poniedziałek, 22 lipca 2013

Bad Girl 19

Pisałam do 2 w nocy, żeby dodać i mam nadzieję, że to docenicie ;)
Zaskoczyła mnie jedna rzecz. Okazało się, że nie tylko fanki czytają blogi, ale i wśród nas znalazła się także fan. Zachęcam do przeczytania całego opowiadania i napisania swojej opinii.
Zapraszam na kolejną część ;)

*********************************************************************

Minęły kolejne dwa dni. Lekarz przychodził codziennie. Pocieszał mnie, że już niedługo i nie będę musiała mieć kroplówek. Bardzo mnie to cieszyło. Michael stał się jeszcze bardziej opiekuńczy. Myślałam, że już bardziej nie może, ale się myliłam. Jednak tamto spotkanie nie wpłynęło na mnie tak bardzo jak się tego bałam. Właśnie leżałam, gdy mi się coś przypomniało.
- Mówiłeś, że skończyłeś szkic.
- Tak, a czemu pytasz?
- Przecież miałam Ci pomóc.
- Ale teraz?
- A widzisz, żebym była zajęta? No już, pokaż – trochę się ociągał.
- Sam nie wiem. Powinnaś wypoczywać.
- Doprawdy .. bardzo się przy tym zmęczę – pokręciłam głową.
- Niech Ci będzie – podał mi szkic.
- Jestem pod wrażeniem – powiedziałam.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Jest świetna. Jest coś co nie potrafisz?
- Tak …. tańczyć.
- Hehe … pytam poważnie.
- Sam nie wiem. Na pewno jest taka rzecz … może … może w całowaniu jestem kiepski – specjalnie to powiedział.
- Aha – wyglądał jakby czekał na ciąg dalszy – No co?
- Nic więcej nie powiesz?
- Niby co?
- No wiesz … już się całowaliśmy …
- Zaraz, zaraz … po pierwsze to Ty mnie pocałowałeś bez mojej zgody, a po drugie to było dawno.
- Mogę Ci przypomnieć dla odświeżenia pamięci i dla obiektywnej oceny .. jeżeli byś chciała.
- Nie chcę …. znowu to robisz.
- Wiem, ale trudno jest mi się opanować … przepraszam.
- W porządku już się przyzwyczaiłam, ale jeżeli mamy być przyjaciółmi to musisz się powstrzymywać.
- Staram się jak mogę … więc … odpowiesz? - przez chwilę myślałam.
- Nie było tak źle.
- Ale nie najlepiej?
- Weź już mnie przestań wypytywać, co? - przecież nie mogłam mu powiedzieć, że świetnie całuje. Jeszcze by się zrobił za bardzo pewny siebie – Mówiliśmy o kurtce … więc zrób mi parę kopii i zabieram się do roboty.
- Ok … pójdę na dół i od razu kupię kredki – miał już wychodzić – A wolisz świecowe, czy zwykłe?
- Haha bardzo śmieszne. Kup zwykłe.
- Ok – wyszedł.


Zjechałem windą do recepcji. Było trochę ludzi, więc zaczekałem w ukryciu, żeby nie rzucać się w oczy. W międzyczasie poszedłem do kiosku, który się mieścił w hotelu. Od wejścia zobaczyłem gazety, na których byłem na okładce. Nie będę mówił jaki był nagłówek bo chyba każdy sam się domyśli po wystąpieniu Brooke.
- Dzień dobry – podszedłem do sprzedawczyni. Układała coś na półce i mnie nie widziała.
- Dzień dobry. W czym mogę … - odwróciła się – O to Pan – była zaskoczona – Przepraszam Pana.
- W porządku – uśmiechnąłem się – Czy dostanę kredki?
- Tak, oczywiście – podała mi – To wszystko?
- Tak – zapłaciłam i miałem już wychodzić.
- Proszę Pana? - odwróciłem się.
- Tak?
- Najmocniej przepraszam, ale … czy bym mogła prosić … - zauważyłem, że trzymała kartkę i długopis. Uśmiechnąłem się.
- Nie ma sprawy. Jak się córka nazywa? - nie powiedziała, że dla córki, ale i tak się domyśliłem.
- Samantha – podpisałem i oddałem jej kartkę – Bardzo Panu dziękuje. Jest Pana ogromną fanką i bardzo się ucieszy.
- Cieszę się … do widzenia – wyszedłem. Przy recepcji nie było już ludzi, więc podszedłem. Musiałem poczekać chwilę na recepcjonistkę – Muszę zrobić pewne papiery na ksero. Czy byłaby taka możliwość?
- Oczywiście. Proszę przejść za ladę. Pokaże Panu jak się obsługuje.
- Dobrze – pokazał mi gdzie i co wcisnąć – Dziękuje za pomoc – zostawiła mnie samego i poszła. Nie chciałem nikomu jeszcze pokazywać szkicu. Rose to co innego. Zrobiłem parę kopii i wsiadłem do windy. Byłam sam i postanowiłem to wykorzystać. Wykręciłem numer do Josepha. Po paru sygnałach usłyszałem ten nieprzyjemny głos.
- Co za niespodzianka.
- Przejdź do rzeczy.
- Ktoś tu nie ma humoru.
- Żebyś wiedział! Nie mam ochoty na twoje gierki – dojechałem na swoje piętro, ale nie wróciłem do pokoju. Musiałem najpierw się dowiedzieć czego chcę.
- Od kiedy?
- Zaraz się rozłączę.
- Nie radził bym Ci tego robić .. no chyba, że chcesz, żeby Richard się o wszystkim dowiedział.
- Mów czego chcesz.
- Jeżeli chcesz się dowiedzieć to musisz się ze mną spotkać.
- Kiedy i gdzie?
- Nawet teraz – spojrzałem na zegarek.
- Będę o 11 – rozłączyłem się. Czego On jeszcze ode mnie chcę? Mogłem się tylko domyślać. Wszedłem do pokoju – Trochę to trwało, ale już jestem.
- Ok … stało się coś?
- Nie .. czemu tak uważasz?
- Bo wydajesz się smutny.
- Wydaje Ci się.
- Może i tak.
- Na 11 jestem umówiony z Quincym – nie chciałem mówić jej prawdy. Niepotrzebnie by się denerwowała.
- Ok .. przecież nie musisz mi się tłumaczyć.
- Po prostu nie wiem, czy mogę Cię zostawić samą.
- Możesz … nic mi się nie stanie. Poza tym czuje się dużo lepiej. To teraz daj mi te kopie, kredki i coś pokombinuje – po chwili dodała – Albo połóż na szafce nocnej bo teraz jest mi niewygodnie z ta kroplówką.
- Ok – położyłem wszystko na szafce – Może zadzwonię po Sally albo po Janet na czas, gdy mnie nie będzie.
- Nie przesadzaj już.
- No co poradzę, że się zawsze martwię o innych.
- Ale naprawdę o mnie nie musisz.
- Musisz być zawsze niezależna?
- Tak … już raz byłam zależna i to mi wystarczy – trochę jeszcze pogadaliśmy i nadszedł czas na odłączenie kroplówki. Rose zabrała kartki i zaczęła kolorować. Nie chciałem jej przeszkadzać. Wyszedłem na balkon, pooddychać świeżym powietrzem. Kiedy ja się w końcu od niego uwolnię. Miałem już dość życia w ciągłym strachu, że On może coś zrobić. Pobyłem jeszcze przez chwilę i wróciłem do pokoju.
- I jak Ci idzie?
- Kończę pierwszy.
- Szybko … pokażesz? - podszedłem, żeby zobaczyć.
- Nie! - schowała.
- To mój rysunek – udałem oburzenie.
- Ale moje kopie – wytknęła mi język – Pokaże Ci jak skończę wszystkie.
- No ok … muszę już jechać.
- Ok – zaczęła wstawać z łóżka.
- Co robisz?
- Idę do toalety.
- Poczekam, aż wrócisz – przewróciła oczami. Strasznie mnie korciło, żeby podejrzeć rysunek, ale nie zdążyłem nic zrobić bo wróciła Rose.
- Nie podglądałeś?
- Nie zdążyłem.
- No no – zagroziła mi palcem – Miałeś już iść.
- Czekam, aż się położysz.
- Już … zadowolony?
- Bardzo. Postaram się szybko wrócić. Gdyby coś się działo, to zadzwoń do mnie.
- Ok, ale wszystko będzie w porządku … no idź już – zamknąłem drzwi na klucz. Nie bałem się, że będzie chciała uciec, ale mógł ktoś wejść do pokoju, a Rose często śpi w dzień. Jechałem powoli. Nie spieszyło mi się na to spotkanie. Zamyśliłem się na chwilę i o mało nie spowodowałem wypadku. Zjechałem na pobocze, żeby się ogarnąć. Muszę się uspokoić bo inaczej nie dojadę w jednym kawałku. Wziąłem parę głębokich oddechów i odpaliłem samochód. Zaparkowałem na podjedzie i wysiadłem. Bez pukania wszedłem do domu. W końcu nadal tutaj mieszkałem i nie musiałem nikogo się pytać o pozwolenie. W salonie Go nie było. Poszedłem do kuchni, tam też było pusto. W końcu kroki skierowałem do jego gabinetu. Siedział w fotelu. W ręku trzymał szklankę z whisky.
- Jestem – powiedziałem.
- Siadaj – niepewnie, ale usiadłem.
- Powiesz mi w końcu czego chcesz?
- Tak … bo widzisz .. jest taka dziewczyna …
- Zapomnij!
- Nie przerywaj ojcu! - wstał i okrążył fotel, na którym siedziałem – Ona ma jedną wadę i trzeba tą wadę zlikwidować – nic z tego nie rozumiałem – Jest lesbijką. Jej ojciec nie może się z tym pogodzić i chcę, żeby była normalna.
- To niech ją zaprowadzi do psychologa.
- Była u najlepszych i nic nie pomogło. Jej ojciec zapłaci całkiem niezłą sumkę za jej wyleczenie.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- Ty jesteś tym lekarstwem.
- Słucham?! - aż wstałem na równe nogi.
- Siadaj! Jeszcze nie skończyłem …. wraca za dwa miesiące do LA i wtedy się spotkacie.
- Nie .. nie zrobię tego.
- Jak chcesz, ale ja nie mam wyboru. Jutro jadę do studia i spotkam się z Richardem.
- Nie rób tego.
- Zmuszasz mnie do tego.
- Ja? To ty mnie szantażujesz.
- Kto Ci uwierzy w takie brednie. Jesteś dorosły i do niczego Cię nie mogę zmusić.
- Dobra … zrobię to, ale to jest ostatni raz.
- W końcu gadasz do rzeczy. Dam Ci znać za dwa miesiące. Bądź gotowy, a teraz idź już bo mam ważniejsze sprawy na głowie niż rozmowa z tobą – byłem już w drzwiach, ale się wróciłem. Dręczyło mnie jedno pytanie.
- Dlaczego ja? - spojrzał się na mnie – Dlaczego każesz mi robić takie rzeczy? Zawsze byłem posłuszny, robiłem to co chciałeś. Nigdy nie sprawiałem problemów.
- Nie sprawiałeś bo umiałem Cię wychować.
- Bicie nazywasz wychowaniem? Ja nigdy nie podniosę ręki na swoje dzieci. Nie będę takim potworem ja ty – po tych słowach, podszedł do mnie i uniósł rękę. Bał się mnie uderzyć – Już nie jestem dzieckiem .. nie boję się Ciebie – wyszedłem z domu. Nie dostałem odpowiedzi na moje pytanie, zresztą i tak wiedziałam, że jej nie otrzymam. Wsiadłem do samochodu. Uderzyłem ręką w kierownicę ze złości. Oparłem czoło o kierownicę. Nie chcę tego robić. Brzydzę się sobą. Czuję się jak męska dziwka. Robi to bo mnie nienawidzi, wiem o tym. Bym tego nie zrobił, ale musiałem, żeby nie stracić Rose. Nie byliśmy razem, ale i tak czułem się jakbym ją zdradzał. Może to głupie, ale tak się czuję. Przez te dwa miesiące może się wiele wydarzyć. Nie wiem jak to ukryje przed Rose. Dzisiaj też zauważyła, że coś jest nie tak, gdy wróciłem. Muszę przestać o tym myśleć, przynajmniej na jakiś czas. Przejeżdżałem obok sklepu zoologicznego i dostrzegłem przez szybę, pięknego szczeniaczka. Zaparkowałem po drugiej stronie ulicy. Wyciągnąłem ze schowka brodę i wąsy. Przebrany postanowiłem tam pójść – Dzień dobry.
- Dzień dobry Panu. Mogę w czymś pomóc?
- Hmm tak. Zauważyłem, że macie pieska na sprzedaż. Bym mógł Go zobaczyć?
- Oczywiście – przyniosła mi i podała – Jest to suczka rasy Shih Tzu i ma 6 miesięcy. Podrośnie dosłownie tylko odrobinkę.
- Jest śliczna.
- To prawda i nie chcę Pana straszyć, ale ma charakterek.
- Nie szkodzi. Znam osobę, która też ma charakterek i jakoś sobie z nią radzę. Będą do siebie pasować.
- Rozumiem, że Pan się decyduje?
- Tak.
- Proszę tutaj zaczekać – nie mogłem się na nią napatrzeć. Chciała ściągnąć mi brodę, więc musiałem uważać – Poproszę Pana dowód – o nie.
- Yyy .. czy to konieczne?
- Tak. Muszę spisać Pana dane jako właściciela pieska.
- Dobrze, ale proszę Panią o dyskrecję – podałem jej dowód. Spojrzała się na dowód potem na mnie i znowu na dowód.
- Pan ..
- Tak .. proszę nikomu nie mówić.
- Spokojnie – wypełniła jakiś dokument. Potem ja musiałem podpisać i zapłacić – To wszystko. Piesek jest Pana.
- Chce jeszcze kupić wszystkie potrzebne rzeczy dla pieska, ale za bardzo nie wiem co.
- Proszę zaczekać. Wszystko przygotuje – gdy poszła ja zacząłem się z nią bawić. Zęby miała jak szpilki i mogłem się przekonać na własnej skórze bo kilka razy mnie ugryzła.
- Świetnie się dogadacie z Rose – w tym czasie przyszła sprzedawczyni.
- To wszystko czego będzie Pan potrzebował, m.in. miski, karmę, szelki z paskiem, legowisko, szczotkę i najważniejsze .. zabawki, żeby nie gryzła obuwia i innych rzeczy. To już chyba wszystko … a i jeszcze zapomniałam o smyczy samochodowej – zapakowała mi to wszystko. Zapłaciłem, zabrałem wszystko, podziękowałem i wyszedłem. Zakupy wsadziłem na tylne siedzenie, a pieska posadziłem na przód i zapiąłem specjalną smyczą, żeby nie latała po samochodzie i czegoś sobie nie zrobiła.
- Mam nadzieję, że spodobasz się Rose, a jak nie to ja Cię wezmę – pogłaskałem ją i ruszyłem. Humor mi się znacznie polepszył. Po paru minutach byłem już pod hotelem. Zabrałem wszystko łącznie z pieskiem i wsiadłem do windy. Otworzyłem drzwi i wsadziłem pomiędzy nie głowę – Śpisz?
- Nie, czemu nie wchodzisz?
- Zamknij oczy.
- Po co?
- No zamknij, zaraz zobaczysz – zamknęła – Tylko nie podglądaj – siatkę zostawiłem przed pokojem i wszedłem tylko z pieskiem. Usiadłem na łóżku, obok Rose – Już – na początku nic nie powiedziała tylko się patrzyła.
- Kupiłeś … psa?
- Dokładnie szczeniaka … dla Ciebie.
- Dla mnie? Ale …
- Nie podoba Ci się – stwierdziłem i moja mina zrzedła.
- Bardzo mi się podoba, ale zaskoczyłeś mnie.
- Czyli przyjmujesz prezent?
- Tak, ale nie wiem, czy sobie poradzę.
- Na pewno … sama zobacz jak do Ciebie się wyrywa – dałem jej pieska – Jak ją nazwiesz?
- Hmmm … żyleta.
- Żyleta?
- Przecież żartuje … sama nie wiem …. może …... Sisi?
- Podoba mi się i pasuję do niej.
- Dziękuje – dostałem buziaka w policzek.
- Proszę … nie byłem pewny, czy będziesz ją chciała, ale postanowiłem zaryzykować.
- Żartujesz? Jak można nie chcieć takiej ślicznotki – ucieszyłem się, że się ucieszyła.
- Pójdę po jej rzeczy – zabrałem z korytarza siatkę i wróciłem – Gdzie położyć legowisko?
- Po co?
- No dla małej.
- Będzie spała ze mną.
- W łóżku? A ja?
- Trzeba było kupić większe legowisko.
- Protestuje.
- Nie masz nic do gadania – myślałem, że żartuje, ale się nie śmiała.
- Powiedź, że żartujesz.
- Jasne, że żartuje … możesz spać na kanapie.
- Rose!
- Myślałam, że znasz się na żartach.
- Bo znam, ale mówiłaś to tak poważnie.
- Nie wygonię Cię z łóżka, ale Sisi będzie spała z nami.
- No niech będzie – nie miałem nic przeciwko, ale bałem się, że ją zgniotę. Do wieczora bawiliśmy się z Susie. Jednak to był dobry pomysł. Rose się rozchmurzyła i to mi wystarczyło. Dzięki temu zapomniałem o spotkaniu z Josephem i miałem dobry humor. Nawet nie zauważyliśmy, że dobiegała już 12 w nocy. Położyliśmy się, ale nie mogliśmy zasnąć.
- I jak tam w pracy? - zapytała mnie Rose.
- Jeszcze mam wolne. Musiałem tylko coś podpisać – nie byłem zadowolony z okłamywania Rose, ale nie miałem innego wyboru. Trochę jeszcze porozmawialiśmy i Rose usnęła pierwsza. Sisi wtuliła się w Rose i też zasnęła. Jedynie ja męczyłem się przez godzinę. Smacznie sobie spałem, a tu nagle poczułem ból ucha – Ałaaa! - otworzyłem oczy. Sisi leżała obok mojej głowy i najwyraźniej spodobało jej się moje ucho – Sisi … co ty robisz? - rozmasowywałem ucho bo jednak bolało. Spojrzałem się na Rose. Myślałem, że śpi, a Ona się śmiała – Bardzo śmieszne. Wiesz jak to boli.
- Lepiej się przyzwyczajaj – dalej się śmiała. Sisi wykorzystała naszą nieuwagę i zaczęła gryźć kołdrę.
- Sisi uspokój się albo będziesz spała na podłodze – nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Wziąłem ją na ręce i wstałem – Wolisz spać z nami, czy w legowisku, wybieraj.
- Może opowiedz jej bajkę to uśnie – nabijała się Rose.
- Haha bar …. - poczułem na koszulce coś mokrego i ciepłego – Że co? No nie … - najnormalniej mnie obsikała. Rose tak się śmiała, że myślałem, że zaraz spadnie z łóżka – Cieszę się, że poprawiłem Ci humor, a my sobie jutro poważnie porozmawiamy – powiedziałem do Sisi. Oddałem ją Rose.
- I dostaniesz szlaban – powiedziała.
- No doprawdy ubawiłem się tak, że szok. Tak to jest jak wychowuje się bez ojca.
- Chcesz powiedzieć, że jestem złą matką?
- Rozpuszczasz ją i oto efekty – wskazałem na swoją koszulkę. Przez chwilę zachowywaliśmy powagę, ale szybko nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać z własnych głupot – Dobra idę się umyć i przebrać. Chyba, że Ci nie przeszkadza zapach.
- A sio pod prysznic! - wskazała palcem łazienkę.
- Ok, a ty z nią poważnie porozmawiaj – wziąłem czystą koszulkę i wszedłem pod prysznic. Niezła pobudka o czwartej nad ranem. Powinienem teraz żałować, że ją kupiłem, ale nie żałowałem. Odświeżony, położyłem się.
- Sisi chcę Cię przeprosić – podała mi ją.
- O nie .. zabieraj mi ją. Nie mam zamiaru się myć drugi raz.
- Już nie zrobi siku.
- Skąd taka pewność?
- Bo … narobiła do twoich butów.
- Co?! - aż uniosłem się na łokciach.
- Żartowałam – ulżyło mi i położyłem się z powrotem – Narobiła na dywan – spojrzałem się na Rose – Tym razem nie żartuje.
- Mogłem kupić pampersy.
- Taa i jeszcze puder dla niemowlaków.
- Śmiej się, śmiej.
- Oj szczeniaki takie są.
- Dobra, śpijmy już – przykryłem się kołdrą i zamknąłem oczy.
- Hrrrhrrr – Rose chrząknęła, otworzyłem oczy.
- No co?
- A dywan?
- Może mam Go jeszcze teraz prać?
- Nie, ale zrób coś z nim bo zaraz zacznie śmierdzieć – zacząłem narzekać, ale wstałem. Zwinąłem dywan i wyniosłem na balkon.
- Może być?
- Nie denerwuj się.
- Dobranoc – odwróciłem się do nich plecami.
- I widzisz wujek się obraził – usłyszałem.
- Wujek? - odwróciłem się na plecy – Nie obraziłem … jestem zmęczony. Możemy już spać?
- Tak … dobranoc – i wszyscy udaliśmy się do krainy snów. Nawet ten mały łobuz.

****************************************************

Takiego pieska kupił Mike


32 komentarze:

  1. Hahahahahaha, świetny odcinek. Naprawdę, a nie chwaląc się, ten fan wziął się ode mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo mi się spodobał ten rozdział. :D
    Najlepsza akcja w końcówce była. Mało co z krzesła nie spadłam, a siostra się na mnie obraziła, bo myślała, że się z niej śmieje... -.-
    Mam nadzieję, że Mike się opamięta i odrzuci " propozycje" ojca. Musi mu się w końcu postawić jeśli naprawdę nie chce stracić Rose...
    Czekam na nn z niecierpliwością. :D

    Pozdrawiam, Jacksonowa ;D

    mjteam.blog.pl
    i
    just-good-friends.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka kochana i suodka psinkaa <3
    Hehe rozrabiaka ;D
    A rozdział świetny i bardzo mi się podobał. Tylko jestem bardzo ciekawa co to dalej będzie z planem Josepha.. No ale przekonamy się w przyszłości.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, susie-theme.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę dobry rozdział. Widzę masz czasami problemy w pisaniu w rodzaju męskim :) często wychodzi to naprawdę śmiesznie. Mam jeszcze małą uwagę co do wzmianki o homoseksualnej córce. Tak więc homoseksualizmu nie da się wyleczyć bo nie jest to choroba i żaden psycholog tutaj nic nie zrobi, to jest w naturze danego człowieka który się taki rodzi. Nie wiem czy wiesz ale do mniej więcej roku 1983 chodziły plotki że Michael jest gejem ale tu ujawnia się jak dobrze wychowany był Michael i jak troszczył się o innych ponieważ pytany przez prasę czy jest gejem ponieważ nie miał nigdy dziewczyny tak na poważnie do początku lat 80' nigdy nic nie odpowiadał. Wiecie co potem powiedział w pewnym wywiadzie pod koniec lat 90' kiedy miał już żonę ? Powiedział że wie że ma wśród fanów wiele gejów i nie chciał ich urazić, ani zaprzepaścić ich marzeń że Michael jest taki jak oni. Więc nic nie odpowiadał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwiń swoją wypowiedź co do moich problemów w pisaniu rodzaju męskim. I doskonale wiem, że homoseksualizm nie jest chorobą i taka osoba jest już do końca życia. Później się dowiecie o co tak naprawdę chodziło ;) I tak wiem, że krążyły takie plotki o Michaelu i co powiedział w wywiadzie. Jestem fanką od 2009 roku, ale wiem takie rzeczy ;)

      Usuń
    2. I jak byś przeczytał poprzednie notki to byś wiedział, że wiem o takich rzeczach ;)

      Usuń
    3. Spoko sory źle mnie odebrałaś :) ten komentarz to nie miał być żaden hejt w twoją stronę, absolutnie ! To o homoseksualistach napisałem automatycznie bo należę do organizacji sprzeciwiającej się homofobi. A to o Michaelu jako ciekawostkę dodałem. Naprawdę fajne opowiadanie !

      Usuń
    4. Ale ja się nie obraziłam, tylko chciałam się dowiedzieć o co dokładnie Ci chodziło. Przyjmuje krytykę na klatę ;) I staram się ulepszać jeżeli coś nie gra.

      Usuń
  5. Ale ciekawe.Co do twojego bloga,czytałam go gdzis indziej.Super kontynuacja.Naprawdę,to imię Susie mnie zaskoczyło...i no i mam podejrzane uczucia,ale chyba niesłuszne::)Ale jak sobie wyobraziłam Michaela który zakłada pampersa takiemu psiakowi,myślałam ze umre<3Super notka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale co masz na myśli w sprawie imienia Susie? U mnie w opowiadaniu nie ma takiego imienia.

      Usuń
    2. Wiesz, raz zamiast Sisi napisałaś Susie. Terekasa pewnie myślała, że ten piesek na serio tak się wabi. Mnie też na początku trochę to zmyliło, ale później się kapnęłam, że to pewnie tylko błąd i piesek tak naprawdę wabi się Sisi. ;D

      Pozdrawiam, Jacksonowa

      mjteam.blog.pl
      i
      just-good-friends.blog.pl

      Usuń
  6. Ale faaajny rozdział. Ciekawe, czy w rzeczywistości Mike by się nie bał tego pieska. Bo takie małe są najgorsze, wiem coś o tym... Mam nadzieję, że Michael jednak odrzuci tą absurdalną propozycję Josepha...
    Tak jak wpsomnieliście powyżej, Michael by wspaniały pod tym względem, że nigdy nie chciał nikogo urazić swoimi opiniami. Dlatego czasami w wywiadach wydaje się jakby był nieco niekonsekwentny w swoich wypowiedziach. Doskonale wiedział, że wywiady czytają/oglądają przeróżnu ludzie o przeróżnych poglądach.
    A kolega miał chyba na myśli literówki, bo momentami w części z perspektywy Michaela było -łam zamiast -łem. Ale to się każdemu zdarza :D To samo z imieniem pieska, w którymś momencie było Susie zamiast Sisi. Ale to nieważne... Czekam niecierpliwie na kolejną część :))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Juhuu..genialna notka!
    Na początku nie mogłam przestać się śmiać jak rozmawiali o tym całowaniu.Później ta akcja z Josephem,myślę że wszystko się wyjaśni i do niczego nie dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPERRRR NOTKA A TU MASZ NASZEGO BLOGA
    http://cometogether.blog.pl/
    pozdrowienia Kasiulka084

    OdpowiedzUsuń
  9. sorrki ale musiałam usunąć bo coś nie wyszło mogła byś nam pomuc?
    Ile trzeba mieć lat by mieć konto na gimailui

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie nie pamiętam ile miałam lat, gdy zakładałem tam konto, ale chyba byłam niepełnoletnia. Raczej nie trzeba mieć ukończone 18 lat, żeby założyć konto na gmailu. Jak by co to służę pomocą ;) Mój mail wioleta15932@wp.pl

      Usuń
  10. Sorry,źle przeczytałam:)Wiesz,na pierwszy rzut oka mi sie skojarzyło i wgl.Tak to już ze mną jest.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Faktycznie się pomyliłam i napisałam Susie zamiast Sisi ;)

      Usuń
  11. Hej mogła byś wyrazić swoją opinię ? Chciałbym mieć opinię rzetelnych fanów na ten temat dlatego cię o to proszę. Tu masz link: http://michaeljacksonthecollection.blogspot.com/2013/07/okadka-dangerous-ukryte-znaki-i-liczby.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następna notka???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka pojawi się na dniach, a mogłabym wiedzieć kto pyta? Lubię wiedzieć kto czyta moje wypociny;)

      Usuń
  13. Super notka, zresztą jak zawsze xD. Czekam na nową.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Super notka ;-)
    Czekam na nową pisz szybko!!! :D

    Pozdrawiam
    DARIA

    OdpowiedzUsuń
  15. Mogłabyś dać wiecej opisów. Taka rada. Po za tym fajnie. ;0
    http://pomiedzyzycieaksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Przezabawny ten wątek z psiakiem ;) U nas nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Część genialna jak zawsze, Michael miał świetny pomysł na prezent dla Rose :D Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurcze no....nie umiem się już doczekać nowej...mam nadzieje że już piszesz xD
    ~Hudsonowa

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskie, zresztą jak wszystkie z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń