sobota, 24 sierpnia 2013

Bad Girl 23

Przepraszam, że nie dodałam wcześniej, ale przyszła do mnie koleżanka, której musiałam pomóc w angielskim bo w poniedziałek pisze poprawkę, a nie umiała jednej rzeczy.
Jesteście zaskoczeni zachowaniem ojca Rose, ale spokojnie. W tej notce wszystko się wyjaśni. Przypominam, że Ojciec Rose nie jest takim draniem jak Joseph. Fakt, umawiał ją z facetami, ale nigdy nie kazał jej z nimi sypiać. Michaela sytuacja wyglądała odwrotnie. Josephowi zależało wyłącznie na kasie i nie obchodziło Go jakie będą tego skutki, a Richard chciał dla córki jak najlepiej, chociaż i tak nie powinien ingerować w jej życie prywatne. Rodzice Rose nie wiedzieli dlaczego Ona z żadnym nie chcę się umawiać, ale to też niedługo się wyjaśni w 25 notce ;) To będzie chyba najtrudniejsza dla mnie część do napisania, serio i same się przekonacie dlaczego. A teraz zapraszam do czytania i komentowania.
P.S. Mam wrażenie, że anonimowi się przestraszyli i przestali pisać komentarze. Jeżeli tak bardzo nie chcecie się podpisywać to spoko. Nie zmuszam was ;)

*******************************************************************************

Minęły dwa dni odkąd nie rozmawiałam z Michaelem. Przestałam dzwonić bo to i tak nie miało sensu. Nie odzywałam się do rodziców, nawet z mamą nie chciałam gadać, a przecież nic nie zrobiła. Posiłki jadłam oddzielnie, przeważnie w swoim pokoju. Dochodziła 13, więc zaraz miał być obiad. Była sobota i ojciec zawsze wracała wcześniej. Nie chciałam się z nim spotkać. Poszłam do kuchni i jak najszybciej chciałam wziąć obiad do siebie.
- Dlaczego się do mnie nie odzywasz? - zapytała mama.
- Bo nie mam ochoty.
- Ja nic nie wiedziałam, że kogoś przyprowadzi. Nie będę Go usprawiedliwiała, ale porozmawiaj z nim, to wszystko Ci wyjaśni.
- Nie dlatego nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Nadal masz pretensję o ten szpital?
- Żebyś wiedziała.
- To było 6 lat temu … kiedy zapomnisz?
- Chyba sobie żartujesz! Nigdy tego nie zapomnę! Nie masz pojęcia jak tam było!
- A co według Ciebie mieliśmy zrobić? Byłaś w okropnym stanie psychicznym i chciałaś … się zabić.
- Niestety mnie uratowali … potrzebowałam was, a nie jakiś psycholi! Przyjeżdżaliście raz na tydzień! Nie miałam w was wsparcia … nie chcieliście mi pomóc.
- Nie masz prawa tak mówić! Jesteś naszą jedyną córką i zawsze będziemy się o Ciebie troszczyć.
- Dziwne … bo ja odniosłam inne wrażenie – zabrałam talerz z obiadem i poszłam do pokoju. Ta rozmowa odebrała mi apetyt. Położyłam się na łóżku. Dobrze, że miałam Sisi bo chyba bym się zanudziła. Około 14, ktoś zapukał – Odejdź kimkolwiek jesteś.
- Możemy porozmawiać? - to był tata. Przysiadł się obok.
- Już mówiłam, że nie chce z tobą rozmawiać!
- To nie jest tak jak myślisz ...
- Wyjdź!
- Ro ..
- Wynoś się! - wskazałam palcem drzwi – spuścił głowę i wyszedł. Co On sobie wyobrażał? Miałam już tego dość! Ostatni raz spróbowałam się do niego dodzwonić .. jeden sygnał, drugi i sekretarka – Dobra Jackson .. jak sobie chcesz – powiedziałam do siebie. Wstałam i się przebrałam – Sisi niedługo wrócę, tylko bądź grzeczna – zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Nie zgadniecie kto stał przede mną. Ten cały Mark.
- Witaj – powiedział i chciał pocałować mnie w dłoń, ale mu nie pozwoliłam.
- Obejdzie się … tato ktoś do Ciebie – wyminęłam Go.
- Przyszedłem do Ciebie.
- Wychodzę jak widzisz.
- Może Cię podwieźć?
- Nie … odczep się ode mnie!
- Dlaczego? Nie podobam Ci się?
- Nie?
- To masz przynajmniej mój numer, gdybyś zmieniła zdanie.
- Posłu …. yyy jasne … zadzwonię – ten dupek nie chciał się odczepić i musiałam coś wykombinować. Wzięłam od niego ten numer i poszłam. Było wcześnie, więc poszłam do hotelu na piechotę. Na moje zaskoczenie nie było przed hotelem ani jednego dziennikarza. Chyba odpuścili. Weszłam do hotelu, ale tym razem poszłam bezpośrednio do windy i pojechałam na górę. Przed drzwiami wzięłam trzy oddechy i zapukałam. Otworzył. Był tak samo wściekły jak wcześniej.
- Cześć.
- Po co przyszłaś?
- Mogę wejść? - przepuścił mnie i zamknął drzwi. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Dosłownie.
- W jakiej sprawie przyszłaś?
- Przecież wiesz.
- No właśnie nie bardzo.
- Ja nie miałam z tym nic wspólnego.
- Przestań – wyminął mnie i stanął do mnie tyłem.
- Masz prawo myśleć, że ja to wymyśliłam bo już raz tak zrobiłam, ale tym razem to naprawdę nie ja. Po co bym miała to robić i jak? Nawet nie dzwoniłam do domu, że wracam. To wszystko sprawka mojego ojca. Nawet nie masz pojęcia ilu było przed tobą.
- Spałaś z nimi?
- Co? Oczywiście, że nie … nie jestem taka. Zawsze udawało mi się ich spławiać, ale z tobą mi nie wyszło … nie dałeś za wygraną …. musisz mi uwierzyć – podeszłam i położyłam mu dłonie na barkach.
- Sam nie wiem co myśleć.
- Mówię prawdę …. nie wiem po co Go przyprowadził, ale jestem tak samo wściekła jak ty – w końcu się odwrócił.
- Chcę Ci wierzyć, ale …
- Daj mi chociaż jeden powód, dla którego miałam bym to zrobić. Byłam podła, ale już taka nie jestem. Gdyby było inaczej to po co bym tutaj przyjechała i wyjaśniała?
- Co mam teraz zrobić?
- Zrobisz co chcesz, ale mówię prawdę ….. pójdę już .. chciałam tylko, żebyś wiedział – podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Spojrzałam się jeszcze na niego i wyszłam. Szłam długim korytarzem, aż nagle usłyszałam.
- Rose! - stanęłam i się odwróciłam. Michael stał, ale po chwili ruszył w moją stronę. Nie wiedziałam czego się po nim spodziewać, więc czekałam, aż podejdzie. Nic nie powiedział, tylko najnormalniej w świecie mnie przytulił. Nie wiedziałam, czy to pożegnanie, czy coś innego – Chodź – wziął mnie za rękę i zaprowadził do pokoju – Czułem, że byś tego nie zrobiła, ale byłam tak zdenerwowany, gdy zobaczyłem tego faceta, że nie panowałem nad sobą … przepraszam.
- Nie masz za co … każdy na twoim miejscu by tak zareagował.
- Ciesze się, że przyszłaś …. już się stęskniłem – znowu mnie przytulił. Co miałam odpowiedzieć? Że też tęskniłam? Nie mogłam.
- A co tutaj się stało? - wskazałam na pokój. Podrapał się po głowie.
- A wiesz … musiałem na czymś się wyżyć.
- Tak myślałam … no to zabieramy się do sprzątania – zrobił niezadowoloną minę – No już .. chciało Ci się nabałaganić to teraz trzeba po sobie posprzątać.
- Mówisz jak moja matka.
- I ma rację – poszłam do łazienki po zmiotkę – O Boże! Nawet łazience nie odpuściłeś? Dobra … zrób porządek z łóżkiem, a ja posprzątam te skorupy – na podłodze było pełno porozbijanych jakiś figurek. Sprzątanie zajęło nam kilka godzin, gdy skończyliśmy było już po 20 – Uff .. udało się.
- Sam bym nie dał rady.
- Ale zrobić bajzel to dałeś radę, co? Zrobiło się już późno … będę się już zbierała.
- Odwiozę Cię.
- Nie rób sobie kłopotu.
- To nie było pytanie – spieranie się nie miało sensu i tak zawsze stawiał na swoim. Gdy już jechaliśmy, musiałam się o coś zapytać.
- Co się stało z dziennikarzami?
- Od tamtego dnia wchodziłem przez parking i już mnie nie widzieli. Znudziło im się.
- To dobrze – zatrzymaliśmy się pod moim domem. Jak zawsze poszedł otworzyć mi drzwi od samochodu – Dziękuje za podwiezienie – staliśmy przy samochodzie.
- A ja dziękuje za pomoc w sprzątaniu – zaśmialiśmy się. Nagle drzwi od domu, otworzyły się i stanął w nich mój ojciec. Michael spoważniał.
- Możecie wejść do domu?
- Po co? - odpowiedziałam.
- Chcę z wami porozmawiać.
- Jest już późno … może kiedy indziej – odezwał się Michael.
- No chodźcie – wrócił do domu.
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać – powiedział mi na ucho.
- Ja też, ale nie daj się zdenerwować – weszliśmy do domu.
- Do salonu – usłyszeliśmy i tam poszliśmy. Ojciec siedział w fotelu i wskazał ręką, żebym usiedli. Michael miał ciągle do niego żal i dało się to zauważyć – Wiem, że jesteście na mnie źli, ale to jest kompletne nieporozumienie – zaśmiałam się drwiącą – Czy możesz mnie najpierw wysłuchać? - zamknęłam się – Zacznę od początku. Marka poznałem dzisiaj. Jest nowy i każdy mu opowiadał o sobie. Ja też nie byłem gorszy. Mówiłem o was i pokazałem zdjęcie, które mam w portfelu. Powiedział, że mam piękną córkę i chciałby Cię poznać. Powiedziałem, że nie ma Cie w domu, ale i tak się wprosił i ze mną przyjechał. Nie miałem zamiaru Cię z nim poznawać bo nie lubię takich typów.
- I tylko dlatego?
- Wtedy tak bo nie wiedziałem, że coś się zmieniło … mama mi powiedziała.
- Więc …. nie miał Pan z tym nic wspólnego? - zapytał Michael.
- Nie .. wierzycie mi?
- No sama nie wiem …. przecież mogłeś mu od razu powiedzieć, że nie szukam nikogo.
- Mogłem, ale wiedziałem, że sama sobie z nim poradzisz.
- No dobra … niech Ci będzie ….. Michael? - spojrzałam się na niego.
- Ja też Panu wierzę.
- Cieszę się …. możecie iść do siebie – uśmiechnął się. Wstaliśmy i skierowaliśmy się na schody – A i jeżeli Michael chcesz to możesz zostać na noc – mrugnął okiem. Michael zrobił się czerwony. Myślałam, że się przesłyszałam. Weszliśmy do mojego pokoju. Sisi od razu się z nim przywitała.
- Cześć mała … za tobą też tęskniłem – podeszłam do okna i założyłam ręce na piersiach. Nie miałam humoru.
- Czemu się smucisz? - objął mnie od tyłu. Przyjemnie było czuć bliskość i ciepło drugiej osoby, ale nie w tym wypadku. Nie w tej dziwnej sytuacji. Odwróciłam się do niego – Co się stało? - dopytywał.
- Nic – mama z dołu krzyknęła, że wychodzą i będą dopiero o 22. Znowu chciał mnie pocałować i znowu mu nie pozwoliłam. Odeszłam kawałek – Wybacz, ale .. nie mogę …. wtedy w piwnicy Cię pocałowałam bo naprawdę tego chciałam … wierzyłam, że może nam się udać, ale potem …. to się zmieniło, gdy ten bydlak mnie ….. - nie mogłam dokończyć. Czułam gule w gardle, która utrudniała mi mówienie – Wiem, że byś mnie nie skrzywdził, ale ….. - stało się, rozpłakałam się. Natychmiast do mnie podszedł i objął. Wtuliłam się w niego.
- Nie rozpamiętuj tego …. wszystko wróci do normy .. zobaczysz.
- Ale to ciągle do mnie wraca … w nocy boję się iść do kuchni, żeby Go nie zobaczyć .. nawet do tego pokoju nie wchodzę.
- On siedzi za kratkami i już Cię nie skrzywdzi …. nie bój się – głaskał mnie po włosach. Co On takiego w sobie miał, że zawsze potrafił mnie uspokoić? Już nie płakałam. Miał rację, nie mogłam tego rozpamiętywać, inaczej bym zwariowała. Siedzieliśmy na łóżku. Zdałam sobie sprawę, że to nie był jedyny powód, dla którego nie chciałam się angażować. Kolejnym powodem była moja przeszłość. Wtedy cierpiałam jeszcze gorzej niż teraz bo nawet nie miałam przy sobie kogoś takiego jak Michael, który mnie wspiera i nie pozwala myśleć o głupotach. Chwile ciszy, ktoś postanowił nam przerwać.
- Pójdę otworzyć.
- Ok – była 20:30 i nie spodziewałam gościa. Otworzyłam drzwi.
- Czego jeszcze chcesz? - to był Mark.
- Nie zadzwoniłaś.
- Więc, powinieneś się domyślić, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Nawet ze mną nie rozmawiałaś.
- A teraz to co niby robię?
- Ale tak normalnie .. może byś zjadła ze mną kolację?
- Lepiej już idź – usłyszałam, że Michael wyszedł z pokoju. Wiedziałam, że łatwo wyprowadzić Go z równowagi i wtedy robi się nieprzyjemnie.
- Dlaczego?
- Bo mój facet jest cholernie o mnie zazdrosny.
- Kłamiesz … nie masz nikogo – no co za … a zresztą co ja się o niego martwię.
- Rose .. kto przyszedł? - usłyszałam, On też.
- Nadal chcesz się przekonać na własnej skórze? Chyba jednak nie – zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Kto to był? - już schodził ze schodów.
- A nikt ważny … to co będziemy robić?
- Hmm może obejrzymy jakiś film?
- Ok, ale nie horror.
- Dobra … to co?
- Może komedię?
- Romantyczną? - poruszył zabawnie brwiami i przybliżył się do mnie.
- Nie zaczynaj …. pójdę przygotować jakieś zakąski, a ty wybierz film.
- Ok – zaczekałam, aż poszedł do salonu i poszłam do kuchni. W spiżarni znalazłam chipsy, żelki, popcorn i batony. Michael lubił popcorn, ale ja nie bardzo. Wchodzi w zęby i w ogóle. Znowu, ktoś zaczął pukać. Szybko pobiegłam.
- Człowieku daj mi spokój! - otworzyłam tylko niewielką szparę w drzwiach, żeby Michael nie usłyszał.
- Najpierw mi udowodnij, że tamten gość to twój chłopak.
- Co proszę? - w tej chwili poczułam, że drzwi się otwierają, a za nich wyłania się Michael.
- Czego tutaj chcesz?
- Przyszedłem do Rose, a co nie wolno?
- A zgadnij.
- Nie decydujesz za nią.
- Hehe może, gdybyś zmienił kolor włosów blondasku, ale wątpię, żeby Ci to pomogło. Chodź do środka – złapał mnie w pasie.
- Może pozwolisz, żeby sama zdecydowała z kim chcę zostać.
- Słucham?! - zaczyna się – Za chwilę zrobię z Ciebie karmę dla psów!
- Nie daj się sprowokować – przytrzymałam Go – A ty stąd spadaj! Chodźmy już – zamknęłam drzwi.
- Jeszcze chwila, a bym mu przywalił.
- Wiem nerwusie … idź do salon, a ja zaraz przyjdę – poszłam po przekąski i wróciłam do salonu. Postawiłam wszystko na stole – Popcorn leci – rzuciłam mu paczkę. Miskę sam wziął i przesypał, ja to samo zrobiłam z chipsami. Usiadłam obok niego na kanapie. Włączył film – Musisz ograniczyć nerwy bo nie wyjdzie Ci to na zdrowie.
- Nic na to nie poradzę.
- Albo nie chcesz … przyznaj, że lubisz ich tak traktować.
- Może trochę.
- Taa trochę – rzuciłam w niego poduszką.
- Ej ... za co? - odrzucił.
- Bo kłamiesz – znowu rzuciłam.
- Przestań! - zrobił to samo.
- Nie – schował poduszkę i zamknął mnie w uścisku, uniemożliwiając mi wzięcie drugiej poduszki. Nie mogłam ruszyć rękami – Dobra już … puść mnie bo film się zaczyna – uspokoiliśmy się i wygodnie się rozsiedliśmy. Okazało się, że włączył ''W krzywym zwierciadle: Wakacje'' Mi pasowało. W połowie filmu Michael powiedział:
- Już późno .. powinienem już iść.
- Zostań do powrotu rodziców.
- Dobrze – bałam się zostać sama w tym domu. Za dużo złych wspomnień. W pewnym momencie moja głowa oparła się o ramię Michaela. Spojrzał na mnie – Zaczekaj – wziął koc i położył się. Poklepał miejsce dla mnie – Będzie nam wygodniej – położyłam się przy nim. Przykrył nas kocem i dalej oglądaliśmy film. Pod koniec filmu, zachciało mi się spać, ale próbowałam jakoś wytrzymać. Położyłam głowę na jego ramieniu i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. Chciałam przytulić się do poduszki jak zawsze, ale zamiast poduszki poczułam coś innego. Leniwie otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam bo światło mnie oślepiło. Przetarłam oczy i powoli je otworzyłam. Obok mnie leżał Michael. Na początku się zdziwiłam, ale przypomniało mi się, że wczoraj zasnęłam i nie wiem co się dalej działo. Wychyliłam głowę zza kanapy. Było już rano.
- Michael – lekko nim potrząsnęłam. Na moje zaskoczenie od razu się obudził.
- Co …. gdzie ja jestem? - zapytał zaskoczony.
- No u mnie, a gdzie indziej? Wczoraj mi się przysnęło – przyznałam się.
- Nie uwierzysz, ale mnie też. Same oczy mi się zamknęły.
- Ciekawe, czy rodzice już wrócili.
- O obudziliście się już – do salonu weszła rozpromieniona mama.
- Tak … kiedy wróciliście? - zapytałam.
- Wczoraj po 22.
- Dlaczego nas nie obudziliście?
- Po co? Tak smacznie spaliście – wstałam, Michael też.
- Widzę, że skorzystałeś z propozycji – tata wszedł do salonu i puścił Michaelowi oko.
- Ta .. tak – zaczął się jąkać – W zasadzie to nie miałem takiego zamiaru, ale …
- Spokojnie .. nie musisz mi się tłumaczyć. Doskonale pamiętam, gdy byłem młody i miałem wolny dom. Co się wtedy działo …
- Richard! - upomniała Go mama i bardzo dobrze bo sytuacja robiła się niekomfortowa, a po Michaelu najbardziej to było widać – Dzieci chodźcie na śniadanie.
- Ja .. - Michael chciał podziękować.
- Wiesz, że i tak Ci nie odpuści – powiedziałam mu po cichu.
- Coś mówiłeś? - zapytała.
- Yy z przyjemnością – uśmiechnął się.
- To się cieszę – poszliśmy za nią do kuchni i usiedliśmy przy blacie – Jak wam się układa?
- Normalnie – odpowiedziałam.
- No wiem, że normalnie, ale pytam jakie macie plany.
- Plany? O czym ty mówisz?
- Co zamierzacie dalej robić … ślub … dzieci .. albo na odwrót – mało brakowało, a bym wypluła to co miałam w buzi, gdy to usłyszałam.
- Dlaczego mówisz o takich rzeczach?
- Przecież to normalna kolej rzeczy.
- Przestań już.
- Nie mogę sobie pomarzyć? Już bym chciała zostać babcią i wiem, że to głupio brzmi bo nikt nie chcę być babcią w tym wieku, ale ja patrzę na to zupełnie inaczej.
- Nie będę tego słuchać – wstałam i chciałam wyjść, ale w ostatniej chwili Michael złapał mnie za rękę.
- Niech mówi … co Ci zależy? - mówił do mnie szeptem – Dokończ śniadanie – niechętnie, ale wróciłam.
- Nie chciałam Cię zdenerwować.
- Koniec tematu – przez kolejne 10 minut była cisza.
- Dziękuje za śniadanie .. było pyszne, ale ja już muszę iść – poszłam z nim do przedpokoju. Ubrał się i pożegnał z rodzicami. Ojciec niby siedział w fotelu i czytał gazetę, ale wiedziałam, że nas obserwuje – Było fajnie.
- Nom.
- Później zadzwonię.

- Ok – nachylił się i pocałował mnie …. w policzek. Cieszyłam się, że jest wyrozumiały, ale na jak długo? Tego się obawiałam najbardziej.

16 komentarzy:

  1. Boski rozdział. Tylko Rose jest jakaś dziwna jakby jej nie zależało. Myślę, że to się zmieni i będą tak naprawdę szczęśliwi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie nn :) A poczytam i skomentuję później.
    http://susie-theme.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej dzisiaj moje urodziny i to dla mnie jest SUPER niespodzianka DZIĘKUJE za to że piszesz ;-)
    Notka SUPER!!!!!!!!!!!!
    Mam nadzieje że Rose będzie zachowywać się jak w związku;-)

    Pozdrawiam
    DARIA

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka jak zwykle świetna!
    Zastanawia mnie zachowanie Rose. Dziewczyna naprawdę wiele musiała w życiu przejść skoro teraz tak się zachowuje. Powoli dowiadujemy się o niej coraz więcej. Próba samobójcza, szpital psychiatryczny, gwałtu, uzależnienie... Oj tak tak, to nie mało. Mimo wszystko mam nadzieję, że Rose i Michael w końcu będą szczęśliwi.
    Zapraszam do mnie: susie-theme.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje za życzenia ;-)

    Pozdrawiam
    DARIA

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiedziałam, że się pogodzą... Jedno i drugie bez siebie żyć nie umie. :D Jaki nerwus z tego Michael'a. ;)
    Jestem straaasznie ciekawa dlaczego kiedyś rodzice Rose wpakowali ją do psychiatryka. No cóż... pozostaje mi tylko czekać. Notka świetna jak zawsze.

    Pozdrawiam, Jacksonowa ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh,cześć:)Dzis wybiła moja 13 stka,ciesze sie bardzo,a ty mi spadłaś z nieba,potraktowałam ją jak prezent,wiesz,notkę.:DŚwietna,nie wiem czy to przypadek,ale ja mam jutro poprawkę z matematyki,a twoja kol z angielskiego.Ale heca:DŚwietne opowiadanie,aleś pomieszała...:)

    Terekasa

    OdpowiedzUsuń
  8. Straszny nerwus z Michaela :D Dobrze, że wszystko się wyjaśniło z Markiem i ojcem Rose. Biedna dziewczyna, tyle przeszła, nic dziwnego, że ma wątpliwości i trzyma dystans. Czekam niecierpliwie na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna notka. Zapraszam do mnie na ostatnią część Never Let Me Go.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super notka. Fajnie że Michael i Rose się dogadali. Czekam na nn.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze jaki dłuuugi rozdział ;D ale dobrze dobrze, tak powinno być. Nie będę kłamać, ze przeczytałam, bo nie przeczytałam :( trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i pomyslałam, że skomentuje, że będę odwiedzac, dodałam do 'ulubionych' i zapraszam do siebie :) onelove-michael.blog.pl adres bloga jest zachęcajacy do 'czytania' wiec musze przeczytać :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja twojego bloga już dawno mam w ulubionych. Przeniosłam bloga i też Go masz w ulubionych jako Michael Jackson i Jennifer Lopez. Dlaczego od kwietnia nie dodałaś nowej? Zachęcam do przeczytania i skomentowania ;)

      Usuń
  12. hej tu ja kasiulka084.
    Od teraz jestem mickey680 a to jest mój i mojej bff blog
    http://breakofdown.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. hehehe....Widzę, że ojciec Rose ma pewne podejrzenia....

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak Rose może być taka obojętna wobec Michaela?! Która nie chciałby z Nim być?! Ahahahahahha to jakieś dziwne xp
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń