Ledwo się wyrobiłam z tą notkę, ale się udało. Wczoraj się dowiedziałam, że bielactwo może mieć związek z niedoczynnością tarczycy. Coś takiego, ale w moim przypadku raczej nie ma. Tarczycę leczę od lutego, a białe plamy mam już od dłuższego czasu. Ale już kończę z tym przynudzaniem. Teraz coś o opowiadaniu. Niektórzy chcą, żeby sen Michaela miał coś wspólnego z przyszłymi zdarzeniami, a niektórzy, żeby to nie było nic poważnego. Jeszcze sama nie wiem co z tym fantem zrobię.Już trochę mnie znacie i wiecie, że nie lubię jak nic się nie dzieje w opowiadaniu, więc już teraz mówię, że nie zawsze będzie kolorowo. Chyba to przez to, że za dużo oglądam horrorów ;) Lubię jak jest dreszczyk strachu, ale na razie dam im trochę odetchnąć. Przynajmniej na jakiś czas. Zapraszam do czytania :)
P.S. Od razu chciałam powiedzieć, że scen od +18 nie będę opisywała szczegółowo bo nie chcę zrobić z tego opowiadania jakiegoś erotyka. Każdy będzie wiedział o co chodzi.
*****************************************************************************************************
Otworzyłem oczy. Była dopiero 6 rano,
ale nie mogłam już spać. Delikatnie wyślizgnąłem się z objęć
Rose i wstałem. Przez chwilę patrzyłem się jak śpi. Była taka
piękna. Nie mogłem uwierzyć, że jest moja. Tyle w życiu
przeszła. Ale nadal ma w sobie siłę. Nie pozwolę jej skrzywdzić.
Nikomu. Podszedłem do okna. Myślałem nad ty snem. Był straszny.
Nie wiedziałem co On oznaczał. Nie wiem co bym zrobił, gdyby
okazał się prawdą. Musiałem długo tak stać bo Rose zaczynała
się budzić.
- Cześć – przeciągnęła się.
- Cześć – podszedłem i usiadłem
przy niej.
- Dawno wstałeś? - spojrzałem na
zegarek.
- Jakieś 1,5 godziny temu. Nie mogłem
spać.
- Stało się coś? - opuściłem
głowę.
- Ten sen był taki realny … nie mogę
Cię stracić … nie chcę żyć bez Ciebie – przytuliłem ją.
- O czym ty mówisz? Przecież nigdzie
się nie wybieram.
- Ale …. boję się, że coś Ci się
stanie …
- Powiedz mi co Ci się śniło –
milczałem – To ma związek ze mną, tak? - wzięła moją twarz w
dłonie i zmusiła, żebym spojrzał jej w oczy.
- Śniło mi się, że byliśmy w
jakimś pomieszczeniu. Przypominało opuszczoną fabrykę. Nagle nie
wiem skąd … pojawił się jakiś facet. Nie widziałem jego
twarzy. Była zamazana. Zacząłem się z nim bić. Ty stałaś dalej
i płakałaś. Uderzył mnie czymś w głowę i na chwilę straciłem
przytomność. Gdy się ocknąłem …. trzymał Cię i powiedział
''Czekałem, aż się obudzisz i to zobaczysz''. Głos miał
zniekształcony. Wyciągnął nóż i …. wbił Ci w brzuch. Nie
zdążyłem nic zrobić. Uciekł. Podbiegłem do Ciebie …. potem
się obudziłem – widziałem przerażenie na jej twarzy.
- To był tylko zły sen …. nic
takiego się nie stanie, słyszysz?
- Nie pozwolę Cię skrzywdzić …
wolę sam zginąć ..
- Przestań! Nie mów tak …. ja też
nie chcę bez Ciebie żyć … nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie
– wtuliła się – Nie możesz każdego snu brać na poważnie.
- Ja tak bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też – pocałowałem ją
– Idziemy wziąć prysznic?
- Tak.
- Ale sam prysznic ..
- Dobrze – nawet nie miałem humoru
na coś więcej. Weszliśmy do kabiny i odkręciłem wodę. Umyłem
Rose plecy, potem Ona mnie.
- Co to jest? Skąd masz tę bliznę? -
odwróciłem się w jej stronę.
- Joseph się wściekł bo wolałem się
bawić niż być na próbie. Miał pod ręką kabel od żelazka i
nieźle mnie sprał. Pamiętam krzyk mamy ''Przestań!
Zabijesz Go!'', ale On jej nie słuchał. Przestał dopiero,
gdy upadłem wyczerpany na podłogę. Nawet nie miałem siły płakać.
- O Boże … jak On mógł tak
traktować własne dzieci.
- Ja dostawałem najwięcej … nie
mówmy już o tym.
- Przepraszam .. nie chciałam ..
- Nic się nie stało. Teraz bym się
mu nie dał – umyliśmy głowy. Ja oczywiście szybciej. Patrzyłem
się na jej piękne ciało. Tak trudno było mi się powstrzymać. Na
początku ja też miałem na myśli zwykły prysznic, ale teraz …
gdy ją widziałem nagą … moja wyobraźnia zaczynała działać.
Spłukała szampon z włosów i spojrzała się na mnie. Uśmiechnęła
się bo zobaczyła, że ją pożądam i to dosłownie zauważyła –
Nie potrafię się przy tobie opanować i walczę z tym.
- Widzę – zaśmiała się i mnie
pocałowała. Nie pomagała mi tym.
- Lepiej już stąd wyjdźmy –
chciałem wyjść pierwszy, ale mnie zatrzymała.
- Czyż nie jest przyjemnie?
- Aż za bardzo – ponownie mnie
pocałowała i przywarła do ściany.
- Czasami nie warto z tym walczyć –
powiedziała zmysłowym głosem.
- Pragnę Cię … dobrze o tym wiesz –
wypowiedziałem i teraz to Ona była przy ścianie. Całowałem ją
po szyi. Była taka kusząca. Zarzuciła mi ręce na szyi – Jesteś
taka piękna – odnalazłem jej usta i się w nich zatopiłem. Nie
wiem jak długo tam byliśmy, ale dla mnie było za krótko. Bardzo
ją kochałem i chciałem jej to udowadniać na każdym kroku.
Wytarliśmy swoje mokre ciała i wróciliśmy do pokoju. Nadal nie
wypuszczałem jej z objęć.
- Dasz mi się ubrać? - śmiała się.
- Po co? Jak dla mnie może być –
cmokałem ją po szyi.
- Nie wątpię, ale bym chciała zrobić
śniadanie, a w ręczniku będzie mi niewygodnie.
- To bez. Co za problem?
- Nie było by problemy, gdybyś nie
był stale napalony.
- No wiesz co …. sama zaczęłaś pod
prysznicem i nie zwalaj wszystkiego na mnie – udałem oburzenie.
- Masz rację. Nie chciałam Cię
torturować bo widziałam jak się męczyłeś. To co? Dasz mi się
ubrać?
- Hmmmm … nie podoba mi się ten
pomysł.
- Jak sobie chcesz. Ja tam nie muszę
jeść – szantażowała mnie.
- Ej .. to nie fair … dobrze wiesz,
że nie pozwolę Ci nie jeść i wykorzystujesz to przeciwko mnie.
- Skąd taki pomysł? - puściłem ją
– Wiedziałam – zabrała ciuchy i poszła do łazienki. Ja w tym
czasie ubrałem się w pokoju i pościeliłem łóżko. Była
zaskoczona, gdy wyszła z łazienki.
- Pomogę Ci zrobić śniadanie –
weszliśmy do kuchni.
- Nie trzeba ..
- Ale mam ochotę i potem muszę pójść
po motor.
- Mam zostać sama?
- Szybko wrócę – nie widziałem jej
miny bo stała odwrócona przy blacie. Nie odpowiedziała. Zrobiliśmy
śniadanie i usiedliśmy przy stole. Nie mogłem odgadnąć jej
nastroju – Kotku? - w końcu spojrzała się na mnie – Ja już
będę się zbierał.
- No to idź – nie chciałem drążyć
tematu o co jej chodziło bo trochę to by potrwało.
- Wrócę zanim się obejrzysz. Zamknij
drzwi na klucz, włącz alarm i nikogo nie wpuszczaj – pokiwała
głową. Cmoknąłem ją jeszcze i wyszedłem. Wziąłem z garażu
bak z benzyną bo trochę zostało i wyruszyłem. Zaczynało się
zachmurzać i przyspieszyłem kroku. Cross stał tam gdzie Go
zostawiliśmy. Nalałem paliwa i ruszyłem w drogę powrotną.
Wprowadziłem motor do garażu i zapukałem, żeby Rose otworzyła –
To ja – gdy wszedłem do domu, Rose się do mnie przytuliła – Co
się stało?
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj
samej – po chwili zrozumiałem co zrobiłem. Co ze mnie za idiota.
Przecież mogłem się domyśleć, że się boi, a ja tak sobie po
prostu poszedłem.
- Przepraszam, kochanie … zapomniałem
..
- Bałam się – głaskałem ją po
włosach.
- Już nie masz czego. Jestem przy
tobie i już nigdy Cię nie zostawię.
- Czy … czy możemy jutro wrócić do
miasta?
- Jeżeli chcesz.
- Dziękuje.
- Chodźmy do salonu – usiedliśmy na
kanapie. Na przeciw palił się kominek. Objąłem ją ramieniem –
Mam prośbę ….. nie ukrywał swoich uczuć … tego co czujesz.
- Ale ja …
- Nie musisz kłamać. Widzę, że masz
pewne opory, ale niepotrzebnie. Mnie nie musisz się obawiać … nie
postąpię z tobą jak ten drań … kocham Cię i to się nigdy nie
zmieni. Jeżeli czegoś się boisz, masz jakieś obawy albo jeszcze
co innego, możesz mi śmiało mówić .. nawet powinnaś. W związku
najważniejsze jest zaufanie.
- Ufam Ci ..
- Ale nie do końca, prawda? - opuściła
głowę – Przecież widzę. To co Cie spotkało jest okropne. Nie
mogę sobie tego wyobrazić przez co wtedy przechodziłaś.
- Wiem, że to co jest między nami
jest prawdziwe.
- Ale masz obawy … boisz się, że
znowu zostaniesz zraniona, ale mnie możesz być pewna … prędzej
bym się zabił, niż Cię skrzywdził.
- Nie chcę, żebyś tak mówił ….
naprawdę chcę, żeby nam się udało bo Cię kocham, ale … nie
wiem co mam robić … zaczęły mi się przypominać wszystkie złe
rzeczy, które przeszłam … staram się jak mogę … podobno nie
trzeba żałować przeszłości bo dzięki niej nie popełnisz już
tych samych błędów.
- Zgadzam się z tym …. ja już na
pewno ich nie popełnię … nie pozwolę na to – popatrzyła się
na mnie zdziwiona – Ja też mam swoją przeszłość.
- Mówisz o tej dziewczynie, prawda?
- Tak i nienawidzę siebie za to.
- Chcesz mi o tym powiedzieć?
- Chyba tak … tak chcę. Mamy nie
mieć przed sobą tajemnic, więc Ci powiem – wziąłem głęboki
oddech. Rose położyła głowę na moich kolanach, a ja przez ten
cały czas bawiłem się jej dłonią – W wieku 17 lat poznałem
dziewczynę. Na początku byliśmy przyjaciółmi, ale po krótkim
czasie zrozumieliśmy, że to coś więcej. Nie sądziłem, że z
takim wyglądem będę miał dziewczynę – w tej chwili Rose
spojrzała się na mnie surowo - Starałem się spędzać z nią
każdą wolną chwilę, ale nie miałem ich zbyt wiele. Wtedy byłem
w zespole The Jacksons i ciągle mieliśmy próby. Staraliśmy się
ukrywać przed Josephem nasz związek, jedynie mama i jej rodzice
wiedzieli o nas. Miałem co do niej poważne plany i wszystko
wydawało się pięknie. Przed moimi 18 urodzinami powiedzieliśmy
sobie, że w jej 18 urodziny …. będzie nasz pierwszy raz. To
znaczy .. Ona tak powiedziała, ale się zgodziłem. Bardzo się
kochaliśmy. Gdy nadszedł dzień moich urodzin … strasznie się
denerwowałem bo już wiedziałem co chcę zrobić. Molly miała
zostać pełnoletnią dopiero za miesiąc, ale chciałem to zrobić
już teraz, więc zaprosiłem jej rodziców. Chciałem, żeby wszyscy
byli obecni. Joseph też był. Zdziwiłem się bo zawsze miał gdzieś
nasze urodziny. Bracia zaśpiewali z okazji moich urodzin. Świetnie
wszyscy się bawili. Później ja wszedłem na mini scenę i
zaśpiewałem dla niej piosenkę. Pod koniec piosenki, zawołałem ją
na scenę. Była onieśmielona. Uklęknąłem przed nią i …
zapytałem czy za mnie wyjdzie. Zgodziła się i popłakała. Nasze
mamy też się popłakały. Joseph wyszedł trzaskając drzwiami.
Wiedziałem, że chcę skończyć szkołę i nie miałem zamiaru ją
zmuszać, żebyśmy teraz się pobrali. Chciałem, żeby wiedziała,
że myślę o niej poważnie. Impreza skończyła się po 22. Molly
wyszła ostatnia i mieliśmy się spotkać następnego dnia. Zawsze
dzwoniłem do niej przed snem. Poszedłem do swojego pokoju i
chciałem już się wykąpać i iść spać. Niestety … Joseph mi
nie pozwolił. Powiedział, że też ma dla mnie prezent, ale muszę
z nim gdzieś pojechać. Nie podobał mi się ten pomysł. Coś mi tu
nie pasowało bo nawet nie nawrzeszczał na mnie za to co zrobiłem.
Nawet przez ułamek sekundy pomyślałem, że się zmienił, ale to
była mrzonka. Dojechaliśmy pod jakiś klub. Powiedział, że czas,
żebym został mężczyzną. Wysiadł ze mną i weszliśmy do środka.
Myślałem, że źle widzę. To był klub ze stiptizem. Nie chciałem
z nim się kłócić, więc postanowiłem tam wytrzymać. Niestety to
nie było wszystko. Podeszła do nas .. kobieta w samej bieliźnie.
Coś do nie powiedział i się oddaliła – przypomniała mi się
tamta rozmowa.
- Zaraz przyjdzie dziewczyna do
towarzystwa i zabierze Cię do pokoju.
- Co? Nie! Nie zrobię tego. Mam Molly
i jej nie zdradzę.
- No właśnie … pomyśl o niej.
- Co to ma znaczyć?
- Chcesz ją jeszcze zobaczyć żywą?
- Nie zrobisz tego.
- Przekonaj się.
- Dlaczego to robisz?
- Mam swoje powody i bądź posłuszny
– poszedłem za tą kobietą do pokoju. Nie chciałem tego, ale
przykuła mnie kajdankami do ramy. Nie robiłem nic … tylko
leżałem. Nie odczuwałem żadnej przyjemności bo wiedziałem, że
w tym momencie zdradzam Molly. Próbowałem ją przekupić, że
zapłacę jej więcej i niech powie, że to zrobiliśmy, ale nie dała
się. Powiedziała, że zrobi to z przyjemnością. Po wszystkim,
wsiadłem od razu do samochodu i w ogóle się nie odzywałem. W domu
od razu wziąłem prysznic. Następnego dnia nie potrafiłem spojrzeć
Molly w oczy. Parę dni później, kazał mi się z nią rozstać.
Nie zgodziłem się. Nie potrafiłem jej powiedzieć prawdy.
Wiedziałem, że to by oznaczało koniec, a ja nie wyobrażałem
sobie życia bez niej. Znaliśmy swoje poglądy i wiedzieliśmy, że
zdrada oznacza definitywny koniec. Przez cały miesiąc starałem się
zachowywać normalnie. W dniu jej urodzin, wynająłem pokój w
hotelu. Bo tak ustaliliśmy już wcześniej. Po przyjęciu
urodzinowym, pojechaliśmy do hotelu. Oboje byliśmy niedoświadczeni
i się denerwowaliśmy. Zwłaszcza ja. Zaczęliśmy się całować,
ale ja przerwałem. Nie potrafiłem po tym co jej zrobiłem.
- Mike co się dzieje? Myślałam, że
też tego chcesz.
- Bo chcę, ale … nie mogę.
- Nie rozumiem. Za wcześnie? O to
chodzi?
- Nie – chciałem jej o wszystkim
powiedzieć – Muszę Ci o czymś powiedzieć. Ale chcę, żebyś
wiedziała, że nie planowałem tego i nie chciałem tego … liczysz
się tylko ty … Kocham Cię – ktoś zapukał do drzwi. Lokaj
przyniósł jakiś list do Molly. Oddałem jej i czekałem, aż
skończy. Nagle spojrzała się na mnie.
- Jak mogłeś?!
- O czym ty mówisz?
- Myślałam, że jestem dla Ciebie
kimś ważnym … myślałam, że mnie kochasz.
- Kocham Cię całym sercem.
- Gówno prawda! - rzuciła mi
zdjęciami w twarz. Pozbierałem je i doznałem szoku. Byłem na nich
z tą kobietą z klubu.
- Skarbie, to nie tak.
- Nie mów tak do mnie! Chciałam Ci
się oddać … chciałam być tylko twoja – płakała. Wiedziałem,
że to koniec.
- Pozwól mi wszystko wyjaśnić …
błagam Cię.
- Zdjęcia mówią same za siebie –
podeszła do drzwi – Żegnaj – wyszła. Załamałem się.
Sprawdziłem kopertę, ale nie było nadawcy. Pojechałem do niej
następnego dnia, ale nie chciała ze mną rozmawiać. Próbowałem z
nią porozmawiać przez tydzień. Ostatniego dnia, gdy pojechałem do
niej …. jej mama powiedziała, że znikła. Była zrozpaczona i
dała mi list jaki Molly zostawiła. Napisała, że nie chcę już
żyć beze mnie i zawsze będzie mnie kochała, ale nie potrafi żyć
ze świadomością, że to zrobiłem. Od razu zacząłem jej szukać.
Modliłem się, żeby nie było za późno, ale Bóg był chyba też
na mnie wściekły bo mnie nie wysłuchał. Szedłem mostem. Na dole
było jakieś zbiorowisko. Spojrzałem w dół i …. zobaczyłem ją
w kałuży krwi – przestałem na chwile mówić. Rose słuchała
mnie w skupieniu i przytuliła – Zbiegłem na dół i prosiłem,
żeby otworzyła oczy. Było za późno. Płakałem. Przyjechała
karetka i ją zabrali. Zrobiła to przeze mnie. Nie chciałem wracać
do domu. Chodziłem ulicami. Wszystko wydawało się bez sensu …
życie było bez sensu. Okazało się, że te zdjęcia to sprawka
Josepha. Myślałem, że Go zabije, ale to On mnie pobił. Ojciec
Molly zabronił mi przyjść na pogrzeb, ale ja musiałem tam być.
Schowałem się za drzewem i wszystko widziałem. Chciałem leżeć
tam razem z nią. Popadłem w depresję. Planowałem z nią wspólne
życie, a wszystko rozleciało się jak domek z kart. Wszyscy
widzieli, że nie jest ze mną najlepiej i wysłali mnie do
psychiatry. Nie wiem jakim cudem, ale z tego wyszedłem. Myślę, że
to Molly nade mną czuwała i nadal chcę mojego szczęścia …
dlatego postawiła Ciebie na mojej drodze – spojrzałem Rose
głęboko w oczy – Już nigdy nie pozwolę mu skrzywdzić kogoś
kogo kocham … właśnie o to mi chodziło wtedy w piwnicy. Jesteś
dla mnie wszystkim i nie dopuszczę, żeby stała Ci się jakaś
krzywda … przyrzekam.
- Przepraszam … nie miałam pojęcia
…
- Nie czujesz do mnie obrzydzenia po
tym co zrobiłem?
- Zrobiłeś bo kazał Ci Joseph i to
nie jest twoja wina, gdyby Molly znała prawdę, jestem pewna, że by
Ci wybaczyła.
- Wtedy byłem gówniarzem i się Go
bałem … poza tym groził, że coś jej zrobi, ale teraz … teraz
jestem inny … nie zastraszy mnie – wtuliła się we mnie.
- W twoich ramionach czuję się bardzo
bezpiecznie.
- Prawidłowo – zaśmiała się.
- Odwiedzasz jej grób?
- Nie.
- Dlaczego? - podniosła głowę i
spojrzała na mnie.
- Byłem raz … akurat w tym samym
dniu przyszli jej rodzice … jej ojciec prawie mnie zabił i wcale
mu się nie dziwiłem. Przeze mnie stracili córkę. Od tego czasu ..
nie byłem ani razu na cmentarzu … chcę dać spokój jej rodzicom,
żeby nie musieli na mnie patrzeć i przechodzić przez to od nowa.
Wygląda na to, że nie tylko ja mam
swoją przeszłość. Nie mogłam uwierzyć do czego posunął się
Joseph, żeby ich rozdzielić i to na zawsze. Nie powiedziałam tego
Michaelowi, ale po tym co usłyszałam, zaczęłam się obawiać co
może wymyślić tym razem, gdy się dowie, że jesteśmy razem.
Zrozumiałam, że jest zdolny do wszystkiego. Przy Michaelu czułam
się bezpiecznie, ale wiadomo, że nie będzie ciągle przy mnie. Ma
swoją pracę. Musi nagrywać płytę. Wiedziałam jedno … nie
zrezygnuje z Michaela choćby nie wiem co. Może mnie straszyć i Bóg
wie co jeszcze, ale będziemy razem bez względu na wszystko.
Zasługujemy na szczęście i nikt nam nie będzie mówił jak mamy
żyć. Molly była zbyt słaba, ale nie ja. Udało mi się podnieść
dwa razy, więc to też przetrwam. Było mi tak dobrze w jego
ramionach, że najchętniej bym w nich została na zawsze, ale trzeba
było zrobić obiad. Po obiedzie wróciliśmy na kanapę i dalej
rozmawialiśmy.
- Kiedy wracasz do studia?
- Może za dwa tygodnie. Jakoś nie mam
ochoty.
- Żartujesz? Przecież muzyka to twoje
życie.
- Już nie …. teraz ty jesteś moim
życiem – pocałował mnie – Gdy Molly odeszła i wyszedłem z
depresji … cały swój wolny czas poświęcałem muzyce, żeby nie
myśleć, ale teraz … ty jesteś na pierwszym miejscu. Muzyka
zawsze będzie dla mnie ważna. Chyba zmieniają mi się priorytety –
zaśmiał się.
- Dojrzewasz.
- Ejj … nie wiem, czy pamiętasz, ale
mam 24 lata.
- I właśnie w tym wieku faceci
dojrzewają.
- W jakim znaczeniu? - poruszył
brwiami.
- Na pewno nie w takim jak teraz sobie
myślisz.
- A skąd wiesz o czym myślę?
- Bo ty myślisz tylko o jednym i tam
już nie dojrzewasz. I uwierz mi, że nie masz czym się martwic, bym
nawet powiedziała, że aż za bardzo dojrzałeś – udało mi się
Go zawstydzić. Wyglądał wtedy tak słodko – Dojrzewasz umysłowo,
misiu – dotknęłam jego twarzy – U kobiet jest odwrotnie –
siedzieliśmy tak do kolacji. Czasami rozmawialiśmy, a czasami
siedzieliśmy po prostu w milczeniu. Czasami słowa są zbędne.
Najważniejsze było, że jesteśmy tutaj razem. Około 22 poszliśmy
do sypialni. Wzięliśmy prysznic. Tym razem osobno. Jutro mieliśmy
wracać do domu, a jeszcze nie byliśmy spakowani. Wykorzystałam ten
czas, gdy Mike się mył. Poskładałam swoje rzeczy, potem Michaela.
Nie mogłam ich pochować bo torby były na szafie, a ja tam nie
sięgałam. Czyżby specjalnie tam położył, żebym mu nie uciekła?
Nieważne. Najwyżej jutro spakujemy. Usłyszałam, że drzwi od
łazienki się otwierają. Objął mnie od tyłu w pasie.
- Już jestem – oparł brodę o mój
bark – Co robisz?
- Poskładałam rzeczy i chciałam
spakować, ale ktoś mądry położył torby na szafie. Nie wiesz
przypadkiem kto?
- Hmmm .. nie mam pojęcia, ale jutro
dokończymy – pocałował mnie w szyję. I już się zaczynało.
Odwróciłam się do niego.
- Ubierz się – paradował w samym
ręczniku na biodrach. Miał świetne ciało, dlatego wolałam, żeby
się ubrał.
- I kto to mówi. Masz tylko szlafrok
na sobie, a pod nim .. nic – nie miałam na niego siły. Znowu
zaczynał. Chciał mnie pocałować, ale się lekko odsunęłam.
- Nie dzisiaj …. nie mam nastroju,
przepraszam.
- Nie przepraszaj … rozumiem –
pocałował mnie krótko,
- Pójdę się ubrać – zabrałam
piżamę i poszłam do łazienki. Bałam się, że Go zawiodłam.
Miał rację. Miałam nadal jakaś blokadę. Siedziała ciągle w
mojej głowie i nie wiedziałam jak ją zlikwidować. Przyjechałam
tu, powiedziałam co czuje, ale co z tego? Michael był tym, którego
sobie wymarzyłam. Gdyby nie moja przeszłość, teraz wszystko
wyglądało by inaczej. Wróciłam do pokoju. Mike już leżał w
łóżku. Położyłam się i przytuliłam do niego – Nie jesteś
zły?
- Za co?
- No wiesz …
- Kotku – uśmiechnął się – Co
to za przyjemność jeżeli druga osoba naprawdę tego nie chcę,
tylko robi to tylko dla drugiej osoby. Może inni facecie tak lubię,
ale nie ja. Dzięki temu pokazuje Ci jak bardzo Cię kocham. Przed
nami jeszcze mnóstwo takich wieczorów.
- Nie mam wątpliwości – odgarnął
mi włosy z twarzy i pocałował – Jednak musimy iść do
seksuologa, gdy wrócimy do domu – oboje się roześmialiśmy.
- Kocham Cię.
- Stale mi to mówisz jak bym miała
zapomnieć.
- Ale musisz wiedzieć, że to coś
więcej niż słowa. To wyznanie zobowiązuje mnie do dbania i
poświęcania własnego życia dla Ciebie – nie wiedziałam co
odpowiedzieć. Jeszcze trochę porozmawialiśmy i poszliśmy spać.
Tej nocy Michael miał kolejny koszmar – Nie! - usłyszałam i
otworzyłam oczy. Michael był w takiej samej pozycji jak wczoraj.
- Co tym razem? - zapytałam i
dotknęłam jego ramienia. Zerwał się z łóżka i poszedł do
łazienki. Nie zamknął drzwi, więc widziałam co robi. Przemył
twarz. Oparł się rękami o zlew i opuścił głowę. Ostrożnie
podeszłam, żeby Go nie zdenerwować. Oparłam się o futrynę.
Spojrzał w lustro i zobaczył mnie.
- Przepraszam – podeszłam do niego.
- Co się dzieje?
- Nie wiem … znowu miałem koszmar.
- Ten sam?
- Kontynuację wczorajszego.
- Chodź do pokoju i wszystko mi
powiesz – złapałam Go za rękę i usiedliśmy na łóżku –
Mów.
- Klęczałem przy tobie i błagałem,
żebyś mnie nie zostawiała … żebyś wytrzymała. Patrzyłaś się
na mnie i ledwo mówiłaś. Było tyle krwi …. spojrzałaś się na
mnie ostatni raz i powiedziałaś, że mnie kochasz.
- Nie myśl o tym …
- To nie wszystko …. trzymałem twoje
ciało i pojawiła się … Molly. Powiedziała, że znowu nie
uratowałem dziewczyny. Była zawiedziona. Boże …. o co w tym
chodzi? - spojrzał się na mnie.
- To tylko sen … nic więcej. Wiesz
co zrobimy po powrocie? Pojedziemy na cmentarz …
- Ale ..
- Nie ma żadnego ''ale''. Chodźmy już
spać.
- Wolę nie. Boję się co dalej mi się
przyśni.
- Pewnie mój pogrzeb, ale to będzie
tylko wymysł twojego umysłu, a wiesz dlaczego? Bo ciągle się
martwisz, żeby Joseph mi czegoś nie zrobił i ja Ci oświadczam, że
nic takiego nie będzie miało miejsca. Jasne? - pokiwał głową na
tak – No to kładź się już bo mi zimno – uśmiechnął się – Aha i żartowałam z tym, że nie
jesteś dojrzały – wtuliłam się w niego i zasnęłam.
Jak zawsze świetna notka. :) No i zapraszam do mnie , druga część czeka =D
OdpowiedzUsuńMmmm wspaniale wychodzą Ci te intymne sceny... lepsze niż jakikolwiek erotyk!
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! Na prawdę się wciągnęłam w czytanie Twojego opowiadania! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną! :)
A tym czasem zapraszam do nas. Kolejna część opowiadania. :)
Pozdrawiam!
Billie. :)
Jak zwykle superr notka.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia MichaeeeeeellekXD
( blog giveintome.blog.pl )
Hej zapraszam do mnie na
OdpowiedzUsuńhttp://ibelieveicanfly.blog.pl/
Aniusia
O babciu.... ale historia O.O Michael strasznie musiał przeżyć stratę dziewczyny... Sama prawie ryczałam jak to czytałam....a musiałam się jakoś ogarnąć bo czytałam to gdy byłam na zbiórce żywności w sklepie. Skomentowałabym wcześniej ale net mi chodził jak już nie powiem co.. -.-
OdpowiedzUsuńCo do Joseph'a... gołymi rękami bym dziada zatłukła... No, który normalny ojciec niszczy życie własnemu synowi?!
Dobra, nie ględzę. Notka jak zawsze świetna, czekam na następną z niecierpliwością.
Pozdrawiam, Jacksonowa ;D
Wow. Super. Po prostu MEGA część. To straszne co się przydarzyło Mike'owi. Joseph jest takim...draniem, nie to nie wystarczające słowo, ale nie wiem co by go dobrze...hm...opisało. I jeszcze teraz Mike'a męczą te koszmary. Straszne... Mam nadzieję że jednak wszystko się ułoży. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Notka REWELACYJNA. Już nie moge doczekać się kolejnej notki. Co do Joseph'a to jest skączonym, niedorozwiniętym idiotom nie mam innych słów. Jak coś takiemu można robić swojemu synowi. To skączony drań. Jeszcze te koszmary :-( :-( :-( I niech Michael powie wszystko Rose ona musi to zrozumieć ;-) :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
DARIA
hej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :)
http://susie-theme.blog.pl/
A co do notki...
To jak zwykle coraz lepsza. Naprawdę, od początku strasznie rozwinęłaś się w pisaniu i to dosyć wyraźnie widać. Część jest fantastyczna, oddaje wszystkie emocje, które powinny być oddane. Tak mnie jakoś zasmuciła, jejku... Strasznie szkoda mi było Michaela...