I jakoś wytrzymaliście cały tydzień czekając na kolejną. Jacksonka, nie chcę, żebyś zeszła na zawał, więc wyluzuj. Michael, nie znam twojego życia ani twojego kolegi, więc to jest jedynie moja wyobraźnia. Ema, a zapraszam Cię bardzo do siebie ;) Ale bez motywu zabójstwa, ok? Wczoraj dostałam zamówiony kalendarz z Michaelem na nowy rok i jestem mega happy.
Teraz popsuje wam humor. Nie wiem, czy wiecie co TMZ zamieścił na swojej stronie. Ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy to przeczytałam. Ja się pytam po jaka cholerę wypuścili Go z więzienia? Żeby obczerniał Michaela? I jaki On ma w tym interes? Chce, żeby było o nim głośno? Naprawdę ... czasami nie rozumiem ludzi. Jeżeli ktoś nie wiem o kim mówię, to chodzi o Murraya. Poniżej zamieszczę link, jeżeli ktoś nie widział. Michael, pisałeś, że masz tam rodzinę, to weź ich uprzedź, że wybieramy się do Stanów i niech nam przygotują nocleg, prawda dziewczyny? Szkoda, że to tylko słowa i się nie spełnią.
UWAGA!! Wchodzicie na własną odpowiedzialność.
http://www.tmz.com/2013/11/24/dr-conrad-murray-michael-jackson-penis-interview-daily-mail/
P.S. Jeżeli widzicie jakieś błędy albo coś, to piszcie bo ja nie mam za bardzo kiedy sprawdzić i poprawić błędy, jeżeli występują. Gdzie widzicie ich najwięcej itp.
******************************************************************
Patrzyłam się na ten test i nie
mogłam uwierzyć. Chyba powinnam się cieszyć, ale tak nie było.
Czułam się dziwnie. Sprawdziłam jeszcze w ulotce, czy aby na pewno
mam rację, niestety miałam.
- Rose? Powiesz mi? - spojrzałam się
na Sally.
- Nie jestem – odłożyłam test i
podeszłam do okna.
- Serio? - Sally musiała oczywiście
sama sprawdzić – Ufff …. na całe szczęście – spojrzałam
się na nią wściekle.
- Doprawdy?
- O co Ci chodzi? Powinnaś się
cieszyć.
- Ale się nie ciesze, ok?! Nie jestem
tobą i chcę mieć dzieci.
- Co to miało znaczyć? Ja też chcę
mieć … kiedyś.
- I tym się różnymi … ja nie chcę
rodzić w wieku 40 lat, tylko teraz. Miałam nadzieję, że jednak
test okaże się pozytywny. Ale po co ja to mówię … nie
zrozumiesz tego – Sally już się nie odezwała. Byliśmy
przyjaciółkami, ale różniliśmy się od siebie. Dla niej na
pierwszym miejscu była praca. Ja chciałam posiadać rodzinę. W
końcu poukładać sobie życie i nie wracać do przeszłości.
Zobaczyłam, że Mike do mnie dzwoni – Tak?
- Jadę już z powrotem. Chcesz wracać?
- Tak.
- Stało się coś?
- Nie, o której będziesz?
- Za 5 minut.
- Czekam – rozłączyłam się. Co mu
miałam powiedzieć ,, Myślałam, że jestem w ciąży, ale test
okazał się negatywny i z tego powodu jestem przybita?'' Nie mógł
się dowiedzieć. Wyrzuciłam wszystko do śmieci i czekałam na
niego w salonie. Sally usiadła obok. Nie dość, że z rodzicami się
nie dogaduje to jeszcze z Sally mam się gniewać? - Nie chciałam na
Ciebie naskoczyć.
- Wiem.
- Po prostu miałam nadzieję, że
jestem.
- Dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy?
Jesteś jeszcze młoda.
- Sama nie wiem … czuję, że tego
potrzebuje.
- To do dzieła. Samo nic nie
przyjdzie.
- Przecież nie rzucę się na niego ….
jak to by wyglądało?
- Normalnie – usłyszeliśmy dzwonek
do drzwi. Sally poszła otworzyć – O cześć, Michael. Rose jest w
salonie – wszedł razem z Sally. Wstałam i się do niego
przytuliłam.
- Co się dzieje? - zapytał, obejmując
mnie.
- Nic – nadal się od niego nie
oderwałam. Chciało mi się płakać, ale jakoś udało mi się
powstrzymać łzy – Nie mogłam się stęsknić?
- Miło mi to słyszeć, ale na pewno
tylko o to chodzi?
- Tak … możemy już jechać?
- Pewnie. Cześć Sally.
- Paa – wyszliśmy z domu. W czasie
drogi, nie odzywałam się. Myślałam o tej sytuacji. Jedynym
pozytywem, że nie byłam w ciąży była … BROOKE!! Gdybym była
nie mogłabym jechać z Janet do niej. Przecież nie narażałabym
dziecka.
- Kochanie .. co się stało? -
zapytał.
- Mówiłam, że nic.
- Dlaczego zawsze muszę od Ciebie
wyciągać prawdę? Boisz się mnie, czy wstydzisz powiedzieć mi
prawdy?
- Tym razem naprawdę nic się nie
stało. Wspominaliśmy z Sally dawne czasy.
- Mogłaś od razu powiedzieć.
- Mike?
- Tak?
- Zawieziesz mnie do domu?
- Dobrze.
- Ale wejdziesz ze mną. Chcę w końcu
z nimi poważnie porozmawiać, tylko boję się, że skończy się
jak ostatnio.
- Będę przy tobie – pogłaskał
mnie po policzku. Weszliśmy do mojego domu. Mike zaczekał w holu, a
ja poszłam do kuchni. Mamę zawsze można było tam znaleźć.
- Cześć.
- Rose? - odwróciła się do mnie.
- Jest ojciec? Muszę z wami
porozmawiać.
- Zaraz wróci z pracy.
- Zaczekam z Michaelem w salonie –
wyszłam i poszłam z Michaelem do salonu. Zaraz po nas weszła mama
z herbatami.
- Coś się stało? - zapytała i
usiadła naprzeciwko.
- Nie.
- Chcecie nam o czymś powiedzieć? -
spojrzeliśmy się z Michelem na siebie.
- Nie o tym co myślisz – po 10
minutach wrócił tata. Zdziwił się na nasz widok i na prośbę
mamy dosiadł się – Musimy porozmawiać …
- Rose …. byłem wściekły …. to
co Cię spotkało, nie jest absolutnie twoją winą, ani Michaela.
Źle mnie zrozumiałaś.
- Tato … musicie mnie zrozumieć,
dlaczego nic wam nie powiedziałam …. nie ufałam wam i nadal nie
ufam – ojciec spuścił głowę.
- Przepraszam Cię, że nie byliśmy
takimi rodzicami jakimi powinniśmy być – powiedział tata –
Zawsze chcieliśmy twojego dobra. Wiem, że ciężko jest Ci w to
uwierzyć, ale to prawda. Wtedy … czuliśmy się bezradni … nie
wiedzieliśmy jak Ci pomóc. Mieliśmy czekać aż uda Ci się
popełnić samobójstwo?
- Mike jakoś umiał mi pomóc. Też
chciałam się zabić, ale powstrzymał mnie. Ufam mu całkowicie.
Jesteście moimi rodzicami i chcę wam wybaczyć … naprawdę, ale
to jest trudne.
- Wiem … powinnaś mieć w nas
wsparcie, a tymczasem nic nie wiedzieliśmy. Nawet nie wiemy,
dlaczego 8 lat temu popadłaś w depresję.
- Przykro mi, ale nie umiem wam o tym
powiedzieć. Michaelowi powiedziałam bo wiem, że mnie zrozumie i
nie będzie mnie osądzał. Musicie dać mi czas, żebym wam
wybaczyła.
- Wrócisz do domu? - zapytała mama.
- Chyba powinnam skoro mamy naprawić
nasze relację.
- Mam pomysł …. może wybierzmy się
gdzieś razem?
- Co masz na myśli?
- Hawaje! Ostatnim razem wakacje się
nie udały, to może teraz. Co ty na to?
- Właściwie, to chcieliśmy z
Michaelem gdzieś wyjechać.
- Świetnie! Pojedziemy we czwórkę.
- No nie wiem.
- To jest dobry pomysł, kochanie –
powiedział Mike.
- Ale nie teraz. Mike musi dokończyć
klip.
- Jeszcze wszystko ustalimy. Dziękuje,
że zgodziłaś się z nami porozmawiać.
- Musiałam … pójdziemy do mnie –
wstałam z Michaelem.
- Zaczekajcie … jesteśmy Ci ogromnie
wdzięczni, Michael. Pokazałeś jak bardzo kochasz naszą córkę,
nie to co my. Ciesze się, że ma Ciebie.
- Zrobię wszystko, żeby była ze mną
szczęśliwa – ojciec poklepał Mike'a po plecach i poszliśmy na
górę.
- Obyło się bez kłótni.
- Ciesze się, że starasz się im
wybaczyć. Żałuję, że ja nie miałem takiej szansy co do Josepha.
- Nie martw się … może pewnego dnia
wszystko się zmieni.
- Nie w jego przypadku, ale jest
dobrze. On nikogo nie lubi. Więc … już nie będziesz nocować u
mnie? - zrobił smutną minkę.
- Od czasu do czasu będę, ale teraz …
sam wiesz.
- A co z Sisi?
- Jutro ją zabiorę. Niech Janet
jeszcze się nią nacieszy. I od razu zabiorę swoje rzeczy.
- Po co? Niech zostaną … w razie,
gdybyś u mnie spała.
- Masz rację.
- Co ja będę bez Ciebie robił? –
objął mnie w pasie.
- W końcu weźmiesz się za robotę –
przewrócił oczami.
- Wolę spędzać czas z tobą.
- Masz jeszcze fanów, którzy czekają
…. całkiem zapomniałam.
- O czym?
- Pamiętasz tą dziewczynę, o której
Ci opowiadałam?
- Tak.
- Mówiłeś, że ją odwiedzisz.
- Ale z tobą.
- Ok … to kiedy?
- Może jutro? Masz ten adres?
- Zaraz poszukam – chciałam wstać,
ale mi nie pozwolił.
- Później … teraz chcę się
jeszcze tobą nacieszyć – wylądowałam na jego kolanach. Do
wieczora czas spędziliśmy głównie na przytulaniu i całowaniu
się.
- Czas już na Ciebie – odsunęłam
się trochę od niego.
- Już?
- Dobrze wiem do czego to zmierza –
widziałam jak już na mnie patrzył.
- Tak? - pocałował mnie w szyję.
- Nie udawaj.
- Co ja poradzę, że tak na mnie
działasz?
- Na pewno, tylko ja? - spojrzał się
na mnie ze zdziwieniem.
- Oczywiście, a kto inny?
- Tylko się upewniam.
- To, że jestem piosenkarzem nie
oznacza, że jestem babiarzem. Może inni tak robią, ale nie ja –
wstał. Był zły – Nie wykorzystuję swojej pozycji do zaciągania
dziewczyn do łóżka. Kiedy to w końcu zrozumiesz? - stał do mnie
tyłem. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu.
- Droczę się z tobą.
- To nie rób tego więcej, a
przynajmniej nie na takie tematy.
- Nie gniewaj się na mnie.
- Nie umiem być na Ciebie zły dłużej
niż 5 minut … nawet, gdybym chciał – czule mnie pocałował.
Zatopiłam palce w jego włosach – Jesteś jedyną kobietą w moim
życiu i nie chcę innej. Jestem tylko twój.
- Czasami jestem nieznośna … wiem o
tym.
- Nadal próbujesz zakładać maskę
tamtej Rose, którą poznałem i niepotrzebnie. Mnie możesz być
pewna.
- Jesteś pewien, że nie przeszkadza
Ci moja przeszłość?
- Biorę Cię z całym tym pakietem.
- Kocham Cię – pocałowałam Go.
- Ja Ciebie bardziej – za każdym
razem, gdy myśleliśmy, że pocałowaliśmy się już na pożegnanie,
On wracał się w drzwiach i ponownie całował.
- Wariat – zaśmiałam się –
Pójdziesz wreszcie, czy nie?
- Wyganiasz mnie?
- Nie uważasz, że powinniśmy
odpocząć trochę od siebie?
- Nie, nie uważam tak. Najchętniej
bym się z tobą nie rozstawał.
- To dobrze, ale teraz na poważnie …
jest już późno.
- No dobra … idę, ale jutro się
spotkamy?
- Przyjadę i nie czekaj na mnie, tylko
jedź do pracy, dobrze?
- Ohh … no dooobra – powiedział
jak mały chłopiec, który musi odrobić niechciane lekcje.
Odprowadziłam Go do drzwi i pocałowaliśmy się na pożegnanie.
Rodzice jak zwykle nas podglądali. Wróciłam do siebie i walnęłam
się na łóżko. Rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Co by było,
gdybym jednak była w ciąży? Jak zachował by się Mike? Boże …
naprawdę chciałam mieć już dziecko, ale czy Mike też chcę?
Pewnie dla niego jest jeszcze za wcześnie. Nie wiem czemu, ale
dopadły mnie jakieś wątpliwości. Nie wiem skąd to się wzięło.
Poszłam do łazienki i napełniłam wannę. Chciałam się
zrelaksować. Siedziałam w wannie, gdy mój telefon zaczął
dzwonić. Dobrze, że miałam Go przy sobie.
- Tak?
- To ja, skarbie. Właśnie dojechałem
do domu i strasznie mi się nudzi.
- Nudzi Ci się o tej godzinie?
Najlepiej idź już spać.
- Nie zasnę bez Ciebie. Nie wiem co
mam ze sobą zrobić.
- Nie przesadzaj.
- A ty co robisz?
- Właśnie biorę kąpiel.
- Mmmm … brzmi kusząco.
- Jestem goła i jedyną rzeczą, która
mnie zasłania jest piana .. mnóstwo piany – nie powinnam Go tak
torturować, ale lubiłam to.
- Jestem zazdrosny … masz szczęście,
że mnie tam nie ma.
- Żałuje tego …
- Uważaj bo jeszcze przyjadę.
- Fakt .. z tobą nigdy nie wiadomo, a
jak tam Sisi?
- Śpi z Janet, ale tęskni za tobą …
ja też tęsknię.
- Mój biedny misiaczek .. jutro się
zobaczymy.
- Ale ja nie wytrzymam tyle godzin.
- Nie masz wyjścia, a pamiętasz gdzie
mamy jutro jechać, tak?
- Tak, ale najpierw skoczę do studia.
- To może zrobimy tak. Ty pojedziesz
do studia, a ja sama przyjadę do Ciebie i zaczekam.
- No dobra.
- Kochanie .. idź już spać. Jest
późno.
- A ty?
- Ja też już wychodzę i idę spać.
- To w takim razie … dobranoc. Kocham
Cię.
- Ja Ciebie też – odłożyłam
telefon. Przypomniało mi się, że miałam poszukać adresu tej
dziewczyny. Wyszłam z wanny, wytarłam się i założyłam szlafrok.
Zaczęłam od przeszukania szafy, ale tam nie znalazłam.
Zastanawiałam się, gdzie ja mogłam położyć tę kartkę z
adresem. Przeszukałam wszystkie możliwe kieszenie jakie miałam i
nic. Usiadłam na łóżku i myślałam. No tak … przecież wtedy
chodziłam w dresach. Zajrzałam do szafki i wyciągnęłam te dresy.
Na całe szczęście znalazłam tę kartkę. Faktycznie … tej nocy
nie mogłam zasnąć. Bez Michaela było jakoś dziwnie. Chyba się
uzależniłam od jego obecności. Po długich męczarniach, udało mi
się zasnąć.
Następnego dnia, ojciec zaoferował
się, że zawiezie mnie do Michaela. Chyba w ten sposób chciał
zacząć poprawiać nasze relacje. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi
mama Mike'a.
- Dzień dobry – przywitałam się.
- Witaj. Wejdź – wpuściła mnie do
środka – Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuje. Pójdę do Janet –
chciałam iść na górę.
- Poczekaj.
- Tak?
- Nie mieliśmy okazji porozmawiać.
Możemy teraz?
- Oczywiście – weszliśmy do salonu
– Co się stało?
- Nie – usiedliśmy na kanapie –
Jest mi bardzo przykro z tego powodu co Cię spotkało. Wiem, że
przechodziłaś przez piekło – nie wiedziałam, dlaczego do tego
wraca – Znam to uczucie – zmarszczyłam brwi.
- Nie rozumiem.
- Ja też kiedyś zostałam zgwałcona
… przez znajomego mojego ojca. Nikomu o tym nie powiedziałam. Sama
musiałam się z tym uporać i udawać, że wszystko w porządku.
Tamte czasy były inne i to było nie do pomyślenia. Potem poznałam
Josepha. Wtedy był zupełnie inny. Wszystko zaczęło się, gdy
dzieci byli na świecie. Nie chce Go bronic bo wiem ile krzywdy
wyrządził Michaelowi i nadal chciał mieć nad nim kontrolę, ale
sądzę, że pieniądze są głównym powodem.
- Ale to Go nie usprawiedliwia … nie
miał prawa tak traktować Michaela. Mówił mi o tych dziewczynach,
które miał uwodzić.
- Nic nie mogłam zrobić … nie
akceptowałam tego, ale byłam bezsilna, ale na szczęście już się
skończyło. Poznał Ciebie i jest szczęśliwy. Kochasz Go, prawda?
- Tak .. bardzo.
- To widać. Michael jest dobrym
mężczyznom … będziesz przy nim bezpieczna i szczęśliwa …
możesz mi wierzyć. W końcu sama Go wychowałam – uśmiechnęła
się.
- Wiem … dziękuje, że mi Pani
powiedziała o tym wszystkim i bardzo mi przykro.
- To ja dziękuje, że mogłam się
wygadać. Proszę Cię o jedno … nie mów nikomu o tym, dobrze?
Nikt poza tobą nie wie.
- Oczywiście.
- Już Cie nie zatrzymuje. Możesz iść
do Janet.
- Dobrze – weszłam do pokoju Janet.
Bawiła się z Sisi – Cześć – Sisi rzuciła się w moją stronę
i dała buziaka w policzek – Ja też za tobą tęskniłam –
przysiadłam się koło Janet – Była grzeczna?
- Jak aniołek.
- Serio? Nie gryzła butów Michaela?
- Hehe .. nie, a co?
- W hotelu zdarzyło jej się.
- Opowiesz?
- No dobra. Raz Mike nadepnął stopą
w jej siki i miał całą skarpetkę mokrą. Miałam niezły ubaw.
- Hehe .. pewnie był wściekły –
Janet śmiała się jak opętana.
- I to jak. Albo jak zrobiła mu
pobudkę, gryząc w palca u nogi – w tym właśnie momencie Janet
leżała pod łóżkiem. Na serio myślałam, że coś jej się
stało, ale uspokoiłam się, gdy zobaczyłam jej głowę. Mi też
się udzielił jej humor.
- Niech zgadnę … panikował?
- Jak byś tam była … możemy
porozmawiać o naszej sprawie.
- Tak … czekałam na to.
- Masz już plan?
- Prawie. Od kilku dni ją obserwuję,
żeby wiedzieć kiedy jest w domu i czy sama.
- Świetnie.
- Za dwa dni będzie tydzień i wtedy
wkroczymy my.
- Ok, ale musimy jakoś się ubrać,
żeby nikt nas nie poznał.
- Już o tym pomyślałam i wszystko
mam. Tylko jest jedna rzecz.
- Jaka?
- Co zabierzemy ze sobą? No wiesz …
kij bejsbolowy itp.
- Janet! Przecież nie chcemy jej zabić
.. no dobra chcemy, ale tego nie zrobimy. Nie warto za nią iść
siedzieć.
- Masz rację. To co zrobimy?
- Hmmm … masz dużo pierścionków?
Najlepiej takich dużych.
- Tak.
- Więc tak … założymy je prawie na
wszystkie palce i obwiążemy kawałkiem materiału. Takie ciosy na
pewno poczuje.
- Dobry pomysł – przybiliśmy sobie
piątki. Usłyszałam, że ktoś biegnie po schodach, a chwilę
później zobaczyłam Michaela. Podniósł mnie do góry.
- Zwariowałeś?
- Żebyś wiedziała. Janet porywam ją
– wyniósł mnie z pokoju Janet do swojego.
- Puścisz już mnie?
- Może, ale najpierw wiesz co trzeba
zrobić.
- Jeżeli chcesz mnie pocałować, to
proszę bardzo bo ja jakoś nie mam ochoty – skłamałam, ale i tak
o tym wiedział.
- Skoro nie masz, to ja też –
postawił mnie i patrzył się. Byłam ciekawa kto dłużej wytrzyma.
Mike przegrał i zaczął mnie całować – Ta noc była koszmarna.
- Czy ja wiem … wyspałam się.
- Czyli .. przeszkadzałem Ci …
wiedziałem – teatralnie westchnął.
- Żartowałam .. ja też nie mogłam
zasnąć.
- Więc sama widzisz, że nie masz
wyjścia i musisz dzisiaj u mnie zostać.
- A właśnie, że nie bo ty u mnie.
- Może być.
- Jedziemy w końcu? Znalazłam adres –
trochę zajęło nam zanim znaleźliśmy prawidłowy dom. Mike na
początku myślał nad zabraniem ochroniarzy, ale w końcu
zrezygnował. Poczekał za krzakami, a ja poszłam pierwsza, żeby
się upewnić, że dobrze trafiliśmy – Dzień dobry. Nazywam się
Rose Baker, czy mieszka tutaj Samantha?
- Dzień dobry. Tak .. to moja córka.
O co chodzi?
- Proszę zaczekać – poszłam po
Michaela i podeszliśmy do tej kobiety.
- O mój Boże – zakryła dłonią
usta – Proszę wejść – wpuściła nas. Spojrzałam na Michaela.
Dziwnie się przyglądał tej kobiecie.
- Przepraszam, ale … czy ja Panią
nie znam? - zapytał
- W sklepiku hotelowym kupował Pan
kredki i poprosiłam Pana o autograf dla córki.
- No tak … proszę mi mówić po
imieniu.
- Dobrze … Sam zaraz wróci ze
szkoły. Skąd macie nasz adres? - zaczęłam wszystko po kolei
opowiadać jak poznałam Sam. Jej matka na początku była zła na
córkę, że zrobiła coś takiego, ale wyjaśniłam jej i trochę
się uspokoiła. Równo o 14 usłyszeliśmy dziewczęcy głos
dobiegający z holu – Poszła do swojego pokoju.
- Mogę do niej iść? Przygotuje ją –
powiedziałam.
- Proszę – poszłam po schodach i
zapukałam. Otrzymałam pozwolenie na wejście.
- Cześć – odwróciła się w moją
stronę – Pamiętasz mnie?
- T-t-tak.
- Chyba wiesz, dlaczego tutaj jestem –
uśmiechałam się.
- Yyy …
- Mike jest na dole. Przyszłam się
zapytać, czy chcesz z nim porozmawiać.
- Naprawdę?
- Tak i nie bój się. Jest tak samo ze
stremowany jak ty. Dam Ci radę. Zachowuj się naturalnie … taka
jaka jesteś. Przy nim nie musisz udawać kogoś innego. Po prostu ..
bądź sobą.
- Postaram się.
- W takim razie idę po niego –
zeszłam na dół i zawołałam Mike'a – Możesz do niej iść. Ja
zaczekam – poszedł, a ja wróciłam do jej mamy. Rozmawialiśmy.
Powiedziała mi od kiego Samantha jest fanką Michaela i takie tam.
Czas zleciał bardzo szybko. Zanim się obejrzałam minęła już
godzina i Mike zszedł razem z Sam na dół. Pożegnaliśmy się. Sam
podeszła jeszcze do mnie.
- Dziękuje – powiedziała po cichu.
Uśmiechnęłam się i razem z Michaelem wyszliśmy.
- Jak było? - zapytałam, gdy
jechaliśmy w drogę powrotną.
- Miałaś rację … to normalna
dziewczyna. Rozmawialiśmy na różne tematy i podpisałem parę
płyt, zdjęć, plakatów. To naprawdę miła dziewczyna. Obiecałem
jej, że będzie miała darmowe bilety na koncerty z osobą
towarzyszącą.
- Jesteś słodki – pogłaskałam Go
po policzku.
- Pytała o Ciebie. Myślała, że
jesteś moją asystentką. Gdy powiedziałem jej prawdę .. zmieszała
się trochę.
- Nic dziwnego. Dobrze, że jest
niepełnoletnia.
- Jesteś jedyną kobietą, która chcę
i zawsze będę to powtarzał. Do skutku - resztę drogi opowiadał
mi o czym rozmawiali. Potem moje myśli zajęła jedna rzecz. Kiedy w
końcu dołożę Brooke.
**************************************************************
P.S. Wybaczcie, że was rozczarowałam w sprawie ciąży, ale nie zrobiłam tego celowo. Naprawdę. Ja wszystkie wydarzenia mam już w głowie i tylko je przelewam na kompa, więc pisze zgodnie z wyobraźnią. Mam nadzieję, że się nie będziecie na mnie gniewać. Ale nie uważacie, że to byłoby za wcześnie na dziecko?