Jesteście zaskoczeni zachowaniem ojca Rose, ale spokojnie. W tej notce wszystko się wyjaśni. Przypominam, że Ojciec Rose nie jest takim draniem jak Joseph. Fakt, umawiał ją z facetami, ale nigdy nie kazał jej z nimi sypiać. Michaela sytuacja wyglądała odwrotnie. Josephowi zależało wyłącznie na kasie i nie obchodziło Go jakie będą tego skutki, a Richard chciał dla córki jak najlepiej, chociaż i tak nie powinien ingerować w jej życie prywatne. Rodzice Rose nie wiedzieli dlaczego Ona z żadnym nie chcę się umawiać, ale to też niedługo się wyjaśni w 25 notce ;) To będzie chyba najtrudniejsza dla mnie część do napisania, serio i same się przekonacie dlaczego. A teraz zapraszam do czytania i komentowania.
P.S. Mam wrażenie, że anonimowi się przestraszyli i przestali pisać komentarze. Jeżeli tak bardzo nie chcecie się podpisywać to spoko. Nie zmuszam was ;)
*******************************************************************************
Minęły dwa dni odkąd nie rozmawiałam
z Michaelem. Przestałam dzwonić bo to i tak nie miało sensu. Nie
odzywałam się do rodziców, nawet z mamą nie chciałam gadać, a
przecież nic nie zrobiła. Posiłki jadłam oddzielnie, przeważnie
w swoim pokoju. Dochodziła 13, więc zaraz miał być obiad. Była
sobota i ojciec zawsze wracała wcześniej. Nie chciałam się z nim
spotkać. Poszłam do kuchni i jak najszybciej chciałam wziąć
obiad do siebie.
- Dlaczego się do mnie nie odzywasz? -
zapytała mama.
- Bo nie mam ochoty.
- Ja nic nie wiedziałam, że kogoś
przyprowadzi. Nie będę Go usprawiedliwiała, ale porozmawiaj z nim,
to wszystko Ci wyjaśni.
- Nie dlatego nie mam ochoty z tobą
rozmawiać.
- Nadal masz pretensję o ten szpital?
- Żebyś wiedziała.
- To było 6 lat temu … kiedy
zapomnisz?
- Chyba sobie żartujesz! Nigdy tego
nie zapomnę! Nie masz pojęcia jak tam było!
- A co według Ciebie mieliśmy zrobić?
Byłaś w okropnym stanie psychicznym i chciałaś … się zabić.
- Niestety mnie uratowali …
potrzebowałam was, a nie jakiś psycholi! Przyjeżdżaliście raz na
tydzień! Nie miałam w was wsparcia … nie chcieliście mi pomóc.
- Nie masz prawa tak mówić! Jesteś
naszą jedyną córką i zawsze będziemy się o Ciebie troszczyć.
- Dziwne … bo ja odniosłam inne
wrażenie – zabrałam talerz z obiadem i poszłam do pokoju. Ta
rozmowa odebrała mi apetyt. Położyłam się na łóżku. Dobrze,
że miałam Sisi bo chyba bym się zanudziła. Około 14, ktoś
zapukał – Odejdź kimkolwiek jesteś.
- Możemy porozmawiać? - to był tata.
Przysiadł się obok.
- Już mówiłam, że nie chce z tobą
rozmawiać!
- To nie jest tak jak myślisz ...
- Wyjdź!
- Ro ..
- Wynoś się! - wskazałam palcem
drzwi – spuścił głowę i wyszedł. Co On sobie wyobrażał?
Miałam już tego dość! Ostatni raz spróbowałam się do niego
dodzwonić .. jeden sygnał, drugi i sekretarka – Dobra Jackson ..
jak sobie chcesz – powiedziałam do siebie. Wstałam i się
przebrałam – Sisi niedługo wrócę, tylko bądź grzeczna –
zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Nie zgadniecie kto stał
przede mną. Ten cały Mark.
- Witaj – powiedział i chciał
pocałować mnie w dłoń, ale mu nie pozwoliłam.
- Obejdzie się … tato ktoś do
Ciebie – wyminęłam Go.
- Przyszedłem do Ciebie.
- Wychodzę jak widzisz.
- Może Cię podwieźć?
- Nie … odczep się ode mnie!
- Dlaczego? Nie podobam Ci się?
- Nie?
- To masz przynajmniej mój numer,
gdybyś zmieniła zdanie.
- Posłu …. yyy jasne … zadzwonię
– ten dupek nie chciał się odczepić i musiałam coś
wykombinować. Wzięłam od niego ten numer i poszłam. Było
wcześnie, więc poszłam do hotelu na piechotę. Na moje zaskoczenie
nie było przed hotelem ani jednego dziennikarza. Chyba odpuścili.
Weszłam do hotelu, ale tym razem poszłam bezpośrednio do windy i
pojechałam na górę. Przed drzwiami wzięłam trzy oddechy i
zapukałam. Otworzył. Był tak samo wściekły jak wcześniej.
- Cześć.
- Po co przyszłaś?
- Mogę wejść? - przepuścił mnie i
zamknął drzwi. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego
tornado. Dosłownie.
- W jakiej sprawie przyszłaś?
- Przecież wiesz.
- No właśnie nie bardzo.
- Ja nie miałam z tym nic wspólnego.
- Przestań – wyminął mnie i stanął
do mnie tyłem.
- Masz prawo myśleć, że ja to
wymyśliłam bo już raz tak zrobiłam, ale tym razem to naprawdę
nie ja. Po co bym miała to robić i jak? Nawet nie dzwoniłam do
domu, że wracam. To wszystko sprawka mojego ojca. Nawet nie masz
pojęcia ilu było przed tobą.
- Spałaś z nimi?
- Co? Oczywiście, że nie … nie
jestem taka. Zawsze udawało mi się ich spławiać, ale z tobą mi
nie wyszło … nie dałeś za wygraną …. musisz mi uwierzyć –
podeszłam i położyłam mu dłonie na barkach.
- Sam nie wiem co myśleć.
- Mówię prawdę …. nie wiem po co
Go przyprowadził, ale jestem tak samo wściekła jak ty – w końcu
się odwrócił.
- Chcę Ci wierzyć, ale …
- Daj mi chociaż jeden powód, dla
którego miałam bym to zrobić. Byłam podła, ale już taka nie
jestem. Gdyby było inaczej to po co bym tutaj przyjechała i
wyjaśniała?
- Co mam teraz zrobić?
- Zrobisz co chcesz, ale mówię prawdę
….. pójdę już .. chciałam tylko, żebyś wiedział –
podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Spojrzałam się jeszcze na
niego i wyszłam. Szłam długim korytarzem, aż nagle usłyszałam.
- Rose! - stanęłam i się odwróciłam.
Michael stał, ale po chwili ruszył w moją stronę. Nie wiedziałam
czego się po nim spodziewać, więc czekałam, aż podejdzie. Nic
nie powiedział, tylko najnormalniej w świecie mnie przytulił. Nie
wiedziałam, czy to pożegnanie, czy coś innego – Chodź – wziął
mnie za rękę i zaprowadził do pokoju – Czułem, że byś tego
nie zrobiła, ale byłam tak zdenerwowany, gdy zobaczyłem tego
faceta, że nie panowałem nad sobą … przepraszam.
- Nie masz za co … każdy na twoim
miejscu by tak zareagował.
- Ciesze się, że przyszłaś …. już
się stęskniłem – znowu mnie przytulił. Co miałam odpowiedzieć?
Że też tęskniłam? Nie mogłam.
- A co tutaj się stało? - wskazałam
na pokój. Podrapał się po głowie.
- A wiesz … musiałem na
czymś się wyżyć.
- Tak myślałam … no to zabieramy
się do sprzątania – zrobił niezadowoloną minę – No już ..
chciało Ci się nabałaganić to teraz trzeba po sobie posprzątać.
- Mówisz jak moja matka.
- I ma rację – poszłam do łazienki
po zmiotkę – O Boże! Nawet łazience nie odpuściłeś? Dobra …
zrób porządek z łóżkiem, a ja posprzątam te skorupy – na
podłodze było pełno porozbijanych jakiś figurek. Sprzątanie
zajęło nam kilka godzin, gdy skończyliśmy było już po 20 –
Uff .. udało się.
- Sam bym nie dał rady.
- Ale zrobić bajzel to dałeś radę,
co? Zrobiło się już późno … będę się już zbierała.
- Odwiozę Cię.
- Nie rób sobie kłopotu.
- To nie było pytanie – spieranie
się nie miało sensu i tak zawsze stawiał na swoim. Gdy już
jechaliśmy, musiałam się o coś zapytać.
- Co się stało z dziennikarzami?
- Od tamtego dnia wchodziłem przez
parking i już mnie nie widzieli. Znudziło im się.
- To dobrze – zatrzymaliśmy się pod
moim domem. Jak zawsze poszedł otworzyć mi drzwi od samochodu –
Dziękuje za podwiezienie – staliśmy przy samochodzie.
- A ja dziękuje za pomoc w sprzątaniu
– zaśmialiśmy się. Nagle drzwi od domu, otworzyły się i stanął
w nich mój ojciec. Michael spoważniał.
- Możecie wejść do domu?
- Po co? - odpowiedziałam.
- Chcę z wami porozmawiać.
- Jest już późno … może kiedy
indziej – odezwał się Michael.
- No chodźcie – wrócił do domu.
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać –
powiedział mi na ucho.
- Ja też, ale nie daj się zdenerwować
– weszliśmy do domu.
- Do salonu – usłyszeliśmy i tam
poszliśmy. Ojciec siedział w fotelu i wskazał ręką, żebym
usiedli. Michael miał ciągle do niego żal i dało się to zauważyć
– Wiem, że jesteście na mnie źli, ale to jest kompletne
nieporozumienie – zaśmiałam się drwiącą – Czy możesz mnie
najpierw wysłuchać? - zamknęłam się – Zacznę od początku.
Marka poznałem dzisiaj. Jest nowy i każdy mu opowiadał o sobie. Ja
też nie byłem gorszy. Mówiłem o was i pokazałem zdjęcie, które
mam w portfelu. Powiedział, że mam piękną córkę i chciałby Cię
poznać. Powiedziałem, że nie ma Cie w domu, ale i tak się wprosił
i ze mną przyjechał. Nie miałem zamiaru Cię z nim poznawać bo
nie lubię takich typów.
- I tylko dlatego?
- Wtedy tak bo nie wiedziałem, że coś
się zmieniło … mama mi powiedziała.
- Więc …. nie miał Pan z tym nic
wspólnego? - zapytał Michael.
- Nie .. wierzycie mi?
- No sama nie wiem …. przecież
mogłeś mu od razu powiedzieć, że nie szukam nikogo.
- Mogłem, ale wiedziałem, że sama
sobie z nim poradzisz.
- No dobra … niech Ci będzie …..
Michael? - spojrzałam się na niego.
- Ja też Panu wierzę.
- Cieszę się …. możecie iść do
siebie – uśmiechnął się. Wstaliśmy i skierowaliśmy się na
schody – A i jeżeli Michael chcesz to możesz zostać na noc –
mrugnął okiem. Michael zrobił się czerwony. Myślałam, że się
przesłyszałam. Weszliśmy do mojego pokoju. Sisi od razu się z nim
przywitała.
- Cześć mała … za tobą też
tęskniłem – podeszłam do okna i założyłam ręce na piersiach.
Nie miałam humoru.
- Czemu się smucisz? - objął mnie od
tyłu. Przyjemnie było czuć bliskość i ciepło drugiej osoby, ale
nie w tym wypadku. Nie w tej dziwnej sytuacji. Odwróciłam się do
niego – Co się stało? - dopytywał.
- Nic – mama z dołu krzyknęła, że
wychodzą i będą dopiero o 22. Znowu chciał mnie pocałować i
znowu mu nie pozwoliłam. Odeszłam kawałek – Wybacz, ale .. nie
mogę …. wtedy w piwnicy Cię pocałowałam bo naprawdę tego
chciałam … wierzyłam, że może nam się udać, ale potem …. to
się zmieniło, gdy ten bydlak mnie ….. - nie mogłam dokończyć.
Czułam gule w gardle, która utrudniała mi mówienie – Wiem, że
byś mnie nie skrzywdził, ale ….. - stało się, rozpłakałam
się. Natychmiast do mnie podszedł i objął. Wtuliłam się w
niego.
- Nie rozpamiętuj tego …. wszystko
wróci do normy .. zobaczysz.
- Ale to ciągle do mnie wraca … w
nocy boję się iść do kuchni, żeby Go nie zobaczyć .. nawet do
tego pokoju nie wchodzę.
- On siedzi za kratkami i już Cię nie
skrzywdzi …. nie bój się – głaskał mnie po włosach. Co On
takiego w sobie miał, że zawsze potrafił mnie uspokoić? Już nie
płakałam. Miał rację, nie mogłam tego rozpamiętywać, inaczej
bym zwariowała. Siedzieliśmy na łóżku. Zdałam sobie sprawę, że
to nie był jedyny powód, dla którego nie chciałam się angażować.
Kolejnym powodem była moja przeszłość. Wtedy cierpiałam jeszcze
gorzej niż teraz bo nawet nie miałam przy sobie kogoś takiego jak
Michael, który mnie wspiera i nie pozwala myśleć o głupotach.
Chwile ciszy, ktoś postanowił nam przerwać.
- Pójdę otworzyć.
- Ok – była 20:30 i nie spodziewałam
gościa. Otworzyłam drzwi.
- Czego jeszcze chcesz? - to był Mark.
- Nie zadzwoniłaś.
- Więc, powinieneś się domyślić,
że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Nawet ze mną nie rozmawiałaś.
- A teraz to co niby robię?
- Ale tak normalnie .. może byś
zjadła ze mną kolację?
- Lepiej już idź – usłyszałam, że
Michael wyszedł z pokoju. Wiedziałam, że łatwo wyprowadzić Go z
równowagi i wtedy robi się nieprzyjemnie.
- Dlaczego?
- Bo mój facet jest cholernie o mnie
zazdrosny.
- Kłamiesz … nie masz nikogo – no
co za … a zresztą co ja się o niego martwię.
- Rose .. kto przyszedł? - usłyszałam,
On też.
- Nadal chcesz się przekonać na
własnej skórze? Chyba jednak nie – zamknęłam mu drzwi przed
nosem.
- Kto to był? - już schodził ze
schodów.
- A nikt ważny … to co będziemy
robić?
- Hmm może obejrzymy jakiś film?
- Ok, ale nie horror.
- Dobra … to co?
- Może komedię?
- Romantyczną? - poruszył zabawnie
brwiami i przybliżył się do mnie.
- Nie zaczynaj …. pójdę przygotować
jakieś zakąski, a ty wybierz film.
- Ok – zaczekałam, aż poszedł do
salonu i poszłam do kuchni. W spiżarni znalazłam chipsy, żelki,
popcorn i batony. Michael lubił popcorn, ale ja nie bardzo. Wchodzi
w zęby i w ogóle. Znowu, ktoś zaczął pukać. Szybko pobiegłam.
- Człowieku daj mi spokój! -
otworzyłam tylko niewielką szparę w drzwiach, żeby Michael nie
usłyszał.
- Najpierw mi udowodnij, że tamten
gość to twój chłopak.
- Co proszę? - w tej chwili poczułam,
że drzwi się otwierają, a za nich wyłania się Michael.
- Czego tutaj chcesz?
- Przyszedłem do Rose, a co nie wolno?
- A zgadnij.
- Nie decydujesz za nią.
- Hehe może, gdybyś zmienił kolor
włosów blondasku, ale wątpię, żeby Ci to pomogło. Chodź do
środka – złapał mnie w pasie.
- Może pozwolisz, żeby sama
zdecydowała z kim chcę zostać.
- Słucham?! - zaczyna się – Za
chwilę zrobię z Ciebie karmę dla psów!
- Nie daj się sprowokować –
przytrzymałam Go – A ty stąd spadaj! Chodźmy już – zamknęłam
drzwi.
- Jeszcze chwila, a bym mu przywalił.
- Wiem nerwusie … idź do salon, a ja
zaraz przyjdę – poszłam po przekąski i wróciłam do salonu.
Postawiłam wszystko na stole – Popcorn leci – rzuciłam mu
paczkę. Miskę sam wziął i przesypał, ja to samo zrobiłam z
chipsami. Usiadłam obok niego na kanapie. Włączył film – Musisz
ograniczyć nerwy bo nie wyjdzie Ci to na zdrowie.
- Nic na to nie poradzę.
- Albo nie chcesz … przyznaj, że
lubisz ich tak traktować.
- Może trochę.
- Taa trochę – rzuciłam w niego
poduszką.
- Ej ... za co? - odrzucił.
- Bo kłamiesz – znowu rzuciłam.
- Przestań! - zrobił to samo.
- Nie – schował poduszkę i zamknął
mnie w uścisku, uniemożliwiając mi wzięcie drugiej poduszki. Nie
mogłam ruszyć rękami – Dobra już … puść mnie bo film się
zaczyna – uspokoiliśmy się i wygodnie się rozsiedliśmy. Okazało
się, że włączył ''W krzywym zwierciadle: Wakacje'' Mi pasowało.
W połowie filmu Michael powiedział:
- Już późno .. powinienem już iść.
- Zostań do powrotu rodziców.
- Dobrze – bałam się zostać sama w
tym domu. Za dużo złych wspomnień. W pewnym momencie moja głowa
oparła się o ramię Michaela. Spojrzał na mnie – Zaczekaj –
wziął koc i położył się. Poklepał miejsce dla mnie – Będzie
nam wygodniej – położyłam się przy nim. Przykrył nas kocem i
dalej oglądaliśmy film. Pod koniec filmu, zachciało mi się spać,
ale próbowałam jakoś wytrzymać. Położyłam głowę na jego
ramieniu i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. Chciałam przytulić się
do poduszki jak zawsze, ale zamiast poduszki poczułam coś innego.
Leniwie otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam bo światło
mnie oślepiło. Przetarłam oczy i powoli je otworzyłam. Obok mnie
leżał Michael. Na początku się zdziwiłam, ale przypomniało mi
się, że wczoraj zasnęłam i nie wiem co się dalej działo.
Wychyliłam głowę zza kanapy. Było już rano.
- Michael – lekko nim potrząsnęłam.
Na moje zaskoczenie od razu się obudził.
- Co …. gdzie ja jestem? - zapytał
zaskoczony.
- No u mnie, a gdzie indziej? Wczoraj
mi się przysnęło – przyznałam się.
- Nie uwierzysz, ale mnie też. Same
oczy mi się zamknęły.
- Ciekawe, czy rodzice już wrócili.
- O obudziliście się już – do
salonu weszła rozpromieniona mama.
- Tak … kiedy wróciliście? -
zapytałam.
- Wczoraj po 22.
- Dlaczego nas nie obudziliście?
- Po co? Tak smacznie spaliście –
wstałam, Michael też.
- Widzę, że skorzystałeś z
propozycji – tata wszedł do salonu i puścił Michaelowi oko.
- Ta .. tak – zaczął się jąkać –
W zasadzie to nie miałem takiego zamiaru, ale …
- Spokojnie .. nie musisz mi się
tłumaczyć. Doskonale pamiętam, gdy byłem młody i miałem wolny
dom. Co się wtedy działo …
- Richard! - upomniała Go mama i
bardzo dobrze bo sytuacja robiła się niekomfortowa, a po Michaelu
najbardziej to było widać – Dzieci chodźcie na śniadanie.
- Ja .. - Michael chciał podziękować.
- Wiesz, że i tak Ci nie odpuści –
powiedziałam mu po cichu.
- Coś mówiłeś? - zapytała.
- Yy z przyjemnością – uśmiechnął
się.
- To się cieszę – poszliśmy za nią
do kuchni i usiedliśmy przy blacie – Jak wam się układa?
- Normalnie – odpowiedziałam.
- No wiem, że normalnie, ale pytam
jakie macie plany.
- Plany? O czym ty mówisz?
- Co zamierzacie dalej robić … ślub
… dzieci .. albo na odwrót – mało brakowało, a bym wypluła to
co miałam w buzi, gdy to usłyszałam.
- Dlaczego mówisz o takich rzeczach?
- Przecież to normalna kolej rzeczy.
- Przestań już.
- Nie mogę sobie pomarzyć? Już bym
chciała zostać babcią i wiem, że to głupio brzmi bo nikt nie
chcę być babcią w tym wieku, ale ja patrzę na to zupełnie
inaczej.
- Nie będę tego słuchać – wstałam
i chciałam wyjść, ale w ostatniej chwili Michael złapał mnie za
rękę.
- Niech mówi … co Ci zależy? -
mówił do mnie szeptem – Dokończ śniadanie – niechętnie, ale
wróciłam.
- Nie chciałam Cię zdenerwować.
- Koniec tematu – przez kolejne 10
minut była cisza.
- Dziękuje za śniadanie .. było
pyszne, ale ja już muszę iść – poszłam z nim do przedpokoju.
Ubrał się i pożegnał z rodzicami. Ojciec niby siedział w fotelu
i czytał gazetę, ale wiedziałam, że nas obserwuje – Było
fajnie.
- Nom.
- Później zadzwonię.
- Ok – nachylił się i pocałował
mnie …. w policzek. Cieszyłam się, że jest wyrozumiały, ale na
jak długo? Tego się obawiałam najbardziej.
Boski rozdział. Tylko Rose jest jakaś dziwna jakby jej nie zależało. Myślę, że to się zmieni i będą tak naprawdę szczęśliwi. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nn :) A poczytam i skomentuję później.
OdpowiedzUsuńhttp://susie-theme.blog.pl/
Hej dzisiaj moje urodziny i to dla mnie jest SUPER niespodzianka DZIĘKUJE za to że piszesz ;-)
OdpowiedzUsuńNotka SUPER!!!!!!!!!!!!
Mam nadzieje że Rose będzie zachowywać się jak w związku;-)
Pozdrawiam
DARIA
Wszystkiego Najlepszego ;-)
UsuńNotka jak zwykle świetna!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie zachowanie Rose. Dziewczyna naprawdę wiele musiała w życiu przejść skoro teraz tak się zachowuje. Powoli dowiadujemy się o niej coraz więcej. Próba samobójcza, szpital psychiatryczny, gwałtu, uzależnienie... Oj tak tak, to nie mało. Mimo wszystko mam nadzieję, że Rose i Michael w końcu będą szczęśliwi.
Zapraszam do mnie: susie-theme.blog.pl
Dziękuje za życzenia ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
DARIA
Ja wiedziałam, że się pogodzą... Jedno i drugie bez siebie żyć nie umie. :D Jaki nerwus z tego Michael'a. ;)
OdpowiedzUsuńJestem straaasznie ciekawa dlaczego kiedyś rodzice Rose wpakowali ją do psychiatryka. No cóż... pozostaje mi tylko czekać. Notka świetna jak zawsze.
Pozdrawiam, Jacksonowa ;D
Heh,cześć:)Dzis wybiła moja 13 stka,ciesze sie bardzo,a ty mi spadłaś z nieba,potraktowałam ją jak prezent,wiesz,notkę.:DŚwietna,nie wiem czy to przypadek,ale ja mam jutro poprawkę z matematyki,a twoja kol z angielskiego.Ale heca:DŚwietne opowiadanie,aleś pomieszała...:)
OdpowiedzUsuńTerekasa
Straszny nerwus z Michaela :D Dobrze, że wszystko się wyjaśniło z Markiem i ojcem Rose. Biedna dziewczyna, tyle przeszła, nic dziwnego, że ma wątpliwości i trzyma dystans. Czekam niecierpliwie na nn :D
OdpowiedzUsuńŚwietna notka. Zapraszam do mnie na ostatnią część Never Let Me Go.
OdpowiedzUsuńSuper notka. Fajnie że Michael i Rose się dogadali. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Kurcze jaki dłuuugi rozdział ;D ale dobrze dobrze, tak powinno być. Nie będę kłamać, ze przeczytałam, bo nie przeczytałam :( trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i pomyslałam, że skomentuje, że będę odwiedzac, dodałam do 'ulubionych' i zapraszam do siebie :) onelove-michael.blog.pl adres bloga jest zachęcajacy do 'czytania' wiec musze przeczytać :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam :*
OdpowiedzUsuńJa twojego bloga już dawno mam w ulubionych. Przeniosłam bloga i też Go masz w ulubionych jako Michael Jackson i Jennifer Lopez. Dlaczego od kwietnia nie dodałaś nowej? Zachęcam do przeczytania i skomentowania ;)
Usuńhej tu ja kasiulka084.
OdpowiedzUsuńOd teraz jestem mickey680 a to jest mój i mojej bff blog
http://breakofdown.blog.pl/
hehehe....Widzę, że ojciec Rose ma pewne podejrzenia....
OdpowiedzUsuńJak Rose może być taka obojętna wobec Michaela?! Która nie chciałby z Nim być?! Ahahahahahha to jakieś dziwne xp
OdpowiedzUsuńZuzia