sobota, 17 sierpnia 2013

Bad Girl 22

Doczekaliście się nowej. Niedługo wszystko się wyjaśni ;) Myślę, że tak w 25 notce (na 100% nie jestem pewna) I powiem wam szczerze, że jestem tym faktem przerażona. Nie notka tylko to co będę musiała w niej napisać. Już się zamykam bo za dużo zdradzę.
Jeszcze tak z innej beczki. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w 2010 roku przed rokiem szkolnym można była nabyć zeszyty, długopisy, magnesy, piórniki i teczki na dokumenty z Michaelem. Teraz już tego nie ma, ale tak się składa, że ja posiadam dużo tych teczek na dokumenty ze wszystkimi czterema wzorami, a właściwie moja koleżanka, ale mnie poprosiła, żebym jej to sprzedała na allegro. Jeżeli, ktoś jest zainteresowany to zostawiam linka do allegro http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=16761055&string=michael&search_scope=userItems-16761055
W razie pytań możecie do mnie pisać na maila, który jest podany w zakładce o mnie.

****************************************************************************


Ten dzień nadszedł szybciej niż chciałem. Rose postanowiła wracać do domu. Czuła się już dobrze i lepiej wyglądała. Nie chciałem, żeby odchodziła. Znowu zostanę sam w pustym pokoju. Bardzo się cieszyłem, że dała mi szansę i postanowiłem ją wykorzystać najlepiej jak umiałem. Zrobię wszystko, żeby była ze mną szczęśliwa i w pełni mi zaufała. Tak bardzo chciałem jej wyjawiać co do niej czuje, ale coś mnie wewnętrznie blokowało. Na dodatek zauważyłem, że Rose zrobiła się małomówna. Prawie nic nie mówiła, tylko odpowiadała na pytania. Specjalnie jej powiedziałem, że nie będę wykonywał poleceń Josepha. Ale nie mogłem tego zrobić. Musiałem robić co każe, inaczej stracę Rose. Co ja gadam? I tak ją stracę. Nieważne co zrobię. Jeżeli Richard dowie się prawdy, najprawdopodobniej będzie mi kazał się trzymać od Rose jak najdalej. Tylko ode mnie zależy jak to rozegram. Na razie chciałem odwlekać to jak najdłużej się da.
- Musisz już wracać? - w końcu zapytałem.
- Byłam tutaj ponad tydzień … już pora, żebym wróciła do normalnego życia.
- Bym chciał, żebyś jeszcze trochę została.
- Zawsze możesz mnie odwiedzić.
- To nie to samo – spojrzała na zegarek.
- No dobrze, zostanę do 16, może być?
- Lepsze to nisz nic.
- To pomóż mi się spakować – zaczęliśmy chować po jednej rzeczy. Chciałem jak najdłużej to przedłużyć i szło mi bardzo wolno – To nie sprawi, że zostanę – spojrzałem się na nią – Przecież nigdzie nie wyjeżdżam. Nie miej takiej miny.
- Nie będę udawaj, że mam dobry humor.
- Jeżeli skończymy szybko to będziemy mieli więcej czasu dla siebie – spojrzałem na zegarek, który miałem na ręku. Wskazywał 11. Zabrałem od Rose ciuchy i wsadziłem do walizki, to samo zrobiłem z rzeczami, które były w szafie. Szybko poszedłem do łazienki i spakowałem do kosmetyczki jej kosmetyki itp.
- Gotowe – walizkę postawiłem obok drzwi.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiała się.
- Rodziców już uprzedziłaś, że wracasz?
- Zrobię im niespodziankę
- Nawet dwie.
- O tak będą zachwyceni.
- Zobaczymy – mój telefon zadzwonił – Tak?
- Proszę nie rozłączaj się.
- Brooke?! - Rose wybałuszyła oczy.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Żartujesz sobie ze mnie?! Po tych kłamstwach, które naopowiadałaś do telewizji myślisz, że chcę z tobą rozmawiać?!
- Proszę Cię … zostałam do tego zmuszona. Przecież wiesz, że nigdy bym Ci tego nie zrobiła.
- Słucham?! Myślisz, że jestem idiotą i dam się na to nabrać?!
- Wiem jak to wygląda, ale to jest prawda. Pewna osoba kazała mi to wszystko powiedzieć …. bałam się … co miałam zrobić?
- Nie wysilaj się bo kiepsko Ci idzie.
- Dlaczego mi nie wierzysz?
- Po pierwsze, gdyby była to prawda to najpierw przyszła byś do mnie i coś bym zaradzili, a po drugie pamiętam jak potraktowałaś Rose i jesteś inną osobą, którą znałem wcześniej.
- Ta mała wywłoka nie ma z tym nic wspólnego. A tak w ogóle to ile ją znasz? Skąd wiesz, że to nie Ona za tym stoi?
- Tego już za wiele!
- Masz rację. Przepraszam .. nie chciałam tego powiedzieć.
- Masz szczęście, że jesteś kobietą. Nie dzwoń do mnie więcej. Nie chcę Cię znać – rozłączyłem się.
- Czego chciała? - Rose też była zdenerwowana.
- Próbowała mi wmówić, że została do tego zmuszona.
- Co za suka! Daj mi telefon.
- Po co?
- Daj! - wolałem nie protestować. Była wściekła. Najpierw szukała czegoś w telefonie, a potem przyłożyła do ucha – Cześć .. z tej strony Rose – nie miałem pojęcia do kogo dzwoni, ale była przyjemna, przynajmniej na początku – Odpieprz się od Michaela bo On nie chcę z tobą gadać! Nie próbuj wziąć Go na litość bo Ci się nie uda …. ja mam się odpieprzyć? Słuchaj mnie pindo! Myślisz, że jak wyjechałaś to sprawa przycichnie i każdy zapomni co zrobiłaś?! To muszę Cię zmartwić. Czekam na twój powrót z niecierpliwością i już planuje co Ci zrobię! Nie ujdzie Ci to na sucho! - słuchałem tego i nie mogłem uwierzyć. Podszedłem bliżej i chciałem jej zabrać telefon, ale mi nie pozwoliła – Pożałujesz każdego słowa, które wypowiedziałaś w telewizji i tego co chciałaś zrobić Michaelowi w szpitalu. To by było chyba na tyle, a przynajmniej na razie. Do zobaczenia – rozłączyła się.
- Co to miało być? - zapytałem nadal zdziwiony.
- Rozmowa – oddała mi telefon – Rozmowa ostrzegawcza i oświadczająca co ją czeka.
- Po co się mieszasz?
- Słucham? Ja już jestem w to zamieszana. Będziesz mi woził paczki do więzienia.
- Rose .. co ty chcesz zrobić?
- Parę razy dać po gębie .. no może trochę więcej niż parę razy i nie tylko po gębie.
- Zabraniam Ci!
- Od paru lat jestem pełnoletnia i nie możesz mi niczego zabronić.
- Janet Cię namówiła, tak?
- Co? Ona nawet nie wspomniała o takim czymś.
- Znam Janet od urodzenia i wiem, że jej nienawidzi. Najchętniej by ją wsadziła do worka i wrzuciła do rzeki.
- I dziwisz się jej? - nie odpowiedziałem – No właśnie. Ona nic nie wie co chcę zrobić.
- Mam nadzieję, ale ty też niczego nie rób … proszę – popatrzyła się na mnie i westchnęła.
- No dobrze … niechętnie, ale niech Ci będzie.
- Na pewno?
- Tak – nie za bardzo byłem przekonany. Za szybko się zgodziła. Rose poszła pobawić się z Sisi. Usiadłem na łóżku. Znowu przypomniały mi się słowa Brooke, które wypowiadała w telewizji. Mówiła tak lekko i nie wyglądała, żeby ktoś ją do tego zmuszał. Chciała mi namącić w głowie. Zdziwiła mnie reakcja Rose.
- Jesteś zazdrosna?
- Co? Nie, niby dlaczego?
- Bo tak zareagowałaś na Brooke.
- Nie lubię jej i to była dobra okazja, żeby jej wygarnąć.
- Jasne.
- No co? Niby dlaczego miałabym być o Ciebie zazdrosna? - to pytanie mnie zdziwiło i jednocześnie zaniepokoiło.
- Myślałem, że skoro jesteśmy razem …
- To muszę być o Ciebie zazdrosna, tak? - dokończyła za mnie.
- Wydawało mi się to oczywiste.
- Ale nie jestem zazdrosna. Powinieneś się cieszyć.
- To szkoda …. bo ja jestem o Ciebie zazdrosny.
- Ty już byłeś wcześniej o mnie zazdrosny.
- Nie prawda.
- A przypomnieć Ci jak się zachowywałeś podczas przymierzania strojów kąpielowych? Ten nie bo dużo odsłania, tamten też nie pasuje …
- Dobra, dobra .. pamiętam – powinienem się cieszyć, że nie jest zazdrosna i wie, że jestem jej wierny, ale to nie było to. To nie było zaufanie. Chyba byłem jej obojętny. Ciekawa jak by zareagowała, gdyby wiedziała co mam zrobić za dwa miesiące. Boże .. przecież nie mogę jej zdradzić. Nie jestem taki. Muszę coś wymyślić. Po obiedzie jeszcze trochę pobawiliśmy się z Sisi.
- Wiesz, która już godzina? - spojrzałem na zegar.
- On źle chodzi.
- Doprawdy? A ten na twoim ręku?
- On też się spieszy.
- Oj nie zachowuj się jak dziecko.
- Zostań do jutra.
- A co to zmieni? To co możemy już jechać?
- Tak – zrobiłem smutną minę. Zadzwoniłem po lokaja, żeby zabrał walizkę do samochodu. Od razu zaoferował, że weźmie Sisi. Rose na początku była temu przeciwna, ale dała się namówić. Jak się potem okazało, słusznie zrobiliśmy z tym lokajem. Zjechaliśmy windą na dół. Z daleka zobaczyłam coś bardzo mi znajomego. Zatrzymałem Rose.
- Co się stało?
- Mam złą wiadomość. Przed hotelem jest tłum dziennikarzy.
- Co? Ale skąd Oni wiedzą, że tutaj jesteś?
- Nie mam pojęcia – podeszliśmy do recepcji – Macie może ochroniarzy?
- Tak, już po nich dzwonię – gdybym wiedział, to bym nie dawał urlopu swoim ochroniarzom – Za chwilkę będą.
- Dziękuje …. od dawna tutaj są?
- Zebrali się około 13 i od tamtej pory czekają.
- Czy jest możliwe, że ktoś z hotelu dał im znać?
- To wykluczone.
- Jest Pani tego pewna?
- Absolutnie – podeszli do nas dwaj goryle w garniturach.
- W czym możemy pomóc?
- Panowie widzicie co się dzieje przed wejściem?
- Tak.
- Pan Jackson potrzebuje waszej pomocy.
- Już się robi – jeden szedł z przodu, drugi z tyłu, a ja z Rose pośrodku.
- Chwila – zatrzymali się – Chcesz być jutro we wszystkich gazetach na pierwszych stronach?
- Nie bardzo.
- To załóż kaptur i okulary – nie chciałem, żeby ją rozpoznali. Dobrze wiedziałem co to za uczucie nie mogąc nigdzie wyjść bez przebrania. Chciałem jej tego oszczędzić. Widziałem, że była przerażona – Trzymam Cię – złapałem ją za rękę – Możemy już iść – drzwi się otworzyły i wyszliśmy na zewnątrz. Zaczęła się pytania kim jest? Co nas łączy? Itp. Zrobili chyba z tysiąc zdjęć. Ochroniarze mieli dużo roboty. Ledwo się przeciskaliśmy. Byliśmy coraz bliżej samochodu, ale te hieny szli za nami krok w krok. Odwróciłem się, żeby spojrzeć na Rose, ale … nie było jej! Nawet nie poczułem, że nie trzymam jej już za rękę. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Nie widziałem jej. Musiałem zawrócić co nie było łatwym zadaniem. Przebijałem się przez ten tłum. W końcu ją zobaczyłem. Leżała na ziemi i zasłaniała rękami głowę. Niczym błyskawica, znalazłem się przy niej. Ochroniarze to zobaczyli i zawrócili. Wziąłem ją na ręce. Objęła mnie za szyje i posypały się kolejne zdjęcia. Jakoś się przedostałem i byłem przy samochodzie. Posadziłem Rose na miejscu dla pasażera i sam szybko wsiadłem. Ruszyłem z piskiem opon, ale po chwili zwolniłem. Zatrzymałem się na światłach – Co się tam stało? - zapytałem.
- Szłam przy tobie, ale Oni tak napierali, że nawet nie wiem kiedy, a straciłam Cię z pola widzenia. Myślałam, że mnie rozdepczą.
- Już wszystko w porządku – pogłaskałem ją po policzku. Tak bardzo chciałem ją teraz pocałować, ale szanowałem jej decyzję i postanowiłem dać jej czas. Sisi popiskiwała. Wziąłem ją z tylnego siedzenia i podałem Rose.
- Co się stało malutka?
- Przestraszyła się.
- Ja też się bałam, ale już nie ma czego – mówiła do niej. To był uroczy widok. Czekałem na zielone światło, ale zamiast tego po obu stronach samochodu zobaczyłem samochody, w których byli paparazzi. Okna się otworzyły i zaczęli robić zdjęcia. Na złość nie miałem przyciemnianych szyb i wszystko widzieli. Rose odruchowo się zniżyła. Gdy światło zmieniło kolor na zielony, ruszyłem od razu. Nie mogłem jechać do domu Rose bo by wiedzieli gdzie mieszka. Wjechałem na autostradę. Jechałem 100/h, ale i tak mnie dogonili. Ciągle robili zdjęcia. Flesz mnie oślepił i na chwile straciłem kontrolę nad samochodem. Bałem się, że przez nich spowoduje wypadek. Ciągle przyspieszałem i wyprzedzałem samochody – Zwolnij!
- Nie mogę! - miała łzy w oczach. Bała się. Zobaczyłem w lusterku, że zdołałem się od nich oddalić. Przyspieszyłem i zjechałem na jakąś leśną drogę. Miałem nadzieję, że nie zauważyli. Zatrzymałem samochód w krzakach. Wysiadłem, żeby sprawdzić, czy nie pojechali za nami. Udało się. Zgubiłem ich. Otworzyłem drzwi od strony Rose. Siedziała i nic nie mówiła – Rose?
- Myślałam, że się rozbijemy – spojrzała się na mnie zaszklonymi oczami. Przytuliłem ją.
- Nie pierwszy raz musiałem uciekać i zawsze wychodziłem cało. Wracajmy, dobrze?
- Tylko nie jedź za szybko.
- Teraz już nie muszę – wsiadłem za kierownicę. Wyjechałem na autostradę. Dość daleko oddaliłem się od miasta. Gdy dojechałem na miejsce, robiło się już ciemno. Otworzyłem Rose drzwi i pomogłem wysiąść. Stanęliśmy przed domem – Gotowa? - nie odpowiedziała od razu.
- Tak …. chodźmy.


Nie wiedziałam czego się spodziewać. Miałam złe wspomnienia, ale musiałem zrobić pierwszy krok i iść na przód. Dobrze, że był przy mnie Michael. On wiedział co czuje i że nie jest mi łatwo. Wiedział co się tutaj wydarzyło. Otworzyłam drzwi. Michael szedł za mną. Skierowaliśmy się do salonu. Mama siedziała do nas tyłem i oglądała telewizję.
- Powinnaś zamykać drzwi – powiedziałam. Odwróciła się i od razu wstała.
- Rose? Co ty tutaj robisz?
- Mieszkam?.
- Oj ja nie o tym. Chodź tu do mnie – przytuliła mnie – Na długo przyjechaliście?
- No ja na stałe, a Michael na parę godzin.
- Nareszcie wracasz do domu. Będę w końcu miała z kim rozmawiać.
- Mamo … chcemy Ci coś powiedzieć – zaczęłam. Stanęłam przy Michaelu.
- Słucham.
- Powiedź – powiedziałam do niego.
- Dlaczego ja?
- Ja nie wiem jak to powiedzieć.
- No dobrze …. więc …. Pani córka dała i szansę i tym samym sprawiła, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie – lepiej bym tego nie powiedziała. Mama stała trochę osłupiała.
- Naprawdę? - to pytanie było skierowane do mnie.
- Tak …. zobaczymy co z tego wyjdzie – ja już wiedziałam co.
- Niech ja was uściskam – i tak zrobiła – Myślałam, że nie doczekam się tej chwili.
- Ja też – powiedział Michael.
- A gdzie ojciec?
- Jak zwykle w pracy – zadzwonił telefon – Zaraz wracam.
- Połowa za nami.
- Ale ojcu sama powiesz.
- Dlaczego?
- Tak będzie fair.
- Ale jesteś.
- Pierwsza kłótnia? - wróciła.
- Nie … tylko się przekomarzamy.
- Aha .. ojciec już jedzie. Chodźcie do salonu – grzecznie podreptaliśmy za mama i usiedliśmy na kanapie. Akurat zaczynały się wiadomości. Jak myślicie o kim mówiono najdłużej i na samym początku? Oczywiście o nas. Cieszyłam się, że nie było mi widać twarzy. Pokazali nawet jak Michael wziął mnie na ręce. Co za paranoja. Mama uśmiechała się, gdy na to patrzyła. Wybiła 18:30 – Pójdę przygotować kolacje. Michael zostaniesz, prawda?
- Z przyjemnością – uśmiechnął się – Pójdę po twoje rzeczy i po Sisi.
- Ok. Mamo, pomogę Ci – poszłam z nią do kuchni. Wyciągnęłam talerze i położyłam na blacie. Widziałam jaka była radosna – Wyduś to w końcu z siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Michael to porządny chłopak. Będziecie szczęśliwi – szkoda, że ja w to nie wierzyłam.
- Zobaczymy – zaniosłam talerze do jadalni. Wróciłam do kuchni i pomogłam zrobić kanapki. Zanieśliśmy na stół. Zawołałam Michaela i we trójkę usiedliśmy przy stole. Nigdy nie czekaliśmy na tatę, aż wróci z pracy. Usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają.
- Już jestem – usłyszeliśmy i czekaliśmy, aż wejdzie. Mina mi zrzedła, gdy zobaczyłam, że razem z nim jest jakiś obcy facet.
- Jestem Mark .. miło mi – pocałował mnie w dłoń – Zdjęcia nie oddają jaka jesteś piękna.
- Tato co tutaj się dzieje?! - wyrwałam mu dłoń.
- Steven chciał Cię poznać – Michael wstał.
- Co robisz? - również wstałam.
- Zrobiło się tłoczno .. nie uważasz? - był zły, zresztą ja też. Wyminął mnie.
- Dokąd idziesz? - szłam za nim. Nie odpowiedział – Mówię do Ciebie! - ubrał już płaszcz – O co Ci chodzi?!
- O co?!! - wybuchnął. Przestraszyłam się – Jeszcze się pytasz?! Ponownie zrobiłaś ze mnie głupca! Ale koniec z tym! Nie pozwolę siebie tak traktować! - trzasnął drzwiami. Podszedł do mnie ojciec.
- Co się stało?
- Po jaką cholerę Go tutaj sprowadziłeś?! - miałam gdzieś, że stoi obok i słucha. Pobiegłam do swojego pokoju. Michael pomyślał, że ja za tym stoję, dlatego tak się zdenerwował, ale ja naprawdę nie miałam o tym pojęcia. Zadzwoniłam do niego, ale nie odebrał. Próbowałam kilka razy, ale nic z tego. Zamówiłam taksówkę i zeszłam na dół.
- Gdzie idziesz? - bez słowa wyszłam. Taksówka już na mnie czekała. Poprosiłam taksówkarza, żeby pojechał pod podziemny parking bo przy głównym wejściu było pełno dziennikarzy. Zapłaciłam i pojechałam windą do recepcji.
- Przepraszam, czy Pan Jackson jest u siebie? - zwróciłam się do recepcjonistki.
- Już sprawdzam ….. przykro mi. Pan Jackson nie wrócił odkąd wyszedł z Panią.
- Dziękuje – przysiadłam na chwilę. Spróbowałam jeszcze raz się do niego dodzwonić, ale nie odebrał. Dobrze, że kazałam kierowcy zaczekać na mnie. Wróciłam do domu. Poszłam do siebie i usiadłam na łóżku. Nie miałam pojęcia gdzie może być. Był strasznie wściekły. Chyba jeszcze Go nie widziałam w takim stanie. Miałam nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego. O 21 postanowiłam pójść z Sisi na spacer.
- Nie za późno na spacer? - z salonu wyłonił się ojciec.
- Nie twoja sprawa.
- Mama mi wszystko powiedziała …. głupio wyszło.
- Głupio wyszło? Tylko tyle masz do powiedzenia? Szkoda, że wcześniej nie znałam tego sposoby na przepędzenie Michaela, gdy tego chciałam! Od początku chciałeś, żebym z nim była, a gdy to zrobiłam, to ty wszystko spieprzyłeś! - przyszła mama – Ale nie zrobiłam tego dla Ciebie! - strasznie się wydzierałam.
- Rose .. lepiej się uspokój – powiedziała mama.
- Bo co?!! Znowu zamkniecie mnie u czubków?!!!
- O czym ty mówisz? Dobrze wiesz, że musieliśmy to zrobić .. dla twojego dobra.

- Raczej dla siebie, żeby pozbyć się problemu i niech martwią się inni! Nie chcę z wami rozmawiać! - wyszłam z domu. Nie oddalałam się daleko. Chodziłam po osiedlu. Miałam do nich o to straszny żal. Michael sam mi pomógł, a Oni nie potrafili, a raczej nie chcieli. Nikt nie wie co ja tam przeżywałam każdego dnia. Miałam tylko nadzieję, że Michael mi uwierzy.

13 komentarzy:

  1. Miejmy nadzieję że wszystko się wyjaśni :)
    U mnie dwa nowe odcinki .

    OdpowiedzUsuń
  2. Supererr notka mam nadzieje że wszystko się wyjaśni.
    Pozdrowieńka Kasiulka084

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się Mikuś wnerwił... Kurczę, koniec mnie zaintrygował. Takie " WTF?! U czubków?! Ja pitole, no to się działo." Mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni i w końcu Mike i Rose będą szczęśliwi. :D A ojca Rose to chyba bym zaj***ła. :P

    Pozdrawiam, Jacksonowa ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super część. Nie mogę uwierzyć w to co zrobił ojciec Rose. Mam nadzieję że uda się jej wszystko wyjaśnić Michaelowi. Czekam na nn.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna notka :D a ja myslałam że tylko szanowny Jo ma takie pomysły , a tu prosze ojciec Ros odstawia taki numer..człowiek po którym nigdy bym się tego nie spodziewała.gezes świat schodzi na psy..preprasam Sis ..:D :lol: Mam nadzieje że wszytko się poukłada.. Czekam na kolejna notke..:D

    Dzwoneczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać kiedy oni na prawdę, ale tak na prawdę będą razem! :)
    U nas nowa! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciągle jakaś przeszkoda, ciągle coś nie tak... Tym razem ojciec Rose, kto by się spodziewał? Biedny Michael. Oby wszystko się wyjaśniło jak najprędzej!!!! :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Aleś pomieszała:)ty nie wytrzymasz jeśli nie zniszczysz komuś miłej atmosfery,bez urazy:)Czytałam ja na fonie,jest swietna

    Terekasa

    OdpowiedzUsuń
  9. Dało by się abyś nowe dodała jutro a nie w sobote?
    świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, ale może wieczorem uda mi się skończyć i dodam;)

      Usuń
  10. Hej ;) Kocham twoje opowiadanie ... gdy szuka się opowiadań często wszystkie są do siebie podobne... twoje to jest majstersztyk ;p kiedy nowy odcinek ? :)
    ~Hudsonowa

    OdpowiedzUsuń