Przyznam się wam, że notka była już skończona w czwartek, ale postanowiłam, że będę dodawała tak jak postanowiłam już dawno, co sobota. Wena mnie ogromnie naszła i ciągle trzyma.
Teraz inna sprawa. Niektórzy z was piszą, żebym napisała książkę itp. Mam wrażenie, że robicie sobie ze mnie jaja. Ja pisarką? Naprawdę ... bardzo śmieszne. A jeżeli, ktoś myśli tak naprawdę to, to nie jest takie proste. Po pierwsze wydanie książki kosztuję, po drugie i najważniejsze, o czym bym miała niby pisać? Michael jest moim idolem i o nim jest mi bardzo łatwo pisać. W głowie mam chyba z 8 opowiadań o nim. A gdybym chciała napisać o nim to bym musiała mieć zgodę rodziny na użycie jego nazwiska. Poza tym ... jak zauważyliście. Moje notki są długie, więc taka książka by musiała chyba mieć z 1000 stron, nie żartuje i to w kilku tomach. Więc jak widzicie to jest nie możliwe. Znam jedną fankę, która napisała książkę z opowiadaniem o Mike'u, ale wiedzieli o tym, tylko jej czytelnicy bo inaczej miała by problemy z nazwiskiem Michaela. Aha chcę jeszcze dodać, że zaczęłam pisać kolejne opowiadanie. Miało być na konkurs, ale jak się dowiedziałam jakie jest ograniczenie co do stron, to zrezygnowałam i nadal je kontynuuje. Póki co skupiam się na Rose i jej historii. Zapraszam do czytania i komentowania.
***************************************************
Minęły dwa dni od naszego powrotu. Michael nie mógł wczoraj przyjść bo załatwiał sprawy związane z klipem. Tęskniłam za nim, ale trochę się cieszyłam z tego powodu bo miałam wielkiego siniaka pod okiem. Rodzicom jakoś wytłumaczyłam, że się przewróciłam i to kupili, ale z Michaelem nie pójdzie tak łatwo. Już rano do mnie dzwonił, że przyjedzie wieczorem i bałam się tego spotkania. Co ja mu niby powiem. Nie uwierzy, że się przewróciłam. Może prawdę? Nie! Przecież On Go zabiję jak się dowie. Siedziałam w łazience chyba z godzinę, żeby wypróbować różne makijaże, żeby zakryć siniaka, ale żaden nic nie dał. Poddałam się. Może nie będzie tak źle? Kogo ja chcę oszukać. O 12 zapukał listonosz. Mama odebrała list, jak się okazało do mnie. Odebrałam Go od niej i poszłam do siebie. Rozerwałam kopertę i moim oczom ukazało się sądowe zaproszenie na rozprawę za 4 dni. Wiedziałam czego dotyczyć miała sprawa i nie byłam gotowa na tę konfrontację. Odłożyłam list. Ktoś zapukał do drzwi.
- Mogę? - to była mama.
- Tak – weszła i usiadła przy mnie.
- Co to za list, że tak posmutniałaś?
- Ze sądu … za 4 dni będzie
rozprawa …. nie wiem, czy dam radę.
- Powinnaś się cieszyć, że ich
wsadzą – gdyby wiedziała co się tak naprawdę wydarzyło, to by
tak nie mówiła – Razem z tatą będziemy przy tobie – objęła
mnie ramieniem.
- Jak to? - przestraszyłam się.
- Pojedziemy z tobą do sądu.
- Nie musicie.
- Pojedziemy .. to już postanowione.
Idę robić obiad. Michael przyjedzie?
- Tak .. wieczorem.
- Zostanie na noc?
- Nie wiem, czemu pytasz?
- Bo nie wiem, czy iść do apteki i
kupić stopery do uszów – zaśmiałam się.
- Dlaczego łóżko kojarzy się
wszystkim z seksem?
- No wiesz po ostatniej waszej nocy …
- Ale są chwilę, gdy chcemy spędzić
ze sobą czas … tak po prostu i dzisiaj uwierz mi, że nie mam
nastroju.
- Nie smuć się – przytuliła mnie i
wyszła. W takich momentach najbardziej potrzebowałam Michaela. Nie
chciałam, żeby rodzice byli w sądzie. Nie chciałam, żeby
wiedzieli co mi zrobił. Chciałam się zapaść teraz pod ziemie.
Położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się o 15. Doprowadziłam
się do porządku i zeszłam na obiad. O 18 przyszedł Mike. Stałam
do nie bardziej bokiem, żeby tak od razu nie zobaczył. Wręczył mi
piękny bukiet kwiatów i przytulił.
- Nie masz pojęcia jak tęskniłem –
mówił do mojego ucha bo ciągle byliśmy przytuleni.
- Jeżeli tak bardzo jak ja, to wiem –
Odsunął się trochę ode mnie i wziął w dłonie moją twarz. O
nie! Nagle z jego twarzy zszedł uśmiech.
- Co .. co to jest?! - wyczułam w jego
głosie zdenerwowanie.
- Przewróciłam się.
- Nie kłam! Kto Ci to zrobił?!
- Mike ..
- Nie Rose! Wiem kiedy kłamiesz i
robisz to w tej chwili! - spuściłam głowę. Dotknął mojego
podbródka i podniósł głowę – Powiedz – powiedział już
łagodniej.
- Na spacerze z Sisi .. spotkałam
Erica. Powiedziałam mu, żeby dał mi spokój i że jest ćpunem …
nawet nie przypuszczałam, że może mnie uderzyć.
- Zabiję gnoja!
- Daj spokój … proszę Cię.
- Nie toleruje przemocy wobec kobiet!
Dla mnie to są zwykli tchórze.
- Ciszej .. jeszcze rodzice usłyszą.
- To Oni nie wiedzą?
- Myślą, że się przewróciłam.
- Chyba nie myślałaś, że i ja
uwierzę w takie bajki – pogłaskał mnie po policzku. Uff ..
zmienił temat. Teraz tylko nie wspominać o Ericu.
- Usiądźmy – usiedliśmy na łóżku
– Dostałam dzisiaj list ze sądu – podałam mu Go.
- Ja też … nareszcie zapłaci za
wszystko co zrobił.
- Ale ja …. to jest trudniejsze niż
myślałam – wtuliłam się w niego.
- Będę cały czas przy tobie,
pamiętaj o tym. Jutro mamy się spotkać z prokuratorem.
- Po co?
- Musimy opowiedzieć co się stało –
wstałam i podeszłam do okna.
- Mam mówić wszystko od początku co
mi zrobił? A później to samo przed sądem? - spojrzałam się na
Michaela. Nie odpowiedział, a ja znałam już odpowiedź. Podszedł
i objął mnie w pasie.
- Jesteś silna … poradzimy sobie z
tym.
- Jesteś tego pewien? Pamiętasz co
było.
- Rose .. o czym ty mówisz? - odwrócił
mnie do siebie.
- Nieważne … nie mówmy już o tym.
Przeraziły mnie jej słowa. Nie
wiedziałam co o tym myśleć. Miałem nadzieję, że nie chcę
zrobić czegoś głupiego. Musiałem ją pilnować. Mój telefon
zadzwonił.
- Tak.
- Michael, możesz przyjechać do
studia? - to był Quincy. Spojrzałem na Rose.
- Tak … zaraz będę – rozłączyłem
się – Muszę jechać do studia.
- Dobrze.
- Jedziesz ze mną – powiedziałem
stanowczo. Spojrzała się na mnie zaskoczona – Zobaczysz jak
pracuje – bardziej chodziło mi, żeby się trochę rozweseliła i
nie była sama. Znowu by się zamknęła w sobie – Zaczekam na dole
– miałem już wychodzić, ale coś mi się przypomniało.
Podszedłem do niej – Zapomniałem się porządnie przywitać.
- Zauważyłam – lekko się
uśmiechnęła. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem –
Może być – zaśmiałem się i wyszedłem. Powiedziałem rodzicom
Rose, że zabieram ją do studia. Byłem ciekaw co się takiego
stało, że o tej godzinie Q każe mi przyjechać. Rose zeszła na
dół, ubrała płaszcz i buty. Jechaliśmy w ciszy. Weszliśmy do
wytwórni. Złapałem Rose za rękę i wsiedliśmy do windy. Quincy
już czekał.
- Jestem.
- Dobry wieczór – powiedziała Rose.
- Witajcie.
- Usiądź sobie – wskazałem Rose
kanapę – Co się takiego stało, że aż mnie wezwałeś?
- Nie spodoba Ci się to.
- Znowu jakiś problem z piosenką? -
pokręcił przecząco głową – Więc ..
- Był tutaj twój ojciec ..
- Co takiego?! Po co?
- Rozmawiał z głównym dyrektorem,
ale nie wiem o czym.
- Czego On chcę?
- Nie mam pojęcia. Dobrze by było
gdybyś jutro porozmawiał ..
- Jutro nie mogę – złapałem się
za głowę. Przecież robię co mi każe i jeszcze się czepia. Rose
podeszła do mnie.
- Mówię Ci to bo wiem do czego ten
człowiek jest zdolny.
- Dzięki.
- Idziecie razem ze mną?
- Zostaniemy na trochę.
- Cześć wam – powiedział i
wyszedł. Rose usiadła naprzeciwko mnie.
- Domyślasz się o co mu chodzi? -
zapytała.
- Nie – pokręciłem głową –
Zadzwonię do niego – wykręciłem numer i czekałam aż odbierze.
- Halo?
- Czego jeszcze chcesz? - powiedziałem
prosto z mostu.
- O mój syn dzwoni, ale może trochę
grzeczniej do ojca.
- Po co byłeś dzisiaj w wytwórni?
- Chciałem porozmawiać o interesach.
- Jakich?
- To już moja tajemnica.
- Kiedy dasz mi spokój?
- Hehe … na początek rozstań się
ze swoją panienką, a później powiem Ci resztę.
- Nigdy tego nie zrobię! Nie będziesz
mi układał życia!
- Jesteś pewien? - rozłączył się.
Mało brakowało, a rozwalił bym telefon o ścianę, ale Rose mnie
powstrzymała.
- Uspokój się – z Molly było tak
samo. Też tak mówił, a potem ją straciłem. Nie mogłem dopuścić,
żeby i tym razem skończyło się tragedią – Niepotrzebnie do
niego dzwoniłeś.
- Jak się mam od niego uwolnić?
- Normalnie … powiedź, że masz Go
gdzieś.
- Nie mogę tego zrobić.
- Czemu? - spojrzałem się na nią –
Czego On tym razem chciał?
- Żebym się z tobą rozstał.
- Skąd On wie do jasnej cholery, że
jesteśmy razem?!
- Nie wiem … może, któryś z
chłopaków się wygadał.
- I co? Rozstaniesz się ze mną? -
pytała poważnie.
- Nigdy! - złapałem ją za ramiona –
Kocham Cię najbardziej na świecie – pocałowałem ją.
- Nie przejmuj się jego słowami. Nikt
nam nie będzie mówił jak mamy żyć.
- Wiem, ale boję się, że On znajdzie
sposób, żeby nas rozdzielić.
- Nie ma takiej możliwości, słyszysz?
Nie marnujmy czas na tego drania.
- Masz rację – w głębi duszy
czułem, że coś się stanie, ale nie chciałem, żeby zauważyła,
że się martwię.
- Pokażesz mi jak to wszystko działa?
- wskazała na konsolę.
- Przecież już Ci pokazywałem.
- Ale było takie zamieszanie, że już
zapomniałam.
- No dobrze – pociągnąłem ją za
rękę i usadowiłem sobie na kolanach. Pokazałem do czego służy
każdy przycisk.
- I tak nie zapamiętam. A nagrałeś
już coś?
- Masz na myśli nowa płytę? -
pokiwała głowa – Na razie same acapella.
- Pokażesz mi?
- Jest jeszcze nie skończone.
- To co … chcę usłyszeć.
- Ale …
- Nie wstydź się mnie – miała
rację. Nie lubiłem pokazywać nieskończone piosenki, ale dałem
się namówić.
- Ok, ale ostrzegałem – wtuliła się
we mnie i słuchała.
- Masz już tytuł?
- Tak … The Way You Make Me Feel.
- Puść jeszcze jakąś.
- Kotku, to tylko acapella … nie ma
nic do słuchania.
- Mylisz się … lubię słuchać twój
głos – zaśmiałem się i puściłem kolejną – A teraz?
- Teraz .. Bad – powiedziałem jej do
ucha i pocałowałem w szyję.
- Mmmm Bad … ciekawa jestem jaki
wymyślisz do tego klip.
- Zobaczysz … nie będę już
grzecznym chłopcem.
- Teraz też nie jesteś.
- Mam na myśli wizerunek publiczny.
- Yhy – chciała zapomnieć o
jutrzejszym dniu i rozprawie, która się zbliżała. Ja myślałem
nad tym co zrobię temu ćpunowi. Rose myśli, że zapomniałem, ale
nic z tego. Pożałuje, że śmiał podnieść na nią rękę. Nawet
nie zauważyłem, że ''piosenka'' się skończyła – O czym tak
myślisz?
- Hym .. a o niczym ważnym.
- Masz jeszcze coś?
- Teraz puszczę coś innego – miałem
piosenkę specjalnie dla Rose, ale chciałem puścić jej dopiero,
gdy będzie skończona. Zamiast tego puściłem The Lady In My Life –
Ta piosenka była by dedykowana specjalnie dla Ciebie, gdybym poznał
Cię wcześniej – popatrzyła się na mnie – Bo jesteś kobietą
mojego życia – dotknąłem jej policzka. Jak On mógł ją
uderzyć? Czułem jak podnosi mi się ciśnienie. Gdy piosenka
dobiegła końca, zapytała:
- Skąd taka pewność?
- Słucham swego serca … mówi mi, że
jesteś tą jedyną i wiem, że tak jest – pocałowała mnie. Nie
pozwoliłem jej tak szybko skończyć tego pocałunku.
- Która godzina? - zapytała.
- 22.
- Już?!
- Tutaj szybko płynie czas. Odwiozę
Cię do domu – zamknąłem studio i zjechaliśmy windą na dół.
Oddałem stróżowi klucz i poszliśmy do samochodu. Rose oparła
głowę o zagłówek. Widziałem, że jest zmęczona. Jechaliśmy już
jakiś czas. Nagle zauważyłem znajomą postać. Eric szedł
chodnikiem. Na ulicy nie było żywej duszy. Zwolniłem i jakiś czas
jechałem w tym tempie. Rose widziała jak zaciskam ręce na
kierownicy. Miałem straszną ochotę przyspieszyć i przejechać po
nim, ale pomyślałem, że za takie gówno nie warto iść do
więzienia. Dodałem gazu i Go wyminąłem. Rose odetchnęła z ulgą.
Przed oczami pojawił mi się obraz, gdy On ją uderza i już nie
potrafiłem się powstrzymać. Zjechałem na pobocze. Nawet nie
wyłączyłem silnika. Od razu wybiegłem z samochodu – Hej!! -
krzyknąłem w jego stronę. Zaczął uciekać, gdy mnie zobaczył.
Zacząłem Go gonić. Rzuciłem się na niego i zacząłem okładać
pięściami – Spróbuj ze mną!!! - wpadłem w furię i nie mogłem
przestać Go bić. Kopnąłem Go kilka razy, gdy leżał.
- Mike, przestań!! - Rose dopiero do
nas podbiegła. Próbowała mnie odciągnąć od niego, ale ja nie
miałem takiego zamiaru.
- Jakim prawem ją uderzyłeś?!!
- Bo jest zwykłą dziwką! -
powiedział wypluwając krew. Znowu dostał. Rose nie była w stanie
mnie powstrzymać.
- Już mu dołożyłeś .. wystarczy –
podniosłem Go jeszcze za fraki.
- Spróbuj się choćby zbliżyć do
Rose, a przysięgam, że tym razem Cię zabiję! - kopnąłem Go na
pożegnanie w brzuch z kolana. Rose odciągała mnie od niego. Byłem
jeszcze podenerwowany.
- Nie chcę Cię odwiedzać za
kratkami, słyszysz?! - potrząsnęła mną – Zasługiwał na to,
ale już starczy.
- Mam nadzieję, że tym razem
zrozumiał.
- Wsiadaj już – kierowała mnie na
miejsce dla pasażera – Ja prowadzę – chciałem coś powiedzieć
– I bez dyskusji. Nie dam Ci w tym stanie prowadzić – jechała
bardzo ostrożnie. Byliśmy już pod domem Rose.
- Oddasz mi teraz kluczyki?
- Zostają u mnie do jutra.
- Coś sugerujesz?
- Zostajesz u mnie na noc. Poza tym i
tak chciałam Cię o to poprosić – posmutniała.
- Co jest? - złapałem ją za dłoń.
- Ten list mi wszystko przypomniał i
jeszcze jutrzejsza rozmowa z prokuratorem … nie chcę być dzisiaj
sama.
- Oczywiście, że z tobą zostanę,
skarbie – pogłaskałem ją po policzku i wysiedliśmy.
Tata siedział w salonie i coś czytał,
a mama oglądała telewizję.
- Jesteśmy! - krzyknęłam – Mike
dzisiaj zostaję – powiedziałam. Tata odchrząknął znacząco.
- No tak .. kolejna zarwana noc.
Kupiłaś te stopery do uszów? - zapytał mamy.
- Nie.
- A prosiłem, żebyś zrobiła zapas –
chciało mi się śmiać, a Mike stał speszony.
- Nie jęcz jak baba – odpowiedziała
– Możesz zawsze włożyć watę.
- Wata nic nie daje. Próbowałem
ostatnio.
- Trudno …. jakoś wytrzymasz. Niech
korzystają póki mogą – spojrzała się na tatę. Zrobił się
czerwony i schował się za gazetą. Mama mrugnęła do mnie – Nie
każdy jest starym piernikiem – wychylił nos zza gazety i spojrzał
się na nią. Poszła do kuchni. Potem jego wzrok przeniósł się na
nas. Wzięłam Michaela za rękę i poszliśmy do mnie. Na schodach
wybuchłam śmiechem.
- Słyszałem! - usłyszałam z dołu.
- To było niezłe – powiedział Mike
i też się roześmiał.
- Nie wiedziałam, że mama tak
potrafi, a widziałeś jego minę? Zatkało Go – mój dobry humor
udzielił się Michaelowi. Podeszłam do szafy i ściągnęłam
bluzkę. Byłam w samym staniku i się Go nie wstydziłam – Wezmę
prysznic.
- Ok – weszłam do łazienki, ale
miałam mały problem. Zamek w spodniach się zaciął i za nic nie
chciał puścić.
- Mike!
- Nom? - ustał w drzwiach.
- Zamek mi się zaciął – wskazałam
na spodnie – I pomyślałam, że ty jesteś specjalistą i mi
pomożesz – uśmiechnął się łobuzersko i zaczął coś tam
kombinować.
- Proszę bardzo – powiedział i
wstał – Żaden zamek mi się nie oprze.
- Coś w tym jest – cmoknął mnie i
wyszedł. Zdziwiłam się jego zachowaniem. Nie próbował mnie
uwieść? Hmm .. dziwne. Po chwili jednak zrozumiałam. Wiedział, że
to nie jest odpowiedni moment i nie mam nastroju przez wydarzenia,
które miały niedługo nadejść. Po skończonym prysznicu, wróciłam
do pokoju. Mike bawił się z Sisi – Łazienka wolna – wyminął
mnie i też poszedł skorzystać. Ja w tym czasie położyłam Sisi
do legowiska i sama się położyłam do łóżka. Mike wyszedł w
samych bokserkach bo nie miał nic na przebranie. Położył się i
mnie objął. Odwróciłam się do niego – O której mamy być u
prokuratora?
- Będzie na nas czekał do 9 bo potem
jedzie do sądu.
- Myślisz, że będzie pytał?
- Kochanie .. musimy mu powiedzieć
wszystko, żeby ten sukinsyn za to zapłacił … wiem, że jest Ci
ciężko o tym mówić, ale masz mnie … będę przy tobie –
wtuliłam się w niego i położyłam głowę na jego torsie. Głaskał
mnie po włosach.
- Jestem szczęściarą i nie wiem za
co sobie na to zasłużyłam.
- Na co?
- Na Ciebie – spojrzałam mu w oczy.
- Ja zadaje sobie codziennie to pytanie
co takiego zrobiłem, że zasłużyłem na Ciebie – ponownie się w
niego wtuliłam.
- Kocham Cię, misiu.
- Ja Ciebie bardziej … też muszę
wymyślić jakąś ksywę dla Ciebie – zaśmiał się – Śpij
już.
- Masz rację .. jestem zmęczona.
Dobranoc.
- Dobranoc, kotku – zamknęłam oczy
i szybko usnęłam. Obudziłam się o 7. Mike jeszcze spał. Sisi
stała przy łóżku i patrzyła. Wzięłam ją po cichu, żeby Go
nie obudzić i delikatnie posadziłam na jego klatce piersiowej.
Gapiła się na niego i polizała – Rose .. przestań .. jeszcze 5
minut – myślałam, że zaraz parsknę śmiechem. Zasłoniłam ręką
twarz, żeby się nie roześmiać. Sisi poruszyła się i poczuł to
– Rose .. co ty ro .. - otworzył oczy. Jego mina bezcenna –
Sisi? - nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Spojrzał się na
mnie – To twoja sprawka?
- Sama weszła.
- Nie dała by rady sama … Rose! -
zbliżał się do mnie.
- To nie ja – wyskoczyłam z łóżka
ze śmiechem. Zrobił to samo i zaczął mnie gonić.
- Nie uciekniesz mi – gonił mnie po
pokoju. Chciałam przebiegnąć przez łóżko, ale w tym momencie
złapał mnie w pół i powalił na łóżko – Mówiłem, a teraz
czeka Cię kara – jego dłonie zaczęły się do mnie zbliżać.
- Nie, Mike!
- Nic z tego – zaczął mnie
łaskotać. Śmiałam się w niebo głosy, ale On nie miał zamiaru
przestać.
- Proszę … hehe … prze ..
przestań!
- Będziesz grzeczną dziewczynką?
- Taaaak! - przestał i nadal nachylał
się nade mną – Ale mam być zawsze grzeczną dziewczynką?
- Nie zawsze – uśmiechnął się i
mnie pocałował.
- Zjecie śnia … yyy .. przepraszam –
to była mama. Zrobiła się czerwona i natychmiast wyszła, gdy nas
zobaczyła. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Twoi rodzice się z nami mają.
- O tak. Musimy się już zbierać
jeżeli mamy zdążyć.
- Faktycznie – wzięliśmy prysznic.
Oczywiście osobno bo jemu to tylko jedno w głowie, ubraliśmy się
i zeszliśmy do kuchni. Mama postawiła przed nami talerze ze
śniadaniem i dwie kawy.
- Przepraszam, że weszłam bez pukania
– zaczęła się tłumaczyć.
- Nic się nie stało i tak nic nie
robiliśmy – wytłumaczyłam. Do kuchni wszedł tata, przeciągając
się.
- Jak dobrze jest się
wyspać – powiedział i spojrzał na Michaela.
- Widzisz Michael – zaczęła mama –
Niektórzy wolą się wysypiać – dogryzła ojcu. Mike prawie
wypluł to co miał w buzi, gdy to usłyszał. Zachichotałam.
- Mam meczącą pracę.
- Taaa … nawet w weekendy –
szepnęła do nas, ale tak, żeby usłyszał. Wziął śniadanie i
wyszedł.
- Dziękuje za śniadanie, ale my
musimy już jechać – powiedział Michael.
- A będziecie na obiedzie?
- Z przyjemnością – uśmiechnął
się – Pójdę do pokoju po kluczyki – pocałował mnie w
policzek. Mama zmierzyła Go wzrokiem, gdy wychodził z kuchni i jej
wzrok dłużej zatrzymał się na jego … tyłku?!
- Mamo! - zwróciłam jej uwagę, gdy
byliśmy już same.
- Popatrzeć nie można? Przecież Ci
Go nie zabiorę – puściła mi oczko. Pojechaliśmy do prokuratora.
Już na nas czekał.
- Proszę wejść. Zadam Państwu kilka
pytań.
- W sądzie będą takie same pytania?
- zapytałam.
- Niekoniecznie. Jeżeli sędzia będzie
miał wątpliwości to zapewne będę musiał ponownie zapytać. Od
razu mówię, że na sali sądowej nie będzie publiczności ze
względu na Pana Jacksona. Natomiast mogą przebywać osoby, które
będą za waszą zgodą. A teraz przejdźmy do konkretów. Proszę
powiedzieć od początku co się wydarzyło – Mike spojrzał na
mnie i mnie wyręczył.
- Rose z rodzicami miała lecieć na
Hawaje. Państwo Baker wylecieli rano, a Rose miała do nich dołączyć
wieczorem.
- Dlaczego nie polecieli razem? Muszę
wiedzieć bo sąd może o to zapytać.
- Ponieważ zabrakło biletów.
- Rozumiem – wszystko notował –
Proszę kontynuować.
- Przyjechałem do Rose bo Pan Baker
poprosił mnie, żebym ją odwiózł na lotnisko.
- O której Pan przyjechał?
- Nie pamiętam.
- O 10 – powiedziałam. Obydwoje się
na mnie spojrzeli.
- Było chyba po 15. Zaczynało robić
się ciemno i Rose poszła do piwnicy wyłączyć gaz. Nagle w całym
domu zrobiło się ciemno. Pomyślałem, że niechcący wyłączyła
prąd, ale okazało się, że w całej okolicy nie było prądu.
Poszedłem więc sprawdzić co się stało. Nie wiedziałem, że
drzwi od piwnicy są zepsute i zamknąłem je za sobą. Spędziliśmy
tam całą noc i pół dnia, potem przyszli Oni.
- Włamali się?
- Nie … zapomnieliśmy zamknąć
drzwi na klucz. Schowaliśmy się, gdy usłyszeliśmy, że to Oni.
- Więc … znaliście ich?
- Parę dni wcześniej byliśmy
świadkami przestępstwa. Do stawu, który jest w parku, wrzucili
jakiś worek …. z nami też chcieli zrobić porządek, ale udało
nam się uciec. Poznałem ich po głosach, dlatego woleliśmy się
schować.
- Znaleźli was?
- Nie .. sam wyszedłem z ukrycia.
- Po co?
- Żeby ratować Rose – spojrzał się
na mnie – Chciałem odwrócić ich uwagę, żeby uciekła, ale
jeden z nich mnie rozpoznał i zaczął bić. Rose wyszła i zabrali
nas do salonu. Zapukał elektryk. Rose poszła otworzyć. Myślałem,
że wykorzysta szanse i ucieknie, ale nie zrobiła tego.
- Dlaczego?
- Przyłożył Michaelowi nóż do
gardła … co Pan by zrobił na moim miejscu? Uciekł i niech się
dzieje co chcę? - powiedziałam.
- Spokojnie. Muszę wiedzieć wszystko
jak na spowiedzi. Taka praca. Co było dalej? Przyjechała policja, a
Oni uciekli, tak? - Mike spojrzał się na mnie – Jest coś o czym
nie wiem?
- Potem On …. zabrał Rose do pokoju
obok i …. wykorzystał – przymknęłam oczy.
- Zostawię was na chwilę samych –
wyszedł.
- Rose … spójrz na mnie – poprosił
i poczułam jego dłoń na moim kolanie. Otworzyłam oczy – Wiem,
że jest Ci trudno, ale niedługo będzie po wszystkim.
- Nie mówmy o tym. Jakoś sobie
poradzę.
- Razem sobie poradzimy … od tego
mnie masz, żebyś mogła zawsze na mnie liczyć – wrócił
prokurator i podał mi szklankę wody.
- Dziękuje.
- Możemy kontynuować? - kiwnęłam
głową.
- Chciał nas zastrzelić i kazał
przyłożyć mi głowę do Rose. Okazało się, że broń była
nienaładowana i wtedy usłyszeliśmy syreny policyjne.
- No dobrze, ale skąd policja się
dowiedziała?
- Mój znajomy jest policjantem. Miałem
w kieszeni telefon i Rose udało się wysłać mu wiadomość.
- Jeżeli to wszystko …
- Jeszcze ja chcę coś powiedzieć.
Dziewczyna i chłopak byli przez niego zastraszeni i robili co im
kazał.
- Wiem … rozmawiałem z nimi.
Przeciwko nim będzie odrębne postępowanie. Już kończymy. Teraz
proszę podać nazwiska kto ma być wpuszczony na sale rozpraw.
- Moi rodzice i przyjaciółka, Sally
Stone.
- A ktoś od Pana?
- Moja mama i dwie siostry –
spojrzałam się na niego zaskoczona. Nic mi nie mówił, że One też
będą.
- Mam pytanie – zaczęłam – Czy …
sprawa gwałtu musi być wspominana podczas rozprawy?
- Sąd dostanie kopię Państwa zeznań
i ja osobiście nie będę zadawał Pani tego typu pytań, ale nie
odpowiadam za adwokata.
- Rozumiem.
- W takim razie nie zatrzymuje już
Państwa. To wszystko. Widzimy się na rozprawie – wyszliśmy. W
samochodzie w ogóle się nie do niego nie odzywałam. Byłam zła,
że mi nie powiedział.
- Dlaczego się nie odzywasz?
- A jak myślisz?! Czemu nic mi nie
powiedziałeś, że One też będą?
- Zapomniałem. Ty mi też nie
powiedziałaś o rodzicach i Sally.
- Ale to nie Ciebie zgwałcono i
dowiedzą się o tym inni – odwróciłam się w stronę szyby.
Czułam jak do oczu napływają mi łzy.
- Przepraszam – nie odpowiedziałam –
Może wcale ten temat nie będzie poruszany.
- Wierzysz w to? - odwróciłam się do
niego ze łzami w oczach. Zjechał na pobocze.
- Nie płacz … przepraszam Cię –
przysunął się do mnie – Niczemu nie zawiniłaś.
- Ale tak się czuję i inni też tak
pomyślą.
- Nieprawda … - przytulił mnie.
Potrzebowałam tego.
- Nie chcę, żeby rodzice byli, ale
się uparli.
- Moja mam, Janet i LaToya też nie
chcę słyszeć odmowy.
- LaToya? Ona mnie nienawidzi.
- Skąd taki wniosek?
- Gdy przyjechałam do twojego domu,
żeby z tobą porozmawiać, LaToya była na mnie wściekła i
trzasnęła mi drzwiami przed nosem. Wcale jej się nie dziwiłam.
Potem wyszła Janet i dała mi adres. Nie mów, że Ci powiedziałam.
- Nie powiem, ale Toya taka już jest
…. nie masz co się przejmować.
- Ona mnie nie akceptuje, dlatego nie
była na przyjęciu.
- Gdy Cię pozna lepiej, zmieni zdanie
… zobaczysz.
- Wątpię … możemy już jechać? -
w domu trafiliśmy akurat na obiad.
- Dobrze, że już jesteście.
- Zaraz zejdziemy – odpowiedziałam i
poszłam z Michaelem do mojego pokoju – Mike?
- Słucham Cię, myszko – objął
mnie w talii.
- Myszko? - zaśmiałam
się – Zostaniesz?
- Przecież jestem.
- Ale na noc.
- Z przyjemnością … wiesz … bez
Ciebie jakoś trudno jest mi zasnąć.
- Ze mną jest tak samo. Idziemy na
obiad?
- Tak, a później muszę pojechać się
przebrać – zeszliśmy do jadalni. Rodzice już na nas czekali.
- Mike, dzisiaj też zostajesz? -
zapytał ojciec.
- Tak .. Rose mnie poprosiła.
- Yhyy … tak pomyślałem, że
przydało by się wstawić dźwiękoszczelne drzwi do twojego pokoju,
Rose.
- Lepiej wymontuj nasze drzwi od
sypialni i zamontuj u Rose. I tak nie mamy nic do ukrycia, prawda? -
tym razem to ja o mały włos nie wyplułam zupy. Biedny tata.
Czepiała się Go coraz częściej. Ja i Mike skończyliśmy już
jeść.
- My już pójdziemy – wstaliśmy od
stołu. Kierowałam się na schody, ale mnie zatrzymał.
- Muszę pojechać na chwilę do domu.
- Oh .. wrócisz szybko?
- Pół godzinki – pocałował mnie i
wyszedł. Poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Mama się do
mnie przyłączyła. Te 30 minut zleciało bardzo szybko. Usłyszałam,
że ktoś puka do drzwi i pobiegłam otworzyć. Tak jak myślałam.
To był Mike. Rzuciłam mu się na szyję – Kochanie …. nie było
mnie tylko chwilę.
- Ale już się stęskniłam – nie
widziałam jego twarzy, ale byłam pewna, że się teraz uśmiechał.
- A co by było, gdybym wyjechał.
- Gdzieś się wybierasz?
- Nie, tak tylko mówię.
- Mam nadzieję. Chodźmy do pokoju –
poszliśmy do mnie. Wieczorem, Michael przygotował mi kąpiel z
bąbelkami. Chciał, żebym się odprężyła, ale postawiłam
warunek, że wykąpie się ze mną. Od razu się zgodził.
Siedzieliśmy właśnie w wannie i rozmawialiśmy. Opierałam się o
niego plecami – Boję się.
- Czego najdroższa?
- Spotkania z nim … nie zniosę, gdy
będzie na mnie patrzył.
- Gdybym mógł, to wziąłbym to na
siebie.
- Wiem. I tak dużo dla mnie robisz.
- Na tym polega związek.
- Ale masz też swoje życie.
- Ty jesteś moim życiem – pocałował
mnie w szyję – Wychodzimy? Woda już robi się chłodna.
- Tak – za mną wyszedł Mike i
opatulił mnie ręcznikiem. Przewiązał sobie ręcznik na biodrach –
Uważaj .. jest ślisko – spojrzał na podłogę, potem na mnie i
wziął mnie na ręce – Co ty robisz? - zaśmiałam się.
- Niosę Cię do łóżka.
- W jakim celu?.
- No proszę bardzo i komu chodzą
nieprzyzwoite myśli po głowie – położył mnie i położył się
obok – Idziemy spać? - kiwnęłam głową. Wtuliłam się w niego
i zasnęłam.
Notka świetna. Myślę, że masz predyspozycję do bycia pisarką, ja też wielokrotnie to słyszałam, że powinnam pisać. To nie są żart, uwierz mi. :) Ktoś mi kiedyś powiedział, że gdyby był wydawcą to teraz podpisywałabym książki w Empiku. Z tego można się nieźle utrzymać, więc rozważ to. Zapraszam do mnie nn :3
OdpowiedzUsuńHej notka jak zwykle świetna. I przepraszam jeśli Cię uraziłem tylko po prostu ubustwiam twoje opowiadanie i samo mnie tak naszło. Więc jak coś to jeszcze raz przepraszam. Ale co do stylu twojego pisania to masz talent.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie nn
http://dirtydiana.blog.onet.pl/
Michael
Nie no niczym mnie nie uraziłeś, wręcz przeciwnie, ale mnie wydało się to prostu śmieszne. Cieszę się, że podoba Ci się jak pisze, ale według mnie jest mi daleko do pisarki.
UsuńUwierz według mnie masz talent więc pisze to co myślę.
UsuńMichael
Notka genialna <3
OdpowiedzUsuńNo nie wiem co jeszcze napisać po prostu jesteś ZAJEBISTA dziewczynooo!!!!!!!!!
Czekam na nową notke <3 :-D :-D ;-)
Pozdrawiam
DARIA
No hej :D
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle megaaaa <3 :D
Kocham te akcje z rodzicami Rose. xD Myślałam, że padnę jak oni mówili o tych drzwiach xD Rozbrajają mnie oni :D
Kuźwa.... współczuję Rose, że musi przechodzić przez to wszystko...
A co do Eric'a to sama bym mu mordę przetrzepała -.- Ćpun walony...
Co do mojego bloga to też chciałabym zobaczyć Michael'a walczącego z demonami, duchami itd ^^ Podejrzewam, że wyglądałoby to zajebiście :D
Dobra, nie nudzę... xD
Pozdro, Emaa ;D
Znasz moje zdanie i chyba nie muszę Ci mówić, że notki piszesz zajebiste i każda z nich jest wyjątkowa i po prostu cudowna. Kocham Twój styl pisania, jest równie wyjątkowy jak Twoje notki.
OdpowiedzUsuńRodzice Rose mnie również rozwalają, naprawdę powinnaś rozważyć napisanie książki (może nie teraz, ale kiedyś)...
Emm, Ericowi możemy obić mordę we dwie, będzie raźniej.
A co do mojego bloga to postaram się niedługo wrzucić notkę.
Pozdram, Martuś.
Mi nie musi być raźniej, nie wiem jak Tobie....
UsuńSama bym mu mordę obiła. Może i mam te walone 12 lat i ileś tam ileś tam miesięcy, ale buty ostatnio sobie takie kupiłam z taką podeszwą, że przez tydzień by się ten chu* zginał
Uwielbiam Twoje notki ze względu na to, że są takie długie <3 :D
OdpowiedzUsuńBiedna Rose... nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co ona przeżywa po tych wszystkich wydarzeniach. Dobrze, że ma przy sobie Michaela.
Ojciec Rose mnie po prostu rozwala :DDD
Ekstra notka. Docinki mamy Rose względem jej taty mnie rozbrajają. Niemogę się doczekać następnej. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Ps. To że powinnaś napisać książkę to na serio i nie musiałabyś używać imienia Mike'a. Mogłabyś dać inne imię i nazwisko ale pisać tak jakby to był on. Przemyśl to xD
Ojeja :3 uwielbiam cie. No a więc nie chcesz być pisarką? No to bądź mmm... Aktorką?
OdpowiedzUsuńU mnie nn, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://susie-theme.blog.pl/