sobota, 10 sierpnia 2013

Bad Girl 21

No i jest nowa. Jeżeli chodzi o Sisi to pisze z doświadczenia. Moja suczka też była nieznośna, dlatego spała z moją mamą bo ja bym się nie wyspała do szkoły. Co noc podgryzała ją to w nos, to w ucho. Teraz ma 9 lat, a nadal zachowuje się jak szczeniak. I jeszcze mała prośba. Podpisujcie się pod komentarzami, może być nawet inicjał, ale dzięki temu będę wiedziała, czy komentują nowi czytelnicy, czy te sami. Od razu was uprzedzę, że to co za chwile przeczytacie nie jest tym co chcecie, ale pocieszę was, ze niedługo wszystko się wyjaśni. Mam nadzieję, że wiecie o czym mówię ;)


********************************************************************************

Smacznie sobie spałam, a tu nagle usłyszałam jakiś krzyk. Oczywiście poznałam ten głos. Nie miałam ochoty otwierać oczu, ale byłam ciekawa co tym razem Sisi zrobiła Michaelowi.
- Co tym Ci zrobiła? - zapytałam.
- Ugryzła mnie w palca u nogi – ledwo udało mi się powstrzymać śmiech.
- I tylko dlatego tak krzyczałeś?
- A ty wiesz jak to boli? A no tak nie wiesz bo tylko mnie gryzie.
- W ten sposób pokazuje, że Cię lubi.
- Jasne …. zaraz, zaraz, a może ty ją buntujesz przeciwko mnie, co?
- Nie bądź śmieszny … to jest pies.
- Psa też można nastawić przeciw innym osobom.
- Widzę, że się nie wyspałeś skoro gadasz takie głupoty.
- Myślę zupełnie trzeźwo.
- Dobranoc – odwróciłam się na drugi bok. Była dopiero 6 i chciałam jeszcze trochę pospać.
- Pewnie .. idź sobie spać, a ja tu będę cierpiał w samotności – nie wytrzymałam. Wzięłam telefon do ręki – Gdzie dzwonisz?
- Na pogotowie.
- Po co?
- Przecież cierpisz i muszą Cię przebadać, czy przypadkiem nie odgryzła Ci palca.
- Ale śmieszne.
- To mam nie dzwonić?
- Jestem już dużym chłopcem i sobie poradzę – wstał i szedł w kierunku łazienki.
- Albo dziewczynką – usłyszał i się odwrócił.
- Coś ty powiedziała? - zbliżał się do mnie. Zakryłam się kołdrą po sam nos. Wiedziałam co chcę zrobić. Mocniej opatuliłam się kołdrą – To Ci nic nie pomoże – pociągnął za kołdrę, ale ja nie dawałam za wygraną. Nie miałam z nim szans. Rzucił kołdrę na podłogę – I co teraz?
- Nie rób tego.
- Trzeba było wcześniej pomyśleć o konsekwencjach – zaczął mnie łaskotać. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie dałam rady. Śmiałam się jak opętana.
- Pr … proszę … przestań – ledwo wymówiłam.
- Czy żałujesz swoich grzechów?
- Tak – nadal nie przestał.
- Nie słyszałem.
- Tak! - uff. Zakończył tortury
- Żeby to mi było ostatni raz – zagroził palcem i wstał.
- Zobaczymy – obejrzał się – Nic nie mówiłam. Oddasz mi teraz kołdrę?
- Chcesz jeszcze spać?
- Tak.
- Śpioch – rzucił na mnie kołdrę.
- Ej .. uważaj bo ja też Cię ukaże.
- Hehe .. ciekawe jak.
- Jeszcze nie wiem bo chcę mi się spać, ale nie myśl, że ujdzie Ci to płazem – zasnęłam po paru minutach. Obudziłam się po 8. Michael był już ubrany.
- Śpioch wstał – spojrzałam się na niego gniewnie co Go rozśmieszyło, a nie miałam takiego zamiaru – Zaraz jadę do szpitala na kontrolę.
- Ok.
- Śniadanie już Ci zamówiłem.
- A ty nie jesz?
- Muszę być na czczo w razie, gdyby musieli mi zrobić jakieś badania.
- Aha, to ja poczekam na Ciebie.
- Nie musisz.
- Chcesz mieć pewność, że w ogóle Go zjem?
- A no tak. Zapomniałem, że nie mogę Ci zaufać.
- Mam nadzieję, że mówisz tylko o jedzeniu.
- Oczywiście, że tak. Od razu pojadę do Franka i oddam mu szkice. Niech zacznie już działać. Zadzwonię.
- Ok – wyszedł. Przeciągnęłam się. Sisi do mnie podeszła – Dlaczego Go gryziesz, co? Gdyby nie On to nadal byś była w tym sklepie – zasłoniła buźkę łapką jak by się zawstydziła – Jesteś małym łobuzem, wiesz? - dobrze, że byłam sama w pokoju bo by pomyśleli, że zwariowałam i gadam do psa. Ludzie nie rozumieją, że One też mają uczucia. Poleżałam jeszcze z 15 minut i wstałam. Podeszłam do okna, uchyliłam je, żeby przewietrzyć pokój. Wyciągnęłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Nalałam do wanny wody z płynem o zapachu róż. Zamknęłam drzwi i weszłam do wanny. Siedziałam dość długo, aż woda zrobiła się chłodniejsza. Wytarłam się i założyłam ubrania. Sisi zaczęła się już niecierpliwić i drapała w drzwi, żebym ją wpuściła. Wyszłam i wzięłam ją na ręce – Już jestem – polizała mnie. Poszłam otworzyć drzwi.
- Dzień dobry. Przywiozłem śniadanie – tym razem to nie był Todd. Nawet się cieszyłam., Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Odebrałam śniadanie i podziękowałam. Nakarmiłam Sisi. Usiadłam na parapecie i rozmyślałam. Zrozumiałam jedną rzecz. Przywiązałam się do Michaela bardziej niż chciałam, gdy Go nie było blisko, było mi źle i smutno tak jak teraz. Sama nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić. Niedługo wrócę do domu i co dalej? On zostanie tutaj. Dalsze rozmyślenia przerwało mi gwałtowne otworzenie drzwi i wparowanie Michaela do pokoju.
- Co się stało? - zapytał z niepokojem i podszedł do mnie. Zeszłam z parapetu.
- Nic się nie stało .. dlaczego ..
- Dzwoniłem trzy razy i nie odebrałaś. Myślałem, że coś Ci się stało.
- Kąpałam się i musiałam nie usłyszeć – nagle mnie przytulił.
- A już myślałem … Boże, ale mnie przestraszyłaś – zaskoczył mnie tym.
- Wszystko w porządku.
- Wolałem się upewnić – powoli zaczęłam uwalniać się z jego uścisku. Zorientowałam się, że chcę, żeby mnie przytulał. Wolałam to przerwać.
- Załatwiłeś już wszystko?
- Tak, kurtki będą gotowe za jakieś dwa tygodnie. Już się nie mogę doczekać.
- To super, a badania?
- Wszystko dobrze się goi.
- To dobrze … chodźmy już jeść.
- Jednak zaczekałaś na mnie – usiedliśmy do stołu. Nie odzywałam się. Zjadłam i podeszłam do okna. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam Go stracić – Wszystko w porządku? - poczułam dotyk na ramieniu.
- Tak … sama nie wiem.
- Źle się czujesz?
- Nie … muszę wszystko sobie przemyśleć.
- Rozumiem … chcesz zostać sama?
- Nie .. możesz zostać.
- Ok – telefon zadzwonił – Tak? …... O cześć Marlon … U mnie? Duże zmiany ….. To nie jest temat na telefon ….... Kiedy zamierzasz nas odwiedzić? ….. Dopiero w przyszłym roku? ….. Ustatkowałeś się w końcu? ….. Żartujesz? To świetnie, a mama wie? ….. Nic z tego. Sam jej powiedz ….. Zadzwoń jeszcze …. Cześć – Marlon, nienawidziłam tego imienia i znowu wywołało wspomnienia – To był mój brat.
- Aha.
- Dwa lata temu wyjechał do Meksyku i od tego czasu się nie widzieliśmy. Właśnie się dowiedziałem, że się ożenił.
- I was nie zaprosił?
- Wziął cichy ślub .. nawet mama nic jeszcze nie wie.
- Zgaduje, że nie będzie zadowolona.
- Oj nie będzie, ale może ucieszy ją fakt, że w końcu się ustatkował i nie będzie zmieniał stale dziewczyn.
- Czyli, taki casanowa?
- Można tak Go nazwać – zaśmiał się – Miałem Ci nie przeszkadzać.
- W porządku – ktoś zapukał do drzwi. Michael poszedł otworzyć.
- Mama? - zdziwił się. Wpuścił ją do środka.
- Dzwonił do Ciebie Marlon? - zapytała prosto z mostu.
- Przed chwilą … już wiesz?
- Tak … powinnam się cieszyć, ale jestem w szoku.
- Najważniejsze, że jest szczęśliwy.
- Myślisz, że na długo?
- Miejmy nadzieję.
- Dzień dobry – powiedziałam. Dopiero mnie zauważyła.
- O Rose nie zauważyłam Cię, przepraszam.
- Nic nie szkodzi.
- To nie moja sprawa, ale co tutaj robisz?
- Miałam małe kłopoty i Michael mi pomógł – spojrzała na syna.
- Cały Michael, ale nie najlepiej wyglądasz – podeszła bliżej.
- Wiem, ale już jest lepiej.
- Mamo?
- Tak?
- Wiesz może z kim się spotyka Janet?
- Mówiła, że ma kogoś i bardzo się kochają.
- Tak jak ostatnio.
- Może teraz trafiła na porządnego chłopaka. Nie możesz od razu wszystkich skreślać.
- Nie chcę, żeby znowu miała złamane serce.
- Wiem, że się o nią troszczysz. Wiesz Rose, gdy byli młodsi to zachowywali się jak bliźniacy. Wszystko robili razem, oglądali te same filmy. Nie było takiej rzeczy, która by ich dzieliła.
- To dobrze, że mogli na siebie liczyć.
- Janet cały czas na mnie może liczyć.
- Ty na nią też … uwierz mi – nawet nie chcę pomyśleć co by nam zrobił, gdyby się dowiedział co planujemy.
- Będę się zbierała. Michael obiecaj mi jedno.
- Co takiego?
- Nie weźmiesz cichego ślubu.
- Mamo o to możesz być spokojna. Najpierw muszę mieć dziewczynę, żeby myśleć o takich rzeczach – powiedziała mu coś na ucho. Zarumienił się.
- Do zobaczenia, Rose.
- Do widzenia – wyszła. Byłam strasznie ciekawa co mu takiego powiedziała, ale postanowiłam nie wypytywać Go – Dzisiaj też planujesz spacer?
- Oczywiście i pojedziemy od razu na plażę.
- Ok.
- Tak po prostu ''ok''? Bez żadnych marudzeń?
- Mogę jeszcze zmienić zdanie.
- Już się zamykam.
- Mocno Cię ugryzła?
- Trochę bolało.
- Już niedługo.
- Co masz na myśli?
- Już niedługo się od nas uwolnisz i się wyśpisz.
- Przy was też się wysypiam.
- Ale nie ma to jak samemu spać. Możesz rozwalić się na całym łóżku.
- E tam.
- Możemy usiąść? Chcę porozmawiać.
- Pewnie – usiedliśmy na kanapie.
- Niedługo będę musiała wrócić do domu i moi rodzice będą się mnie pytali co z nami … co mam im odpowiedzieć?
- Prawdę.
- Czyli?
- No, że nie pasujemy do siebie i takie tam.
- A to będzie zgodnie z prawdą?
- Rose …. o czym ty mówisz? - wzięłam głęboki oddech.
- Przemyślałam wszystko i …. jeżeli nadal chcesz to …. możemy spróbować.
- Znowu ze mnie żartujesz.
- Nie tym razem …. mówię poważnie.
- Naprawdę?
- Jeżeli nie chcesz …
- Oczywiście, że chcę – przytulił mnie – Nie masz pojęcia jak długo na to czekałem – odwzajemniłam uścisk. Tak naprawdę nie byłam gotowa na jakikolwiek związek, ale zrobiłam to bo się bałam, że Go stracę, że znajdzie sobie dziewczynę i zapomni o mnie, a ja Go potrzebowałam. Patrzył się na mnie i po chwili jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej. Położyłam mu palec na ustach.
- Nie spieszmy się, dobrze?
- Jak sobie życzysz – widziałam, że był zawiedziony – Ale … dlaczego teraz? Po tych wszystkich wydarzeniach?
- Potrzebowałam czasu …. zrobiłeś dla mnie tak wiele … opiekowałeś się mną choć wcale nie musiałeś.
- Więc ….. to jest wdzięczność? - jego wyraz twarzy się zmienił.
- Nie … źle mnie zrozumiałeś … jestem Ci wdzięczna, ale nie dlatego dałam Ci szansę.
- Na pewno? Bo jeżeli ..
- Na pewno .. zrozumiałam, że jesteś inny niż reszta chłopaków. Wierzysz mi?
- Sam nie wiem … to jest dziwne. Najpierw mnie nienawidzisz, potem coraz bardziej się do mnie otwierasz, a teraz …. nie rozumiem tego – wstał i podszedł do okna.
- Czego nie rozumiesz, że chcę dać Ci szansę? Przecież od początku tego chciałeś – podeszłam do niego.
- No właśnie … ja chciałem, a czego ty chcesz? Nie jestem egoistą .. nie będę Cię na siłę zmuszał, żebyś ze mną była albo robiła to tylko dla mnie.
- Rozumiem …. już nie chcesz – odwróciłam się.
- To nie tak.
- Daj spokój …. zamiast się cieszyć to ty szukasz jakiegoś spisku, który wymyśliłam – odwrócił mnie do siebie.
- Bardzo się cieszę, ale muszę wiedzieć, że ty też tego chcesz … inaczej to nie ma sensu – wziął moją twarz w swoje dłonie.
- Chcę – ponownie mnie przytulił, a ja się wtuliłam w jego klatkę piersiową. Nie byłam przekonana czego chcę. Teraz zaczęłam żałować, że dałam mu szansę. Wiedziałam, że to nie będzie normalny związek i mogę mu złamać serce, ale słowa zostały już wypowiedziane i nie było odwrotu.
- Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa – nic nie odpowiedziałam. Co ja najlepszego zrobiłam? On już się przywiązywał. Odsunęłam się od niego.
- Muszę zadzwonić do Sally.
- Dobrze … nie będę przeszkadzał. Pójdę z Sisi na balkon – tak też zrobił. Wykręciłam numer do Sally i czekałam, aż odbierze.
- Halo?
- Cześć to ja.
- O, a co to za święto, że postanowiłaś się odezwać?
- Daj spokój. Wiesz, że nie mogłam.
- I tylko dlatego Ci wybaczam, a co tam u was?
- Nic nowego – nie mogłam jej powiedzieć prawdę – Dzwonię, żeby Cię przeprosić. Jak ostatnio byłaś, nie byłam zbyt miła, przepraszam.
- Nic się nie stało. Wiem, że nie byłaś do końca sobą, a teraz lepiej się czujesz?
- Tak .. już jest wszystko dobrze. Niedługo wrócę do domu.
- Jesteś już gotowa na powrót do domu?
- Chyba tak, a przynajmniej muszę spróbować … złapali ich.
- Dobra wiadomość, a jak z …. tobą i Michaelem?
- A jak ma być? Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tylko? Eee myślałam, że wspólny pobyt coś zmieni.
- Sally …. nie jestem gotowa na tak poważny krok – spojrzałam się w stronę Michaela. Trzymał Sisi na rękach i coś do niej mówił, uśmiechając się przy tym.
- Obyś nie za późno zrozumiała.
- O czym mówisz?
- Dobrze wiesz – nastała chwila ciszy.
- Muszę kończyć … pa – rozłączyłam się. Był zbyt zajęty, żeby zauważyć, że już skończyłam rozmowę. Nie przeszkadzało mi to. Chciałam pobyć trochę sama. On liczy się ze mną, a ja? Od kiedy jestem taką cholerną egoistką, która myśli tylko o sobie? Co się ze mną zrobiło? Nie chciałam, żeby cierpiał. Nie zasługiwał na to, ale wiedziałam, że przeze mnie będzie.
- Możemy już wejść? - wychylił głowę zza drzwi balkonowych.
- Tak.
- Ale zimno – postawił Sisi na podłogę – Powiedziałaś jej?
- Powiem jak będę w domu.
- Aha …. może mi się tylko wydaje, ale mam wrażenie jakbyś się nie cieszyła … wręcz przeciwnie.
- Wydaje Ci się … muszę się tylko przyzwyczaić.
- Niech będzie, że Ci wierzę.
Już nie wracaliśmy do tego tematu. Na obiad nie miałam ochoty i nie napierał, żebym zjadła. On też mało zjadł. Potem powiedział, że ma wenę i musi natychmiast przelać to na papier. Nie przeszkadzałam mu. Późno w nocy, pojechaliśmy na plażę.
- Tym razem ja ją będę prowadził – bez protestów oddałam mu smycz. Objął mnie ramieniem i tak szliśmy przez plażę. Sisi była grzeczna. Chodziliśmy już pół godziny i zrobiło mi się zimniej. Zauważył to – Zimno Ci?
- Trochę.
- Czemu nie mówisz? Wracamy – zawróciliśmy. Szłam zamyślona i nawet nie zauważyłam, a już siedziałam w samochodzie. To dziwne, ale stałam się nieśmiała, a parę godzin wcześniej zachowywałam się normalnie. Pierwsza wzięłam prysznic i podeszłam do szafy poukładać swoje ubrania. Był niezły bałagan. Gdy już kończyłam układać, z łazienki wyszedł Michael. Przeszedł obok mnie. Do moich nozdrzy dotarł zapach jego żelu pod prysznic, aż zakręciło mi się w głowie, ale nie zauważył, na całe szczęście. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Do głowy przychodziły dziwne myśli. Nie mogłam się ich pozbyć. Szybko ułożyłam ostatnie dwie rzeczy i poszłam się położyć. Po paru minutach zrobił to samo. Leżałam do niego plecami, ale czułam, że się wiercił. Ja też nie mogłam zasnąć – Śpisz? - zapytał.
- Nie mogę.
- Ja też ….. Rose?
- Tak?
- Mogę …. mogę się do Ciebie przytulić? - musiałam coś odpowiedzieć i wybrałam to co na początku przyszło mi do głowy.

- Tak – delikatnie się przysunął. Poczułam jego tors na swoich plecach. Nie wiedział co zrobić z ręką, więc po prostu położył mi na talii. Minęło dosłownie parę minut, a On zasnął. Czułam się trochę niekomfortowo. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale czułam przyjemne mrowienie w brzuchu. Po chwili i ja udałam się do krainy snów.

16 komentarzy:

  1. Kurczę... Z jednej strony cieszę się, że Rose i Mike są razem, ale z drugiej strony to się może źle skończyć... Rose naprawdę może mu złamać serce, bo nie wie za bardzo czego chce... No cóż... Pożyjemy- zobaczymy. Trzeba być dobrej myśli.
    No i jeszcze dochodzi sprawa z Brook. Jak Michael się dowie co chcą zrobić Rose i Janet to się nieźle wnerwi coś czuję...
    Jeszcze jedna sprawa... U Ciebie w czwartek też taka burza przeszła, że drzewa połamane? Normalnie jakieś 100 metrów i bym dachu nad głową nie miała, bo trąba powietrzna podobno przeszła. Ach ta Warmia.. :D

    Pozdrawiam, Jacksonowa

    mjteam.blog.pl
    i
    just-good-friends.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czwartek u mnie była tylko leciutka burza i przeszło. Nawet nie padało. Ja też jestem z Warmii z Elbląga, a ty skąd, jeżeli można wiedzieć?

      Usuń
    2. W sumie to nie tak daleko... Jonkowo- miejscowość koło Olsztyna. Jeszcze, żeby było śmiesznie to mieszkam przy samej stacji kolejowej. :D Często jeżdżę do domu z Olsztyna pociągiem, który jedzie do Elbląga. XD

      Usuń
  2. Jest ! wreszcie coś na co czekałam :D
    a , teraz kolejny tydzień tortur ;c tzn czekanie na kolejną .

    OdpowiedzUsuń
  3. Egh,super.Podobnie jak Emi,wyobrażam to sobie:)U mnie nn z rana:)Chcesz to wpadaj:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, fajnie się zrobiło zwłaszcza pod koniec... Rozumiem Rose, że ma obawy, ale miejmy nadzieję, że wszystko się unormuje i będą szczęśliwi :))))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby fajnie i na początku się cieszyłam że Rose się zdecydowała, ale teraz już sama nie wiem... Mam nadzieję że wszystko szybko się wyjaśni. :)
    susie-theme

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak notka jest śliczna.:D co do Rose , to wiem jedno na pewno Michael nie jest Jej obojętny..a nawet powiem więcej Ona Go kocha , tylko po tym wszystkim co przeszła boi się , jest ostrożna... nie wiadomo jeszcze co tak naprawdę wydarzyło się wcześniej .Sądząc po jej zachowaniu jak Michael pytał o jej przeszłość i po tym jak zareagowała na imię Marlon , to nie było nic dobrego.... Dlatego nie dziwie się takiej reakcji , ale z biegiem czasu na pewno będzie coraz lepiej,Rose otworzy się, pozwoli Michaelowi w pełni wejść w jej świat i nie sądzę żeby złamała Mu serce..
    Jenn czekam na kolejną b notkę niecierpliwie..:D

    Buziaczki Dzwoneczek :* :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka jak zawsze super, ekstra. Cieszę się że Rose powoli zaczyna rozumieć co czuje do Michaela. Mam nadzieję że nie skrzywdzi ani jego ani siebie. Czekam na następną i przepraszam że tak długo nic nie dodaję. Postaram się do wtorku.
    Jacksonka xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Super notka! Wreście Rose dała MJ szansę. Nie dziwie się dużo przeszła ale mam nadziejeże otworzy się jeszcze bardziej Michaelowi. Mam,nadzieje że będą szczęśliwi.
    Pozdrowieńka Kasiulka084

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie nowa :D

    mjteam.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. na just-good-friends.blog.pl nowa notka

    Jacksonowa

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby podoba mi się to, że są razem. Ale myślę, że wszystko się jeszcze zmieni, bo Rose chyba nie jest do końca przekonana co do tego związku...

    OdpowiedzUsuń
  12. czeemu czcionka jest taka mała?? ;/
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń