W końcu się doczekaliście. Miło mi, że przybywają nowi czytelnicy. Ale mam do was prośbę. Jeżeli już przeczytacie notkę, to zostawiajcie swój komentarz. W ten sposób wiem, czy Wam się podoba, czy też nie. To dla mnie naprawdę ważne. W tym odcinku pojawi się wywiad z Michaelem, który odbył się naprawdę. Wstawiłem Go pod notką. Trwa On niecałe 6 minut, ale na potrzeby opowiadania wydłużyłam je i opisałam. Będzie wiedzie, w którym momencie. To chyba tyle. Zapraszam do czytania oraz komentowania :) Do zobaczenia za tydzień.
*******************************************************************
Parę dni później. Mike jeździł
codziennie na plan. Ja wolałam zostać w domu ze względu na nogę.
Wciąż ciężko mi było chodzić. Przyjeżdżał do mnie po pracy,
ale był jakiś nieswój. Pytałam o co chodzi, ale jak zwykle nic
się nie dowiedziałam. Siedzieliśmy u mnie w pokoju.
- Jutro mam wywiad – powiedział,
leżąc z głową na moich kolanach.
- To tym się tak denerwujesz? -
pogłaskałam Go po włosach.
- Trochę.
- Będzie dobrze. Na żywo?
- Na szczęście nie. W telewizji
będzie następnego dnia.
- Będziemy oglądać.
- O nie – zasłonił twarz dłońmi.
- Zaraz dostaniesz – zaśmiałam się.
- Za co?
- Za twoją niską samoocenę. Muszę
Cię z tego wyleczyć.
- Jak chcesz to zrobić?
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę
– patrzyłam się na niego, ale tego nie widział. Był zamyślony.
Zaczęłam się o niego naprawdę martwić. Nagle wstał na równe
nogi.
- Będę się już zbierał – potarł
dłonią kark.
- Już? - zdziwiło mnie to. Stanęłam
koło niego – Co się stało? - położyłam dłoń na jego ramię.
- Po prostu muszę już iść. Muszę
się przygotować na jutro.
- Rozumiem, ale zobaczymy się jutro?
- Tak – uśmiechnął się słabo –
Wiesz, że Cię kocham, prawda?
- Oczywiście.
- I nigdy to się nie zmieni …
pamiętaj o tym.
- Przerażasz mnie.
- Przepraszam … nie miałem takiego
zamiaru. Pójdę już – chciał wyjść, ale Go zatrzymałam.
- Bez pożegnania? - cofnął się i
chciał mnie pocałować, ale cofnęłam się – Idź już –
strasznie się zmienił. Zaczęłam nawet Go podejrzewać, że chodzi
o inną. Spuścił głowę i wyszedł. Biłam się ze swoimi myślami.
Najpierw mi pieprzy o miłości, a potem jest obojętny. Poszłam do
kuchni, żeby się czegoś napić. Mama też była. Zapomniałam
wspomnieć, że powoli zaczęłam się dogadywać z rodzicami. Nie
przychodziło to łatwo, ale starali się.
- Michael już poszedł? - zapytała.
- Jak widać.
- Pokłóciliście się? - spojrzałam
się na nią.
- Nie … po prostu sobie poszedł –
powiedziałam ze złością w głosie. Usiadłam na krzesełku –
Tata też taki był?
- Jak był młody?
- Tak – wytarła ręce o ścierkę i
usiadła naprzeciw mnie.
- Poznaliśmy się w szkole. Był inny
od pozostałych chłopców. Tak samo jak Michael. Na początku zawsze
jest pięknie. Z czasem to się zmienia, ale nadal bardzo się
kochamy. To nie jest przyzwyczajenie do drugiej osoby.
- Ale … kiedykolwiek podejrzewałaś
Go o zdradę? Zachowywał się podejrzanie?
- Twój ojciec pracuje w wytwórni i co
chwila przewijają się tam piękne kobiety. Kiedyś byłam
zazdrosna, ale po tylu latach już się przyzwyczaiłam. Ma taką
pracę, ale nigdy Go nie podejrzewałam, że mnie zdradził.
- No właśnie …. a ja nie jestem
tego taka pewna.
- Myślisz, że Michael mógłby …
- Nie wiem, ale coraz częściej o tym
myślę. Dziwnie się zachowuje. Mówi, że mnie kocha, ale nie
okazuje tyle czułości co wcześniej.
- Wiesz co ja myślę? Że ma mnóstwo
pracy .. wrócił na plan, a niedługo i do studia. Musisz być
wyrozumiała. Taki zawód. Ojciec też większość czasu spędzał w
pracy, a potem był zmęczony i szedł spać. Nawet teraz tak jest.
- Ale ty nie myślałaś o takich
rzeczach.
- Bo mam zaufanie do Richarda. To jest
bardzo ważne w związku.
- Wiem .. ja też ufam Michaelowi, ale
…
- Kochanie – położyła dłoń na
mojej – Odwiedza Cię codziennie. Kiedy by miał Cię zdradzać?
Nie wygląda na takiego. Daj mu czas, a wszystko się ułoży. Nie
powiem Ci, że wszystko będzie tak jak sobie to wymarzyłaś bo to
niemożliwe. Musisz zrozumieć, że jest artystą i to jest część
jego życia.
- Ja to rozumiem. Nawet sama Go
zachęcam, żeby się nie spieszył, ale najgorsza jest ta
obojętność.
- Może nie uporządkował jeszcze
jakiejś sprawy i nie chcę Cię martwić? Nie wyciągaj pochopnych
wniosków.
- Postaram się. Dziękuje.
- Nie masz za co dziękować. Ciesze
się, że ze mną porozmawiałaś. Postaram się być lepszą matką
niż do tej pory – uśmiechnęłam się słabo i poszłam do
siebie. Wzięłam prysznic i się położyłam do łóżka. Sisi
spała ze mną. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a.
Odczytałam: ''Przepraszam Cię za moje zachowanie. Mam nadzieję, że
mi wybaczysz. Kocham Cię'' Nie odpisałam. Odłożyłam telefon na
szafkę nocną. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
Nastał nowy dzień. Byłam niewyspana.
Mike miał mieć dzisiaj wywiad. Wykonałam wszystkie rutynowe
czynności i zeszłam na dół.
- Jak samopoczucie? - zapytała się
mama.
- Tak sobie.
- Jestem pewna, że wszystko się
niedługo wyjaśni – usłyszeliśmy dzwonek od drzwi.
- Otworzę – podeszłam i je
otworzyłam – Mike? - zdziwiłam się. Wpuściłam Go do środka.
- Zaraz mam wywiad, ale najpierw
chciałem z tobą porozmawiać – wyglądał na przybitego.
- O czym?
- O wczoraj … wiem, że zachowałem
się jak palant, ale wybacz mi. To nie jest żadne wytłumaczenie,
ale mam teraz masę spraw na głowie i cały czas o nich myślę.
- Nie mogłeś mi od razu powiedzieć?
Twoje zachowanie było jednoznaczne.
- Czyli jakie?
- Naprawdę muszę Ci to mówić?
- Jeżeli pomyślałaś, że mam inną,
to tak nie jest. Nie chce nikogo prócz Ciebie – spojrzał na
zegarek – Muszę już jechać. Dzisiaj nie jadę na plan. Spędzimy
cały dzień razem, dobrze? - dotknął mojego policzka.
- Dobrze.
- Hej .. co to za mina? No już,
uśmiechnij się – lekko się uśmiechnęłam – Tak lepiej –
patrzył mi przez chwilę w oczy i pocałował. Nie opierałam się.
Brakowało mi tego – Uciekam. Pa. Kocham Cię – wyszedł.
Wróciłam do kuchni.
- Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Po co pytasz, skoro i tak
podglądałaś.
- To jest silniejsze ode mnie.
- Jasne – zaśmiałam się.
- O widzę, że humor Ci wrócił.
- Tak – zjadłam śniadanie – Pomóc
Ci w czymś? - przeglądała lodówkę.
- W zasadzie to …. byś mogła pójść
na zakupy.
- Ok. Zrób listę co mam kupić, a ja
pójdę na chwilę do pokoju – założyłam coś ciepłego na
siebie. Sisi do mnie podbiegła – Wrócę i pójdziemy na spacerek,
dobrze? - zeszłam na dół – Dasz mi samochód?
- No nie wiem – zastanawiała się.
- Proszę. Będę uważać i śniegu
już nie ma.
- A nie wolisz pojechać swoim? -
uśmiechnęła się.
- Naprawdę? - poszła do swojej
sypialni i wróciła.
- Łap – rzuciła mi kluczyki, a ja
je złapałam.
- Dzięki. Niedługo będę –
chciałam już wybiec z domu.
- A nie zapomniałaś o czymś? -
pomachała mi kartką z listą zakupów. Wróciłam i wzięłam ją
od niej – Tylko nie przesadzaj z prędkością.
- Wiem, wiem – wyszłam. Poszłam do
garażu. Mój samochodzik był przykryty, więc nie był zakurzony.
Wsiadłam do mojego srebrnego BMW i odpaliłam silnik. Jak miło było
znowu usłyszeć odgłos mruczenia silnika. Cieszyłam się jak
dziecko. Przez całą drogę jechałam z wielkim bananem na twarzy.
Żałowałam, że droga była taka krótka. Zrobiłam szybko zakupy i
poleciałam do kasy. Sprawdziłam jeszcze, czy niczego nie
zapomniałam i stanęłam w kolejce. Po drugiej stronie usłyszałam
jakieś chichoty. Wychyliłam głowę i zobaczyłam dwie dziewczyny,
czytające jakieś czasopismo. Przysłuchałam się ich rozmowie.
- Przystojny jest – powiedziała
jedna.
- To prawda, ale szkoda, że woli
facetów.
- Co ty mówisz?
- Widziałam wywiad tej … jak jej tam
było … chyba Brooke. Mówiła, że jest gejem i nawet nie chciał
jej przelecieć.
- Żartujesz? Co za szkoda. Ale to nie
zmienia faktu, że jest mega przystojny.
- Tak … no nic. Musimy się z tym
pogodzić. Ooo zobacz … jutro będzie z nim wywiad.
- Trzeba obejrzeć – i sobie poszły.
Teraz zdałam sobie sprawę, że Mike miał rację. Ludzie jej
uwierzyli. Już humor mi się zepsuł. Zapłaciłam za zakupy i
wyszłam ze sklepu. Zapakowałam zakupy do bagażnika i ruszyłam w
drogę powrotną. Nie miałam ochoty wracać jeszcze do domu.
Jeździłam bez celu po mieście. Mój telefon zaczął dzwonić.
Odebrałam na głośnomówiącym .
- Tak?
- To ja kotku. Będę trochę później.
Pojadę na chwile do studia, dobrze?
- Nie musisz się mi tłumaczyć.
- Chcę, żebyś wiedziała. Co teraz
robisz?
- Wracam właśnie z zakupów. Mama
oddała mi kluczyki do samochodu.
- Tylko jedź ostrożnie.
- Czy Wy wszyscy macie mnie za dziecko?
- Oczywiście, że nie.
- Mam nadzieję. Jak wywiad?
- Stresowałem się, ale nawet dobrze.
Powiem Ci jak przyjadę.
- Ok, o której będziesz?
- Gdzieś tak o 14.
- Będę czekać. Pa.
- Pa. Kocham Cię – rozłączył się.
Postanowiłam już wracać. Mama była trochę zła, że tak długo
mnie nie było. Postanowiłam zrobić ciasto marchewkowe. Ulubione
Michaela. Gdy skończyłam była 13:30. Poszłam z Sisi na spacerek.
O tej godzinie w parku nie ma wcale psów, dlatego mogła sobie
pobiegać. Bała się innych czworonogów. Nic dziwnego. Każdy był
od niej większy. Chodziłam drużkami, gdy nagle poczułam
szarpnięcie za ramie. Odwróciłam się i zobaczyłam Erica.
- Co ty robisz? Puszczaj! - próbowałam
się wyrwać.
- Musimy sobie porozmawiać! - ciągnął
mnie w stronę krzaków.
- Nie mam zamiary z tobą rozmawiać!
- Nie udawaj idiotki!
- Słucham?! - przygwoździł mnie do
drzewa – To boli!
- Policja zrobiła nalot na mój dom!
Szukali narkotyków!
- I co mnie to obchodzi?! Zasłużyłeś
sobie!
- Zamknij się! Wiem, że to twoja
sprawka! Nikt inny by tego nie zrobił!
- Myślisz, że nie mam nic lepszego do
roboty niż donoszenie na takiego śmiecia?! - miał obłęd w
oczach. Położył jedną dłoń na mojej szyi i ścisnął. Chciałam
Go odepchnąć, ale nie mogłam.
- Pożałujesz tych słów! - Sisi
gdzieś uciekła – Nie masz prawa tak do mnie mówić! - jeszcze
bardziej ścisnął. Brakowało mi powietrza i czułam, że to
koniec. W oddali widziałam jakąś zamazaną postać. Biegła w
naszą stronę, a po chwili uścisk na mojej szyi puścił. Prawie
upadłam, ale ten ktoś mnie przytrzymał. Spojrzałam na wybawiciela
i zobaczyłam, że to Mike.
- Boże, Rose … nic Ci nie jest? -
spojrzał na Erica – Zabije Cię! - uderzył Go w twarz.
- Mi … Mike …
- Co skarbie? - wziął moją twarz w
swoje dłonie.
- Zabierz mnie stąd – patrzył na
mnie z troską.
- Ty gnoju! Nie daruje Ci tego! -
złapał Go za fraki – Jesteś już trupem! - rzucił Go na ziemię
– Ostrzegałem Cię już wiele razy!
- Wracajmy do domu … proszę Cię –
obejmowałam Go za ramię.
- Nie pozwolę, żeby Cię dotykał!
- Jakoś wcześniej nie miała oporów
– powiedział.
- Byłeś pomyłką – powiedziałam –
Daj mi spokój.
- Zapłacisz mi za to! - zagroził.
- Grozisz jej?! - Mike dał kilka
kroków do przodu – Myślisz, że ktoś by po tobie rozpaczał?!
Społeczeństwo było by mi wdzięczne, że pozbyłem się takiego
śmiecia! Mówię to po raz ostatni … nie zbliżaj się do Rose!
Daję Ci ostatnią szansę! - objął mnie ramieniem i szliśmy w
drogę powrotną – Dasz radę iść?
- Tak, ale Sisi gdzieś mi uciekła.
- Jest w samochodzie. Złapałem ją.
- Całe szczęście. Skąd wiedziałeś
gdzie jestem?
- Byłem u Ciebie w domu. Twoja mama
powiedziała, że poszłaś na spacer z Sisi, ale już długo Cię
nie ma. Dzwoniłem, ale zostawiłaś telefon. Na całe szczęście
zdążyłem przyjechać.
- Myślałam, że to już koniec –
łzy spłynęły po moich policzkach – Bałam się.
- Już nie masz czego – stanął i
mnie objął – Co On od Ciebie chciał?
- Oskarża mnie, że nasłałam na
niego policję w sprawie narkotyków.
- Pieprzony ćpun! - zacisnął zęby –
Może zrobią z nim w końcu porządek – pojechaliśmy do domu.
- No gdzieś się ty podziewała? -
zapytała mama od progu.
- Straciłam poczucie czasu – Mike
wiedział, że nie chcę, żeby znała prawdę. Nawet nie musiałam
Go o to prosić. Rozumiał mnie bez słów. Po obiedzie, przyszedł
czas na deser. Gdy mama poszła po ciasto, my zostaliśmy sami przy
stole.
- Myślałem, że to ty będzie na
deser – wyszeptał mi do ucha i pocałował w szyję.
- A mogę być na podwieczorek?
- Jak najbardziej – zaśmialiśmy się
i pocałowaliśmy. Akurat weszła mama.
- To może ja wyjdę.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Mmm, a co tak pachnie? - zapytał.
- Ciasto marchewkowe – odpowiedziała
i postawiła na stół.
- Moje ulubione!
- Wiem – spojrzał się na mnie.
- Ty je upiekłaś?
- Tak – patrzył się na mnie ze
zdziwieniem – Jak możesz nie wierzyć w moje zdolności kulinarne?
- udałam oburzenie.
- Wierzę – pocałował mnie w
policzek – A teraz zasmakujmy tego dzieła – wziął kęs do ust
i milczał przez chwilę – Wiesz co? Będę szczery … ale nie
obraź się na mnie …. - był poważny – Jest przepyszne –
odetchnęłam z ulgą.
- Jak mogłeś tak mnie straszyć? -
walnęłam Go w ramię.
- Ał! - zaczął się śmiać –
Teraz masz przechlapane.
- Dlaczego?
- Bo będziesz mi musiała przynajmniej
raz w tygodniu piec takie cuda.
- Pff … nic nie muszę.
- Ah tak?
- Tak … to żona ma obowiązek
siedzieć przy garach, a z tego co mi wiadomo, to my nie jesteśmy
małżeństwem.
- Po pierwsze to nigdy nie mówiłem,
że miejsce kobiety jest w kuchni, a po drugie twój stan cywilny
może się niedługo zmienić – przyciągnął mnie do siebie.
- Nie strasz.
- No wiesz co – teraz to On udał
oburzenie.
- Mamo .. pójdziemy na górę, dobrze?
- Idźcie – uśmiechnęła się, a my
poszliśmy do mnie. Mike ukradł jeszcze kawałek ciasta.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiałam
się, gdy leżeliśmy sobie na łóżku.
- Też Cię kocham – pocałował mnie
we włosy – Dobrze się czujesz?
- Tak .. nic mi nie jest – obejrzał
dokładniej moją szyję.
- Nawet nie chcę myśleć co by się
stało, gdybym przyjechał później.
- Nie myśl o tym. A jak wywiad?
- Nie było tak źle, ale strasznie się
stresowałem. Pytała przeważnie o sprawy zawodowe, ale na końcu
mogłem się wypowiedzieć co do tych kłamstw Brooke. Mam nadzieję,
że teraz ludzie przestaną myśleć, że jestem gejem.
- Na pewno – wtuliłam się w niego.
- Przepraszam Cię – spojrzałam się
na niego – Za moje zachowanie. Już Ci rano to mówiłem, ale
naprawdę źle się z tym czuje. Na dodatek dyrektor wytwórni
naciska, żebym wystąpił podczas Motown 25.
- Nie zmuszą Cię jeżeli nie chcesz.
- Tak … - zamyśli się na chwilę –
Już wiem! - podniósł się trochę – Wykorzystam ten występ na
swoją korzyść.
- W jaki sposób?
- Postawię swój warunek. Jeżeli się
zgodzą, to wystąpię.
- Ale jaki to warunek?
- Zobaczysz – uśmiechał się. Coś
kombinował. Leżeliśmy jakiś czas – Pojedziesz w sobotę ze mną
do studia?
- Jeżeli chcesz.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- To niespodzianka – położyłam
głowę na jego torsie i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy
zasnęłam. Otworzyłam oczy. Mike nadal leżał obok. Spojrzałam
się na niego.
- Przepraszam … przysnęło mi się –
przetarłam oczy.
- Nie szkodzi. Lubię patrzeć, gdy
śpisz – poprawił moje włosy za ucho.
- Która godzina?
- Po 19.
- Zostań – zaczęłam Go całować i
rozpinać koszulę.
- Nie mogę – takiej odpowiedzi się
nie spodziewałam. Nie dałam za wygraną. Rozpięłam do końca jego
koszulę i znowu wpiłam się w jego usta. Ku mojemu zaskoczeniu,
przerwał pocałunek – Nie słyszałaś co powiedziałem?
- Nie drocz się ze mną – teraz
ściągnęłam swoją koszulkę.
- Przestań! - powiedział ostro i
złapał mnie za nadgarstki – Nie dzisiaj. Nie jestem w nastroju.
Poza tym … muszę już iść – wstał. Patrzyłam się na niego
przez chwilę jak zapina swoją koszulę. Złapałam swoją koszulkę
i wybiegłam do łazienki. Potok łez wydostał się z moich oczu.
Nigdy nie był taki oziębły. Chyba, że się pokłóciliśmy. Wtedy
udawał, że niby mu nie zależy i nie chcę, a teraz? - Co się
stało? - to był On. Wszedł do środka – Czemu płaczesz?
- Wynoś się!
- Co? - wyminęłam Go i wyszłam z
łazienki.
- Masz mnie za idiotkę?! Idź do tej
zdziry! Pewnie na Ciebie czeka!
- Ile razy mam powtarzać, że nie ma
innej?!
- Nie wysilaj się! Jakoś wcześniej
zawsze miałeś ochotę!
- Ale teraz mam mnóstwo stresów w
pracy. Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?
- Bo wcześniej też miałeś pracę i
jakoś Ci to nie przeszkadzało. Widzę, że ostatnio dziwnie się
zachowujesz i nie zaprzeczaj – podszedł do mnie.
- Niedługo wszystko wróci do normy i
będzie tak jak kiedyś. Muszę wszystkie sprawy zakończyć.
- Brakuje mi twojej bliskości.
- Mnie też tego brakuje, ale jeszcze
trochę. Obiecuję, że będzie jak kiedyś. Nie rób ze mnie
babiarza.
- A ciekawa jestem co Ty byś pomyślał
w takiej sytuacji.
- Na pewno nie to, że masz innego.
- Akurat.
- Ja w przeciwieństwie do Ciebie, ufam
Ci. Dlaczego Ty mnie też nie możesz? - nie wiedziałam co
odpowiedzieć – Myślisz, że każdy facet zdradza?
- Nie … nie myślę tak, ale wokół
Ciebie kręci się mnóstwo kobiet.
- Nic na to nie poradzę. To jest w
pakiecie ze sławą, ale mam je wszystkie gdzieś. Musisz mi uwierzyć
…. chcę, żebyś była częścią mojego życia. To nie będzie
łatwe, dlatego musisz mi ufać. Kobiety ciągle będą się
przewijać, czy to w wytwórni, czy w klipach. To jest moja praca,
ale nie sypiam z nimi jak inni. Proszę Cię, kochanie – zgiął
nogi w kolanach, żeby jego twarz znajdowała się na wysokości
mojej i oparł czoło o moje – Nie przetrwamy bez zaufania.
- Wiem – zamknęłam oczy – Ale to
jest takie trudne.
- Dlatego muszę Cię o to zapytać ….
chcesz nadal ze mną być? Jesteś w stanie mi zaufać?
- Kocham Cię i chcę z Tobą być …
- Jestem osobą publiczną i tego nie
mogę zmienić, ale Ty masz wybór … nie musisz się w to pakować.
Bardzo Cię kocham, ale nie chcę Cię do niczego zmuszać. Gdy prasa
dowie się o nas … wiesz co się będzie działo. Chcę dla Ciebie
jak najlepiej.
- Mike … ja to wszystko wiem …
zdaje sobie z tego sprawę, ale chcę być z tobą i nic tego nie
zmieni – dotknęłam jego policzków.
- Zanim spotkałem Ciebie …
pogodziłem się z samotnością i z tym, że nigdy nie będę miał
normalnej rodziny.
- Nie mów tak … będziesz miał.
- Z Tobą …
- Tak .. ze mną. Pamiętasz co mi
powiedziałeś w wannie? - kiwnął głową – Więc skąd te
wątpliwości?
- Ponieważ to jest moje marzenie, a
nie jestem pewien, czy również i twoje … na dodatek dochodzi do
tego brak życia prywatnego i te wszystkie skandale, których będzie
coraz więcej.
- Poradzimy sobie ….. przepraszam …
że Cię podejrzewałam, ale taka już jestem. Postaram się
opanować.
- Poniekąd Cię rozumiem, ale nigdy
bym Cię tak nie zranił .. przysięgam – przytuliliśmy się do
siebie i staliśmy tak chwilę – Więc w sobotę zabieram Cię do
studia, a potem na kolację, może być?
- Mi pasuję.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię
kocham … chciałbym móc Ci to pokazać, ale nie umiem.
- Jestem pewna, że znajdziesz jakiś
sposób – zaśmiałam się. Myślał przez chwilę.
- Masz rację … w sobotę sama
zobaczysz.
- Nie mogę się doczekać.
- Chodź tu do mnie – przycisnął
mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- No i to mi się podoba.
- Niedługo będziesz prosiła, żebym
był taki jak teraz.
- Nie licz na to. Nigdy nie mam Cię
dość.
- I tak ma pozostać. Nie obrazisz się
jeżeli już pójdę?
- Będziesz mi musiał to wynagrodzić,
wiesz?
- Naprawdę? Myślałem, że ujdzie mi
to płazem.
- Nic z tego. Zasłużyłeś na karę.
- Bądź łaskawa.
- Nie mam zamiaru. Będziesz musiał
porządnie odkupić swoje winy i to nie będzie takie łatwe jak
sobie myślisz.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy.
- Akurat w to nie wątpię.
- Jesteś okropna, ale i tak Cię
kocham.
- A spróbowałbyś nie – zaśmialiśmy
się.
- Pójdę już. Nie będziesz zła?
- Sama nie wiem … przyjedziesz jutro?
- Tak.
- O której jest wywiad?
- Mówili, że wieczorem wyemitują.
- Więc wszyscy obejrzymy –
zawiesiłam mu się na szyi – Jedź już bo za chwilę Cię nie
puszczę.
- Hehe – pocałował mnie i wyszedł.
Miał rację. Musiałam mu wierzyć. Nie mogłam ciągle Go
podejrzewać o zdradę. Nikt nie wytrzyma takiego oskarżania. Muszę
się zmienić.
Nie miałem ochoty wracać do domu.
Byłem na siebie wściekły za to jak traktowałem Rose. Nie
zasłużyła sobie na to. Prawda jest taka, że to co jej wszystko
mówiłem, dlaczego ostatnio taki jestem, było kłamstwem. Przez
cały ten czas myślałem nad tym spotkaniem z tą dziewczyną.
Pojechałem do studia. Byłem sam i mogłem się skupić. Chciałem
dokończyć piosenkę, którą napisałem dla Rose. Czas tak szybko
minął, że nie zauważyłem, że jest już po 1. Ale miałem to
gdzieś. Melodia brzmiała tak jak chciałem, słowa też były
skończone. Wystarczyło wejść do kabiny i nagrać. Bez Q nie
chciałem tego robić, ale postanowiłem spróbować. Zależało mi
na czasie. Wszedłem do kabiny i pilotem włączyłem nagrywanie. W
słuchawkach rozbrzmiała melodia i zacząłem. Po pierwszej próbie
nie byłem zadowolony. Zaśpiewałem jeszcze kilka razy i
postanowiłem na dzisiaj zakończyć. Byłem zmęczony. W całym domu
było ciemno. Wszyscy już spali. Poszedłem do kuchni czegoś się
napić. Przechodząc koło gabinetu Josepha, usłyszałem jego głos.
- Spotkanie przełożone na 18 – nic
więcej nie powiedział, tylko dał mi kartkę z adresem i zamknął
drzwi. Zrezygnowany poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem
zrozumieć, dlaczego to mi każe robić takie rzeczy. Jermaine by się
nadawał idealnie. On nie dba o to z kim sypia. Wziąłem prysznic.
Nie wiedziałem co zrobić. Każdy coś ode mnie chciał. Widzieli we
mnie jedynie kasę. Miałem już tego serdecznie dość. Położyłem
się spać.
Z samego rana pojechałem na plan.
Wszystko było już nagrane. Wystarczyło poskładać w całość i
klip gotowy. W ogóle nie mogłem się skupić i powiedziałem, żeby
sami dokończyli, a ja najwyżej potem sprawdzę. Byli zdziwieni.
Wiedzieli, że jestem profesjonalistą i na wszystko muszę mieć
oko, a tym razem tak nie było. Z planu pojechałem do studia. Q już
tam był.
- Cześć mały.
- Cześć – powiedziałem od
niechcenia.
- Co jest? Zły dzień?
- Można tak powiedzieć. Wczoraj
trochę pokombinowałem z Liberian Girl. Mam już melodie i słowa,
ale próby mi nie wyszły.
- Nagrałeś?
- Tak – puściłem bo o to mu
chodziło. Słuchał uważnie i drapał się po brodzie.
- Nie jest tak źle.
- Owszem .. jest. Musisz mi pomóc.
- Po to tu jestem. Mamy mnóstwo czasu
…
- Nie mamy. Dzisiaj muszę ją
skończyć.
- Skąd taki pośpiech?
- Chcę ją jutro zaśpiewać dla Rose.
- W końcu. Bierzmy się do roboty –
zeszło nam już pół dnia – Mike … nie tak.
- Wybacz … nie wychodzi mi.
- Napisałeś ją dla Rose, więc myśl
o niej, gdy śpiewasz … o niczym innym.
- Spróbuje – nawet nie pamiętam ile
razy powtarzaliśmy, ale po pewnym czasie, udało się.
- No i o to mi chodziło! - ucieszył
się Q. Przesłuchałem razem z nim i byłem zadowolony.
- Mam nadzieję, że jutro też mi tak
wyjdzie.
- Chcesz ją zaśpiewać na żywo?
- Tak …. chcę, żeby wiedziała, że
to jest wyłącznie dla niej. Chcę jej pokazać jak bardzo ją
kocham.
- Ona to wie – poklepał mnie po
plecach – Przemyślałeś już występ?
- Tak …. zgodzę się, ale pod jednym
warunkiem.
- Jakim?
- Chce mieć pięć minut dla siebie na
scenie. Po występie z The Jacksons … wystąpię z Billie Jean i
pokaże co przygotowałem – patrzył się przez chwilę na mnie.
- Zgoda … niech będzie.
- Naprawdę?
- Tak … zależy nam na tobie.
Będziesz miał swoje pięć minut.
- Dziękuje.
- Jedź już do niej – spojrzał na
zegarek – Zaraz będzie twój wywiad w telewizji.
- Wiem … będziemy jutro o 12.
- Będę czekał – pojechałem do
Rose. Humor mi się trochę poprawił, ale nadal myślałem o
jutrzejszym dniu i spotkaniu. Zapukałem do drzwi i czekałem.
Otworzyła mi Pani Baker i wpuściła do środka.
- Rose zaraz zejdzie. Nie może się
doczekać twojego wywiadu – uśmiechnąłem się. Po chwili
usłyszałem, że ktoś, a raczej Rose zbiega po schodach.
- Nareszcie – rzuciła mi się w
ramiona.
- Witaj, kochanie – jeszcze mocniej
ją przytuliłem.
- Udusisz mnie – zaśmiała się –
Chodź do salonu – chciała iść, ale złapałem ją ręką w
pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Nie zapomniałaś o czymś? -
pocałowałem ją na przywitanie.
- Mmmm … faktycznie – zarzuciła mi
ręce na szyję i jeszcze raz pocałowała.
- Wiem, że przeszkadzam w takiej
chwili, ale zaraz się zacznie – to był Pan Baker.
- Już idziemy – złapała mnie za
rękę i pociągnęła w stronę salonu. Usiedliśmy wygodnie na
kanapie. Mama Rose przyniosła jakieś soki i przekąski. Chyba nie
spodziewali się, że ten wywiad będzie taki krótki. Zaczęło się.
Nie lubiłem siebie oglądać w telewizji i było mi głupio. W
połowie wywiadu reporterka zapytała się mnie, czy jest ktoś ważny
w moim życiu. Widziałem uśmiechnięta twarz Rose, gdy
odpowiedziałem, że tak.
- ''Czy jest coś co chciałbyś
jeszcze powiedzieć?''
- ''Tak''
- ''Słuchamy''
- ''Więc … chcę się odnieść do
tego co powiedziała o mnie Brooke''
- ''Masz na myśli ..''
- ''Tak … wiem, że milczałem przez
ten cały czas, ale nie czułem się na siłach, żeby wypowiadać
się na ten temat. Nie jestem gejem. Wiem, że niektórzy w to
uwierzyli, ale naprawdę nim nie jestem''
- ''Dlaczego tak powiedziała?''
- ''Nie chcę tego mówić. Pomimo tego
jak Ona mnie potraktowała, to nie chcę się na niej zemścić i
opowiadać o tym wszystkim. Chce, żeby wszyscy mnie dobrze
zrozumieli. Nic nie mam do homoseksualistów. Każdy ma prawo być z
kim chcę, ale mnie pociągają kobiety. Zawsze tak było. Teraz też
mam wspaniałą dziewczynę''
- ''Naprawdę? Jak to się stało, że
nigdy jej nie widzieliśmy?''
- ''Po prostu nie afiszujemy się.
Chce, żeby mogła żyć normalnie''
- ''Będzie z tego coś więcej?''
- ''Tak''
- ''I dopiero wtedy ją zobaczymy?''
- ''Ujawnimy się, gdy Ona będzie na
to gotowa''
- ''Rozumiem. Z mojej strony to
wszystko. Dziękuje, że zgodziłeś się na ten wywiad''
- ''To ja dziękuje'' – po wszystkim
Rose się na mnie spojrzała.
- Koniec? - zapytała.
- Tak .. ciesze się, że był taki
krótki.
- A ja nie. Teraz wszyscy będą się
zastanawiać kim jestem – zaśmiała się.
- Teraz musicie być bardziej ostrożni.
Paparazzi na pewno będą śledzić Michaela, żeby zobaczyć Ciebie
– powiedział ojciec Rose.
- Ma Pan rację. Zawsze tak robią.
- Mam to gdzieś – odpowiedziała.
- Nie mów tak. Korzystaj z wolności
póki możesz.
- Zmieńmy już ten temat. Może
obejrzymy jakiś film? - zaproponowała Pani Baker.
- Może młodzi wolą inaczej spędzić
czas – zasugerował Pan Baker, a ja spaliłem buraka.
- Bardziej powinieneś martwić się o
mnie – odpowiedziała – Nikt nie chcę być w celibacie i to na
dodatek z własnej woli.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? -
chciało mi się śmiać, ale jakoś się powstrzymałem.
- Masz rację … w ogóle nie musimy o
tym rozmawiać bo przecież nie ma o czym, stary pierniku.
- Co?
- To co słyszałeś – schowałem
twarz we włosach Rose. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Rose
też chichotała – Są młodzi i mają jeszcze mnóstwo na to
czasu.
- Dobrze, mamo! Obejrzymy – ledwo
powiedziała.
- A dajcie mi spokój – powiedział
Pan Baker i wstał. Podszedł do barku – Napijesz się? - zapytał
się mnie i uniósł szklankę z drinkiem.
- Nie, dziękuje.
- Jeżeli chcesz to się napij –
powiedziała do mnie Rose.
- Nie mam ochoty – patrzyła się
przez chwile na mnie – Co?
- Nic … wspaniale wyglądałeś.
- Dziękuje.
- Tylko po cholerę Ci te okulary? -
zaśmiałem się.
- Nie widzą moich oczu i mogę mieć
chociaż odrobinkę prywatności
- Yhym, ale i tak mi się to nie
podobało.
- Hehe.
- To co? Oglądamy? - zapytała się
mama Rose
- Tak.
- Richard! Odłóż już ten alkohol! -
powiedziała ostro.
- O co Ci chodzi kobieto?
- Dobrze wiesz – wyglądali jak by
coś ukrywali i tylko Oni wiedzieli o co chodzi.
- Możemy już zacząć? - zapytała
się Rose.
- Tak – oglądaliśmy jakąś
komedię. Potem poszliśmy do pokoju Rose. Była smutna.
- Co się stało?
- Oni coś przede mną ukrywają. Wiem
o tym, ale nic nie chcą mi powiedzieć. Nie wiem co się dzieje –
przytuliłem ją.
- Nie martw się. Na pewno to nic
takiego. Pamiętasz, że zabieram Cię jutro do studia?
- Tak .. już się nie mogę doczekać
– posiedziałem jeszcze trochę i musiałem się zbierać.
Widziałem, że Rose nie była z tego powodu zadowolona.
- Skarbie … wiem, że jesteś zła,
ale …
- Nie musisz mi się znowu tłumaczyć
… wszystko wiem. Po prostu brakuje mi Ciebie.
- Mnie Ciebie też. Klip już
skończyłem i jedna sprawa mniej na głowie. Jeszcze trochę i
będzie jak kiedyś.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej – pocałowałem
ją. Poczułem jak mnie przytrzymuje, żeby wydłużyć pocałunek.
Nie opierałem się. Przytuliła się do mnie, gdy skończyliśmy –
Przyjadę po Ciebie o 11:30, dobrze?
- Tak .. będę czekać –
pożegnaliśmy się i pojechałem do domu. Na korytarzu zatrzymała
mnie mama.
- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście. Coś się stało?
- Ja Cię chciałam o to zapytać. Od
powrotu Josepha dziwnie się zachowujesz. Jest coś o czym powinnam
wiedzieć?
- Nie … mam dużo na głowie.
- Na pewno, tylko o to chodzi? Nic od
Ciebie nie chciał?
- Naprawdę.
- No dobrze. Wierzę Ci. Wiem, że
nigdy byś nie zrobił czegoś głupiego – poszła, a ja jeszcze
chwile stałem. Nawet ją musiałem okłamać. Czułem do siebie
wstręt.
Zaczął się następny dzień. Dzień,
którego nienawidziłem. Najchętniej bym Go jakoś przeskoczył, ale
się nie da. Równo o 11:30 byłem pod domem Rose. Już na mnie
czekała. Od razu pojechaliśmy do studia. Q już na nas czekał.
Stresowałem się.
- Siadaj na kanapie – powiedziałem
do Rose, a sam podszedłem do Q.
- Gotowy?
- Tak … mam nadzieję, że mi
wyjdzie.
- Spokojnie. Mówiłem Ci o czym myśl
podczas śpiewania.
- Pamiętam – wszedłem do kabiny i
założyłem słuchawki na uszy. Wziąłem głęboki wdech i dałem
znak, że jestem gotowy. Włożyłem w to całe emocje i uczucia
jakie czułem. Śpiewałem z zamkniętymi oczami.
Liberyjska
dziewczyno . . .
Przyszłaś i zmieniłaś mój świat
Miłością tak nową
Liberyjska dziewczyno . . .
Przyszłaś i zmieniłaś mnie dziewczyno
Uczuciem tak prawdziwym
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"
Liberyjska dziewczyno . . .
Drogocenniejsza niż jakakolwiek perła
Twoja miłość tak pełna
Liberyjska dziewczyno . . .
Kiedy mnie całujesz
Uch, stajesz się dla mnie całym światem
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Czekam na ten dzień
Kiedy zechcesz powiedzieć
"Tak"
A ja się uśmiechnę i powiem to samo
I będziemy naprawdę na zawsze
Kocham cię, liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dziewczyno)
Kocham cię
Kocham cię skarbie
(Dziewczyno)
Pragnę cię
Kocham cię maleńka
(Dziewczyno)
Uch! Kocham cię skarbie, pragnę cię maleńka, uch
(Dziewczyno)
Przyszłaś i zmieniłaś mój świat
Miłością tak nową
Liberyjska dziewczyno . . .
Przyszłaś i zmieniłaś mnie dziewczyno
Uczuciem tak prawdziwym
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"
Liberyjska dziewczyno . . .
Drogocenniejsza niż jakakolwiek perła
Twoja miłość tak pełna
Liberyjska dziewczyno . . .
Kiedy mnie całujesz
Uch, stajesz się dla mnie całym światem
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"
Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Czekam na ten dzień
Kiedy zechcesz powiedzieć
"Tak"
A ja się uśmiechnę i powiem to samo
I będziemy naprawdę na zawsze
Kocham cię, liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dziewczyno)
Kocham cię
Kocham cię skarbie
(Dziewczyno)
Pragnę cię
Kocham cię maleńka
(Dziewczyno)
Uch! Kocham cię skarbie, pragnę cię maleńka, uch
(Dziewczyno)
Gdy
skończyłem, otworzyłem oczy i spojrzałem się przez szybę na
Rose. Q dał mi znać, że wychodzi. Pewnie nie chciał nam
przeszkadzać. Wyszedłem. Zobaczyłem, że miała łzy w oczach.
Ukucnąłem przed nią.
-
Kochanie … dlaczego płaczesz?
-
Bo to było piękne. Napisałeś ją dla mnie?
-
Tak .. dla Ciebie i o Tobie .. już po pierwszym spotkaniu
wiedziałem, że jesteś tą jedyną. I wtedy mogłem, tylko przelać
to na papier.
-
Dziękuje … jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana.
-
I zawsze będzie Ci to okazywał. Jesteś niesamowitą kobietą i
jestem ogromnie wdzięczny, że to mnie wybrałaś. Jesteś moją
miłością – patrzeliśmy sobie w oczy i po chwili zaczęliśmy
się całować. Nie przestając całować, usiadłem na kanapie. Tak
bardzo ją w tamtym momencie pragnąłem. Nie mogliśmy się od
siebie oderwać. Położyła się. Włożyłem dłoń pod jej bluzkę.
Czułem jej rozgrzane ciało, które domagało się więcej. Nagle
rozum wrócił na swoje miejsce i przerwałem – Nie możemy … nie
tutaj.
-
Ja dłużej nie wytrzymam – wypowiedziała i ponownie mnie
pocałowała. Nie ułatwiała mi tego.
-
Ja też, ale musimy się powstrzymać.
-
Ale po co skoro oboje tego chcemy.
-
W każdej chwili ktoś może wejść.
-
Tak … masz rację, ale tak bardzo Cię pragnę, że ledwo się
powstrzymuje.
-
Ja też.
-
Bardzo Cię kocham … nie potrafię tego wyrazić słowami – znowu
zobaczyłem łzy w jej oczach.
-
Nie płacz – otarłem łzę spływającą po jej policzku –
Poprzez piosenkę wyraziłem to co czuję. I nigdy nie mniej co do
mnie wątpliwości.
-
Nie będę miała … obiecuję. Ta piosenka będzie na nowej płycie?
-
Tak … chyba, że nie chcesz ...
-
Żartujesz? Jest piękna.
-
To Ty jesteś piękna – cmoknąłem ją. Pomogłem jej poprawić
bluzkę. Zdążyła usiąść, a do studia wszedł Quincy.
-
Nie przeszkadzam?
-
Nie – odpowiedziałem.
-
Jak Ci się podobała? - zwrócił się do Rose.
-
Bardzo mi się podobała. Jest cudowna.
-
Teraz zaśpiewałeś jeszcze lepiej niż wczoraj. Myślałem, że to
nie możliwe, ale dzisiaj przeszedłeś samego siebie.
-
Naprawdę?
-
Tak i wiem dlaczego – uśmiechnął się i usiadł przy konsoli.
-
Odwiozę Cię do domu.
-
Już?
-
Mam jeszcze sporo roboty. Byś się zanudziła.
-
No skoro tak uważasz – zjechaliśmy windą na dół i wsiedliśmy
do samochodu. Zatrzymałem się pod domem Rose – Nie wejdziesz?
-
Nie, ale wieczorem po Ciebie przyjadę i zabieram Cię na kolację.
Uprzedź rodziców, że nie wrócisz na noc – przybliżyłem się
do niej i nasze twarze dzieliły zaledwie dwa centymetry.
-
Ah tak?
-
Tak … ubierz coś .. seksownego.
-
Po co? I tak to ze mnie zedrzesz – zaśmiałem się.
-
To prawda. Misie wybudzają się na wiosnę, ale twój miś tyle nie
wytrzyma.
-
Niech by spróbował czekać do wiosny.
-
Nie boisz się?
-
Ciebie? Nie mam powodu.
-
Jesteś tego taka pewna?
-
Absolutnie. To Ty powinieneś się mnie bać.
-
A co mi zrobisz?
-
Zostaniesz ukarany i nie licz na ułaskawienie.
-
Taką karę mogę odbywać do końca życia
-
Uważaj bo się spełni.
-
Mam taką nadzieję – pocałowałem ją bardzo namiętnie – A to
takie małe wprowadzenie.
-
Mmm podoba mi się.
-
Lepiej już idź bo nie ręczę za siebie.
-
Nie odważyłbyś się.
-
Nie prowokuj mnie i nie sprawdzaj.
-
A może chce – zagryzła dolną wargę.
-
Przestań bo nie wytrzymam do wieczora – nie czekałem na jej
dalsze gierki i wysiadłem, żeby otworzyć jej drzwi – Jesteś z
siebie dumna? - zapytałem, gdy stała naprzeciw mnie.
-
Że tak na Ciebie działam? Bardzo.
-
Jesteś okropna. Idź już do domu.
-
Jak chcesz – oddaliła się bardzo wolnym krokiem. Podbiegłem do
niej i łapiąc na łokieć, odwróciłem do siebie.
-
Doigrałaś się. Będę o 20 – pocałowałem ją i wsiadłem do
samochodu. Otworzyłem jeszcze szybę – Tylko mi nigdzie nie
wychodź – odjechałem. To było niesamowite co ta dziewczyna ze
mną robiła. Nigdy taki nie byłem w tych sprawach. Zawsze byłem
nieśmiały, a teraz? Resztę dnia spędziłem w studiu. Quincy
widział, że coś jest nie tak. Nie chciałem mu o ty mówić. Nadal
nie wiedziałem co zrobić. O 17 pojechałem do domu. Wziąłem
prysznic i się przebrałem. Mama się mnie pytała dokąd jadę i
dlaczego jestem tak ubrany. Musiałem skłamać, że jadę do Rose.
Poniekąd to prawda bo później jesteśmy umówieni, ale najpierw
musiałem jechać do tej dziewczyny. Podjechałem pod wskazany adres.
Zostało mi jeszcze pięć minut. Postanowiłem je przeczekać w
samochodzie. Co ja mam z tym zrobić? Jeżeli tam nie pójdę, Rose
stanie się krzywda. Nie mogłem do tego dopuścić. Równo o 18
zapukałem do drzwi. Serce zaczęło mi bić w tym oczekiwaniu. Nie
wiedziałem czego się spodziewać.
O nie! Niech on tego nie robi! Mike zrób w tył zwrot i do Rose! Dacie sobie radę będziesz jej pilnował, tylko tego nie rób! Błagam!
OdpowiedzUsuńJacksonka
Co ma oznaczać zakończenie w takim momencie? Normalnie Cię dorwę za to. Ostatni raz mi kończysz w takim momencie. :D bo uduszę cię własnoręcznie. :P A co do całości notki to jak zawszę świetna tylko czemu taka krótka? Ledwo zaczynam czytać a tu juz koniec. Nie ładnie :P. Mam nadzieję ze Michael nie zdradzi Rose i za nim ta kobieta otworzy drzwi on juz ucieknie :D. Czekam na następna :P.
OdpowiedzUsuńEdzia
Właśnie, tylko bez głupot Mike! Rose pewnie tego nie wybaczy, a dowie się dzięki Joseph'owi, oczywiste!
OdpowiedzUsuńDopiero 2 tydzień jestem zmuszona czekać, ale już się niecierpliwię i czekam na kolejne notki. Szkoda, że ta była taka krótka!
Evelin
No nie! No po prostu nie! Aż tak bardzo chcesz zadzierać ze zdenerwowanymi czytelnikami? Przecież to nie ładnie tak kończyć w takim momencie. Czy Ty wiesz przez co ja będę przechodzić? Cały tydzień będę tylko myśleć, czy Mike ją zdradził, czy może jednak uciekł. :D
OdpowiedzUsuńW takim momencie? Już wiem o czym będę myślała przez najbliższy tydzień;) A co do notki to jest świetna, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńYeey, świetny rozdział serio, tylko dlaczego zakończony właśnie teraz ?! Normalnie nie daruję ci tego, jeżeli Mike nie zmieni zdania.. Wiesz tak właściwie jestem tutaj u ciebie nowa i czytałam sobie rozdział po rozdziale i nagle bum ! gdzie jest 40 ? I czekałam przez te parę nieszczęsnych dni..Ale to jak ten rozdział 40 jest fantastyczny wszystko wynagradza. Tylko...zastanawiam się w jakich czasach przebiega akcja ?
OdpowiedzUsuńNo nic, pozostaje mi jedynie czekać na drugą cześć, która - mam nadzieję - pojawi się szybciej. Serdecznie cię pozdrawiam i życzę duuużo weny :)
mam nadzieję, że Mike ucieknie w ostatnim momencie ;D
OdpowiedzUsuńOh... baka, baka, baka, BAKA! Dlaczego on z nią nie porozmawiał? Dlaczego nie powiedział czego Joseph od niego oczekuje? Buuuu... Michaeeeel dziadu nie rób nic głupiego nooo, bo znając Josepha to Rose jutro dostanie zdjęcia z tego spotkania... wrrr...
OdpowiedzUsuńCzekam na następną! :)
i zapraszam na nową:
http://ireneinvincible.blogspot.com/
Końcówka taka w napięciu :O Jejku :3 A potem dzieci z tego będą, zobaczycie! :p Czekam :*** i zapraszam na mojego bloga-również o Michaelu :3 http://give-in-to-me.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOd niedawna czytam tego bloga i szczerze - jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności. Bardzo podoba mi się jak piszesz oraz o czym piszesz. Historia jest bardzo ciekawa, a zakończenie tego rozdziału trzyma w napięciu. Mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się szybko, bo nie wiem jak długo wytrzymam nie wiedząc co dalej się wydarzy.
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze na koniec przeprosić Cię, bo nigdy nie komentowałam Twoich notek, to dopiero mój pierwszy komentarz. Ale obiecuję - od dziś będę je pisać do każdego opowiadania. :)
No nie no...ja się nie zgadzam! Foch z karuzelą, jak mówi moja pani od religii. Nie wierzę, że Mike zrobi to Rose...On ją za bardzo kocha. Na pewno wszystko masz już zaplanowane, jak to Ty. Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńNa koniec chciałabym Cię przeprosić, że nie komentowałam przez jakiś czas.
Pozdram. Martuś.
Notka wspaniala! Jak ty to robisz! Mam nadzieje ze Michael nie zdradzi Rose prosze, prosze, prosze! Z niecierpliwoscia bede czekac na nowa notke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michaelowa!
notka uuuuuuuuuuuuuuu wspaniała I love you. Sorki za te wyznania, ostatnio wszystkich kocham dobra jak coś to zapraszam na http://dirtydiana.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńMike
Ej no ej no ej no EJ. Jak to? Co to ma kurde być? -,- Niech on uciekaaa ja nie chce żeby on zdradził Roseee ja nie chceeeeee :c No plose. *.*
OdpowiedzUsuńDobra, w każdym razie notka świetna, czekam do soboty. Punkualnie godzina 9:00 jestem tutaj i hasam szczęśliwa po Twoim blogu :3
Pozdrawiam gorąco, Emaa ;D
Mam nadzieje, ze Mikey tego nie zrobi. Czemu skonczylas w takim momencie?! Teraz caly tydzien bede myslec: zrobi to?czy tego nie zrobi?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze jednak wszystko sie dobrze skonczy.
Mam nadzieję że Mike tego nie zrobi. A jeszcze lepiej by było żeby ta dziewczyna okazała się rozsądna i niczego nie oczekiwała od niego. Ale to tylko moje życzenie...Ogólnie opowiadanie SUPER, masz talent do pisania!!!
OdpowiedzUsuńCo za końcówka! Wiesz jak utrzymac Napięcie! Super odniesienie do wywiadu i piosenki Michaela, bardzo lubie takie wątki ;) u nas nn, zapraszam! Diana
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Mike tego nie zrobi, plisssssssssss. A ta końcówka? Boże Naprawdę umiesz utrzymać napięcie i tak trzymaj, ale proszę niech Mike się opamięta. Powiem szczerze ja bym tego nie zrobił, nawet gdyby mi ojciec kazał, a jakby zagroził by mi, że zrobi coś mojej dziewczynie to powiedziąłbym jej o tym i razem cośbyśmy wymyślili. Ale nie zdrada nie ma mowy więc proszę niech on jej nie skrzywdzi bo będzie żałował.
OdpowiedzUsuńMike
Hej zapraszam cię na http://thejacksonsanamericandream.blog.pl/
OdpowiedzUsuńMike
Oj, nieładnie, najpierw Mike zapewnia Rose jak bardzo ją kocha, a potem jedzie do tamtej... mam nadzieję, że do niczego nie dojdzie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Liberian Girl. Zazdroszczę Rose, bo ona mogła to usłyszeć na żywo :)
Pozdrawiam!
Hej. U mnie jest nowa, trzecia część. :D Jak chcesz, to zapraszam :)
OdpowiedzUsuńsuper że dodałaś wywiad i tak wpasowałaś się w prawdziwe wydarzenia :D jesteś genialna!!
OdpowiedzUsuńZuzia
Jenn, chyba Cię ukatrupę... Ale żeby w takim bardo ważnym momencie kończyć? Decydującym o dalszych losach? Nie ładnie... Nigdy więcej tego nie rób...
OdpowiedzUsuńA teraz jadę z cytatami :P
Cóż. Będzie ich więcej xD Mam nadzieję, że się nei przerazisz :P
„Przyjeżdżał do mnie po pracy, ale był jakiś nieswój.”
- ehh… Biedny… Wszystko przez Josepha…. :/ Przez niego coś czuję, że to się zniszczy czego najbardziej się obawiam… :(
„- Bez pożegnania? - cofnął się i chciał mnie pocałować, ale cofnęłam się – Idź już – strasznie się zmienił. Zaczęłam nawet Go podejrzewać, że chodzi o inną. Spuścił głowę i wyszedł.”
- smutno się robi… :( Jakoś tak mi dziwnie jak taka atmosfera jest między nimi… Też czuję to samo co Rose… Tym bardziej, że wiem o co chodzi… Chyba za bardzo się wczuwam w rolę :P
* Szczera rozmowa z mamą… ;) <3 Chyba jej tego już dawno brakowało… taka rozmowa pomaga… Wspiera, a czasem rozwiewa wszelkie wątpliwości… Teraz Rose będzie potrzebowała mamy. Więc cieszę się ,że te relacje się poprawiły… :(
„- Hej .. co to za mina? No już, uśmiechnij się – lekko się uśmiechnęłam – Tak lepiej”
- hehe, może to głupie, ale też odruchowo się uśmiechnęłam… ;)
„- Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Po co pytasz, skoro i tak podglądałaś.
- To jest silniejsze ode mnie.
- Jasne – zaśmiałam się”
- mamuśka najlepsza :D xD Podglądacz cichaczem, a potem co złego to nie ona :D xD
„- Ty gnoju! Nie daruje Ci tego! - złapał Go za fraki – Jesteś już trupem! - rzucił Go na ziemię – Ostrzegałem Cię już wiele razy!”
- Może dopisz to tytułu opka jeszcze „and BAD BOY” :D Bo to teraz Mike cały czas wojuje praktycznie ze wszystkimi w obronie Rose :D xD I za to go kocham :D
*Pozwolę sobie odrobinkę zmienić tekst :D mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za złamanie praw autorskich :D
„A teraz zasmakujmy tego dzieła – wziął kęs do ust i milczał przez chwilę – Wiesz co? Będę szczery…. ale nie obraź się na mnie …. - był poważny – Trochę wyszło Ci zakalcowate, ale da się zjeść :D A poza tym ujdzie w tłumie :D”
- przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :D Po prostu to było silniejsze ode mnie :D
„Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to mi każe robić takie rzeczy. Jermaine by się nadawał idealnie. On nie dba o to z kim sypia.”
- no właśnie… Ciekawe… Też mnie to od zawsze zastanawiało… Czemu Michael, a nie Jermain… hmm..
* Super pomysł z tym wywiadem :) Taki jakby dokończony przez Ciebie. Super wmontowałaś motyw z Brookie :)
„- Może młodzi wolą inaczej spędzić czas – zasugerował Pan Baker, a ja spaliłem buraka.”
- hahahaha, tata Rose najlepszy :D
* Co do Liberian Girl…. Aaahhhhh…. Rozmarzyłam się…. :) Mike romantyk… ;) A to wszystko dla Rose :)
A swoją drogą to Liberian Girl jest przepiękną piosenką i wręcz daje do myślenia czasem :P
„- Zostaniesz ukarany i nie licz na ułaskawienie.”
- to zabrzmiało jak… „groźba” :D No to ja się już boję co się będzie dziać za „zamkniętymi drzwiami” :D :D
„Podjechałem pod wskazany adres. Zostało mi jeszcze pięć minut. Postanowiłem je przeczekać w samochodzie. Co ja mam z tym zrobić? Jeżeli tam nie pójdę, Rose stanie się krzywda. Nie mogłem do tego dopuścić. Równo o 18 zapukałem do drzwi. Serce zaczęło mi bić w tym oczekiwaniu. Nie wiedziałem czego się spodziewać.”
- Michael ty głupolu… Wycofaj się jeszcze… Nie idź tam… Wymyśl coś na poczekaniu, ale nie idź tam… Nie możesz tego zrobić…
Ja się już boję tego… Albo niech zapuka i ucieknie… Albo nie wiem… Niech się jakoś ugada z tą laską i jej zapłaci za to, że skłamie Josephowi, że tam był a tak naprawdę go nie było…. :(
To się nie może spełnić…. :(
Jenn i spowodowałaś, że muszę koniecznie przeczytać teraz kolejną część by szybko się dowiedzieć co się stanie.. Mam nadzieję, że Michael nie zrobi czegoś głupiego i to jakoś odkręci....
A generalnie znów super odcinek :) Uwielbiam to czytać :)
Pozdrawiam, BAD25