy jest Pan zadowolony?
- Tak.
- Mało przekonująca odpowiedź.
- To czego Pan chcę?!
- Panie Jackson .. spokojniej –
upomniał Go sędzia.
- Przepraszam … chce Pan znać
szczegóły? Jak często to robimy? W jakich pozycjach? - musiał być
naprawdę mocno wkurzony, że tak mówił. Normalnie w życiu, by się
tak nie otworzył i to na dodatek przed obcą osobą i przy
wszystkich.
- Aż takich szczegółów nie chcę
znać. Jest Pan zaspokojony? - Michael odchrząknął.
- Bardzo.
- Zawahał się Pan z odpowiedzią.
- Bo nie co dzień opowiadam o naszym
życiu intymnym, ale jeżeli chcę Pan wiedzieć, to bardzo jestem
zadowolony. Jeszcze z żadną kobietą nie przeżyłem tak upojnych
chwil – nawet się nie zaczerwienił, gdy to mówił. Był poważny.
- Panna Baker też tak uważa?
- Skoro ze mną jest ..
- Właśnie! - podniósł palca w górę.
Jak by Go olśniło – Może Pana dziewczyna wcale tak nie uważa …
może chciała przeżyć przygodę z innym, a jednocześnie zatrzymać
Pana przy sobie, pozorując gwałt. Nie pomyślał Pan o tym?
- To są wyssane z palca brednie.
- Skąd ta pewność? Kto zostawia
otwarte drzwi domu?
- Zapomnieliśmy zamknąć. Poza tym
nie spodziewaliśmy się, że zatrzaśniemy się w piwnicy.
- Panie mecenasie – odezwał się sąd
– Jeżeli nie ma Pan innych pytań, to może Pan zakończyć. Byłem
cierpliwy i pozwoliłem Panu na tak dziwne pytania bo myślałem, że
faktycznie wniosą coś do sprawy, ale to był mój błąd. W związku
z tym … chciałbym przeprosić Pannę Baker, że musiała
przechodzić przez to ponownie i Pana Jacksona za osobiste pytania.
Mam nadzieję, że od teraz skupimy się na oskarżonym.
- Ale .. wysoki sądzie … chciałem
zadać jeszcze kilka pytań.
- Pan już zakończył przesłuchanie –
wrócił na swoje miejsce – Panie prokuratorze …
- Dziękuje wysoki sądzie za
zakończenie tego cyrku. Skoro Pan mecenas rozpoczął, pozwolę
sobie dokończyć. Pragnę zauważyć, że Pan mecenas nie zadał
najważniejszego pytania …. Panie Jackson … jak długo jest Pan w
związku z Panną Baker?
- Jakieś dwa tygodnie.
- Więc .. nie byliście Państwo
jeszcze ze sobą, gdy oskarżony włamał się do posiadłości
Państwa Baker?
- Byliśmy przyjaciółmi.
- W takim razie mamy wszystko jasne.
Panna Baker nie mogła zdradzić Pana Jacksona ponieważ nie byli
jeszcze parą. Nie mam więcej pytań – wrócił na swoje miejsce.
Mina obrońcy była bezcenna. Popił wodę i poprawił swój krawat.
- Wysoki sądzie, czy mogę? - znowu
ten palant.
- Już Pan zna moje stanowisko.
- Jedno pytanie – sędzie westchnął.
- Panie Jackson zgadza się Pan?
- Odpowiem na ostatnie pytanie Pana
mecenasa.
- Dziękuje …. Panie Jackson ..
powiedział Pan, że sypiacie ze sobą, tak?
- Tak.
- Z tego co wiem .. ofiary gwałtu nie
decydują się na współżycie po tak krótkim czasie. Niektóre
kobiety nigdy nie dochodzą do siebie i żyją w samotności.
- Rose nie doszła do siebie. Na
początku miała koszmary nocne i nie poszliśmy do łóżka na drugi
dzień po tym zdarzeniu. Długo trwało zanim zdecydowała się, że
będzie ze mną. Zaufała mi i wie, że nigdy bym jej nie skrzywdził
– spojrzał się na mnie.
- To wszystko.
- Jest Pan wolny – powiedział
sędzie. Mike wrócił na swoje miejsce.
- Na dzisiaj to wszystko. Jutro kolejna
rozprawa, ale nie musicie Państwo być obecni. Możecie przyjść
tylko na ogłoszenie wyroku – zwrócił się do nas – Do widzenia
– wyszedł. My zostaliśmy jeszcze z prokuratorem.
- Tak jak powiedział przed chwilą
sąd. Nie musicie uczestniczyć w kolejnych rozprawach. Myślę, że
jeszcze z dwie rozprawy i będzie po wszystkim.
- Sądzę, że przyjdziemy tylko na
ogłoszenie wyroku – powiedziałam.
- Dobrze. Zawiadomię Państwa o
terminie.
- Dziękujemy i do widzenia –
wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do limuzyny. Rodzice przyjechali
swoim samochodem. Z nami była Janet, Toya i mama Michaela.
- Mike?
- Yyy?
- Możemy nie jechać do mnie?
- Oczywiście, a gdzie byś chciała?
- Może pojedziecie do nas? Zjemy
wspólnie obiad – zaproponowała Pani Jackson. Mike oczekiwał
mojej odpowiedzi.
- Czemu nie – dojechaliśmy do domu
Michaela. Mama Mike'a poszła do kuchni. Weszłam za nią – Może
pomóc Pani?
- Nie trzeba – uśmiechnęła się –
Przez całe życie gotuje i sprawia mi to przyjemność. Ale
dziękuje, że zapytałaś. Jeszcze żadna z moich córek nie
zaproponowała mi pomocy – powiedziała głośniej, żeby
usłyszały. Zaśmiałam się.
- Oj mamo – Janet weszła do kuchni –
Zapomniałaś jak chciałam Ci pomóc?
- Raz i to było, czy masz wymieszać
sos.
- Ale też się liczy – Janet
mrugnęła do mnie i wyszła. Chciało mi się śmiać.
- A ty Rose .. umiesz gotować?
- Tak .. od małego lubiłam przyglądać
się mamie, gdy gotowała.
- Taka umiejętność przydaje się na
całe życie.
- Ma Pani rację – zorientowałam
się, że jesteśmy same w kuchni – Pójdę do Michaela.
- Idź, idź … zawołam was na obiad
– uśmiechnęła się. Weszłam po schodach i kierowałam się do
pokoju Michaela. Drzwi były uchylone. Po cichu podeszłam bliżej i
zobaczyłam, że rozmawia z kimś przez telefon. To nie była
normalna rozmowa. Mówił szeptem i oglądał się, czy nikt nie
wchodzi. Nie spodobało mi się to. Weszłam, gdy zakończył
rozmowę.
- O tutaj jesteś – udawałam, że
nic nie wiem. Miałam nadzieję, że za chwile powie mi z kim
rozmawiał.
- Szukałaś mnie?
- Tak – skłamałam – A ty co
robiłeś w tym czasie, gdy rozmawiałam z twoją mamą?
- Yyy .. ja? Nic … czekałem na
Ciebie – oj Jackson. Jesteśmy ze sobą od niedawna, a ty już mnie
oszukujesz? Niech tylko ja się dowiem, że chodzi o inną.
- Czekałeś … ciekawe – podeszłam
do okna.
- Nom – objął mnie od tyłu –
Muszę iść do toalety – pokiwałam głową i patrzyłam jak
zmierza w kierunku łazienki. Zostawił telefon na stoliku i chciałam
sprawdzić z kim rozmawiał, ale zrobił coś nieoczekiwanego. Wrócił
się i schował telefon do kieszeni – Może ktoś dzwonić z
wytwórni – wytłumaczył, ale nie uwierzyłam. Zawsze, nawet u
mnie, zostawiał telefon na szafce lub stoliku. Nie było wyjątków.
Jak ktoś dzwonił z wytwórni, a Mike brał prysznic, odbierałam i
mówiłam, żeby zadzwonili później. Mieliśmy nie mieć przed sobą
tajemnic, tak? Do pokoju weszła Pani Jackson.
- Zabrakło mi składników do obiadu i
muszę jechać z Toyą do sklepu.
- Może ja pójdę?
- Naprawdę nie trzeba. Janet zostaje.
Chciałam, żebyście wiedzieli – wyszła. Usiadłam w fotelu.
Wrócił do pokoju.
- To co będziemy robić? - uniósł
mnie, usiadł na tym fotelu i posadził mnie sobie na kolanach.
- Nie wiem. Twoja mama i Toya pojechały
do sklepu.
- Czyli … jesteśmy sami – zaczął
całować mnie po szyi.
- Została jeszcze Janet.
- Powiem, żeby poszła pobawić w
piaskownicy – nadal nie przestał i włożył rękę pod moją
bluzkę.
- Mike … - nie zwrócił na mnie
uwagę – Przestań! - spojrzał na mnie zaskoczony. Wstałam.
- Stało się coś?
- Tak! Okłamałeś mnie!
- Co? Kiedy? - podszedł do mnie.
- Nie udawaj … z kim rozmawiałeś
przez telefon?
- Kiedy?
- Zanim weszłam. Słyszałam, że z
kimś rozmawiałeś.
- Aaa … yyy … dzwonił Quincy i …
- Przestań kłamać! Jeżeli nie
powiesz mi prawdy … wyjdę stąd i … nie wiem, czy wrócę.
- Nie mówisz poważnie – podszedł
bliżej.
- Sprawdź mnie – ciężko mi było
powiedzieć takie słowa bo Go kochałam, ale musiałam znać prawdę
– Pamiętasz co mówiłam, gdy byliśmy w tym domku?
- Że nie będziemy mieć przed sobą
tajemnic.
- Dokładnie, więc … czekam –
opuścił głowę i pocierał dłonią kark. Długo nic nie mówił –
Jak chcesz – skierowałam się w stronę drzwi.
- Nie! - podbiegł i złapał mnie w
pasie – Nie pozwolę Ci odejść! Powiem Ci wszystko, tylko zostań
– usiadłam na łóżko, Mike przy mnie – Dzwoniła …. Brooke –
wypuścił powietrze.
- Co?! - aż wstałam, zrobił to samo.
- Dlatego nie chciałem Ci nic mówić
bo wiem jak jej nienawidzisz.
- Czego chciała?
- Spotkać się ze mną.
- Chyba się nie zgodziłeś!
- Oczywiście, że nie. Powiedziałem,
żeby dała mi spokój.
- Jak śmie w ogóle dzwonić!
- Nie jesteś już na mnie zła?
- Masz ostatnią szansę. Chcę, żeby
nam się udało, rozumiesz? Zawsze zaczyna się od małych sekretów,
a kończy …
- Obiecuję, że nie będę już miał
przed tobą tajemnic – przytulił mnie. Niech ja ją dorwę w swoje
ręce. Usłyszeliśmy pukanie – Pójdę otworzyć.
- Ok .. ja posiedzę tutaj – poleciał
otworzyć. Nie mogłam tego pojąć. Najpierw oczernia Go publicznie,
a potem chcę się spotkać. Ona jest głupsza niż myślałam. Mike
coś długo nie wracał. Zeszłam po cichu na dół. Drzwi od salonu
były lekko uchylone. Podeszłam bliżej i zobaczyłam … Brooke?!
Mam omamy, czy to naprawdę Ona? Postanowiłam podsłuchać.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? -
mówił Mike.
- Zależy mi na tobie.
- I dlatego nagadałaś tych wszystkich
kłamstw?!
- Chciałam, żebyś zwrócił na mnie
uwagę. Możemy być szczęśliwi.
- O czym ty w ogóle mówisz? Nigdy nie
będziemy razem, słyszysz?!
- Nie mów tak – podeszła do niego
bliżej – Wiem, że czujesz to samo, ale boisz się do tego
przyznać.
- Oszalałaś! Wyjdź stąd! W szpitalu
dałem Ci jasno do zrozumienia, że nie chcę mieć z tobą nic
wspólnego.
- Powiedź, że mnie kochasz, a
wszystko odwołam i będziemy szczęśliwi – tego było już za
wiele. Otworzyłam drzwi.
- Cóż za miła niespodzianka –
powiedziałam i podeszłam do Michaela.
- Co Ona tutaj robi? - zapytała.
- Odwal się od mojego faceta .. dobrze
Ci radzę.
- Chciałabyś, żeby był twój.
- Hehe … Ona jest bardziej tępa niż
moje kozaki – splotłam swoje palce z Mike'a. Spojrzała na nasze
dłonie.
- Powiedź, że to nie prawda. Dlaczego
nam to zrobiłeś?
- Nigdy nie było i nie będzie
''nas''. Jestem z Rose i to ją kocham.
- Jak możesz? - zaczęła płakać.
Boże .. co za cyrk.
- Nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale
nie kocham Cię … nigdy nie kochałem. Byliśmy przyjaciółmi, ale
ty nie potrafiłaś tego zaakceptować. Myślę, że wszystko już
sobie wyjaśniliśmy i nie dzwoń do mnie więcej.
- Mama już wró … - do salonu weszła
Janet – Co Ona tutaj robi do cholery?! - Janet szła w jej stronę.
Mike widząc co się święci, szybko ją złapał w pół.
- Janet … uspokój się.
- Wynoś się z naszego domu! -
wyrywała mu się – Puść mnie do niej!
- Nic z tego .. Brooke … idź już.
Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia.
- Jesteście siebie warci – trzasnęła
drzwiami.
- Puścisz już mnie? - puścił ją.
- Mike … muszę porozmawiać z Janet
– poszliśmy do jej pokoju.
- Dlaczego nic nie zrobiłaś?
- Przy świadku? Przecież mamy plan,
tak? Chcesz być główną podejrzaną?
- Masz rację, ale ja jej nienawidzę!
- Ja też, ale niedługo to załatwimy.
Opanuj swoje emocje, ok? Mi też nie jest łatwo. Gdybyś słyszała
co Ona do niego mówiła …. myślałam, że powyrywam jej wszystkie
kudły.
- Co mówiła? - zawahałam się.
- Chciała, żeby wyznał jej miłość.
- Pieprzona suka!
- Ciszej … mogę zostawić Cię samą?
- Przecież nie zrobię niczego
głupiego.
- Ok i pamiętaj – zastałam Michaela
w salonie. Stał przy oknie i patrzył w jeden punkt – Jestem –
objęłam Go – O czym myślisz?
- O tym, że przez jeden głupi
telefon, mogłem Cię stracić. Po co w ogóle odbierałem ..
- Nie mów o tym jak to, by był koniec
świata. Już raz byłam oszukiwana i nie chcę przez to przechodzić
kolejny raz, dlatego … bądź ze mną zawsze szczery. Wolę
usłyszeć najgorszą prawdę niż tkwić w kłamstwie. Kocham Cię,
ale odejdę jeżeli będziesz kręcił.
- Nie pozwolę na to – bardzo mocno
mnie objął.
- Wystarczy, że będziesz mówił mi
prawdę. Nie masz przede mną żadnej tajemnicy? - spojrzałam mu w
oczy.
- Nie.
- Na pewno?
- Myślisz, że w takiej sytuacji bym
kłamał.
- Mam nadzieję – staliśmy przy
oknie i zobaczyliśmy, że Pani Jackson i Toya, wróciły.
- Pomogę im z zakupami – wybiegł z
domu i zabrał od nich reklamówki. Chciałam mu wierzyć, ale coś
mi mówiło, że nie mówi mi wszystkiego. Może jestem
przewrażliwiona i nic nie ukrywa. Czas pokaże. Pozanosił zakupy do
kuchni i poszliśmy do jego pokoju.
- Obejrzymy jakiś film? - zapytałam.
- Pewnie, a jaki?
- Hmmm … nie wiem.
- To wybierz z tych, które mam, a ja w
tym czasie przyniosę coś na ząb – miał niezłą kolekcję
filmów. Najwięcej było horrorów. Wybrałam film, pt. ,,Przyjaźń
na śmierć i życie''. Położyłam przy telewizorze i wygodnie
ulokowałam się na łóżku. Wrócił z tacą pełną smakołyków.
- Chcesz to wszystko zjeść?
- Razem z tobą – wyszczerzył się.
- Chyba oszalałeś. Chcesz, żebym
wyglądała jak hipopotam? - nie byłam osobą, która liczy kalorie,
ale bez przesady.
- No faktycznie .. - zmierzył mnie
wzrokiem – Otyłość grozi Ci jak nic. Lepiej nie jedź tego
rodzynka w czekoladzie bo Ci pójdzie w biodra – włożyłam do
buzi tego rodzynka i rzuciłam w niego poduszką – Ej!
- Wiem po co to robisz. Chcesz mnie
upaść, żeby żaden na mnie nie spojrzał – uwielbiałam się z
nim droczyć.
- Toś wymyśliła … zaraz, zaraz …
jak to inny? Tylko ja mam prawo oglądać twoje ciało.
- A na plaży? Przecież nie będę w
ciuchach.
- Sama nigdzie nie pójdziesz, a już
na pewno nie w tych strojach kąpielowych co masz.
- Zazdrośnik.
- I kto to mówi.
- Ja nie jestem o Ciebie zazdrosna -
jasne, że byłam o niego zazdrosna. Mógł mieć każdą na
skinienie palca.
- Jasne.
- Pfff .. lepiej włączaj ten film –
włączył i wskoczył na łóżko – Uważaj .. ty niewyżyty
seksualnie misiaczku.
- Skąd wiesz? - uśmiechnął się.
- Wariat – zaśmiałam się. Okryłam
nas kocem i wtuliłam się w jego ramię. Film podobał mi się.
Fabuła był czystą fikcją. Wiadomo, że nikt, by nie zrobił
czegoś takiego.
- I jak? - zapytał, gdy film się
skończył.
- Fajny … musiał ją kochać skoro
to zrobił.
- Ja bym zrobił to samo.
- Chciałbyś, żebym tak żyła? -
zaczęłam naśladować miny i ruchy tej dziewczyny z filmu –
Zaczęła bym zabijać wrogów … hmmm .. jak myślisz … kto by
był pierwszą ofiarą?
- Pytasz mnie serio? Przecież dobrze
wiem o kim mówisz.
- Tak? Więc o kim? Joseph, czy Brooke?
- Obstawiam pierwszą propozycję.
- Gratulacje! Wygrał Pan .. hmm …
nagrodę główną w postaci …. buziaka. Odbierze Pan osobiście,
czy mamy przesłać pocztą?
- Proszę się nie fatygować –
przyciągnął mnie do siebie – Mogę odebrać nawet teraz – jego
twarz była coraz bliżej mojej i …
- Dzieci! Obiad! - usłyszeliśmy z
dołu.
- Nie wierze … i to w takim momencie?
- oparł czoło o moją klatkę piersiową.
- Później dokończymy – wstałam.
- A jakaś nagroda pocieszenia?
- Musi Pan wybrać … nagroda główna,
czy pocieszenia …
- Widzę, że reguły są surowe … no
cóż .. w takiej sytuacji .. jestem zmuszony poczekać.
- Dobry wybór – mrugnęłam do niego
i zeszłam na dół.
- A gdzie zgubiłaś Michaela? -
zapytała Janet.
- Zaraz zejdzie – usiadłam przy
stole. Gdy nie było Josepha, atmosfera w tym domu była zupełnie
inna. Stwierdzam, że nawet lepsza niż u mnie w domu. Nikt nie
patrzył się na mnie jak na winną. W ogóle nie poruszali tego
tematu, za co byłam im ogromnie wdzięczna. Chwilę później
pojawił się Mike.
- Mamo … masz doskonale wyczucie
czasu – powiedział i usiadł do stołu.
- Wam młodym to tylko figle w głowie.
- Może po obiedzie pojedziemy na
zakupy? - zaproponowała Janet.
- Dobry pomysł.
- Ej! - zaprotestował Michael.
- O co Ci chodzi? - zapytała się
Janet.
- Ja i Rose mamy plany.
- Nie wygłupiaj się. Przecież to nic
ważnego.
- Nic ważnego?
- To, że jesteście razem nie oznacza,
że masz ją na wyłączność.
- Ale …
- Mike! Jadę z Janet do centrum i
koniec kropka – a niech trochę przeczeka. Czekanie pobudza apetyt.
Nic mu się nie stanie. Po obiedzie, poszłam ubrać płaszcz i
kozaki. Mike'a gdzieś wywiało. Obraził się?
- Gotowa? - Janet też już była
ubrana.
- Tak, ale .. nie widziałaś Michaela?
- Nie … chyba się obraził.
- Zaczekasz w samochodzie?
- Ok – wyszła, a ja skierowałam się
do jego pokoju. Siedział na kanapie i patrzył w okno.
- Przyszłam powiedzieć, że już
jedziemy – nie spojrzał się na mnie – To .. pa – chciałam
wyjść, ale błyskawicznie się przy mnie pojawił.
- Myślisz, że nie wiem o co Ci
chodzi? Chcesz mnie przetrzymać. Dam radę, ale ty lepiej się
przygotuj.
- Na co? - zapytałam prowokującym
głosem. Nie odpowiedział. Przycisnął mnie do siebie i pocałował
w szyję. Uśmiechnął się cwaniacko i mnie puścił. Wsiadłam do
samochodu Janet.
- Nareszcie jesteś – zaparkowała w
podziemnym parkingu i chciała wysiadać.
- Zaczekaj! Nie przebierasz się?
- Po co?
- Jak idę z Michaelem ..
- A o to Ci chodzi … nie jestem moim
bratem. Ludzie oglądają się za mną, ale nic więcej. Nie musisz
się bać, że jutro będziesz w gazetach – uśmiechnęła się i
wysiadła. Chodziliśmy po sklepach. Faktycznie, ludzie gapili się
na nas, ale Janet nic sobie z tego nie robiła. Ostatnim sklepem do
jakiego poszliśmy był z bielizną – Ooo .. to coś dla Ciebie –
pokazała mi komplet bielizny w kolorze czerwonym – Mike oszaleje,
gdy Cię w tym zobaczy.
- Czy ja wiem – zaczerwieniłam się.
- Mnie nie musisz się
wstydzić. Mike tylko udaje takiego świętoszka – szturchnęła
mnie łokciem. Pojawiło się zakłopotanie na mojej twarzy. Było mi
głupio rozmawiać na takie tematy z Janet. W końcu była jego
siostrą i na dodatek za młoda – Bierz to i idź przymierzyć –
można powiedzieć, że siłą wepchnęła mnie do przymierzalni.
Obejrzałam dokładniej ten komplet. Muszę przyznać, że całkiem
niezły. Leżał na mnie jak ulał. Zapłaciłam i wyszliśmy ze
sklepu – Może pójdziemy na jakieś ciastko? Niedaleko jest fajna
ciastkarnia.
- Ok – przechodziliśmy
obok apteki. Zatrzymałam się na chwilę – Przypomniało mi się,
że muszę kupić … witaminy – skłamałam.
- Iść z tobą?
- Nie! Zamów mi to samo
co sobie, ok?
- Ok – zaczekałam aż
odeszła i weszłam do apteki. Na moje szczęście nie było ludzi.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Coś
podać?
- Tak ….. poproszę ….
test ciążowy – powiedziałam to tak cicho, że myślałam, że
nie dosłyszy. Zachowywałam się jak bym popełniała jakieś
przestępstwo. A przecież to normalne.
- Który? - pokazała mi 4
do wyboru.
- Najdokładniejszy –
zapłaciłam. Schowałam na samo dno torebki i dołączyłam do
Janet.
- Zamówiłam ciasto
czekoladowe i cappuccino. Mam nadzieję, że lubisz.
- Uwielbiam –
popijaliśmy i zajadaliśmy się pysznym ciastem. Janet wyglądała
jak by coś ją trapiło – Chcesz porozmawiać?
- W zasadzie .. to tak.
- Słucham Cię.
- Nie mam kogo się
doradzić. Toya nie nadaje się na takie rozmowy, a z mamą nie
potrafię rozmawiać o takich rzeczach. Tylko obiecaj, że nie
powiesz nic Michaelowi … On Go nienawidzi, a nawet Go jeszcze nie
poznał.
- Rozumiem … chodzi o
twojego chłopaka, tak? - pokiwała głową – Mike po prostu się o
Ciebie martwi.
- Wiem ….. ale na pewno
się nie wygadasz?
- Masz moje słowo.
- Bo .. chodzi o te sprawy
– zmarszczyłam brwi – No wiesz …
- Aaaa … chodzi Ci o to
… i?
- On jest starszy … ma
20 lat. Namawia mnie, żebym poszła z nim do łóżka …. nie wiem
co robić. Nie jestem na to gotowa, ale też nie chcę Go stracić –
od razu przypomniała mi się moja sytuacja.
- Posłuchaj mnie ….
jeżeli czujesz, że nie jesteś na to gotowa, to tego nie rób. Nikt
nie ma prawa Cię zmuszać do czegoś, czego nie chcesz.
- Ale boję się, że Go
stracę.
- Jeżeli naprawdę Cię
kocha, to zaczeka tyle ile będzie trzeba. Jesteś jeszcze młoda i
masz na to czas. Jeśli tego nie będzie potrafił zaakceptować, to
daj sobie z nim spokój. Będziesz wiedziała, że jemu chodzi tylko
o jedno, a potem Cię zostawi.
- A ty? Kiedy zdecydowałaś
się na pierwszy raz? - zawahałam się, ale postanowiłam jej
powiedzieć. Przynajmniej nie wszystko. Nie chciałam, żeby
popełniła taki sam błąd jak ja.
- Miałam 15 lat, gdy Go
poznałam. On miał 18 … zakochałam się w nim, ale jemu chodziło
jedynie o numerek …. nie masz pojęcia jak bardzo żałuje, że się
mu oddałam. To była najgorsza decyzja w moim życiu, dlatego …
nie rób nic wbrew sobie … proszę Cię. Minęło tyle lat, a ja
dopiero teraz zaufałam mężczyźnie.
- Masz na myśli Michaela?
- Tak … warto jest
zaczekać na tego jedynego .. uwierzysz mi. Mnie nie było to dane,
dlatego ostrzegam Ciebie. Uwierz mi, że jeżeli natrafisz na tego
jedynego, nie będziesz miała żadnych wątpliwości … nie
będziesz czuła strachu i nie będziesz się zastanawiała, czy
postępujesz dobrze.
- Masz rację …
zaczekam.
- Ciesze się, że mnie
zrozumiałaś.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Możesz
zawsze do mnie przyjść i się doradzić. Miłość czasami potrafi
być ślepa …. jeżeli Cię skrzywdzi … zabije Go.
- Co masz na myśli?
- Nieważne … wracajmy
już – naprawdę się o nią martwiłam. Była młoda i naiwna. Nie
wiedziała, że faceci potrafią być okrutni. Po drodze zabrałam
Sisi z domu i kilka rzeczy. Do rodziców się nie odezwałam. Po
prostu wyszłam. Nie chciałam wracać do domu.
- Jesteśmy! - krzyknęła
Janet. Poszłam do Mike'a, a Janet do siebie.
- Połowa sklepów była
zamknięta, że tak szybko wróciliście?
- Bardzo śmieszne. Zobacz
kto ze mną jest – Sisi miałam na rękach.
- Ona Ci nic nie pomoże.
- Nie miałam zamiaru
traktować ją jako obronę – weszła Janet.
- Mogę się z nią
pobawić?
- Pewnie … jeżeli
chcesz to może z tobą spać.
- Super! - wzięła ją
ode mnie i wyszła.
- Co kupiłaś? - chciał
zajrzeć do siatek.
- Nie zaglądaj!
- Czemu?
- Bo to niespodzianka.
- Coś dla mnie?
- Powiedzmy …. idziesz
wziąć prysznic?
- Z tobą? - poruszył
brwiami.
- Nie … sam – zrobił
nie zadowoloną minę – No idź … bo wiesz, że ja potrzebuje
więcej czasu – gdy brał prysznic, ja wszystko sobie
przygotowałam. Pewnie każdy się dziwi, że po ponownym spotkaniu z
tamtym łajdakiem chciałam iść z Michaelem do łóżka. Prawda
była taka, że potrzebowałam jego bliskości. Wyszedł w spodniach
dresowych i podkoszulce. To był jego strój do spania – Zaczekaj
na mnie, dobrze? - pocałowałam Go w przelocie – Aha i zamknij
drzwi … na klucz – zamknęłam się w łazience i poszłam pod
prysznic. Wyszłam z kabiny, wysuszyłam włosy, założyłam tę
seksowną bieliznę co kupiłam i na to satynowy szlafrok, który też
dzisiaj kupiłam. Spryskałam się ulubionymi perfumami i otworzyłam
drzwi. Oparłam się o futrynę. Mike leżał z rękami pod głową i
się uśmiechał – Sam rozpakujesz prezent? - szłam w jego
kierunku wolnym krokiem i bawiłam się paskiem przy szlafroku. W
połowie drogi, stanęłam.
- Zdecydowanie sam –
znalazł się przy mnie – Co tam dla mnie masz?
- Sprawdź – pociągnął
za pasek szlafroka i powoli ściągnął ze mnie szlafrok – Podoba
się główna nagroda? - zarzuciłam mu ręce na kark.
- O tak – położył
obie dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie – Jesteś
taka … seksowna – pierwszy raz usłyszałam takie zdanie z jego
ust. Całował mnie po szyi. Rozpływałam się pod wpływem jego
pocałunków – A więc to jest ta niespodzianka – spojrzał na
bieliznę.
- Tak .. - pocałowałam
Go w policzek – Dobrze wybrałam?
- Bardzo dobrze, ale to
nie mój rozmiar – zachichotaliśmy razem – Ale na tobie leży ..
idealnie – zatopiliśmy się w gorącym pocałunku. Nie przestając
całować, złapał mnie za pośladki i uniósł na wysokości swoich
bioder. Oplotłam nogami jego biodra. Może nie wyglądał, ale był
silny. Zaniósł mnie do łóżka.
- Zamknąłeś drzwi?
- Tak – przeniósł
pocałunki na szyję, dekolt, piersi i brzuch. Byłam w siódmym
niebie. Ściągnął w końcu podkoszulkę i moim okazał się piękny
tors. Przyciągnęłam Go do siebie za szyję i zaczęłam całować
– Zaczekaj – przerwał – Jesteś pewna? Po tym wszystkim na
pewno jesteś gotowa? - przyglądał mi się uważnie.
- Gdybym nie była .. nie
leżałabym teraz pół naga. Spraw, żebym zapomniała o tym
wszystkim – patrzył jeszcze chwilę i wpił się w moje usta.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich … Joseph?!
- Co tutaj się dzieje?! -
wszedł do pokoju. Mike od razu okrył mnie kołdrą – Zadałem
pytanie!
- Jakim prawem wchodzisz
do mojego pokoju?!
- W swoim domu mogę robić
co chcę i nie życzę sobie zamykania drzwi na klucz, jasne?! -
bałam się tego typa. Dobrze, że Mike zasłaniał mnie swoim
ciałem.
- Wynoś się!
- To Ona ma się wynosić
z mojego domu! - wskazał na mnie palcem – Mówiłem, że masz
zerwać z tą dziwką! - Mike wstał i niczym burza, znalazł się
przy nim.
- Powtórz to! - pchnął
Go – Słyszałeś?!
- Joe .. daj im spokój –
to była Pani Jackson.
- Masz 10 minut! -
powiedział do mnie.
- A ty 5 na spakowanie
swoich manatków!
- Coś ty powiedział?
- To co słyszałeś! Nie
chcemy Cię tutaj! Prawda mamo? - milczała – Mamo?! Powiedz mu, że
Go nie chcesz! - bała się Go.
- Michael ma rację ….
chcę, żebyś się wyprowadził.
- Tak łatwo mnie się nie
pozbędziecie! Jesteś taki odważny bo wiesz, że nie mogę Ci
dołożyć! Wcześniej robiłeś wszystko co Ci kazałem. Pieprzyłeś
każdą jaką przyprowadziłem i nie mów, że Ci się nie podobało.
Teraz wyjdę, ale wrócę .. możecie być pewni – był w drzwiach,
ale odwrócił się w moją stronę – Do zobaczenia – przeszedł
mnie dreszcz, gdy to powiedział. Michael podszedł do okna.
Podniosłam szlafrok i zarzuciłam na siebie.
- Pojechał – podszedł
do mnie – Nie słuchaj Go.
- Nie słucham, ale ….
On mnie przeraża – przytulił mnie.
- Nie pozwolę Cię
skrzywdzić.
- Wiem ….. dokończymy?
- spojrzał się na mnie zaskoczony – Chyba, że już nie chcesz –
zaczęłam zawiązywać pasek szlafroku. Złapał mnie za ręce i
przytrzymał. Uśmiechnęłam się. Szlafrok bezszelestnie opadł na
dywan.
- Nie pozwolę mu zepsuć
tej chwili – powiedział i zaniósł mnie do łóżka – Masz
piękne ciało … idealne – czy to możliwe, że za każdym razem
jest coraz lepiej? Nie wiem, ale wiem, że w naszym przypadku, tak
właśnie było. Nie zmieniło się tylko jedno … jego czułość i
delikatność. Przez cały czas patrzył mi głęboko w oczy, żeby
na końcu powiedzieć – Kocham cię, Rose. Jesteś całym moim
światem – dotknęłam jego twarzy, po której ciekły kropelki
potu.
- Ja też Cię kocham,
misiu – pocałował mnie i położył się obok. Położyłam głowę
na jego torsie i kreśliłam na nim niewidzialne grymasy. Nie
poszliśmy od razu spać. Jeszcze trochę porozmawialiśmy – Nie
mogę uwierzyć, że tak otwarcie mówiłeś o tym przed sądem –
zachichotałam.
- Wkurzał mnie i powoli
traciłem opanowanie. Jeżeli już o tym mówimy, to … chciałem
Cię zapytać …
- Tak?
- Jest Ci ze mną dobrze?
- Masz na myśli …
- Yhy.
- Nie widać? Jest mi z
tobą wspaniale, a dzisiejsza noc … brak mi słów. A wiesz co
zrobimy jutro? - czekał aż powiem – Pojedziemy na cmentarz … do
Molly.
- To nie jest dobry pomysł
… jej ojciec zabronił mi odwiedzać jej grób.
- Myśli, że to przez
Ciebie się zabiła, ale to nie prawda. Nie może Ci zabraniać
odwiedzać jej grobu.
- Rose … jestem winny
jej śmierci. Może nie wypchnąłem jej z tego mostu, ale
doprowadziłem ją do tego przez swoje zachowanie.
- Znają prawdę? Wiedzą,
że to Joseph Ci kazał?
- Oni nie chcieli słuchać
żadnych wyjaśnień …. nie mam do nich o to pretensji. Stracili
córkę …. gdyby mnie nie poznała …. - widziałam jak mu było
ciężko o tym mówić.
- Gdyby Cię nie poznała,
nie doświadczyła, by prawdziwej miłości … wiem co mówię.
- Może byłem za młody
na prawdziwy związek … ale naprawdę ją kochałem ….. teraz
jestem starszy i nie pozwolę nas rozdzielić … nigdy.
- Wiem, mój tygrysie …
myślałam, że Go pobijesz.
- Mało brakowało –
ziewnęłam – Jesteś zmęczona?
- Trochę.
- Czemu nic nie mówisz? -
okrył mnie bardziej kołdrą i przytulił – Śpij, kochanie.
- Dobranoc – zamknęłam
oczy i usnęłam.
No co tu dużo mówić? Extra. Mecenas to świnia, ale to już wszyscy wiedzą! Mike w końcu postawił się Joshepowi, super. A co z Rose? Kiedy dowiemy się, czy jest w ciąży, czy nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn, Marta.
Ja po prostu uwielbiam ten stan... O godzinie 10:00 nudzę się przy laptopie, wchodzę na Twojego bloga, a tu wybawienie!
OdpowiedzUsuńTak, przeczytałam rano, ale teraz komentuję bo mi się trochę rano nie chciało xD
Notka jak zwykle zajebista. Mecenasa bym gołymi pięściami za takie pytania. Michael postawił się Joseph'owi- ME GUSTA <3 hahaha :D
No i kurczę dalej czekam aż się okaże czy Rose jest w ciąży czy nie.. No cóż. Jakoś wytrzymam :D
Czekam na nn z niecierpliwością! ( kurde, powtarzam się -.-) xD
Zapraszam również na mjteam
nowa notka :D
Pozdrawiam gorąco, Emaa ;D
Świetna notka! Mike w końcu postawił się temu ......... Josephowi. Cieszę się że Rose mimo wszystko ufa Mikeowi. Czekam na wyniki testu. Mam nadzieję że wyjdzie pozytywny. Brook chyba sobie żartuje. Ma jeszcze śmiałość wydzwaniać i przyłazić do Michaela! No co za ...... Ale mnie wkurzyła. Więc podsumowując notka zaista i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Jezu...brak mi słów.
OdpowiedzUsuńBrook jeszcze śmie wydzwaniać do Michaela i mu coś wyznawać?!
A kiedy Joseph wparował do pokoju...jeju...
Notka super, mam nadzieję że test będzie pozytywny ;)
Pozdrawiam
Wow! Ale mi się podobało!
OdpowiedzUsuńNotka taka długa, tyle wątków, emocji...
No po prostu cud, miód i orzeszki.
Ta scena erotyczna... mmm..
Aż się rozmarzyłam. ;) Mike był tu taki męski, seksowny i niemal widziałam to wszystko w swojej wyobraźni. Naprawdę gratuluję Ci umiejętności tworzenia takiego klimatu. Wszystko bardzo mi się podoba, ale jest jedna rzecz do której mogłabym się przyczepić. Zawsze mnie to trochę wybija z rytmu czytania ale jakoś tak dopiero teraz o tym wspominam. Chodzi mi o składnię. Myślę że powinnaś nad nią trochę popracować. Wiem że biorąc pod uwagę Twoje pierwsze notki teraz jest o niebo lepiej,ale wydaje mi się że może być jeszcze lepiej. :)
Czekam na nn i pozdrawiam ;)
susie-theme
Jezu...brak mi słów. Notka taka długa, tyle wątków, emocji... A ta scena erotyczna.... Poprostu Extra.
OdpowiedzUsuńMichael
Cieszę się, że notka taka długa i że piszesz regularnie, nie tak jak niektórzy (patrz - ja). Sceny w sądzie bezcenne jak również sceny Michaela i Rose sam na sam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D :)
Zapraszam na http://incredible-history-of-my-life.blog.pl/ na pierwszą część opowiadania History of life.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Hej !
OdpowiedzUsuńU mnie nowa ;)
Opowiadanie jest świetne. Sceny w sądzie to najlepszy (jak dla mnie) moment opowiadania. Całe też jest super. Nie mogę się doczekac następnej notki..
OdpowiedzUsuńDziękuje za wspisy na moim blogu. Przepraszam, że nie pisałam komentarzy wcześniej - obiecuje poprawę.
Patrycja - P.J
Aż brak mi słów... To było takie piękne *.*
OdpowiedzUsuńZuzia
co za niesamowity dar od Boga. Jestem zaskoczony mocą, jaką posiada rzucający zaklęcia. chubygreat to bardzo dobry i zaufany Mag, który dokonał cudów i zmienił życie. pomógł wielu w ich związku żyć i inne problemy zdrowotne, a nawet problemy społeczne, nazywam go lekarzem wszystkich. spotkałem go, gdy desperacko chciałem zwrócić męża, który zostawił mi parę miesięcy temu. udałem się w kilka miejsc w poszukiwaniu pomocy bezskutecznie, dopóki nie przeszedłem przez Google i spotkałem jego zeznanie, w jaki sposób pomógł komuś zdobyć pewną sumę pieniędzy, która była jego własnością przez jego poprzednią firmę. chociaż ten problem nie jest związany z moim, ale bazuję na tym, że robi cuda, postanowiłem się z nim skontaktować, ponieważ jego adres e-mail i numer WhatsApp zostały wyraźnie zapisane. skontaktowałem się z nim i powiedziałem mu o moim problemie, a on obiecał mi pomóc. a kiedy zrobiłem wszystko, co powiedział, że powinienem zrobić i zapewnić, powiedział mi, że za dwa dni mój mąż wróci, ale wątpiłem, czy tak będzie. ale ku memu największemu zdziwieniu nadszedł dwa dni i w południe o godzinie 13, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi i oto był to mój mąż Maxwell. możesz skontaktować się z tym wspaniałym człowiekiem za pomocą następującego ..... WhatsApp 2348165965904, możesz również wysłać e-mail na adres chubygreat@gmail.com.
OdpowiedzUsuń