Udało mi się napisać. Od razu chcę Was o czymś powiadomić:
Agnieszka Włodarczyk jako Michael Jackson w programie Twoja Twarz Brzmi Znajomo na Polsacie dzisiaj o 22:10!!!
Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości co do jej występu, to niepotrzebnie. Oglądam ten program od początku i Włodarczyk jest naprawdę świetna w każdej roli jaką się wcieli, ale to oczywiście tylko moje zdanie.
Chcę jeszcze o czymś napisać. Zauważyłam, że kilka osób zamiast skomentować notkę, to skomentowała wyłącznie nową płytę. Nie wiem, czy wiecie, ale na tym blogu jest prowadzone opowiadanie, a nie dyskusja na temat płyty. Oczywiście każdy ma prawo, żeby się wypowiedzieć, ale na litość boską nie kłóćcie się z tego powodu! Każdy ma prawo do kupna tej płyty i tyle. Jeżeli ktoś jest uprzedzony to niech nie namawia innych, żeby nie kupili. Pewnie jesteście zniesmaczeni po płycie ''Michael'' i wcale się nie dziwię. Ale tym razem będzie zupełnie inaczej. W wersji deluxe dostaniemy 100% Michaela. Dema jakie po sobie zostawił i nikt w nich nie majstrował. Nie będzie żadnego Pana Malachiego jak poprzednio. Ja kupuje i nie mogę się doczekać. Gdybyśmy patrzeli na Sony i na to, że nie damy im zarobić, to w ogóle byśmy nie kupowali płyt. Kasa nie jest najważniejsza. Teraz pisze to do osób, które kupią. Na empik.com są dostępne trzy wersje tej płyty. Za 38 zł czyli tylko 8 utworów zremixowanych. Wersja deluxe za 77 zł będzie na niej 8 utworów zremixowanych i 8 tych samych, ale demo. Do tego 20 minutowy filmik i chyba klip. Plus plakat, ale w opakowaniu eco. Trzecia wersa to też deluxe i wszystko to samo co w poprzedniej, ale bez plakatu za to w normalnym opakowaniu z obwolutą. Więc przy zamawianiu radzę uważnie czytać, która zamawiacie. Ja osobiście zamówiłam trzecią wersję :D No to chyba się już wypowiedziałam. Od razu proszę o nie wypowiadanie się na temat płyty osób, które tylko komentują płytę, a nie notkę. W ogóle było by najlepiej, gdyby nikt się nie wypowiadała bo tylko z tego kłótnia jest i podział fanów. Ale oczywiście możecie się pochwalić jaką wersję kupujecie ;)
I jeszcze coś. Dołączyła do nas kolejna blogowiczka. Dopiero zaczyna, więc potrzebuje naszego wsparcia. Niech wie, że ma dla kogo pisać. Zajrzyjcie http://fankamj.blogspot.com/
**************************************************************
Od rana siedziałam w domu. Tak jak
kazał mi Mike. Nie miałam pojęcia dlaczego i znudziło mi się to.
Wyszłam do ogrodu i usiadłam na krzesełku. Rozmawiałam wcześniej
z mamą. Powiedziała, że idą z tatą do znajomych. Po czym
mrugnęła do mnie okiem. Jakąś godzinę po rozmowie z mamą,
przyszła kolej na tatę. Przyznał się, że to był jego pomysł,
żeby się ulotnili z domu wieczorem. Czasami z nich nie mogłam.
Musiałam powiadomić o tym Michaela, żeby nie potrzebnie rezerwował
hotel. Wykręciłam do niego numer, ale nie odebrał. Zrozumiałam,
że pracuje i nie ma czasu na rozmowę. Parę minut później
oddzwonił.
- Cześć misiu – odebrałam.
- Witaj kotku. Nie mogłem odebrać, bo
nagrywałem.
- Tak myślałam.
- Coś się stało? - wydawało mi się,
że wypowiadając te słowa był zdenerwowany.
- Nie … a co się miało stać?
- Tak tylko pytam.
- Yhym … dzwonie, żeby Ci
powiedzieć, że nie musimy iść do hotelu.
- Nie?
- Rozmawiałam z tatą i powiedział
cytuje '' Że ulotnią się z domu '' - zaśmiał się.
- Nie jest taki zły.
- Nom, ale wrócą późnym wieczorem.
- W takim razie, to nie współgra z
moim planem.
- Czasami mnie przerażasz, wiesz?
- Wiem – byłam pewna, że w tym
momencie się uśmiechał – A co teraz robisz?
- Siedzę w ogrodzie i ..
- Co?! Prosiłem, żebyś nigdzie nie
wychodziła!
- Uspokój się. Jestem w swoim
ogrodzie.
- Wracaj do domu!
- Powiesz mi o co tutaj chodzi? To jest
nie do wytrzymania.
- Powiem, gdy się spotkamy.
- Jak mamy jechać na kolację skoro
nie mogę wychodzić z domu?
- Sama nie możesz, ale będziesz ze
mną.
- Nie rozumiem Cię, ale dobra … masz
mi wszystko wytłumaczyć, gdy się spotkamy.
- Nie denerwuj się. A tabletkę
wzięłaś?
- Yyy .. tak – ups zapomniałam.
- Nie kłam.
- Nie kłamie … oh no dobra ..
zapomniałam.
- Ja Ci zaraz dam! Marsz do domu, wziąć
tabletkę i nie wychodzić do mojego przyjazdu!
- Tak jest.
- A teraz sio do domu … ja nie
żartuje.
- Już idę.
- Bądź grzeczna.
- Ja zawsze jestem – oburzyłam się
na niby.
- Oczywiście – zaśmiał się –
Dobra ja muszę już kończyć, myszko. Niedługo się zobaczymy. Pa.
- Pa – rozłączyłam się. Wróciłam
do domu. Przez chwilę nawet się przestraszyłam tego wszystkiego.
Może dostaje jakieś anonimy z pogróżkami i nic mi nie chcę
powiedzieć? Pozostało mi tylko czekać. Było po 19. Byłam w swoim
pokoju i szukałam odpowiedniego stroju na dzisiejszą kolację.
Miałam głowę w szafie, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do
pokoju. Wynurzyłam się z szafy z bluzką na głowie. Usłyszałam
chichot i ściągnęłam ją z twarzy. Zobaczyłam Michael, który
prawie się dusił ze śmiechu – No naprawdę .. bardzo śmieszne –
po tych słowach wybuchnął śmiechem – Co jest w tym takiego
śmiesznego, co?
- T .. Ty.
- Wróć jak się uspokoisz –
wskazałam mu drzwi. Oczywiście nie posłuchał i się do mnie
zbliżył. Już się nie śmiał. Udałam obrażoną.
- Moja myszka się obraziła? - położył
dłonie na moich biodrach – Proszę mi wybaczyć ten brak
wychowania – powiedział poważnie. Teraz to ja się zaśmiałam.
- Chodź tu do mnie Ty moja paskudo.
- Powinienem się obra … - nie
dokończył bo Go pocałowałam – Już się nie gniewam – teraz
On mnie całował i bardziej przycisnął do siebie. Po chwili
przestał, ale ciągle trzymał mnie w ramionach – A Ty jeszcze nie
gotowa?
- Tak sobie pomyślałam … może
zjemy kolacje w domu? Zrobię coś dobrego. Jakoś nie mam ochoty
wychodzić gdziekolwiek.
- Oczywiście … jak sobie życzysz.
Będziemy mieli więcej czasu dla siebie – potarł nosem o mój.
- To ja idę do kuchni, a Ty sobie
odpocznij.
- Nie jestem zmęczony.
- Uwierz mi, że Ci się to przyda –
puściłam do niego oczko i wyszłam z pokoju. Po jakiś pięciu
minutach rodzice pojechali do tych swoich znajomych. Myślałam co by
przygotować. Postawiłam na prościznę i postanowiłam zrobić
pizze. Wyciągnęłam z szafki wszystkie potrzebne składniki i
przystąpiłam do robienia ciasta. Poczułam coś mokrego na karku.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Michaela. Był w samym ręczniku
na biodrach – Nie jest Ci zimno?
- Zaraz coś na siebie zarzucę.
Właśnie wziąłem prysznic – pocałował mnie w szyję – Co
robisz?
- Pizze.
- Pomóc Ci?
- Chyba w jedzeniu.
- Ciebie?
- Idź już się ubierz, bo nie mam na
Ciebie siły – zaśmiałam się. Podgryzł delikatnie mój płatek
ucha i klepnął mnie w tyłek. Miał już wychodzić z kuchni – Co
to było? - zdziwiłam się bo nigdy tak się nie zachowywał.
- Nic – wyszedł w dobrym humorze.
Przykryłam wyrobione ciasto do wyrośnięcia i poszłam do salonu.
Mike już siedział na kanapie i oglądał telewizję. Na stolik
stały puste kubki. Wzięłam je i zaniosłam do zlewu. Podczas tych
dosłownie 30 sekund, które byłam w salonie, widziałam jak mnie
mierzył wzrokiem, ale udawałam, że tego nie widzę. Wróciłam do
salonu i usiadłam na kanapie. Przybliżył się do mnie i zaczął
mnie całować po szyi.
- Możesz przestać? - oderwał się
ode mnie – Dziękuje – ale po chwili znowu zaczął – Mike!
Mówię poważnie.
- Daj spokój – zaczął mnie
obmacywać.
- Że co? Zaraz będzie kolacja i …
- Kolacja nie ucieknie – nie
poznawałam Go i byłam trochę przerażona jego zachowaniem. Włożył
mi rękę pod bluzkę.
- Przestań! - odepchnęłam Go.
Wstałam z kanapy, ale złapał mnie za rękę. Patrzyłam mu przez
chwilę w oczy. Zaraz zaraz … czy On jest …. napalony?
Oczywiście, że tak! - Nie jestem zabawką do seksu – powiedziałam
łagodnie i poszłam do kuchni. Nie byłam na niego zła. Przecież
to normalne, ale powinien zrozumieć, że wszystko w swoim czasie.
Wiedział co mi się przytrafiło w życiu i że nie lubię, gdy jest
taki. Musiałam dokończyć pizze. Kroiłam właśnie pieczarki, gdy
usłyszałam jego kroki. Przytulił się do moich pleców.
- Przepraszam Cię za moje zachowanie
…. po prostu strasznie na mnie działasz, ale nie zrobiłbym nic
bez twojej zgody … pamiętaj o tym ... kocham Cię, myszko –
objął mnie w pasie.
- Przestraszyłeś mnie.
- Nie chciałem. Nie chcę, żebyś się
mnie bała … nie masz do tego powodu. Będę już grzeczny, dobrze?
- Mam nadzieję.
- Otworzyć wino?
- Tak – pocałował mnie w polik i
wyszedł. Gotową pizze wstawiłam do piekarnika. W tym czasie
postanowiłam wziąć prysznic – Przypilnuj pizze. Idę wziąć
prysznic.
- Dobrze, a coś przeskrobała, że mam
jej pilnować?
- Wariat – uśmiechnął się.
Wzięłam szybki prysznic. Przypomniało mi się, że mam zupełnie
nową bieliznę, którą kupiłam ostatnio na zakupach z
dziewczynami. Założyłam ją i na to zarzuciłam satynowy szlafrok.
Od razu poszłam do kuchni. Akurat wyciągał pizze z piekarnika.
Prawie ją upuścił, gdy mnie zobaczył – Uważaj! - odstawił na
blat i pobiegł do kranu.
- Przez Ciebie się oparzyłem.
- A co ja zrobiłam?
- Mnie kazałaś się ubrać, a Ty to
co?
- Jestem ubrana.
- Powiedźmy.
- Oj nie płacz jak baba. To małe
ałka.
- Haha bardzo śmieszne, a za Tą babę
zaraz dostaniesz.
- No to nie dostaniesz kolacji –
pokroiłam pizze i zaniosłam do salonu. Nie czekałam na niego. Gdy
już skończyliśmy jeść, zapytałam się Go o to co nie dawało mi
spokoju – A teraz mi proszę powiedzieć, dlaczego miałam nie
wychodzić z domu.
- Nadal masz nie wychodzić.
- Chyba żartujesz?
- Nie.
- Powiesz o co chodzi? - spojrzał się
na mnie niepewnie.
- Joseph dowiedział się, że znowu
jesteśmy razem.
- I co z tego?
- Powiedział, że zapłacisz za moje
błędy. Wiem, że coś Ci zrobi, ale nie znam czasu ani dnia,
dlatego wolę abyś nigdzie nie wychodziła.
- Jak długo?
- Nie wiem …. mam pewne rozwiązanie,
ale nie wiem czy się zgodzisz.
- Zgodzę się na wszystko, żeby tylko
nie siedzieć w domu.
- Dam Ci jednego z moich ochroniarzy.
Będzie wszędzie z Tobą chodził i siedział z Tobą w domu, gdy
nikogo nie będzie.
- No nie wiem.
- Proszę …. nie pozwolę aby coś Ci
zrobił.
- Niech będzie, ale jakiegoś
zaufanego.
- Samego szefa ochrony, dobrze? Mam do
niego zaufanie. Jutro pojedziemy do mnie i Was poznam.
- Mike?
- Tak?
- Jak długo będziemy tak zastraszeni?
- Chciałbym aby wszystko było dobrze,
ale w tej chwili jest to niemożliwe – był smutny z tego powodu.
Przytuliłam Go.
- Poradzimy sobie … jak zawsze.
- Kocham Cię, wiesz?
- Wiem – uśmiechnęłam się – Ja
Ciebie też, misiu …. chcesz iść na górę?
- Warto?
- Chyba tak … zresztą .. zobacz sam
– odwiązałam szlafrok. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Hmmm …. może być – wziął mnie
na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku –
I co ja mam teraz z Tobą zrobić – udawał, że myśli.
- A co chcesz?
- Nie chcesz wiedzieć – zaśmiałam
się. Zawisnął nade mną i zaczął całować. Obawiałam się, że
straci nad sobą kontrole tak jak wcześniej, ale się myliłam. Nic
się nie zmienił. Po wszystkim nie poszliśmy spać. Nigdy tak nie
robiliśmy. Oparłam brodę na jego torsie – Wiesz co mnie wkurza?
- Co takiego.
- Że musimy planować takie rzeczy.
Inni mogą, gdy mają tylko ochotę, a my tak nie możemy. Gdybyśmy
mieszkali razem, inaczej by było.
- Wiem, ale na razie musimy się
pomęczyć.
- Już niedługo.
- Co masz na myśli?
- Nie mówiłem Ci, ale pomału szukam
już domu.
- Naprawdę?
- Tak …. niedługo mam dostać listę
wolnych domów. Cieszysz się?
- Pewnie – pocałowałam Go. Sisi
zaczęła mruczeć – Tak mała .. Ty też pójdziesz z nami.
- Młoda to chcę iść z młodymi.
- No ja to młoda, ale Ty?
- A nie?
- Starzejesz się.
- Jak możesz? Jestem w pełni sił.
- Może kiedyś tak, ale teraz? Nie
wydaje mi się.
- Nie prowokuj mnie bo zaraz Ci to
udowodnię.
- A jesteś w stanie?
- Doigrałaś się – przewrócił
mnie na plecy i się zaczęło. Mogłam się tego spodziewać i nie
miałam nic przeciwko.
- Wycofuje wszystko – powiedziałam
ciężko oddychając.
- Zapamiętaj, że zawsze mogę Ci
udowodnić w razie nowych wątpliwości.
- Nie, nie … nie trzeba … już
wierze – zaśmiał się. Usłyszeliśmy, że rodzice wchodzą do
domu. Udaliśmy, że śpimy. Wiedziałam, że mama zajrzy do pokoju i
tak zrobiła.
- Nie jest Ci głupio?
- Z jakiego powodu?
- No wiesz … Oni wiedzą co robimy …
ja bym się wstydził spojrzeć swojej mamie w oczy, gdyby wiedziała.
- Hehe ale dlaczego? Oni wiedzą, że
to normalne.
- No tak, ale jednak ….
- Nie jesteśmy już małymi dziećmi,
misiu – dotknęłam jego policzka – Wiem, że jesteś jeszcze
dużym dzieckiem, ale nie fizycznie. Nie mamy się czego wstydzić …
jeszcze nam podziękują.
- Jak to?
- Myślisz, że się nie ucieszą z
wnuka albo wnuczki?
- Zawsze, gdy mówisz o dzieciach,
myślę, że …
- Nie .. nie jestem w ciąży – nie
dałam po sobie poznać, że nie byłam z tego powodu zadowolona –
Idziemy spać?
- Dobrze – ułożyłam się w
wygodnej pozycji, czyli położyłam głowę na torsie Michaela i Go
objęłam. On mnie też – Dobranoc, myszko – pocałował mnie we
włosy.
- Dobranoc – sen przyszedł bardzo
szybko. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnął.
Otworzyłam oczy. Michaela przy mnie
nie było. Przeciągnęłam się. Wyszedł z łazienki, znowu tylko w
ręczniku. Uśmiechnął się i podszedł. Uklęknął przy mnie i
pocałował.
- Dawno wstałeś?
- Nie .. jakieś dwadzieścia minut
temu. Wyspałaś się?
- Tak …. też wezmę prysznic –
chciałam wstać.
- Nie tak szybko – wziął mnie na
ręce i zaniósł do łazienki – Przygotowałem dla Ciebie kąpiel.
Może być?
- Jak najbardziej – wsadził mnie do
wanny.
- Idę się ubrać – wyszedł. Był
naprawdę kochany. Wyszłam z wody po jakiś piętnastu minutach.
Mike był już ubrany, a ja w samym ręczniku – Szkoda, że się
już ubrałem – poruszył zabawnie brwiami i znalazł się przy
mnie.
- Miałeś być grzeczny.
- Staram się – gdy byłam już
ubrana, zeszliśmy na dół. Mama akurat zrobiła śniadanie –
Dzień dobry – przywitał się.
- Chyba bardzo dobry, co? Wieczór się
udał?
- Tak … dziękuje – pocałowałam
ją w polik.
- Podziękuj ojcu. Siadajcie … zaraz
podam śniadanie – usiedliśmy przy blacie. Telefon Michaela zaczął
dzwonić.
- Przepraszam na chwilę – wyszedł.
- Jak Wam się układa?
- Dobrze.
- A macie już plany?
- To znaczy?
- Na przyszłość … jesteście już
jakiś czas ze sobą i jeżeli się nie mylę, to jest to coś
poważnego.
- Tak .. jest …. nie wiem co
przyniesie przyszłość … nie rozmawiamy na temat ślubu.
- A o dzieciach?
- Mamo … nie rozmawialiśmy jeszcze o
ślubie, a Ty mnie pytasz o dzieci?
- Bo dzieci czasami pojawiają się
przed małżeństwem i nie ma w tym nic złego.
- Powiem tak … nie wiem co się
wydarzy … nie żyjemy w celibacie – oj Rose nie ładnie tak
kłamać i to swoją matkę, ale czasami nie ma wyjścia. Nareszcie
wrócił i nie musiałam się tłumaczyć – Kto to był? - usiadł
przy mnie.
- Frank … niedługo jest Motown 25 i
muszę się zacząć przygotowywać. Nie uśmiecha się mi występować
z The Jacksons.
- Raz Ci nie zaszkodzi.
- Racja … zacznę od poniedziałku –
zjedliśmy śniadanie pojechaliśmy do Michaela. Josepha miało nie
być co mnie cieszyło. Wjechaliśmy na posesję Jacksonów i
doznaliśmy szoku. Koło domu było pełno dziewczyn i dziennikarzy.
Michael trąbił, żeby mógł przejechać, ale na marne.
- I co teraz zrobimy? - ściągnął
swoją bluzę.
- Zarzuć to na głowę i nie wysiadaj
dopóki nie otworze drzwi.
- Ok – wysiadł. Bałam się o niego.
Gdy tłum Go zobaczył, zaczął na niego napierać. Ledwo doszedł
do moich drzwi. Otworzył je. Wysiadłam i objął mnie ramieniem.
Mocno się Go trzymałam. Twarz miałam zasłoniętą i mnie nie
widzieli. Byliśmy już blisko drzwi wejściowych do domu.
- Madonna? To Ty? - zapytał jeden z
dziennikarzy. Strasznie się wkurzyłam i zrobiłam coś czego nie
powinnam.
- Nie! - ściągnęłam bluzę z głowy
– Nie jestem żadną pieprzoną Madonną! - szybko weszliśmy do
domu.
- Coś Ty zrobiła?
- A wolałeś, żeby myśleli, że
jestem Madonną?
- Chodzi mi wyłącznie o Ciebie. Już
wiedzą jak wyglądasz i teraz zacznie się piekło. Tego chciałaś?
- Nie, ale nie można myśleć tylko o
sobie. Posłuchaj mnie … zdaje sobie sprawę z tego, że spotykam
się ze światową gwiazdą i od początku byłam przygotowana na to,
że dowiedzą się kim jestem. Przecież nie udało by się nam do
końca życia ukrywać.
- Ale … ja nie chcę, żebyś
przechodziła przez to wszystko co ja – przytuliłam Go.
- Nie chcę być z nikim innym …
nawet jeżeli to oznacza być we wszystkich gazetach – gdy już
emocje trochę opadły, poszliśmy do salonu. Okazało się, że
wszyscy, którzy byli przed domem uwierzyli Madonnie i są głodni
nowych sensacji. Po godzinie przyjechał szef ochrony Michaela z
jakimś młodym ochroniarzem.
- Przepraszam szefie za spóźnienie.
- Nic się nie stało. A Ty kim jesteś?
- zwrócił się do młodego.
- To jest Nick. Pracuje u nas od
niedawna. Nie miałeś okazji Go poznać.
- Yhym …. - wszyscy nas zostawili
samych w salonie – Mam dla Ciebie robotę.
- Chyba mam ją cały czas – zaśmiał
się.
- Tak, ale teraz zmieni się zakres
twoich obowiązków.
- To znaczy?
- Będziesz pilnował Rose. Dzień i
noc. Gdzie Ona tam i Ty, jasne? - Mike był bardzo poważny.
- Jasne jasne, ale to zadanie idealne
dla Nicka. Będzie miał okazje się sprawdzić.
- Oczywiście … nie spuszczę Panny
Rose z oka – gapił się na mnie przez cały czas i uśmiechał.
Mike to widział.
- Nie wątpię, że nie spuścisz z
oka. Miko możemy porozmawiać na osobności?
- Nick poczekaj na mnie w kuchni –
wyszedł – O co chodzi?
- To Ty masz pilnować Rose, a nie
jakiś dzieciak. Nie będzie zdobywał doświadczenia narażając
moją dziewczynę.
- Przecież ja pilnuje Ciebie.
- Mną się nie przejmuj. Zrobisz to?
- Ehh no dobrze. Powiedź mi o co
chodzi z tym pilnowaniem.
- Joseph groził Rose. Wolę nie
ryzykować, że spełni swoje groźby.
- Będzie bezpieczna. Nie martw się.
Zapomniałem się przedstawić .. Miko Brando – wyciągnął dłoń.
- Rose Baker – uścisnęłam jego
dłoń.
- My jeszcze trochę tutaj zostaniemy.
Wszystko ustalimy za chwilę – poszliśmy do jego pokoju.
- Zazdrośnik – powiedziałam –
Wiem dlaczego nie chciałeś, żeby ten cały Nick mnie pilnował.
- Bo nie ma żadnego doświadczenia.
- Akurat – nie przyznał się, ale ja
i tak wiedziałam swoje. Zostaliśmy u Michael do wieczora, gdy już
się zbieraliśmy, ktoś zapukał do pokoju.
- Proszę – odpowiedział. To był
Jermaine – Czego chcesz?! - zdenerwował się i poderwał z
miejsca.
- Spokojnie … chcę porozmawiać, a
właściwie … przeprosić.
- Co?
- Wiem, że zachowywałem się jak
dupek, ale zrozumiałem, że to co Was łączy jest prawdziwe. Już
nie będę mieszał między Wami ani nie będę podrywał Rose. Mam
nadzieje, że przyjmiecie przeprosiny – wyszedł, a my staliśmy
osłupiali.
- Słyszałaś to? Nie mogę uwierzyć,
że to zrobił.
- Ja też. Wybaczysz mu? Jest w końcu
Twoim bratem.
- Powinienem, ale ciągle pamiętam te
jego gierki. Muszę to sobie przemyśleć.
- Rozumiem Cię. Odwieziesz mnie?
- Oczywiście, ale jeszcze omówię
wszystko z Miko – zeszliśmy na dół. Podeszłam do okna. Dziwne.
Nikogo na zewnątrz nie było. Słyszałam całą ich rozmowę –
Więc teraz jedziesz z nami do domu Rose i tam zostajesz. Jeździsz z
nią wszędzie gdzie chcę …
- Mike … ja to wszystko wiem. Znam
się na swojej pracy. Spokojnie.
- Wiem, ale martwię się o nią. Jest
dla mnie najważniejsza.
- Nie spadnie jej włos z głowy.
- Jedźmy już – wsiedliśmy do
samochodu. Przez całą drogę się nie odzywałam. Było mi jakoś
głupio wiedząc, że z tyłu siedzi obcy facet. Mike wytłumaczył
rodzicom o co chodzi z Miko. Mama była przerażona, a ojciec chciał
od razu to zgłosić na policję. Powstrzymaliśmy Go. Miko miał
pokój na parterze. I tak najbezpieczniej czułam się w ramionach
Michaela. Niestety nie mógł być przy mnie, ale rozumiałam.
Od trzech dni jestem pod stałym
nadzorem Miko. Był naprawdę miły. Nie dziwiłam się, że Mike Go
lubił i ufał. Nie rozkazywał mi, tylko tłumaczył. Chodził ze
mną na zakupy, gdy mama mnie o to prosiła. Nawet nosił zakupy,
chociaż mówiłam, że sama sobie poradzę. Mike przez cały czas
był zajęty. Przygotowywał się do występu. Pogodził się też z
Jermainem. Nie wiem, czy zrobił to ze względy na to, że mają
razem wystąpić na scenie, czy naprawdę mu wybaczył. Mówiłam
Michaelowi, żeby nie przyjeżdżał, tylko od razu pojechał do
domu. Wiedziałam, że próby Go męczą. Nie muszę mówić, że nie
posłuchał.
- Mówiłam, żebyś pojechał do domu
– wpuściłam Go do środka i się do niego przytuliłam.
- Musiałem Cię zobaczyć i przytulić
– mocniej mnie przytulił.
- Oh misiu … idź weź prysznic i się
połóż. Zaraz do Ciebie przyjdę – pocałowałam Go. Rodzice nie
mieli nic przeciwko i mógł u mnie nocować kiedy chciał. Zostawił
u mnie dres i podkoszulkę do spania, a także kilka czystych ubrań
na przebranie. Wychodziłam z zakrętu i o mały włos, a bym wpadła
na Miko.
- Przepraszam .. właśnie skończyłem
obchód. Wszystko w porządku. Możesz spać spokojnie.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się i
poszłam do siebie. Dzisiaj będę spała spokojnie, bo jest przy
mnie Mike. Usłyszałam, że bierze prysznic. Ja się już położyłam
później już leżeliśmy oboje. Szybko zasnął. Ja przez chwilę
na niego patrzyłam i też udałam się do krainy snów.