**************************************************************************
Obudziłam się pierwsza. Spojrzałam
się na Michaela. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał. Okazało się,
że wcale nie spał. Tylko miał zamknięte oczy.
- Śpisz? - spytałam cicho, żeby w
razie czego Go nie obudzić.
- Nie – nadal miał zamknięte oczy –
Śniłaś mi się.
- Tak? I co mówiłam?
- Mówiłaś, że mnie kochasz.
- To nie był sen – dopiero teraz
otworzył oczy.
- Myślałem …
- Wiem, ale jestem i zawsze będę.
- Jesteś tego pewna? Gdy dziennikarze
dowiedzą się jak wyglądasz, nie będziesz miała normalnego życia.
- Przypominam Ci, że wiem z kim
wczoraj poszłam do łóżka.
- Jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa to
możemy się na razie nie ujawniać publicznie.
- Więc .. mamy już wszystko ustalone
– nagle zadzwonił mój telefon – Tak?
- No gdzie ty się podziewasz? Byli u
mnie twoi rodzice i się wypytywali – to była Sally.
- A może tak na początek jakieś
cześć? - miałam dobry humor.
- Gdzie jesteś? - nie mogłam
odpowiedzieć bo ta małpa, która leżała obok zaczęła mnie
łaskotać.
- Przestań!
- Co mam przestać?
- To nie było do Ciebie.
- Dobra .. koniec tego! Gdzie i z kim
jesteś?!
- Gdzie to nie mogę Ci powiedzieć,
ale … jestem z Michaelem.
- Co?
- Cześć Sally – powiedział Michael
– Wiesz, że Rose była niegrzeczną dziewczynką?
- Zamknij się! - walnęłam Go
poduszką.
- No proszę czego się dowiaduje.
- Nie słuchaj Go.
- Nie wnikam co tam robicie, ale kiedy
wracacie?
- Jeszcze nie wiem, ale nie mów
rodzicom, dobrze?
- Ok, ale rozmowa Cię nie ominie.
- Wszystko Ci powiem, gdy wrócimy. Pa
– rozłączyłam się.
- Za co mnie uderzyłaś?
- Po co jej to powiedziałeś?
- Przecież to żadna tajemnica. Jeżeli
dwoje ludzi się kocha to normalne, że …
- Dobra dobra, skończ już. Idę wziąć
prysznic – wstałam i chciałam wziąć ze sobą kołdrę bo byłam
naga, ale Michael złapał za nią.
- Po co Ci kołdra?
- Bo jestem naga?
- Tylko mi nie mów, że się mnie
wstydzisz – szarpałam się, żeby wyrwać mu kołdrę, ale nie
dałam rady – Wczoraj nie byłaś zawstydzona – zrobiłam się
czerwona.
- Bo było ciemno i w ogóle.
- No dobra .. tym razem Ci daruje, ale
nie za nic.
- A co byś chciał?
- Buziiii – zrobił usta w dzióbek.
- Szantażysta – nachyliłam się i
Go pocałowałam. Przytrzymał mnie i przewrócił na łóżko.
Mogłam się tego po nim spodziewać.
- A może weźmiemy wspólny prysznic,
co?
- Co to za nieprzyzwoite myśli chodzą
Ci po głowie?
- Przy tobie nie umiem myśleć
trzeźwo, ale tym razem mam na myśli zwykły prysznic. Zużylibyśmy
mniej wody i ochronili środowisko.
- No tak … chodzi Ci tylko o
środowisko.
- Oczywiście – wyszczerzył się.
- Kusząca propozycja, ale może innym
razem pomyślimy o środowisko – szybko wstałam i poszłam do
łazienki. Myślałam, że jednak mnie nie posłucha i przyjdzie. Bym
się nie obraziła, ale nie przyszedł. Szanował moją decyzję.
Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z kabiny. Mało brakowało, a
bym wywinęła kozła – Przestraszyłeś mnie!
- Jestem, aż taki straszny? - golił
się.
- Oczywiście, że nie, ale mogłeś
poczekać, aż skończę.
- A jest coś co chcesz przede mną
ukryć?
- Widziałeś już wszystko.
- Właśnie, że nie bo było ciemno.
- Nie było tak ciemno. Paliła się
mała lampka.
- E tam – widziałam jak mnie
obserwuje. Oparłam jedną nogę na wannę i zaczęłam bardzo wolną
ją wycierać, to samo zrobiłam z drugą. Patrzył się na mnie w
odbiciu lustra – Ałć – zaciął się.
- Trzeba patrzeć przed siebie, a nie
za siebie.
- Nie prowokuj mnie.
- Ja? Idę zrobić śniadanie –
weszłam do pokoju. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Zajrzałam do
lodówki – Faceci .. nawet nie umieją zrobić zakupów – mówiłam
do siebie. Zrobiłam kanapki z serem i pomidorem bo tylko to było.
Zaniosłam do salonu. Usłyszałam, że schodzi po schodach –
Akurat trafiłeś – nie widziałam Go bo ustawiłam talerzyki.
Poczułam jak mnie obejmuje od tyłu.
- Pięknie pachniesz.
- Co? Zwariowałeś?
- Nie …. jestem zakochany.
- Chodźmy jeść bo zaraz trzeba
jechać na zakupy – usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jeść.
- Wiesz … te kanapki są dobre, ale
ty jesteś o wiele smaczniejsza – przyciągnął mnie do siebie.
- Masz problem – powiedziałam z
udawanym smutkiem.
- Jaki?
- Jesteś seksoholikiem.
- Nie prawda.
- Prawda bo ciągle myślisz tylko o
jednym .. nawet przy śniadaniu.
- To nie jest problem, kochanie … to
jest miłość – pocałował mnie.
- Ale stale?
- Hehe nic na to nie poradzę, ale
wiadomo, że przy rodzicach będę się musiał powstrzymywać co nie
będzie łatwe.
- Właśnie co do rodziców …
- Co jest?
- Czy możemy ograniczyć przy nich
czułości do minimum?
- Oczywiście, że możemy, ale
dlaczego?
- Głupia sprawa, ale Oni nigdy nie
widzieli mnie z chłopakiem … Erica nie akceptowali, więc nie
przychodził do mnie ..
- A inni? - odsunęłam się od niego.
Zauważył, że coś jest nie tak.
- Był tylko jeden ..
- Co On Ci zrobił? To przez niego taka
byłaś, prawda?
- Obiecuję, że wrócimy jeszcze do
tej rozmowy, ale teraz może jedźmy już do tego sklepu.
- No dobrze – przybliżył się –
Jestem przy tobie – przytulił mnie.
- Dziękuje – cmoknęłam Go lekko –
Chodźmy – wzięliśmy się za ręce i poszliśmy do garażu. W
rogu zobaczyłam Crossa – Twój?
- Był, gdy kupiłem ten domek, więc
jest mój, ale nie odpala.
- A mógłbyś naprawić?
- Co? Nawet nie wiem, czy da się Go
naprawić.
- Byśmy się przejechali po okolicy …
proszę – zrobiłam słodkie oczka.
- Ehh no dobra, ale najpierw jedziemy
do sklepu.
- Właśnie … pojadę sama, a ty
spróbujesz naprawić.
- Nie puszczę Cię samej.
- Nie wygłupiaj się. Przecież mam
prawo jazdy.
- I co z tego?
- Sugerujesz, że jestem złym
kierowcą?
- Nie, ale …. nie chodzi o to jak ty
prowadzisz …
- To o co?
- Jeździ tyle wariatów, a co jeśli …
- A ja myślałam, że to ja jestem
pesymistką – zaśmiałam się – Przecież nic mi się nie
stanie. Prawko mam od czterech lat i przez ten czas nie miałam ani
razu stłuczki. To dasz mi te kluczyki? - długo się wahał.
- Dobra, ale jedź ostrożnie i zaraz
wracaj.
- Spokojnie, skarbie – pocałowałam
Go – Niedługo będę, a ty się bierz do roboty – wsiadłam do
samochodu i odpaliłam. Dawno nie jeździłam, ale na całe szczęście
nie zapomniałam. Po drodze myślałam nad różnymi sprawami, między
innymi nad tym czy, aby nie za szybko to się dzieję. Chciałam z
nim być, ale może za daleko się posunęliśmy. Może najpierw
powinniśmy się bardziej poznać. Byłam pewna jego uczuć do mnie i
swoich do niego, ale jednak pewna obawa nadal we mnie siedziała.
Przypomniała mi się wczorajsza noc. Był naprawdę cudowny i taki
czuły. Sally miała rację, że po jego tańcu można wywnioskować
jaki jest w łóżku i od teraz zgadzam się z tym. Do bardzo małego
miasteczka prowadziła tylko jedna droga, więc nie było mowy, żebym
zabłądziła. Zaparkowałam samochód przy jakimś sklepie. Na ulicy
nie było dużo ludzi. Gdy zamykałam samochód, podszedł do mnie
szeryf.
- Witam Panią.
- Dzień dobry.
- Mogę wiedzieć skąd ma Pani ten
samochód?
- Słucham? O co Panu chodzi?
- Ten samochód należy do Pana
Jacksona …
- Tak się składa, że Pan Jackson
jest moim chłopakiem.
- Bardzo śmieszne. Proszę powiedzieć
prawdę bo Panią aresztuje.
- To jest szczyt chamstwa –
wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Michaela –
Mike, ktoś chcę z tobą rozmawiać – dałam telefon temu całemu
szeryfowi. Po krótkiej rozmowie oddał mi telefon.
- Bardzo Panią przepraszam za to nie
porozumienie – odszedł.
- Świat zwariował – powiedział do
telefonu bo Michael ciągle był na linii.
- Na serio mu powiedziałaś, że
jesteś moją dziewczyną?
- Tak.
- Hehe to nic dziwnego, że tak
zareagował.
- Masz rację, ale chciał mnie
aresztować .. masz pojęcie?
- Wszystko mu wyjaśniłem i się nie
denerwuj. Kiedy będziesz?
- Dopiero wchodzę do sklepu. Masz
jakieś specjalne życzenia?
- Dobrze wiesz jakie – byłam pewna,
że teraz się uśmiecha.
- A tobie ciągle jedno w głowie.
Kończę bo już nie mam na Ciebie siły.
- Tęsknię już … wracaj do mnie.
- Postaram się wyrobić w ciągu
godziny.
- Godziny?
- Paaa – chciałabym widzieć jego
minę. Weszłam do sklepu. Wydawał się większy od środka.
Zrobiłam zakupy i podeszłam do kasy. Dopiero teraz mi się
przypomniało, że nie mam gotówki – Przyjmujecie karty?
- Oczywiście – na końcu kasy stała
dziewczyna, która pakowała zakupy – Razem będzie 150 dolarów –
dałam jej kartę – Przykro mi, ale karta jest zablokowana.
- To niemożliwe. Proszę spróbować
jeszcze raz – spróbowała.
- To samo. Ma Pani inną?
- Nie …. nic nie rozumiem. Czy mogę
zostawić zakupy i później po nie wrócić?
- Oczywiście.
- Dziękuje – wyszłam ze sklepu –
Co jest grane? Przecież nigdy nie miałam problemów z kartą ….
no tak …. jak mogłam zapomnieć – wykręciłam numer do ojca.
Zdziwiłam się, że tak szybko odebrał.
- Słucham?
- Dobrze, że słuchasz bo mam pytanie.
Co się stało z moją kartą?
- Zablokowałem ją bo nie pozwolę,
żebyś karmiła tego ćpuna za moje ciężko zarobione pieniądze.
- Co takiego?
- Nie udawaj. Dobrze wiem, że z nim
jesteś. Byłem u Michaela i jego mama powiedziała, że nie
jesteście już razem, więc to jasne, że poszłaś do tamtego.
- Ale …
- Nie chcę nic słyszeć. Wolisz być
z nim niż mieć porządne mieszkanie? Twój wybór, ale ja na to nie
będę łożył – rozłączył się. To są chyba jakieś żarty i
to na dodatek mało śmieszne. Wsiadłam do samochodu. Byłam
strasznie wkurzona. Ruszyłam w drogę powrotną z piskiem opon.
Dojechałam szybciej i od razu poszłam do garażu.
- Nareszcie jesteś – powiedział
Michael, dłubiąc w motorze. Cała chodziłam ze zdenerwowania.
Wytarł ręce i podszedł – Co się stało?
- Wiesz co zrobił mój ojciec?
Zablokował mi kartę.
- Co? Dlaczego?
- Podobno jestem z Ericem i On nie
będzie na niego zarabiał.
- Ale …. nie rozumiem.
- To witaj w klubie bo ja też nic z
tego nie rozumiem. Dzwoniłam do niego, żeby się zapytać co się
stało z moją kartą. Powiedział, że ją zablokował. On myśli,
że jestem z Ericem. Nawet nie pozwolił mi wyjaśnić.
- Uspokój się – przytulił mnie –
Wszystko się wyjaśni, gdy wrócimy.
- Ale do tego czasu On będzie myślał,
że nadal jestem z tym …
- Ciii już się nie denerwuj.
- Zakupy zostały w sklepie –
wyciągnął portfel z kieszeni i dał mi kartę.
- Proszę.
- Nie masz gotówki?
- Rzadko kiedy mam. Lepiej wypłać
pieniądze w bankomacie, żeby znowu się nie czepiali.
- Masz rację, ale nie boisz się mi
dawać karty?
- Absolutnie – uśmiechnął się i
mnie pocałował – W końcu mam na kogo wydawać.
- Już Ci mówiłam, że nie chcę,
żebyś mi cokolwiek kupował.
- A ja tego nie słyszałem.
- Jesteś niemożliwy.
- Ale i tak mnie kochasz.
- A kto Ci tak powiedział?
- Hmm pomyślmy … pewna piękna i
seksowna dziewczyna, która wczoraj tutaj przyszła.
- Kim Ona jest? Muszę się
z nią rozprawić – przyciągnął mnie bliżej do siebie.
- Cieszę się, że wrócił Ci humor.
- Dzięki tobie … dobra .. pojadę
już do tego sklepu, a jak Ci idzie naprawa?
- Pomalutku, ale da się naprawić.
- Świetnie – chciałam już iść,
ale mi nie pozwolił – Puścisz mnie?
- Za chwilę – przybliżył swoją
twarz i pocałował mnie – Teraz możesz jechać. I zatankuj.
- Ok … niedługo będę –
pojechałem z powrotem do miasta. Wypłaciłam pieniądze w jedynym
bankomacie jaki był. Po drugiej stronie szła jakaś grupka facetów.
Szybko schowałam pieniądze i poszłam do sklepu. Nie ukrywam, że
się ich przestraszyłam. Zapłaciłam za zakupy i wsiadłam do
samochodu. Podjechałam na stację i zatankowałam do pełna.
Przycisnęłam trochę pedał, żeby szybciej wrócić. Po obiedzie
chciałam mu wszystko powiedzieć … o mojej przeszłości … o tym
co się stało i dlaczego byłam w szpitalu psychiatrycznym. Miałam
nadzieję, że mnie zrozumie. Jednak obawiałam się tej rozmowy.
Samochód zaparkowałam przed garażem. Michael usłyszał, że
wróciłam i pomógł mi z zakupami – Sama bym sobie poradziła.
- Przy mnie kobieta nie będzie
dźwigała – postawił siatki na blacie – Pomóc Ci jeszcze w
czymś?
- Nie … nie jesteś mi potrzebny w
kuchni.
- Czuję się urażony.
- Twoje miejsce jest w garażu, a moje
w kuchni. Zdążysz naprawić w dwie godziny?
- Chyba tak.
- Ok .. zawołam Cię na obiad.
- Dobra – wyszedł. Postanowiłam
zrobić gulasz warzywny. Nie byłam wegetarianką, ale nie miałam
ochoty na mięso. Trochę minęło zanim pokroiłam te wszystkie
warzywa. Gdy wszystko było już gotowe, wystarczyło zaczekać, aż
się wszystko dobrze zagotuje. Poszłam zobaczyć jak idzie
Michaelowi naprawa. Tym razem to ja Go przestraszyłam.
- Nie skradaj się tak.
- Teraz widzisz jak to miło się
przestraszyć. Długo jeszcze?
- Jeszcze trochę, a co jest już
obiad?
- Jeszcze nie, ale nudzi mi się.
- To był twój pomysł.
- No wiem – usiadłam na stołku.
- No to teraz opowiadaj.
- Ale co?
- Dlaczego zerwałaś z Ericem?
- Dlaczego ciągle o to pytasz?
- Bo chcę się dowiedzieć co zrobił,
że w końcu przejrzałaś na oczy.
- Będziesz się śmiał.
- Obiecuję, że nie będę.
- No bo …. miałam sen, w którym
byłam w ciąży. W tym śnie powiedziałam mu o tym i kazał mi
usunąć. Przebudziłam się zlana potem i nie wiedziałam co o tym
myśleć. Następnego dnia chciałam Go sprawdzić. Poszłam do niego
i zapytałam co by zrobił, gdybym była w ciąży. Myślał, że
naprawdę jestem i powiedział, że nie chcę być ojcem. Zapytałam
się, czy naprawdę mi nie pomoże w wychowaniu, a On odpowiedział,
że …. mam usunąć – na te słowa, Michael celowo odłożył
mocniej śrubokręt i obejrzał się na mnie.
- Co takiego?
- Słyszałeś …
- Gdybyś naprawdę była w ciąży?
Byś to zrobiła? - nie miałam pojęcia dlaczego tak się tym
zdenerwował.
- Zwariowałeś? Nie … nigdy bym nie
zabiła dziecka – podszedł do mnie.
- Posłuchaj mnie …. jesteśmy ze
sobą i wszystko się może zdarzyć …. jeżeli byś zaszła ze mną
w ciąże … chcę, żebyś mi o tym powiedziała .. nie musisz się
bać mojej reakcji … nigdy bym Ci nie powiedział czegoś takiego
jak ten sukinsyn – oparł czoło o moje.
- Wiem, ale na razie chyba tego nie
planujemy, prawda?
- No wiesz … wszystko się może
zdarzyć – nie spodziewałam się takiej odpowiedzi – Skończyłem
już naprawiać.
- Naprawdę? To ja pójdę wyłączyć
obiad i zaraz przychodź.
- Schowam narzędzia i zaraz będę –
cmoknęłam Go i wróciłam do kuchni. Mieszałam w garnku i myślałam
nad jego słowami. Nie byłam pewna, czy mówił poważnie, czy
tylko, żebym powiedziała mu prawdę. Nie wiedział o tym, ale ja
chciałam mieć już dziecko i wiedziałam, że to On jest tym
mężczyzną, z którym chcę spędzić resztę życia. Michael był
teraz u szczytu kariery i dziecko mogło by mu przeszkadzać.
Przerwałam rozmyślania bo usłyszałam, że wrócił do domu –
Pójdę umyć ręce i już schodzę.
- Dobrze – gotowy obiad postanowiłam
na blacie i czekałam na Michaela.
- Mmm pięknie pachnie – powiedział
i usiadł na krzesełku. Ja usiadłam naprzeciw. Spojrzał się na
mój talerz – Co tak mało sobie włożyłaś?
- Tyle co zawsze.
- Nałożę Ci więcej.
- Nie … nie zjem więcej ….
najważniejsze, że normalnie jem – odpuścił mi i zaczął jeść.
Przez cały czas się nie odzywał. Skończyliśmy jeść – Jesteś
na mnie zły?
- Nie …. martwię się o Ciebie –
wstałam i usiadłam mu na kolanach.
- Nie musisz … wszystko wraca do
normy.
- Na pewno, czy chcesz mnie tylko
pocieszyć?
- Na pewno i nie smuć się już. Chodź
… jedziemy na wycieczkę – ciepło się ubraliśmy. Wzięłam
jeszcze koc i ruszyliśmy. Jechał ostrożnie. Wjechaliśmy w las.
Nie był zbyt gęsty. Zatrzymaliśmy się na polanie. Poszłam na
koniec polany. Była tam przepaść. Usiedliśmy na trawie. Oprałam
się plecami o Michaela, a On nas okrył kocem – Jesteś gotów
usłyszeć moją przeszłość?
- Tak – zaczęłam.
- Wszystko zaczęło się w pierwszej
klasie liceum. Miałam wtedy 15 lat bo urodziłam się w styczniu,
więc musiałam szybciej zacząć szkołę, ale mniejsza o to. Wtedy
wyglądałam inaczej. Miałam trądzik, aparat na zębach, okulary i
tę przeklętą grzywkę. Byłam pośmiewiskiem szkoły. Sally mnie
wspierała bo tylko Ona wiedziała przez co przechodzę. Pewnego dnia
w szkolę pojawił się pewien chłopak. Miał na imię Marlon i miał
18 lat. Kochała się w nim większość dziewczyn. Mnie też się
podobał, ale wiedziałam, że nawet na mnie nie spojrzy. Stało się
coś czego nigdy bym się nie spodziewała … zapytał, czy się z
nim umówię. Na początku myślałam, że robi sobie ze mnie żarty
jak wszyscy, ale mówił poważnie. Zgodziłam się i pomyślałam,
że w końcu los się do mnie uśmiechnął. Spotkaliśmy się pary
razy i myślałam, że będzie z tego coś więcej. Mówiłam mu, że
Go kocham i na początku było wszystko w porządku. Pewnego razu,
gdy powiedziałam mu, że Go kocham … nie uwierzył mi. Powiedział,
że jeżeli naprawdę Go kocham … mam mu to udowodnić. Byłam
młoda i taka głupia. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Powiedział,
żebym przyszła do niego następnego dnia i mu udowodniła swoją
miłość – na chwile przestałam mówić.
- Kotku, wszystko w porządku?
- Tak, ale to dla mnie trudne –
wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam – Mieszkał sam.
Powiedział, że rodzice wysłali Go tutaj, żeby skończył szkołę
bo tam gdzie mieszkali, nie pamiętam już w jakim mieście, wpadł w
złe towarzystwo. Następnego dnia poszłam do niego. Akurat była
sobota. Rodzice nie wiedzieli, że mam chłopaka, jedynie Sally
wiedziała i mnie przed nim ostrzegała, ale jej nie słuchałam.
Zrobił mi pranie mózgu. Najpierw obejrzeliśmy jakiś film, a potem
…. poszliśmy na górę … do jego sypialni. Kazał mi się
położyć na łóżku – przed oczami pojawił się obraz tamtych
zdarzeń. Jakbym była poza swoim ciałem i to wszystko widziała –
Zapytał się. Czy Go kocham i czy chcę mu to udowodnić,
odpowiedziałam, że tak. Rozebrał się i pozostał w samych
bokserkach. Potem zaczął mnie całować i rozbierać. Gdy zostałam
w samej bieliźnie .. coś mnie oświeciło. Kazałam mu przestać,
ale nie zwrócił nawet na to uwagi. Próbowałam mu się wyrwać.
Zakleszczył moje ręce w swoim uścisku nad moją głową i
spojrzał. Powiedział, że dobrze wiem po co tutaj przyszłam i
żebym teraz nie udawała. Zaczęłam płakać, ale to nie zrobiło
na nim większego wrażenia ….. - poczułam jak Michael się
nerwowo poruszył – Po wszystkim … ja nadal płakałam, a On …
On był z siebie dumny. Ubrałam się byle jak i wybiegłam z tego
domu. Pobiegłam zapłakana do Sally. Akurat jej rodzice wyjechali,
więc nie musiałam się obawiać, że zadzwonią po moich rodziców.
Wszystko jej powiedziałam i zostałam na noc. Obiecała, że nic nie
powie rodzicom i do tej pory się nie wygadała. Po tamtym zdarzeniu,
zamknęłam się w sobie. A On zachowywał się jakby nic się nie
stało, ale nie byliśmy już razem. W szkole dziwnie się na mnie
patrzyli, a plastiki zabijały mnie spojrzeniem. Nie chciałam, żeby
tak wyglądał mój pierwszy raz … naprawdę myślałam, że mnie
kochał … okazało się, że to był zakład. Założył się z
kumplami, że mnie zaliczy. Potem wyjechał. Bez słowa. Myślałam,
że już będzie dobrze, ale się myliłam. Popadałam w depresję.
Sally wyciągnęła mnie na bal szkolny. Jej kuzyn poprosił mnie do
tańca. Chodził do ostatniej klasy liceum i był w porządku. Nie
wypytywał mnie co się stało. W połowie zabawy, mieli puścić
jakiś filmy, żeby wszyscy odpoczęli. Wszyscy zajęli miejsca. Ja
siedziałam z Sally. Nikt, a przynajmniej większa połowa nie
spodziewała się takiego filmu. Puścili nas … mnie i Marlona jak
to robiliśmy. Pewnie nagrywał wszystko. Wybiegłam stamtąd. Sally
krzyczała za mną, żebym się zatrzymała, ale ja nie miałam
takiego zamiaru. Dobiegłam do domu i nie zważając na pytania
rodziców, pobiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i
zaczęłam płakać. Wiedziałam, że to jest mój koniec. Już nigdy
więcej nie będę mogła pokazać się w szkole. Zniszczył mi życie
i nie wiedziałam dlaczego to zrobił. Poszłam do łazienki i
wzięłam żyletkę. Już wiedziałam co zrobię. To było dla mnie
jedynie rozwiązanie. Nie czułam bólu, tylko ulgę. Nie wiem co
było później bo straciłam przytomność. Obudziłam się w białej
sali. Myślałam, że jestem na tamtym świecie, ale niestety …
zobaczyłam mamę. Trzymała mnie za rękę i płakała. Pytała się
dlaczego to zrobiłam, ale ja darłam się po co mnie ratowali. Nie
chciałam nikogo widzieć. Po jakimś czasie przenieśli mnie na
oddział psychiatryczny. Lekarze widzieli, że nie ma poprawy i nadal
będę próbowała się zabić, zresztą sama im to mówiłam.
Wmawiałam sobie, że nie chcę z nikim rozmawiać, ale w głębi
duszy potrzebowałam wsparcia rodziców. Sally miała to gdzieś, że
każe jej wyjść. Codziennie mnie odwiedzała. Chciałam, żeby
zabrali mnie do domu, ale Oni zamiast to zrobić, wsadzili mnie do
szpitala psychiatrycznego. Zawiodłam się na nich. Cały rok
spędziłam w gumowych ścianach. Wśród prawdziwych czubków. Ja po
prostu potrzebowałam ich, a nie tabletek. Gdy wyszłam … poczułam,
że żyję. Już nie myślałam o samobójstwie .. chciałam się
cieszyć życiem. Wyleczyłam trądzik, zmieniłam fryzurę,
ściągnęłam aparat na zęby i zamiast okularów nosiłam soczewki.
Jedno było pewne …. wiedziałam, że już nigdy nie zaufam żadnemu
mężczyźnie – wstałam i stanęłam nad tą przepaścią.
- Rose … - podszedł i objął mnie w
pasie w obawie, że skoczę.
- Nie bój się …. nie zrobię tego …
nie teraz, gdy znalazłam szczęście – spojrzałam mu w oczy –
Nie wiem jak to się stało, ale zaufałam Ci … Kocham Cię.
- Ja Ciebie mocniej – wtuliłam się
w niego – Gdybym wiedział co przeszłaś … Boże .. tak mi
przykro.
- Teraz już wiesz wszystko …..
dziękuje, że mi pomogłeś, gdy byłam w dołku, że mnie nie
oddałeś do wariatkowa.
- Skarbie .. nigdy bym tego nie zrobił
…. nie wiem co kierowało twoimi rodzicami, ale ja przenigdy bym
tego nie zrobił.
- Nie potrafię im tego wybaczyć …
nie wiem co bym zrobiła, gdybym Go spotkała na ulicy.
- A ja wiem co bym zrobił ….
zabiłbym drania. Kto wie ile jeszcze dziewczyn zranił.
- Mike?
- Tak?
- Teraz już wiesz dlaczego traktuję
wczorajszą noc jak to byłby mój pierwszy raz? - pokiwał głową,
że wie – Tamto nie było prawdziwe … nie kochał mnie.
- Zrobię wszystko, żebyś była
szczęśliwa – przez chwilę patrzyłam się na niego i pocałowałam
– Wracajmy .. robi się już ciemno – niestety motor nie chciał
odpalić – No pięknie … przecież było pół baku benzyny. Jak
to możliwe? Nie mamy wyjścia i musimy wracać pieszo – spletliśmy
swoje palce i szliśmy przez ten las. Trochę mnie
przerażał.
- Daleko jeszcze?
- Spory kawałek … boisz się?
- Nieeee – uniósł jedną brew do
góry – No dobra .. może trochę i jestem zmęczona.
- Mogę Cię ponieść jeżeli chcesz.
- Nie wygłupiaj się – stanął i
odwrócił się do mnie plecami.
- No chodź – wskoczyłam mu na plecy
i objęłam Go za szyję, żeby nie spaść – No długo mam czekać?
- Przecież już Ci siedzę na plecach.
- Naprawdę?
- Tak głuptasie.
- Dobrze, że powiedziałaś bo jesteś
tak lekka, że nic nie poczułem – kolejny raz zasugerował, że za
mało jem. Było już całkowicie ciemno, gdy wróciliśmy do domku.
- Zostawiłeś otwarte drzwi? -
zeskoczyłam już z jego pleców.
- Nie …. zaczekaj na mnie w
samochodzie – wyglądało na to, że ktoś się włamał.
- Nie.
- Proszę Cię ..
- Idę z tobą – złapał mnie za
rękę.
- Dobrze, ale idź za mną –
weszliśmy po cichu do środka. Sprawdziliśmy wszystkie
pomieszczenia, ale nikogo nie było – Muszę wymienić zamki i
zamontować alarm. Jedziemy do miasta. Może jeszcze sklep jest
otwarty – wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy – Rose .. co się
dzieje? - spojrzałam się na niego.
- Nic ..
- Nie bój się. Wszystko będzie
dobrze – złapał mnie za rękę. Sam poszedł do sklepu. Na
szczęście był otwarty. Kupił co trzeba i wróciliśmy.
- Zrobię kolację.
- Ok … ja wymienię zamki – poszłam
do kuchni. Zrobiłam pizze. Kupiłam mrożoną bo nie chciało mi
się robić własną. Gdy pizza była w piekarniku, poszłam zobaczyć
jak idzie Michaelowi. Coraz bardziej mnie zadziwiał. Pewnie każdy
myśli, że ma ludzi, którzy Go wyręczają w różnych sprawach, ja
też tak myślałam, ale teraz zmieniam zdanie. Nie sądziłam, że
umie naprawiać różne rzeczy.
- I jak?
- Już kończę, a później zamontuje
alarm.
- Nie wiedziałam, że umiesz takie
rzeczy.
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz
– puścił oczko. Wyjęłam pizze i zaniosłam do salonu.
Otworzyłam też wino, które kupiłam dzisiaj – Co ja widzę …
wino – usiedliśmy na kanapie. Po kolacji jeszcze trochę
rozmawialiśmy.
- Kiedy wracamy?
- Nie wiem …. a chcesz już wracać?
- Nie chciałam, ale teraz … ktoś
się tutaj włamał – przypomniały mi się wydarzenia, które
miały niedawno miejsce u mnie w domu.
- Nie musisz się bać. Nie pozwolę
Cię skrzywdzić.
- Wystarczy mi samo wspomnienie i ….
to jeszcze we mnie siedzi … nie potrafię przestać o tym myśleć.
- Jestem cały czas przy tobie.
- Możemy iść już spać?
- Został mi jeszcze alarm, ale ty idź
się już położyć.
- Nie pójdę sama.
- No dobrze. Możesz zostać i zaczekać
na mnie – pozanosiłam naczynia do kuchni i wróciłam na kanapę.
Po około 15 minutach wrócił Michael – Skończyłem .. możemy
iść spać – wzięłam Go pod rękę i poszliśmy do sypialni.
Pierwsza wzięłam prysznic, a gdy Michael brał, zaczekałam na
niego w łazience. Czułam się niepewnie będąc sama w sypialni.
Położyliśmy się. Tym razem nie mieliśmy ochoty na igraszki.
Położyłam głowę na jego torsie, a On głaskał mnie po włosach.
Nie odzywaliśmy się. Byliśmy pogrążeni we własnych myślach.
Nagle coś usłyszałam. Przestraszyłam się.
- Słyszałeś?
- Nie.
- Wydawało mi się jak bym coś
usłyszała z dołu.
- Pójdę sprawdzić – zostałam sama
w pokoju. Bałam się, ale szybko wrócił – Nikogo nie ma. Spróbuj
zasnąć.
- Dobrze … kocham Cię –
pocałowałam Go.
- Ja Ciebie też – położyłam się
w pozycji takiej jak poprzednio i zamknęłam oczy. Sen przyszedł
niezwykle szybko. Obudziłam się bo usłyszałam głos Michaela.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że podniósł się do pozycji
siedzącej.
- Co się stało? - zbliżyłam się do
niego – Misiu … miałeś zły sen? - spojrzał się na mnie. Był
cały spocony.
- To był koszmar – wtulił się we
mnie. Nie wiem dlaczego, ale coś czułam, że ten sen miał związek
ze mną. Pogłaskałam Go po włosach jak małego chłopca, któremu
przyśnij się zły sen. Położyłam się. Był we mnie wtulony jak
wtedy, gdy Brooke nagadała na niego w telewizji. Nie ukrywał swoich
emocji jak inni faceci. Cieszyłam się z tego powodu. Udało mi się
Go uśpić.
***********************************************************************
P.S. Wiadomość do Michaela i Mickey680. Byłam na waszych blogach i zostawiałam komentarze, ale nie mam pojęcia dlaczego się nie pojawiły. Próbowałam kilka razy, ale za każdym jest to samo. Także czytam wasze blogi, ale nie mam jak napisać coś więcej bo moje komentarze się nie dodają.
super. Mam dzis urodziny i to dla mnie wspanialy prezent :* cudnie piszesz.
OdpowiedzUsuńwoow ale dostarczyłaś mi emocjii.. ta historia mną wstrząsneła ..bożee co ta dziewczyna musiała przeżywać ..straszne co za dupek grrrr... dobrze ze teraz ma Miśka...i wreszcie zazna szczęścia.. :D Jenn kochana pisz dalej czekam na kolejną notke...Buziaki :****************
OdpowiedzUsuń~Dzwoneczek~
Woow, świetna część. U mnie nareszcie nowa notka :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam i skomentuję później a tymczasem..
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nn :)
susie-theme.blog.pl
Ah czekanie na kolejną sobotę to będzie wielka męczarnia! Kochana jak ty świetnie piszesz! Mam nadzieje, że koszmar Michaela będzie miał jakieś nawiązanie do przyszłych zdarzeń ;]
OdpowiedzUsuńO rany! Co za historia... Przez co Rose musiała przejść... Całe szczęście, że trafiła na Michaela. Mam nadzieję, że ich sielanka nie skończy się zbyt szybko.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak przeżyję do następnej soboty :D
Pozdrawiam, Tuśka :)
Przeczytałam cały historię i strasznie mnie to wciągnęło.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz :)
Życzę wytrwałości z chorobą.
PS: masz nowego czytelnika =D
~H
No hej :)
OdpowiedzUsuńNotka zajebista... jak zawsze zresztą. :D
Myślałam że się poryczę jak czytałam co Rose przeżywała w szkole... Za przeproszeniem zabiłabym tego skurwiela Marlona...
Na szczęście teraz jest Mike. Mam nadzieję, że będą w.końcu szczęśliwi. No i jeszcze ten sen....Ciekawe co się śniło Michaelowi. I ten Cross *.* Sama bym się chciała przejechać. A Mike jak spec od naprawiania...
Jestem ciekawa jak ta historia dalej się potoczy, no i jak zareagują rodzice Rose. Ogólnie ten telefon Rose do ojca mnie rozwalił... Jak on w ogóle mógł sobie pomyśleć, że Rose jest z Eric'iem??
Dobra, nie przynudzam....
Czekam z niecierpliwością na nową notkę. :D
Dzięki za kom mnie.
Pozdrawiam, Jacksonowa ;D
Ok sprawdze co jest nie tak bo mojej BFF też się nie dodało ......
OdpowiedzUsuńMichael
aha superrrrrrrrrrrrrr notka ubustwiam twój blog taka mała sprawa 1 Nigdy nie przestawaj pisać tego bloga bo jest Zajebisty o matko ja takich słówno trudno
2 NAPISZ KSIĄŻKĘ O MJ I ROSE jakbys mogła bo napewno znajdzie się w mojim domku :) pozdrowienai Michael
Super część! Na prawdę!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl. Bardzo wciąga. Czyta się szybko i przyjemnie!
Już nie mogę się doczekać nn!
Pozdrawiam.
Billie. :*
Jezuu, jaka cudowna część... *.*
OdpowiedzUsuńNaprawdę, wspaniała. Płakać mi się chciało podczas tej opowieści Rose. :'( To straszne co zrobił jej ten cały Marlon... Okropne. I to co się potem działo.
Cieszę się że Rose jakoś się z tym uporała.
A Michael jest taki słodki... <3 Tak o nią dba, tak ją kocha... W ogóle są świetną parą! :D
Czekam na nn i zapraszam do mnie, susie-theme.blog.pl
Wow. Super, super i jeszcze raz super część. Tak mi szkoda Rose... Mam nadzieję że to włamanie i koszmar Mike'a to nic poważnego. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
hej jakby coś powinno się dodawać siedziałem wczoraj 4 godz żeby się skapnąć o co biega i chyba rozkminilem wiec jak coś zapraszam
OdpowiedzUsuńMichaeeeeeellekXD
Hej czytam twojego bloga od dawna więc jak coś polecam Ci Mojego bloga
OdpowiedzUsuńO miłości nastolatki do swojego idola.. , którego wkrótce napotka na swojej drodze..... No to Adres...
http://ibelievecanifly.blog.pl/
Aniuśka
Fiu, fiu.....Czytam dalej....
OdpowiedzUsuńW końcu się wszystko ułożyło... <3
OdpowiedzUsuńZuzia
Ojej.Wyglądam tak samo jak Rose w wieku 15 lat.Mam trądzik,mam grzywkę która strasznie mnie wkurza,noszę aparat na zęby oraz okulary... :O
OdpowiedzUsuńCo do notatki to jak zwykle super! <3