Jeszcze tak z innej beczki. Nie wiem, czy pamiętacie, ale w 2010 roku przed rokiem szkolnym można była nabyć zeszyty, długopisy, magnesy, piórniki i teczki na dokumenty z Michaelem. Teraz już tego nie ma, ale tak się składa, że ja posiadam dużo tych teczek na dokumenty ze wszystkimi czterema wzorami, a właściwie moja koleżanka, ale mnie poprosiła, żebym jej to sprzedała na allegro. Jeżeli, ktoś jest zainteresowany to zostawiam linka do allegro http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=16761055&string=michael&search_scope=userItems-16761055
W razie pytań możecie do mnie pisać na maila, który jest podany w zakładce o mnie.
****************************************************************************
Ten dzień nadszedł szybciej niż
chciałem. Rose postanowiła wracać do domu. Czuła się już dobrze
i lepiej wyglądała. Nie chciałem, żeby odchodziła. Znowu zostanę
sam w pustym pokoju. Bardzo się cieszyłem, że dała mi szansę i
postanowiłem ją wykorzystać najlepiej jak umiałem. Zrobię
wszystko, żeby była ze mną szczęśliwa i w pełni mi zaufała.
Tak bardzo chciałem jej wyjawiać co do niej czuje, ale coś mnie
wewnętrznie blokowało. Na dodatek zauważyłem, że Rose zrobiła
się małomówna. Prawie nic nie mówiła, tylko odpowiadała na
pytania. Specjalnie jej powiedziałem, że nie będę wykonywał
poleceń Josepha. Ale nie mogłem tego zrobić. Musiałem robić co
każe, inaczej stracę Rose. Co ja gadam? I tak ją stracę. Nieważne
co zrobię. Jeżeli Richard dowie się prawdy, najprawdopodobniej
będzie mi kazał się trzymać od Rose jak najdalej. Tylko ode mnie
zależy jak to rozegram. Na razie chciałem odwlekać to jak
najdłużej się da.
- Musisz już wracać? - w końcu
zapytałem.
- Byłam tutaj ponad tydzień … już
pora, żebym wróciła do normalnego życia.
- Bym chciał, żebyś jeszcze trochę
została.
- Zawsze możesz mnie odwiedzić.
- To nie to samo – spojrzała na
zegarek.
- No dobrze, zostanę do 16, może być?
- Lepsze to nisz nic.
- To pomóż mi się spakować –
zaczęliśmy chować po jednej rzeczy. Chciałem jak najdłużej to
przedłużyć i szło mi bardzo wolno – To nie sprawi, że zostanę
– spojrzałem się na nią – Przecież nigdzie nie wyjeżdżam.
Nie miej takiej miny.
- Nie będę udawaj, że mam dobry
humor.
- Jeżeli skończymy szybko to będziemy
mieli więcej czasu dla siebie – spojrzałem na zegarek, który
miałem na ręku. Wskazywał 11. Zabrałem od Rose ciuchy i wsadziłem
do walizki, to samo zrobiłem z rzeczami, które były w szafie.
Szybko poszedłem do łazienki i spakowałem do kosmetyczki jej
kosmetyki itp.
- Gotowe – walizkę postawiłem obok
drzwi.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiała
się.
- Rodziców już uprzedziłaś, że
wracasz?
- Zrobię im niespodziankę
- Nawet dwie.
- O tak będą zachwyceni.
- Zobaczymy – mój telefon zadzwonił
– Tak?
- Proszę nie rozłączaj się.
- Brooke?! - Rose wybałuszyła oczy.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Żartujesz sobie ze mnie?! Po tych
kłamstwach, które naopowiadałaś do telewizji myślisz, że chcę
z tobą rozmawiać?!
- Proszę Cię … zostałam do tego
zmuszona. Przecież wiesz, że nigdy bym Ci tego nie zrobiła.
- Słucham?! Myślisz, że jestem
idiotą i dam się na to nabrać?!
- Wiem jak to wygląda, ale to jest
prawda. Pewna osoba kazała mi to wszystko powiedzieć …. bałam
się … co miałam zrobić?
- Nie wysilaj się bo kiepsko Ci idzie.
- Dlaczego mi nie wierzysz?
- Po pierwsze, gdyby była to prawda to
najpierw przyszła byś do mnie i coś bym zaradzili, a po drugie
pamiętam jak potraktowałaś Rose i jesteś inną osobą, którą
znałem wcześniej.
- Ta mała wywłoka nie ma z tym nic
wspólnego. A tak w ogóle to ile ją znasz? Skąd wiesz, że to nie
Ona za tym stoi?
- Tego już za wiele!
- Masz rację. Przepraszam .. nie
chciałam tego powiedzieć.
- Masz szczęście, że jesteś
kobietą. Nie dzwoń do mnie więcej. Nie chcę Cię znać –
rozłączyłem się.
- Czego chciała? - Rose też była
zdenerwowana.
- Próbowała mi wmówić, że została
do tego zmuszona.
- Co za suka! Daj mi telefon.
- Po co?
- Daj! - wolałem nie protestować.
Była wściekła. Najpierw szukała czegoś w telefonie, a potem
przyłożyła do ucha – Cześć .. z tej strony Rose – nie miałem
pojęcia do kogo dzwoni, ale była przyjemna, przynajmniej na
początku – Odpieprz się od Michaela bo On nie chcę z tobą
gadać! Nie próbuj wziąć Go na litość bo Ci się nie uda …. ja
mam się odpieprzyć? Słuchaj mnie pindo! Myślisz, że jak
wyjechałaś to sprawa przycichnie i każdy zapomni co zrobiłaś?!
To muszę Cię zmartwić. Czekam na twój powrót z niecierpliwością
i już planuje co Ci zrobię! Nie ujdzie Ci to na sucho! - słuchałem
tego i nie mogłem uwierzyć. Podszedłem bliżej i chciałem jej
zabrać telefon, ale mi nie pozwoliła – Pożałujesz każdego
słowa, które wypowiedziałaś w telewizji i tego co chciałaś
zrobić Michaelowi w szpitalu. To by było chyba na tyle, a
przynajmniej na razie. Do zobaczenia – rozłączyła się.
- Co to miało być? - zapytałem nadal
zdziwiony.
- Rozmowa – oddała mi telefon –
Rozmowa ostrzegawcza i oświadczająca co ją czeka.
- Po co się mieszasz?
- Słucham? Ja już jestem w to
zamieszana. Będziesz mi woził paczki do więzienia.
- Rose .. co ty chcesz zrobić?
- Parę razy dać po gębie .. no może
trochę więcej niż parę razy i nie tylko po gębie.
- Zabraniam Ci!
- Od paru lat jestem pełnoletnia i nie
możesz mi niczego zabronić.
- Janet Cię namówiła, tak?
- Co? Ona nawet nie wspomniała o takim
czymś.
- Znam Janet od urodzenia i wiem, że
jej nienawidzi. Najchętniej by ją wsadziła do worka i wrzuciła do
rzeki.
- I dziwisz się jej? - nie
odpowiedziałem – No właśnie. Ona nic nie wie co chcę zrobić.
- Mam nadzieję, ale ty też niczego
nie rób … proszę – popatrzyła się na mnie i westchnęła.
- No dobrze … niechętnie, ale niech
Ci będzie.
- Na pewno?
- Tak – nie za bardzo
byłem przekonany. Za szybko się zgodziła. Rose poszła pobawić
się z Sisi. Usiadłem na łóżku. Znowu przypomniały mi się
słowa Brooke, które wypowiadała w telewizji. Mówiła tak lekko i
nie wyglądała, żeby ktoś ją do tego zmuszał. Chciała mi
namącić w głowie. Zdziwiła mnie reakcja Rose.
- Jesteś zazdrosna?
- Co? Nie, niby dlaczego?
- Bo tak zareagowałaś na Brooke.
- Nie lubię jej i to była dobra
okazja, żeby jej wygarnąć.
- Jasne.
- No co? Niby dlaczego miałabym być o
Ciebie zazdrosna? - to pytanie mnie zdziwiło i jednocześnie
zaniepokoiło.
- Myślałem, że skoro jesteśmy razem
…
- To muszę być o Ciebie zazdrosna,
tak? - dokończyła za mnie.
- Wydawało mi się to oczywiste.
- Ale nie jestem zazdrosna. Powinieneś
się cieszyć.
- To szkoda …. bo ja jestem o Ciebie
zazdrosny.
- Ty już byłeś wcześniej o mnie
zazdrosny.
- Nie prawda.
- A przypomnieć Ci jak się
zachowywałeś podczas przymierzania strojów kąpielowych? Ten nie
bo dużo odsłania, tamten też nie pasuje …
- Dobra, dobra .. pamiętam –
powinienem się cieszyć, że nie jest zazdrosna i wie, że jestem
jej wierny, ale to nie było to. To nie było zaufanie. Chyba byłem
jej obojętny. Ciekawa jak by zareagowała, gdyby wiedziała co mam
zrobić za dwa miesiące. Boże .. przecież nie mogę jej zdradzić.
Nie jestem taki. Muszę coś wymyślić. Po obiedzie jeszcze trochę
pobawiliśmy się z Sisi.
- Wiesz, która już godzina? -
spojrzałem na zegar.
- On źle chodzi.
- Doprawdy? A ten na twoim ręku?
- On też się spieszy.
- Oj nie zachowuj się jak dziecko.
- Zostań do jutra.
- A co to zmieni? To co możemy już
jechać?
- Tak – zrobiłem smutną minę.
Zadzwoniłem po lokaja, żeby zabrał walizkę do samochodu. Od razu
zaoferował, że weźmie Sisi. Rose na początku była temu
przeciwna, ale dała się namówić. Jak się potem okazało,
słusznie zrobiliśmy z tym lokajem. Zjechaliśmy windą na dół. Z
daleka zobaczyłam coś bardzo mi znajomego. Zatrzymałem Rose.
- Co się stało?
- Mam złą wiadomość. Przed hotelem
jest tłum dziennikarzy.
- Co? Ale skąd Oni wiedzą, że tutaj
jesteś?
- Nie mam pojęcia – podeszliśmy do
recepcji – Macie może ochroniarzy?
- Tak, już po nich dzwonię – gdybym
wiedział, to bym nie dawał urlopu swoim ochroniarzom – Za chwilkę
będą.
- Dziękuje …. od dawna tutaj są?
- Zebrali się około 13 i od tamtej
pory czekają.
- Czy jest możliwe, że ktoś z hotelu
dał im znać?
- To wykluczone.
- Jest Pani tego pewna?
- Absolutnie – podeszli do nas dwaj
goryle w garniturach.
- W czym możemy pomóc?
- Panowie widzicie co się dzieje przed
wejściem?
- Tak.
- Pan Jackson potrzebuje waszej pomocy.
- Już się robi – jeden szedł z
przodu, drugi z tyłu, a ja z Rose pośrodku.
- Chwila – zatrzymali się – Chcesz
być jutro we wszystkich gazetach na pierwszych stronach?
- Nie bardzo.
- To załóż kaptur i okulary – nie
chciałem, żeby ją rozpoznali. Dobrze wiedziałem co to za uczucie
nie mogąc nigdzie wyjść bez przebrania. Chciałem jej tego
oszczędzić. Widziałem, że była przerażona – Trzymam Cię –
złapałem ją za rękę – Możemy już iść – drzwi się
otworzyły i wyszliśmy na zewnątrz. Zaczęła się pytania kim
jest? Co nas łączy? Itp. Zrobili chyba z tysiąc zdjęć.
Ochroniarze mieli dużo roboty. Ledwo się przeciskaliśmy. Byliśmy
coraz bliżej samochodu, ale te hieny szli za nami krok w krok.
Odwróciłem się, żeby spojrzeć na Rose, ale … nie było jej!
Nawet nie poczułem, że nie trzymam jej już za rękę. Zacząłem
się nerwowo rozglądać. Nie widziałem jej. Musiałem zawrócić co
nie było łatwym zadaniem. Przebijałem się przez ten tłum. W
końcu ją zobaczyłem. Leżała na ziemi i zasłaniała rękami
głowę. Niczym błyskawica, znalazłem się przy niej. Ochroniarze
to zobaczyli i zawrócili. Wziąłem ją na ręce. Objęła mnie za
szyje i posypały się kolejne zdjęcia. Jakoś się przedostałem i
byłem przy samochodzie. Posadziłem Rose na miejscu dla pasażera i
sam szybko wsiadłem. Ruszyłem z piskiem opon, ale po chwili
zwolniłem. Zatrzymałem się na światłach – Co się tam stało?
- zapytałem.
- Szłam przy tobie, ale Oni tak
napierali, że nawet nie wiem kiedy, a straciłam Cię z pola
widzenia. Myślałam, że mnie rozdepczą.
- Już wszystko w porządku –
pogłaskałem ją po policzku. Tak bardzo chciałem ją teraz
pocałować, ale szanowałem jej decyzję i postanowiłem dać jej
czas. Sisi popiskiwała. Wziąłem ją z tylnego siedzenia i podałem
Rose.
- Co się stało malutka?
- Przestraszyła się.
- Ja też się bałam, ale już nie ma
czego – mówiła do niej. To był uroczy widok. Czekałem na
zielone światło, ale zamiast tego po obu stronach samochodu
zobaczyłem samochody, w których byli paparazzi. Okna się otworzyły
i zaczęli robić zdjęcia. Na złość nie miałem przyciemnianych
szyb i wszystko widzieli. Rose odruchowo się zniżyła. Gdy światło
zmieniło kolor na zielony, ruszyłem od razu. Nie mogłem jechać do
domu Rose bo by wiedzieli gdzie mieszka. Wjechałem na autostradę.
Jechałem 100/h, ale i tak mnie dogonili. Ciągle robili zdjęcia.
Flesz mnie oślepił i na chwile straciłem kontrolę nad samochodem.
Bałem się, że przez nich spowoduje wypadek. Ciągle przyspieszałem
i wyprzedzałem samochody – Zwolnij!
- Nie mogę! - miała łzy w oczach.
Bała się. Zobaczyłem w lusterku, że zdołałem się od nich
oddalić. Przyspieszyłem i zjechałem na jakąś leśną drogę.
Miałem nadzieję, że nie zauważyli. Zatrzymałem samochód w
krzakach. Wysiadłem, żeby sprawdzić, czy nie pojechali za nami.
Udało się. Zgubiłem ich. Otworzyłem drzwi od strony Rose.
Siedziała i nic nie mówiła – Rose?
- Myślałam, że się rozbijemy –
spojrzała się na mnie zaszklonymi oczami. Przytuliłem ją.
- Nie pierwszy raz musiałem uciekać i
zawsze wychodziłem cało. Wracajmy, dobrze?
- Tylko nie jedź za szybko.
- Teraz już nie muszę – wsiadłem
za kierownicę. Wyjechałem na autostradę. Dość daleko oddaliłem
się od miasta. Gdy dojechałem na miejsce, robiło się już ciemno.
Otworzyłem Rose drzwi i pomogłem wysiąść. Stanęliśmy przed
domem – Gotowa? - nie odpowiedziała od razu.
- Tak …. chodźmy.
Nie wiedziałam czego się spodziewać.
Miałam złe wspomnienia, ale musiałem zrobić pierwszy krok i iść
na przód. Dobrze, że był przy mnie Michael. On wiedział co czuje
i że nie jest mi łatwo. Wiedział co się tutaj wydarzyło.
Otworzyłam drzwi. Michael szedł za mną. Skierowaliśmy się do
salonu. Mama siedziała do nas tyłem i oglądała telewizję.
- Powinnaś zamykać drzwi –
powiedziałam. Odwróciła się i od razu wstała.
- Rose? Co ty tutaj robisz?
- Mieszkam?.
- Oj ja nie o tym. Chodź tu do mnie –
przytuliła mnie – Na długo przyjechaliście?
- No ja na stałe, a Michael na parę
godzin.
- Nareszcie wracasz do domu. Będę w
końcu miała z kim rozmawiać.
- Mamo … chcemy Ci coś powiedzieć –
zaczęłam. Stanęłam przy Michaelu.
- Słucham.
- Powiedź – powiedziałam do niego.
- Dlaczego ja?
- Ja nie wiem jak to powiedzieć.
- No dobrze …. więc …. Pani córka
dała i szansę i tym samym sprawiła, że jestem najszczęśliwszym
mężczyzną na świecie – lepiej bym tego nie powiedziała. Mama
stała trochę osłupiała.
- Naprawdę? - to pytanie
było skierowane do mnie.
- Tak …. zobaczymy co z tego wyjdzie
– ja już wiedziałam co.
- Niech ja was uściskam – i tak
zrobiła – Myślałam, że nie doczekam się tej chwili.
- Ja też – powiedział Michael.
- A gdzie ojciec?
- Jak zwykle w pracy – zadzwonił
telefon – Zaraz wracam.
- Połowa za nami.
- Ale ojcu sama powiesz.
- Dlaczego?
- Tak będzie fair.
- Ale jesteś.
- Pierwsza kłótnia? - wróciła.
- Nie … tylko się przekomarzamy.
- Aha .. ojciec już jedzie. Chodźcie
do salonu – grzecznie podreptaliśmy za mama i usiedliśmy na
kanapie. Akurat zaczynały się wiadomości. Jak myślicie o kim
mówiono najdłużej i na samym początku? Oczywiście o nas.
Cieszyłam się, że nie było mi widać twarzy. Pokazali nawet jak
Michael wziął mnie na ręce. Co za paranoja. Mama uśmiechała się,
gdy na to patrzyła. Wybiła 18:30 – Pójdę przygotować kolacje.
Michael zostaniesz, prawda?
- Z przyjemnością – uśmiechnął
się – Pójdę po twoje rzeczy i po Sisi.
- Ok. Mamo, pomogę Ci – poszłam z
nią do kuchni. Wyciągnęłam talerze i położyłam na blacie.
Widziałam jaka była radosna – Wyduś to w końcu z siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się
cieszę. Michael to porządny chłopak. Będziecie szczęśliwi –
szkoda, że ja w to nie wierzyłam.
- Zobaczymy – zaniosłam talerze do
jadalni. Wróciłam do kuchni i pomogłam zrobić kanapki.
Zanieśliśmy na stół. Zawołałam Michaela i we trójkę
usiedliśmy przy stole. Nigdy nie czekaliśmy na tatę, aż wróci z
pracy. Usłyszeliśmy, że drzwi się otwierają.
- Już jestem – usłyszeliśmy i
czekaliśmy, aż wejdzie. Mina mi zrzedła, gdy zobaczyłam, że
razem z nim jest jakiś obcy facet.
- Jestem Mark .. miło mi –
pocałował mnie w dłoń – Zdjęcia nie oddają jaka jesteś
piękna.
- Tato co tutaj się dzieje?! -
wyrwałam mu dłoń.
- Steven chciał Cię poznać –
Michael wstał.
- Co robisz? - również wstałam.
- Zrobiło się tłoczno .. nie
uważasz? - był zły, zresztą ja też. Wyminął mnie.
- Dokąd idziesz? - szłam za nim. Nie
odpowiedział – Mówię do Ciebie! - ubrał już płaszcz – O co
Ci chodzi?!
- O co?!! - wybuchnął. Przestraszyłam
się – Jeszcze się pytasz?! Ponownie zrobiłaś ze mnie głupca!
Ale koniec z tym! Nie pozwolę siebie tak traktować! - trzasnął
drzwiami. Podszedł do mnie ojciec.
- Co się stało?
- Po jaką cholerę Go tutaj
sprowadziłeś?! - miałam gdzieś, że stoi obok i słucha.
Pobiegłam do swojego pokoju. Michael pomyślał, że ja za tym
stoję, dlatego tak się zdenerwował, ale ja naprawdę nie miałam o
tym pojęcia. Zadzwoniłam do niego, ale nie odebrał. Próbowałam
kilka razy, ale nic z tego. Zamówiłam taksówkę i zeszłam na dół.
- Gdzie idziesz? - bez słowa wyszłam.
Taksówka już na mnie czekała. Poprosiłam taksówkarza, żeby
pojechał pod podziemny parking bo przy głównym wejściu było
pełno dziennikarzy. Zapłaciłam i pojechałam windą do recepcji.
- Przepraszam, czy Pan Jackson jest u
siebie? - zwróciłam się do recepcjonistki.
- Już sprawdzam ….. przykro mi. Pan
Jackson nie wrócił odkąd wyszedł z Panią.
- Dziękuje – przysiadłam na chwilę.
Spróbowałam jeszcze raz się do niego dodzwonić, ale nie odebrał.
Dobrze, że kazałam kierowcy zaczekać na mnie. Wróciłam do domu.
Poszłam do siebie i usiadłam na łóżku. Nie miałam pojęcia
gdzie może być. Był strasznie wściekły. Chyba jeszcze Go nie
widziałam w takim stanie. Miałam nadzieję, że nie zrobi czegoś
głupiego. O 21 postanowiłam pójść z Sisi na spacer.
- Nie za późno na spacer? - z salonu
wyłonił się ojciec.
- Nie twoja sprawa.
- Mama mi wszystko powiedziała ….
głupio wyszło.
- Głupio wyszło? Tylko tyle masz do
powiedzenia? Szkoda, że wcześniej nie znałam tego sposoby na
przepędzenie Michaela, gdy tego chciałam! Od początku chciałeś,
żebym z nim była, a gdy to zrobiłam, to ty wszystko spieprzyłeś!
- przyszła mama – Ale nie zrobiłam tego dla Ciebie! - strasznie
się wydzierałam.
- Rose .. lepiej się uspokój –
powiedziała mama.
- Bo co?!! Znowu zamkniecie mnie u
czubków?!!!
- O czym ty mówisz? Dobrze wiesz, że
musieliśmy to zrobić .. dla twojego dobra.
- Raczej dla siebie, żeby pozbyć się
problemu i niech martwią się inni! Nie chcę z wami rozmawiać! -
wyszłam z domu. Nie oddalałam się daleko. Chodziłam po osiedlu.
Miałam do nich o to straszny żal. Michael sam mi pomógł, a Oni
nie potrafili, a raczej nie chcieli. Nikt nie wie co ja tam
przeżywałam każdego dnia. Miałam tylko nadzieję, że Michael mi
uwierzy.
Miejmy nadzieję że wszystko się wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńU mnie dwa nowe odcinki .
Supererr notka mam nadzieje że wszystko się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńPozdrowieńka Kasiulka084
Ale się Mikuś wnerwił... Kurczę, koniec mnie zaintrygował. Takie " WTF?! U czubków?! Ja pitole, no to się działo." Mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni i w końcu Mike i Rose będą szczęśliwi. :D A ojca Rose to chyba bym zaj***ła. :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jacksonowa ;D
Super część. Nie mogę uwierzyć w to co zrobił ojciec Rose. Mam nadzieję że uda się jej wszystko wyjaśnić Michaelowi. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
świetna notka :D a ja myslałam że tylko szanowny Jo ma takie pomysły , a tu prosze ojciec Ros odstawia taki numer..człowiek po którym nigdy bym się tego nie spodziewała.gezes świat schodzi na psy..preprasam Sis ..:D :lol: Mam nadzieje że wszytko się poukłada.. Czekam na kolejna notke..:D
OdpowiedzUsuńDzwoneczek
U mnie nn.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Nie mogę się doczekać kiedy oni na prawdę, ale tak na prawdę będą razem! :)
OdpowiedzUsuńU nas nowa! :D
Ciągle jakaś przeszkoda, ciągle coś nie tak... Tym razem ojciec Rose, kto by się spodziewał? Biedny Michael. Oby wszystko się wyjaśniło jak najprędzej!!!! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aleś pomieszała:)ty nie wytrzymasz jeśli nie zniszczysz komuś miłej atmosfery,bez urazy:)Czytałam ja na fonie,jest swietna
OdpowiedzUsuńTerekasa
Dało by się abyś nowe dodała jutro a nie w sobote?
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. ;)
Wątpię, ale może wieczorem uda mi się skończyć i dodam;)
UsuńU mnie nn :D
OdpowiedzUsuńHej ;) Kocham twoje opowiadanie ... gdy szuka się opowiadań często wszystkie są do siebie podobne... twoje to jest majstersztyk ;p kiedy nowy odcinek ? :)
OdpowiedzUsuń~Hudsonowa