sobota, 1 lutego 2014

Bad Girl 40 Part 1

Witajcie.
W końcu się doczekaliście. Miło mi, że przybywają nowi czytelnicy. Ale mam do was prośbę. Jeżeli już przeczytacie notkę, to zostawiajcie swój komentarz. W ten sposób wiem, czy Wam się podoba, czy też nie. To dla mnie naprawdę ważne. W tym odcinku pojawi się wywiad z Michaelem, który odbył się naprawdę. Wstawiłem Go pod notką. Trwa On niecałe 6 minut, ale na potrzeby opowiadania wydłużyłam je i opisałam. Będzie wiedzie, w którym momencie. To chyba tyle. Zapraszam do czytania oraz komentowania :) Do zobaczenia za tydzień.

*******************************************************************

Parę dni później. Mike jeździł codziennie na plan. Ja wolałam zostać w domu ze względu na nogę. Wciąż ciężko mi było chodzić. Przyjeżdżał do mnie po pracy, ale był jakiś nieswój. Pytałam o co chodzi, ale jak zwykle nic się nie dowiedziałam. Siedzieliśmy u mnie w pokoju.
- Jutro mam wywiad – powiedział, leżąc z głową na moich kolanach.
- To tym się tak denerwujesz? - pogłaskałam Go po włosach.
- Trochę.
- Będzie dobrze. Na żywo?
- Na szczęście nie. W telewizji będzie następnego dnia.
- Będziemy oglądać.
- O nie – zasłonił twarz dłońmi.
- Zaraz dostaniesz – zaśmiałam się.
- Za co?
- Za twoją niską samoocenę. Muszę Cię z tego wyleczyć.
- Jak chcesz to zrobić?
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę – patrzyłam się na niego, ale tego nie widział. Był zamyślony. Zaczęłam się o niego naprawdę martwić. Nagle wstał na równe nogi.
- Będę się już zbierał – potarł dłonią kark.
- Już? - zdziwiło mnie to. Stanęłam koło niego – Co się stało? - położyłam dłoń na jego ramię.
- Po prostu muszę już iść. Muszę się przygotować na jutro.
- Rozumiem, ale zobaczymy się jutro?
- Tak – uśmiechnął się słabo – Wiesz, że Cię kocham, prawda?
- Oczywiście.
- I nigdy to się nie zmieni … pamiętaj o tym.
- Przerażasz mnie.
- Przepraszam … nie miałem takiego zamiaru. Pójdę już – chciał wyjść, ale Go zatrzymałam.
- Bez pożegnania? - cofnął się i chciał mnie pocałować, ale cofnęłam się – Idź już – strasznie się zmienił. Zaczęłam nawet Go podejrzewać, że chodzi o inną. Spuścił głowę i wyszedł. Biłam się ze swoimi myślami. Najpierw mi pieprzy o miłości, a potem jest obojętny. Poszłam do kuchni, żeby się czegoś napić. Mama też była. Zapomniałam wspomnieć, że powoli zaczęłam się dogadywać z rodzicami. Nie przychodziło to łatwo, ale starali się.
- Michael już poszedł? - zapytała.
- Jak widać.
- Pokłóciliście się? - spojrzałam się na nią.
- Nie … po prostu sobie poszedł – powiedziałam ze złością w głosie. Usiadłam na krzesełku – Tata też taki był?
- Jak był młody?
- Tak – wytarła ręce o ścierkę i usiadła naprzeciw mnie.
- Poznaliśmy się w szkole. Był inny od pozostałych chłopców. Tak samo jak Michael. Na początku zawsze jest pięknie. Z czasem to się zmienia, ale nadal bardzo się kochamy. To nie jest przyzwyczajenie do drugiej osoby.
- Ale … kiedykolwiek podejrzewałaś Go o zdradę? Zachowywał się podejrzanie?
- Twój ojciec pracuje w wytwórni i co chwila przewijają się tam piękne kobiety. Kiedyś byłam zazdrosna, ale po tylu latach już się przyzwyczaiłam. Ma taką pracę, ale nigdy Go nie podejrzewałam, że mnie zdradził.
- No właśnie …. a ja nie jestem tego taka pewna.
- Myślisz, że Michael mógłby …
- Nie wiem, ale coraz częściej o tym myślę. Dziwnie się zachowuje. Mówi, że mnie kocha, ale nie okazuje tyle czułości co wcześniej.
- Wiesz co ja myślę? Że ma mnóstwo pracy .. wrócił na plan, a niedługo i do studia. Musisz być wyrozumiała. Taki zawód. Ojciec też większość czasu spędzał w pracy, a potem był zmęczony i szedł spać. Nawet teraz tak jest.
- Ale ty nie myślałaś o takich rzeczach.
- Bo mam zaufanie do Richarda. To jest bardzo ważne w związku.
- Wiem .. ja też ufam Michaelowi, ale …
- Kochanie – położyła dłoń na mojej – Odwiedza Cię codziennie. Kiedy by miał Cię zdradzać? Nie wygląda na takiego. Daj mu czas, a wszystko się ułoży. Nie powiem Ci, że wszystko będzie tak jak sobie to wymarzyłaś bo to niemożliwe. Musisz zrozumieć, że jest artystą i to jest część jego życia.
- Ja to rozumiem. Nawet sama Go zachęcam, żeby się nie spieszył, ale najgorsza jest ta obojętność.
- Może nie uporządkował jeszcze jakiejś sprawy i nie chcę Cię martwić? Nie wyciągaj pochopnych wniosków.
- Postaram się. Dziękuje.
- Nie masz za co dziękować. Ciesze się, że ze mną porozmawiałaś. Postaram się być lepszą matką niż do tej pory – uśmiechnęłam się słabo i poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i się położyłam do łóżka. Sisi spała ze mną. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a. Odczytałam: ''Przepraszam Cię za moje zachowanie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Kocham Cię'' Nie odpisałam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
Nastał nowy dzień. Byłam niewyspana. Mike miał mieć dzisiaj wywiad. Wykonałam wszystkie rutynowe czynności i zeszłam na dół.
- Jak samopoczucie? - zapytała się mama.
- Tak sobie.
- Jestem pewna, że wszystko się niedługo wyjaśni – usłyszeliśmy dzwonek od drzwi.
- Otworzę – podeszłam i je otworzyłam – Mike? - zdziwiłam się. Wpuściłam Go do środka.
- Zaraz mam wywiad, ale najpierw chciałem z tobą porozmawiać – wyglądał na przybitego.
- O czym?
- O wczoraj … wiem, że zachowałem się jak palant, ale wybacz mi. To nie jest żadne wytłumaczenie, ale mam teraz masę spraw na głowie i cały czas o nich myślę.
- Nie mogłeś mi od razu powiedzieć? Twoje zachowanie było jednoznaczne.
- Czyli jakie?
- Naprawdę muszę Ci to mówić?
- Jeżeli pomyślałaś, że mam inną, to tak nie jest. Nie chce nikogo prócz Ciebie – spojrzał na zegarek – Muszę już jechać. Dzisiaj nie jadę na plan. Spędzimy cały dzień razem, dobrze? - dotknął mojego policzka.
- Dobrze.
- Hej .. co to za mina? No już, uśmiechnij się – lekko się uśmiechnęłam – Tak lepiej – patrzył mi przez chwilę w oczy i pocałował. Nie opierałam się. Brakowało mi tego – Uciekam. Pa. Kocham Cię – wyszedł. Wróciłam do kuchni.
- Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Po co pytasz, skoro i tak podglądałaś.
- To jest silniejsze ode mnie.
- Jasne – zaśmiałam się.
- O widzę, że humor Ci wrócił.
- Tak – zjadłam śniadanie – Pomóc Ci w czymś? - przeglądała lodówkę.
- W zasadzie to …. byś mogła pójść na zakupy.
- Ok. Zrób listę co mam kupić, a ja pójdę na chwilę do pokoju – założyłam coś ciepłego na siebie. Sisi do mnie podbiegła – Wrócę i pójdziemy na spacerek, dobrze? - zeszłam na dół – Dasz mi samochód?
- No nie wiem – zastanawiała się.
- Proszę. Będę uważać i śniegu już nie ma.
- A nie wolisz pojechać swoim? - uśmiechnęła się.
- Naprawdę? - poszła do swojej sypialni i wróciła.
- Łap – rzuciła mi kluczyki, a ja je złapałam.
- Dzięki. Niedługo będę – chciałam już wybiec z domu.
- A nie zapomniałaś o czymś? - pomachała mi kartką z listą zakupów. Wróciłam i wzięłam ją od niej – Tylko nie przesadzaj z prędkością.
- Wiem, wiem – wyszłam. Poszłam do garażu. Mój samochodzik był przykryty, więc nie był zakurzony. Wsiadłam do mojego srebrnego BMW i odpaliłam silnik. Jak miło było znowu usłyszeć odgłos mruczenia silnika. Cieszyłam się jak dziecko. Przez całą drogę jechałam z wielkim bananem na twarzy. Żałowałam, że droga była taka krótka. Zrobiłam szybko zakupy i poleciałam do kasy. Sprawdziłam jeszcze, czy niczego nie zapomniałam i stanęłam w kolejce. Po drugiej stronie usłyszałam jakieś chichoty. Wychyliłam głowę i zobaczyłam dwie dziewczyny, czytające jakieś czasopismo. Przysłuchałam się ich rozmowie.
- Przystojny jest – powiedziała jedna.
- To prawda, ale szkoda, że woli facetów.
- Co ty mówisz?
- Widziałam wywiad tej … jak jej tam było … chyba Brooke. Mówiła, że jest gejem i nawet nie chciał jej przelecieć.
- Żartujesz? Co za szkoda. Ale to nie zmienia faktu, że jest mega przystojny.
- Tak … no nic. Musimy się z tym pogodzić. Ooo zobacz … jutro będzie z nim wywiad.
- Trzeba obejrzeć – i sobie poszły. Teraz zdałam sobie sprawę, że Mike miał rację. Ludzie jej uwierzyli. Już humor mi się zepsuł. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Zapakowałam zakupy do bagażnika i ruszyłam w drogę powrotną. Nie miałam ochoty wracać jeszcze do domu. Jeździłam bez celu po mieście. Mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam na głośnomówiącym .
- Tak?
- To ja kotku. Będę trochę później. Pojadę na chwile do studia, dobrze?
- Nie musisz się mi tłumaczyć.
- Chcę, żebyś wiedziała. Co teraz robisz?
- Wracam właśnie z zakupów. Mama oddała mi kluczyki do samochodu.
- Tylko jedź ostrożnie.
- Czy Wy wszyscy macie mnie za dziecko?
- Oczywiście, że nie.
- Mam nadzieję. Jak wywiad?
- Stresowałem się, ale nawet dobrze. Powiem Ci jak przyjadę.
- Ok, o której będziesz?
- Gdzieś tak o 14.
- Będę czekać. Pa.
- Pa. Kocham Cię – rozłączył się. Postanowiłam już wracać. Mama była trochę zła, że tak długo mnie nie było. Postanowiłam zrobić ciasto marchewkowe. Ulubione Michaela. Gdy skończyłam była 13:30. Poszłam z Sisi na spacerek. O tej godzinie w parku nie ma wcale psów, dlatego mogła sobie pobiegać. Bała się innych czworonogów. Nic dziwnego. Każdy był od niej większy. Chodziłam drużkami, gdy nagle poczułam szarpnięcie za ramie. Odwróciłam się i zobaczyłam Erica.
- Co ty robisz? Puszczaj! - próbowałam się wyrwać.
- Musimy sobie porozmawiać! - ciągnął mnie w stronę krzaków.
- Nie mam zamiary z tobą rozmawiać!
- Nie udawaj idiotki!
- Słucham?! - przygwoździł mnie do drzewa – To boli!
- Policja zrobiła nalot na mój dom! Szukali narkotyków!
- I co mnie to obchodzi?! Zasłużyłeś sobie!
- Zamknij się! Wiem, że to twoja sprawka! Nikt inny by tego nie zrobił!
- Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty niż donoszenie na takiego śmiecia?! - miał obłęd w oczach. Położył jedną dłoń na mojej szyi i ścisnął. Chciałam Go odepchnąć, ale nie mogłam.
- Pożałujesz tych słów! - Sisi gdzieś uciekła – Nie masz prawa tak do mnie mówić! - jeszcze bardziej ścisnął. Brakowało mi powietrza i czułam, że to koniec. W oddali widziałam jakąś zamazaną postać. Biegła w naszą stronę, a po chwili uścisk na mojej szyi puścił. Prawie upadłam, ale ten ktoś mnie przytrzymał. Spojrzałam na wybawiciela i zobaczyłam, że to Mike.
- Boże, Rose … nic Ci nie jest? - spojrzał na Erica – Zabije Cię! - uderzył Go w twarz.
- Mi … Mike …
- Co skarbie? - wziął moją twarz w swoje dłonie.
- Zabierz mnie stąd – patrzył na mnie z troską.
- Ty gnoju! Nie daruje Ci tego! - złapał Go za fraki – Jesteś już trupem! - rzucił Go na ziemię – Ostrzegałem Cię już wiele razy!
- Wracajmy do domu … proszę Cię – obejmowałam Go za ramię.
- Nie pozwolę, żeby Cię dotykał!
- Jakoś wcześniej nie miała oporów – powiedział.
- Byłeś pomyłką – powiedziałam – Daj mi spokój.
- Zapłacisz mi za to! - zagroził.
- Grozisz jej?! - Mike dał kilka kroków do przodu – Myślisz, że ktoś by po tobie rozpaczał?! Społeczeństwo było by mi wdzięczne, że pozbyłem się takiego śmiecia! Mówię to po raz ostatni … nie zbliżaj się do Rose! Daję Ci ostatnią szansę! - objął mnie ramieniem i szliśmy w drogę powrotną – Dasz radę iść?
- Tak, ale Sisi gdzieś mi uciekła.
- Jest w samochodzie. Złapałem ją.
- Całe szczęście. Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Byłem u Ciebie w domu. Twoja mama powiedziała, że poszłaś na spacer z Sisi, ale już długo Cię nie ma. Dzwoniłem, ale zostawiłaś telefon. Na całe szczęście zdążyłem przyjechać.
- Myślałam, że to już koniec – łzy spłynęły po moich policzkach – Bałam się.
- Już nie masz czego – stanął i mnie objął – Co On od Ciebie chciał?
- Oskarża mnie, że nasłałam na niego policję w sprawie narkotyków.
- Pieprzony ćpun! - zacisnął zęby – Może zrobią z nim w końcu porządek – pojechaliśmy do domu.
- No gdzieś się ty podziewała? - zapytała mama od progu.
- Straciłam poczucie czasu – Mike wiedział, że nie chcę, żeby znała prawdę. Nawet nie musiałam Go o to prosić. Rozumiał mnie bez słów. Po obiedzie, przyszedł czas na deser. Gdy mama poszła po ciasto, my zostaliśmy sami przy stole.
- Myślałem, że to ty będzie na deser – wyszeptał mi do ucha i pocałował w szyję.
- A mogę być na podwieczorek?
- Jak najbardziej – zaśmialiśmy się i pocałowaliśmy. Akurat weszła mama.
- To może ja wyjdę.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Mmm, a co tak pachnie? - zapytał.
- Ciasto marchewkowe – odpowiedziała i postawiła na stół.
- Moje ulubione!
- Wiem – spojrzał się na mnie.
- Ty je upiekłaś?
- Tak – patrzył się na mnie ze zdziwieniem – Jak możesz nie wierzyć w moje zdolności kulinarne? - udałam oburzenie.
- Wierzę – pocałował mnie w policzek – A teraz zasmakujmy tego dzieła – wziął kęs do ust i milczał przez chwilę – Wiesz co? Będę szczery … ale nie obraź się na mnie …. - był poważny – Jest przepyszne – odetchnęłam z ulgą.
- Jak mogłeś tak mnie straszyć? - walnęłam Go w ramię.
- Ał! - zaczął się śmiać – Teraz masz przechlapane.
- Dlaczego?
- Bo będziesz mi musiała przynajmniej raz w tygodniu piec takie cuda.
- Pff … nic nie muszę.
- Ah tak?
- Tak … to żona ma obowiązek siedzieć przy garach, a z tego co mi wiadomo, to my nie jesteśmy małżeństwem.
- Po pierwsze to nigdy nie mówiłem, że miejsce kobiety jest w kuchni, a po drugie twój stan cywilny może się niedługo zmienić – przyciągnął mnie do siebie.
- Nie strasz.
- No wiesz co – teraz to On udał oburzenie.
- Mamo .. pójdziemy na górę, dobrze?
- Idźcie – uśmiechnęła się, a my poszliśmy do mnie. Mike ukradł jeszcze kawałek ciasta.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiałam się, gdy leżeliśmy sobie na łóżku.
- Też Cię kocham – pocałował mnie we włosy – Dobrze się czujesz?
- Tak .. nic mi nie jest – obejrzał dokładniej moją szyję.
- Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdybym przyjechał później.
- Nie myśl o tym. A jak wywiad?
- Nie było tak źle, ale strasznie się stresowałem. Pytała przeważnie o sprawy zawodowe, ale na końcu mogłem się wypowiedzieć co do tych kłamstw Brooke. Mam nadzieję, że teraz ludzie przestaną myśleć, że jestem gejem.
- Na pewno – wtuliłam się w niego.
- Przepraszam Cię – spojrzałam się na niego – Za moje zachowanie. Już Ci rano to mówiłem, ale naprawdę źle się z tym czuje. Na dodatek dyrektor wytwórni naciska, żebym wystąpił podczas Motown 25.
- Nie zmuszą Cię jeżeli nie chcesz.
- Tak … - zamyśli się na chwilę – Już wiem! - podniósł się trochę – Wykorzystam ten występ na swoją korzyść.
- W jaki sposób?
- Postawię swój warunek. Jeżeli się zgodzą, to wystąpię.
- Ale jaki to warunek?
- Zobaczysz – uśmiechał się. Coś kombinował. Leżeliśmy jakiś czas – Pojedziesz w sobotę ze mną do studia?
- Jeżeli chcesz.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- To niespodzianka – położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Otworzyłam oczy. Mike nadal leżał obok. Spojrzałam się na niego.
- Przepraszam … przysnęło mi się – przetarłam oczy.
- Nie szkodzi. Lubię patrzeć, gdy śpisz – poprawił moje włosy za ucho.
- Która godzina?
- Po 19.
- Zostań – zaczęłam Go całować i rozpinać koszulę.
- Nie mogę – takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Nie dałam za wygraną. Rozpięłam do końca jego koszulę i znowu wpiłam się w jego usta. Ku mojemu zaskoczeniu, przerwał pocałunek – Nie słyszałaś co powiedziałem?
- Nie drocz się ze mną – teraz ściągnęłam swoją koszulkę.
- Przestań! - powiedział ostro i złapał mnie za nadgarstki – Nie dzisiaj. Nie jestem w nastroju. Poza tym … muszę już iść – wstał. Patrzyłam się na niego przez chwilę jak zapina swoją koszulę. Złapałam swoją koszulkę i wybiegłam do łazienki. Potok łez wydostał się z moich oczu. Nigdy nie był taki oziębły. Chyba, że się pokłóciliśmy. Wtedy udawał, że niby mu nie zależy i nie chcę, a teraz? - Co się stało? - to był On. Wszedł do środka – Czemu płaczesz?
- Wynoś się!
- Co? - wyminęłam Go i wyszłam z łazienki.
- Masz mnie za idiotkę?! Idź do tej zdziry! Pewnie na Ciebie czeka!
- Ile razy mam powtarzać, że nie ma innej?!
- Nie wysilaj się! Jakoś wcześniej zawsze miałeś ochotę!
- Ale teraz mam mnóstwo stresów w pracy. Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?
- Bo wcześniej też miałeś pracę i jakoś Ci to nie przeszkadzało. Widzę, że ostatnio dziwnie się zachowujesz i nie zaprzeczaj – podszedł do mnie.
- Niedługo wszystko wróci do normy i będzie tak jak kiedyś. Muszę wszystkie sprawy zakończyć.
- Brakuje mi twojej bliskości.
- Mnie też tego brakuje, ale jeszcze trochę. Obiecuję, że będzie jak kiedyś. Nie rób ze mnie babiarza.
- A ciekawa jestem co Ty byś pomyślał w takiej sytuacji.
- Na pewno nie to, że masz innego.
- Akurat.
- Ja w przeciwieństwie do Ciebie, ufam Ci. Dlaczego Ty mnie też nie możesz? - nie wiedziałam co odpowiedzieć – Myślisz, że każdy facet zdradza?
- Nie … nie myślę tak, ale wokół Ciebie kręci się mnóstwo kobiet.
- Nic na to nie poradzę. To jest w pakiecie ze sławą, ale mam je wszystkie gdzieś. Musisz mi uwierzyć …. chcę, żebyś była częścią mojego życia. To nie będzie łatwe, dlatego musisz mi ufać. Kobiety ciągle będą się przewijać, czy to w wytwórni, czy w klipach. To jest moja praca, ale nie sypiam z nimi jak inni. Proszę Cię, kochanie – zgiął nogi w kolanach, żeby jego twarz znajdowała się na wysokości mojej i oparł czoło o moje – Nie przetrwamy bez zaufania.
- Wiem – zamknęłam oczy – Ale to jest takie trudne.
- Dlatego muszę Cię o to zapytać …. chcesz nadal ze mną być? Jesteś w stanie mi zaufać?
- Kocham Cię i chcę z Tobą być …
- Jestem osobą publiczną i tego nie mogę zmienić, ale Ty masz wybór … nie musisz się w to pakować. Bardzo Cię kocham, ale nie chcę Cię do niczego zmuszać. Gdy prasa dowie się o nas … wiesz co się będzie działo. Chcę dla Ciebie jak najlepiej.
- Mike … ja to wszystko wiem … zdaje sobie z tego sprawę, ale chcę być z tobą i nic tego nie zmieni – dotknęłam jego policzków.
- Zanim spotkałem Ciebie … pogodziłem się z samotnością i z tym, że nigdy nie będę miał normalnej rodziny.
- Nie mów tak … będziesz miał.
- Z Tobą …
- Tak .. ze mną. Pamiętasz co mi powiedziałeś w wannie? - kiwnął głową – Więc skąd te wątpliwości?
- Ponieważ to jest moje marzenie, a nie jestem pewien, czy również i twoje … na dodatek dochodzi do tego brak życia prywatnego i te wszystkie skandale, których będzie coraz więcej.
- Poradzimy sobie ….. przepraszam … że Cię podejrzewałam, ale taka już jestem. Postaram się opanować.
- Poniekąd Cię rozumiem, ale nigdy bym Cię tak nie zranił .. przysięgam – przytuliliśmy się do siebie i staliśmy tak chwilę – Więc w sobotę zabieram Cię do studia, a potem na kolację, może być?
- Mi pasuję.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham … chciałbym móc Ci to pokazać, ale nie umiem.
- Jestem pewna, że znajdziesz jakiś sposób – zaśmiałam się. Myślał przez chwilę.
- Masz rację … w sobotę sama zobaczysz.
- Nie mogę się doczekać.
- Chodź tu do mnie – przycisnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- No i to mi się podoba.
- Niedługo będziesz prosiła, żebym był taki jak teraz.
- Nie licz na to. Nigdy nie mam Cię dość.
- I tak ma pozostać. Nie obrazisz się jeżeli już pójdę?
- Będziesz mi musiał to wynagrodzić, wiesz?
- Naprawdę? Myślałem, że ujdzie mi to płazem.
- Nic z tego. Zasłużyłeś na karę.
- Bądź łaskawa.
- Nie mam zamiaru. Będziesz musiał porządnie odkupić swoje winy i to nie będzie takie łatwe jak sobie myślisz.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy.
- Akurat w to nie wątpię.
- Jesteś okropna, ale i tak Cię kocham.
- A spróbowałbyś nie – zaśmialiśmy się.
- Pójdę już. Nie będziesz zła?
- Sama nie wiem … przyjedziesz jutro?
- Tak.
- O której jest wywiad?
- Mówili, że wieczorem wyemitują.
- Więc wszyscy obejrzymy – zawiesiłam mu się na szyi – Jedź już bo za chwilę Cię nie puszczę.
- Hehe – pocałował mnie i wyszedł. Miał rację. Musiałam mu wierzyć. Nie mogłam ciągle Go podejrzewać o zdradę. Nikt nie wytrzyma takiego oskarżania. Muszę się zmienić.

Nie miałem ochoty wracać do domu. Byłem na siebie wściekły za to jak traktowałem Rose. Nie zasłużyła sobie na to. Prawda jest taka, że to co jej wszystko mówiłem, dlaczego ostatnio taki jestem, było kłamstwem. Przez cały ten czas myślałem nad tym spotkaniem z tą dziewczyną. Pojechałem do studia. Byłem sam i mogłem się skupić. Chciałem dokończyć piosenkę, którą napisałem dla Rose. Czas tak szybko minął, że nie zauważyłem, że jest już po 1. Ale miałem to gdzieś. Melodia brzmiała tak jak chciałem, słowa też były skończone. Wystarczyło wejść do kabiny i nagrać. Bez Q nie chciałem tego robić, ale postanowiłem spróbować. Zależało mi na czasie. Wszedłem do kabiny i pilotem włączyłem nagrywanie. W słuchawkach rozbrzmiała melodia i zacząłem. Po pierwszej próbie nie byłem zadowolony. Zaśpiewałem jeszcze kilka razy i postanowiłem na dzisiaj zakończyć. Byłem zmęczony. W całym domu było ciemno. Wszyscy już spali. Poszedłem do kuchni czegoś się napić. Przechodząc koło gabinetu Josepha, usłyszałem jego głos.
- Spotkanie przełożone na 18 – nic więcej nie powiedział, tylko dał mi kartkę z adresem i zamknął drzwi. Zrezygnowany poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to mi każe robić takie rzeczy. Jermaine by się nadawał idealnie. On nie dba o to z kim sypia. Wziąłem prysznic. Nie wiedziałem co zrobić. Każdy coś ode mnie chciał. Widzieli we mnie jedynie kasę. Miałem już tego serdecznie dość. Położyłem się spać.
Z samego rana pojechałem na plan. Wszystko było już nagrane. Wystarczyło poskładać w całość i klip gotowy. W ogóle nie mogłem się skupić i powiedziałem, żeby sami dokończyli, a ja najwyżej potem sprawdzę. Byli zdziwieni. Wiedzieli, że jestem profesjonalistą i na wszystko muszę mieć oko, a tym razem tak nie było. Z planu pojechałem do studia. Q już tam był.
- Cześć mały.
- Cześć – powiedziałem od niechcenia.
- Co jest? Zły dzień?
- Można tak powiedzieć. Wczoraj trochę pokombinowałem z Liberian Girl. Mam już melodie i słowa, ale próby mi nie wyszły.
- Nagrałeś?
- Tak – puściłem bo o to mu chodziło. Słuchał uważnie i drapał się po brodzie.
- Nie jest tak źle.
- Owszem .. jest. Musisz mi pomóc.
- Po to tu jestem. Mamy mnóstwo czasu …
- Nie mamy. Dzisiaj muszę ją skończyć.
- Skąd taki pośpiech?
- Chcę ją jutro zaśpiewać dla Rose.
- W końcu. Bierzmy się do roboty – zeszło nam już pół dnia – Mike … nie tak.
- Wybacz … nie wychodzi mi.
- Napisałeś ją dla Rose, więc myśl o niej, gdy śpiewasz … o niczym innym.
- Spróbuje – nawet nie pamiętam ile razy powtarzaliśmy, ale po pewnym czasie, udało się.
- No i o to mi chodziło! - ucieszył się Q. Przesłuchałem razem z nim i byłem zadowolony.
- Mam nadzieję, że jutro też mi tak wyjdzie.
- Chcesz ją zaśpiewać na żywo?
- Tak …. chcę, żeby wiedziała, że to jest wyłącznie dla niej. Chcę jej pokazać jak bardzo ją kocham.
- Ona to wie – poklepał mnie po plecach – Przemyślałeś już występ?
- Tak …. zgodzę się, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Chce mieć pięć minut dla siebie na scenie. Po występie z The Jacksons … wystąpię z Billie Jean i pokaże co przygotowałem – patrzył się przez chwilę na mnie.
- Zgoda … niech będzie.
- Naprawdę?
- Tak … zależy nam na tobie. Będziesz miał swoje pięć minut.
- Dziękuje.
- Jedź już do niej – spojrzał na zegarek – Zaraz będzie twój wywiad w telewizji.
- Wiem … będziemy jutro o 12.
- Będę czekał – pojechałem do Rose. Humor mi się trochę poprawił, ale nadal myślałem o jutrzejszym dniu i spotkaniu. Zapukałem do drzwi i czekałem. Otworzyła mi Pani Baker i wpuściła do środka.
- Rose zaraz zejdzie. Nie może się doczekać twojego wywiadu – uśmiechnąłem się. Po chwili usłyszałem, że ktoś, a raczej Rose zbiega po schodach.
- Nareszcie – rzuciła mi się w ramiona.
- Witaj, kochanie – jeszcze mocniej ją przytuliłem.
- Udusisz mnie – zaśmiała się – Chodź do salonu – chciała iść, ale złapałem ją ręką w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Nie zapomniałaś o czymś? - pocałowałem ją na przywitanie.
- Mmmm … faktycznie – zarzuciła mi ręce na szyję i jeszcze raz pocałowała.
- Wiem, że przeszkadzam w takiej chwili, ale zaraz się zacznie – to był Pan Baker.
- Już idziemy – złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę salonu. Usiedliśmy wygodnie na kanapie. Mama Rose przyniosła jakieś soki i przekąski. Chyba nie spodziewali się, że ten wywiad będzie taki krótki. Zaczęło się. Nie lubiłem siebie oglądać w telewizji i było mi głupio. W połowie wywiadu reporterka zapytała się mnie, czy jest ktoś ważny w moim życiu. Widziałem uśmiechnięta twarz Rose, gdy odpowiedziałem, że tak.
- ''Czy jest coś co chciałbyś jeszcze powiedzieć?''
- ''Tak''
- ''Słuchamy''
- ''Więc … chcę się odnieść do tego co powiedziała o mnie Brooke''
- ''Masz na myśli ..''
- ''Tak … wiem, że milczałem przez ten cały czas, ale nie czułem się na siłach, żeby wypowiadać się na ten temat. Nie jestem gejem. Wiem, że niektórzy w to uwierzyli, ale naprawdę nim nie jestem''
- ''Dlaczego tak powiedziała?''
- ''Nie chcę tego mówić. Pomimo tego jak Ona mnie potraktowała, to nie chcę się na niej zemścić i opowiadać o tym wszystkim. Chce, żeby wszyscy mnie dobrze zrozumieli. Nic nie mam do homoseksualistów. Każdy ma prawo być z kim chcę, ale mnie pociągają kobiety. Zawsze tak było. Teraz też mam wspaniałą dziewczynę''
- ''Naprawdę? Jak to się stało, że nigdy jej nie widzieliśmy?''
- ''Po prostu nie afiszujemy się. Chce, żeby mogła żyć normalnie''
- ''Będzie z tego coś więcej?''
- ''Tak''
- ''I dopiero wtedy ją zobaczymy?''
- ''Ujawnimy się, gdy Ona będzie na to gotowa''
- ''Rozumiem. Z mojej strony to wszystko. Dziękuje, że zgodziłeś się na ten wywiad''
- ''To ja dziękuje'' – po wszystkim Rose się na mnie spojrzała.
- Koniec? - zapytała.
- Tak .. ciesze się, że był taki krótki.
- A ja nie. Teraz wszyscy będą się zastanawiać kim jestem – zaśmiała się.
- Teraz musicie być bardziej ostrożni. Paparazzi na pewno będą śledzić Michaela, żeby zobaczyć Ciebie – powiedział ojciec Rose.
- Ma Pan rację. Zawsze tak robią.
- Mam to gdzieś – odpowiedziała.
- Nie mów tak. Korzystaj z wolności póki możesz.
- Zmieńmy już ten temat. Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała Pani Baker.
- Może młodzi wolą inaczej spędzić czas – zasugerował Pan Baker, a ja spaliłem buraka.
- Bardziej powinieneś martwić się o mnie – odpowiedziała – Nikt nie chcę być w celibacie i to na dodatek z własnej woli.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? - chciało mi się śmiać, ale jakoś się powstrzymałem.
- Masz rację … w ogóle nie musimy o tym rozmawiać bo przecież nie ma o czym, stary pierniku.
- Co?
- To co słyszałeś – schowałem twarz we włosach Rose. Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Rose też chichotała – Są młodzi i mają jeszcze mnóstwo na to czasu.
- Dobrze, mamo! Obejrzymy – ledwo powiedziała.
- A dajcie mi spokój – powiedział Pan Baker i wstał. Podszedł do barku – Napijesz się? - zapytał się mnie i uniósł szklankę z drinkiem.
- Nie, dziękuje.
- Jeżeli chcesz to się napij – powiedziała do mnie Rose.
- Nie mam ochoty – patrzyła się przez chwile na mnie – Co?
- Nic … wspaniale wyglądałeś.
- Dziękuje.
- Tylko po cholerę Ci te okulary? - zaśmiałem się.
- Nie widzą moich oczu i mogę mieć chociaż odrobinkę prywatności
- Yhym, ale i tak mi się to nie podobało.
- Hehe.
- To co? Oglądamy? - zapytała się mama Rose
- Tak.
- Richard! Odłóż już ten alkohol! - powiedziała ostro.
- O co Ci chodzi kobieto?
- Dobrze wiesz – wyglądali jak by coś ukrywali i tylko Oni wiedzieli o co chodzi.
- Możemy już zacząć? - zapytała się Rose.
- Tak – oglądaliśmy jakąś komedię. Potem poszliśmy do pokoju Rose. Była smutna.
- Co się stało?
- Oni coś przede mną ukrywają. Wiem o tym, ale nic nie chcą mi powiedzieć. Nie wiem co się dzieje – przytuliłem ją.
- Nie martw się. Na pewno to nic takiego. Pamiętasz, że zabieram Cię jutro do studia?
- Tak .. już się nie mogę doczekać – posiedziałem jeszcze trochę i musiałem się zbierać. Widziałem, że Rose nie była z tego powodu zadowolona.
- Skarbie … wiem, że jesteś zła, ale …
- Nie musisz mi się znowu tłumaczyć … wszystko wiem. Po prostu brakuje mi Ciebie.
- Mnie Ciebie też. Klip już skończyłem i jedna sprawa mniej na głowie. Jeszcze trochę i będzie jak kiedyś.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej – pocałowałem ją. Poczułem jak mnie przytrzymuje, żeby wydłużyć pocałunek. Nie opierałem się. Przytuliła się do mnie, gdy skończyliśmy – Przyjadę po Ciebie o 11:30, dobrze?
- Tak .. będę czekać – pożegnaliśmy się i pojechałem do domu. Na korytarzu zatrzymała mnie mama.
- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście. Coś się stało?
- Ja Cię chciałam o to zapytać. Od powrotu Josepha dziwnie się zachowujesz. Jest coś o czym powinnam wiedzieć?
- Nie … mam dużo na głowie.
- Na pewno, tylko o to chodzi? Nic od Ciebie nie chciał?
- Naprawdę.
- No dobrze. Wierzę Ci. Wiem, że nigdy byś nie zrobił czegoś głupiego – poszła, a ja jeszcze chwile stałem. Nawet ją musiałem okłamać. Czułem do siebie wstręt.
Zaczął się następny dzień. Dzień, którego nienawidziłem. Najchętniej bym Go jakoś przeskoczył, ale się nie da. Równo o 11:30 byłem pod domem Rose. Już na mnie czekała. Od razu pojechaliśmy do studia. Q już na nas czekał. Stresowałem się.
- Siadaj na kanapie – powiedziałem do Rose, a sam podszedłem do Q.
- Gotowy?
- Tak … mam nadzieję, że mi wyjdzie.
- Spokojnie. Mówiłem Ci o czym myśl podczas śpiewania.
- Pamiętam – wszedłem do kabiny i założyłem słuchawki na uszy. Wziąłem głęboki wdech i dałem znak, że jestem gotowy. Włożyłem w to całe emocje i uczucia jakie czułem. Śpiewałem z zamkniętymi oczami.

Liberyjska dziewczyno . . .
Przyszłaś i zmieniłaś mój świat
Miłością tak nową
Liberyjska dziewczyno . . .
Przyszłaś i zmieniłaś mnie dziewczyno
Uczuciem tak prawdziwym

Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"
Liberyjska dziewczyno . . .
Drogocenniejsza niż jakakolwiek perła
Twoja miłość tak pełna
Liberyjska dziewczyno . . .
Kiedy mnie całujesz
Uch, stajesz się dla mnie całym światem

Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Prawie jak w filmach
W scenie dwojga kochanków
Gdy ona mówi . . .
"Czy mnie kochasz"
A on odpowiada w nieskończoność . . .
" Kocham cię, liberyjska dziewczyno"

Liberyjska dziewczyno
Ty wiesz, że przyszłaś
I zmieniłaś mój świat
Czekam na ten dzień
Kiedy zechcesz powiedzieć
"Tak"
A ja się uśmiechnę i powiem to samo
I będziemy naprawdę na zawsze
Kocham cię, liberyjska dziewczyno, cały czas

(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dzieczyno)
Kocham cię liberyjska dziewczyno, cały czas
(Dziewczyno)
Kocham cię
Kocham cię skarbie
(Dziewczyno)
Pragnę cię
Kocham cię maleńka
(Dziewczyno)
Uch! Kocham cię skarbie, pragnę cię maleńka, uch
(Dziewczyno)


Gdy skończyłem, otworzyłem oczy i spojrzałem się przez szybę na Rose. Q dał mi znać, że wychodzi. Pewnie nie chciał nam przeszkadzać. Wyszedłem. Zobaczyłem, że miała łzy w oczach. Ukucnąłem przed nią.
- Kochanie … dlaczego płaczesz?
- Bo to było piękne. Napisałeś ją dla mnie?
- Tak .. dla Ciebie i o Tobie .. już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że jesteś tą jedyną. I wtedy mogłem, tylko przelać to na papier.
- Dziękuje … jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana.
- I zawsze będzie Ci to okazywał. Jesteś niesamowitą kobietą i jestem ogromnie wdzięczny, że to mnie wybrałaś. Jesteś moją miłością – patrzeliśmy sobie w oczy i po chwili zaczęliśmy się całować. Nie przestając całować, usiadłem na kanapie. Tak bardzo ją w tamtym momencie pragnąłem. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Położyła się. Włożyłem dłoń pod jej bluzkę. Czułem jej rozgrzane ciało, które domagało się więcej. Nagle rozum wrócił na swoje miejsce i przerwałem – Nie możemy … nie tutaj.
- Ja dłużej nie wytrzymam – wypowiedziała i ponownie mnie pocałowała. Nie ułatwiała mi tego.
- Ja też, ale musimy się powstrzymać.
- Ale po co skoro oboje tego chcemy.
- W każdej chwili ktoś może wejść.
- Tak … masz rację, ale tak bardzo Cię pragnę, że ledwo się powstrzymuje.
- Ja też.
- Bardzo Cię kocham … nie potrafię tego wyrazić słowami – znowu zobaczyłem łzy w jej oczach.
- Nie płacz – otarłem łzę spływającą po jej policzku – Poprzez piosenkę wyraziłem to co czuję. I nigdy nie mniej co do mnie wątpliwości.
- Nie będę miała … obiecuję. Ta piosenka będzie na nowej płycie?
- Tak … chyba, że nie chcesz ...
- Żartujesz? Jest piękna.
- To Ty jesteś piękna – cmoknąłem ją. Pomogłem jej poprawić bluzkę. Zdążyła usiąść, a do studia wszedł Quincy.
- Nie przeszkadzam?
- Nie – odpowiedziałem.
- Jak Ci się podobała? - zwrócił się do Rose.
- Bardzo mi się podobała. Jest cudowna.
- Teraz zaśpiewałeś jeszcze lepiej niż wczoraj. Myślałem, że to nie możliwe, ale dzisiaj przeszedłeś samego siebie.
- Naprawdę?
- Tak i wiem dlaczego – uśmiechnął się i usiadł przy konsoli.
- Odwiozę Cię do domu.
- Już?
- Mam jeszcze sporo roboty. Byś się zanudziła.
- No skoro tak uważasz – zjechaliśmy windą na dół i wsiedliśmy do samochodu. Zatrzymałem się pod domem Rose – Nie wejdziesz?
- Nie, ale wieczorem po Ciebie przyjadę i zabieram Cię na kolację. Uprzedź rodziców, że nie wrócisz na noc – przybliżyłem się do niej i nasze twarze dzieliły zaledwie dwa centymetry.
- Ah tak?
- Tak … ubierz coś .. seksownego.
- Po co? I tak to ze mnie zedrzesz – zaśmiałem się.
- To prawda. Misie wybudzają się na wiosnę, ale twój miś tyle nie wytrzyma.
- Niech by spróbował czekać do wiosny.
- Nie boisz się?
- Ciebie? Nie mam powodu.
- Jesteś tego taka pewna?
- Absolutnie. To Ty powinieneś się mnie bać.
- A co mi zrobisz?
- Zostaniesz ukarany i nie licz na ułaskawienie.
- Taką karę mogę odbywać do końca życia
- Uważaj bo się spełni.
- Mam taką nadzieję – pocałowałem ją bardzo namiętnie – A to takie małe wprowadzenie.
- Mmm podoba mi się.
- Lepiej już idź bo nie ręczę za siebie.
- Nie odważyłbyś się.
- Nie prowokuj mnie i nie sprawdzaj.
- A może chce – zagryzła dolną wargę.
- Przestań bo nie wytrzymam do wieczora – nie czekałem na jej dalsze gierki i wysiadłem, żeby otworzyć jej drzwi – Jesteś z siebie dumna? - zapytałem, gdy stała naprzeciw mnie.
- Że tak na Ciebie działam? Bardzo.
- Jesteś okropna. Idź już do domu.
- Jak chcesz – oddaliła się bardzo wolnym krokiem. Podbiegłem do niej i łapiąc na łokieć, odwróciłem do siebie.
- Doigrałaś się. Będę o 20 – pocałowałem ją i wsiadłem do samochodu. Otworzyłem jeszcze szybę – Tylko mi nigdzie nie wychodź – odjechałem. To było niesamowite co ta dziewczyna ze mną robiła. Nigdy taki nie byłem w tych sprawach. Zawsze byłem nieśmiały, a teraz? Resztę dnia spędziłem w studiu. Quincy widział, że coś jest nie tak. Nie chciałem mu o ty mówić. Nadal nie wiedziałem co zrobić. O 17 pojechałem do domu. Wziąłem prysznic i się przebrałem. Mama się mnie pytała dokąd jadę i dlaczego jestem tak ubrany. Musiałem skłamać, że jadę do Rose. Poniekąd to prawda bo później jesteśmy umówieni, ale najpierw musiałem jechać do tej dziewczyny. Podjechałem pod wskazany adres. Zostało mi jeszcze pięć minut. Postanowiłem je przeczekać w samochodzie. Co ja mam z tym zrobić? Jeżeli tam nie pójdę, Rose stanie się krzywda. Nie mogłem do tego dopuścić. Równo o 18 zapukałem do drzwi. Serce zaczęło mi bić w tym oczekiwaniu. Nie wiedziałem czego się spodziewać.


23 komentarze:

  1. O nie! Niech on tego nie robi! Mike zrób w tył zwrot i do Rose! Dacie sobie radę będziesz jej pilnował, tylko tego nie rób! Błagam!
    Jacksonka

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ma oznaczać zakończenie w takim momencie? Normalnie Cię dorwę za to. Ostatni raz mi kończysz w takim momencie. :D bo uduszę cię własnoręcznie. :P A co do całości notki to jak zawszę świetna tylko czemu taka krótka? Ledwo zaczynam czytać a tu juz koniec. Nie ładnie :P. Mam nadzieję ze Michael nie zdradzi Rose i za nim ta kobieta otworzy drzwi on juz ucieknie :D. Czekam na następna :P.
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, tylko bez głupot Mike! Rose pewnie tego nie wybaczy, a dowie się dzięki Joseph'owi, oczywiste!

    Dopiero 2 tydzień jestem zmuszona czekać, ale już się niecierpliwię i czekam na kolejne notki. Szkoda, że ta była taka krótka!
    Evelin

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie! No po prostu nie! Aż tak bardzo chcesz zadzierać ze zdenerwowanymi czytelnikami? Przecież to nie ładnie tak kończyć w takim momencie. Czy Ty wiesz przez co ja będę przechodzić? Cały tydzień będę tylko myśleć, czy Mike ją zdradził, czy może jednak uciekł. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim momencie? Już wiem o czym będę myślała przez najbliższy tydzień;) A co do notki to jest świetna, jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeey, świetny rozdział serio, tylko dlaczego zakończony właśnie teraz ?! Normalnie nie daruję ci tego, jeżeli Mike nie zmieni zdania.. Wiesz tak właściwie jestem tutaj u ciebie nowa i czytałam sobie rozdział po rozdziale i nagle bum ! gdzie jest 40 ? I czekałam przez te parę nieszczęsnych dni..Ale to jak ten rozdział 40 jest fantastyczny wszystko wynagradza. Tylko...zastanawiam się w jakich czasach przebiega akcja ?
    No nic, pozostaje mi jedynie czekać na drugą cześć, która - mam nadzieję - pojawi się szybciej. Serdecznie cię pozdrawiam i życzę duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam nadzieję, że Mike ucieknie w ostatnim momencie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh... baka, baka, baka, BAKA! Dlaczego on z nią nie porozmawiał? Dlaczego nie powiedział czego Joseph od niego oczekuje? Buuuu... Michaeeeel dziadu nie rób nic głupiego nooo, bo znając Josepha to Rose jutro dostanie zdjęcia z tego spotkania... wrrr...
    Czekam na następną! :)

    i zapraszam na nową:
    http://ireneinvincible.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Końcówka taka w napięciu :O Jejku :3 A potem dzieci z tego będą, zobaczycie! :p Czekam :*** i zapraszam na mojego bloga-również o Michaelu :3 http://give-in-to-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Od niedawna czytam tego bloga i szczerze - jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności. Bardzo podoba mi się jak piszesz oraz o czym piszesz. Historia jest bardzo ciekawa, a zakończenie tego rozdziału trzyma w napięciu. Mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się szybko, bo nie wiem jak długo wytrzymam nie wiedząc co dalej się wydarzy.
    Chciałam jeszcze na koniec przeprosić Cię, bo nigdy nie komentowałam Twoich notek, to dopiero mój pierwszy komentarz. Ale obiecuję - od dziś będę je pisać do każdego opowiadania. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie no...ja się nie zgadzam! Foch z karuzelą, jak mówi moja pani od religii. Nie wierzę, że Mike zrobi to Rose...On ją za bardzo kocha. Na pewno wszystko masz już zaplanowane, jak to Ty. Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Na koniec chciałabym Cię przeprosić, że nie komentowałam przez jakiś czas.
    Pozdram. Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  12. Notka wspaniala! Jak ty to robisz! Mam nadzieje ze Michael nie zdradzi Rose prosze, prosze, prosze! Z niecierpliwoscia bede czekac na nowa notke.
    Pozdrawiam Michaelowa!

    OdpowiedzUsuń
  13. notka uuuuuuuuuuuuuuu wspaniała I love you. Sorki za te wyznania, ostatnio wszystkich kocham dobra jak coś to zapraszam na http://dirtydiana.blog.onet.pl/
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  14. Ej no ej no ej no EJ. Jak to? Co to ma kurde być? -,- Niech on uciekaaa ja nie chce żeby on zdradził Roseee ja nie chceeeeee :c No plose. *.*
    Dobra, w każdym razie notka świetna, czekam do soboty. Punkualnie godzina 9:00 jestem tutaj i hasam szczęśliwa po Twoim blogu :3

    Pozdrawiam gorąco, Emaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieje, ze Mikey tego nie zrobi. Czemu skonczylas w takim momencie?! Teraz caly tydzien bede myslec: zrobi to?czy tego nie zrobi?
    Mam nadzieje, ze jednak wszystko sie dobrze skonczy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję że Mike tego nie zrobi. A jeszcze lepiej by było żeby ta dziewczyna okazała się rozsądna i niczego nie oczekiwała od niego. Ale to tylko moje życzenie...Ogólnie opowiadanie SUPER, masz talent do pisania!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Co za końcówka! Wiesz jak utrzymac Napięcie! Super odniesienie do wywiadu i piosenki Michaela, bardzo lubie takie wątki ;) u nas nn, zapraszam! Diana

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieje, że Mike tego nie zrobi, plisssssssssss. A ta końcówka? Boże Naprawdę umiesz utrzymać napięcie i tak trzymaj, ale proszę niech Mike się opamięta. Powiem szczerze ja bym tego nie zrobił, nawet gdyby mi ojciec kazał, a jakby zagroził by mi, że zrobi coś mojej dziewczynie to powiedziąłbym jej o tym i razem cośbyśmy wymyślili. Ale nie zdrada nie ma mowy więc proszę niech on jej nie skrzywdzi bo będzie żałował.
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej zapraszam cię na http://thejacksonsanamericandream.blog.pl/
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj, nieładnie, najpierw Mike zapewnia Rose jak bardzo ją kocha, a potem jedzie do tamtej... mam nadzieję, że do niczego nie dojdzie.
    Bardzo lubię Liberian Girl. Zazdroszczę Rose, bo ona mogła to usłyszeć na żywo :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej. U mnie jest nowa, trzecia część. :D Jak chcesz, to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. super że dodałaś wywiad i tak wpasowałaś się w prawdziwe wydarzenia :D jesteś genialna!!
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  23. Jenn, chyba Cię ukatrupę... Ale żeby w takim bardo ważnym momencie kończyć? Decydującym o dalszych losach? Nie ładnie... Nigdy więcej tego nie rób...
    A teraz jadę z cytatami :P
    Cóż. Będzie ich więcej xD Mam nadzieję, że się nei przerazisz :P

    „Przyjeżdżał do mnie po pracy, ale był jakiś nieswój.”

    - ehh… Biedny… Wszystko przez Josepha…. :/ Przez niego coś czuję, że to się zniszczy czego najbardziej się obawiam… :(

    „- Bez pożegnania? - cofnął się i chciał mnie pocałować, ale cofnęłam się – Idź już – strasznie się zmienił. Zaczęłam nawet Go podejrzewać, że chodzi o inną. Spuścił głowę i wyszedł.”

    - smutno się robi… :( Jakoś tak mi dziwnie jak taka atmosfera jest między nimi… Też czuję to samo co Rose… Tym bardziej, że wiem o co chodzi… Chyba za bardzo się wczuwam w rolę :P

    * Szczera rozmowa z mamą… ;) <3 Chyba jej tego już dawno brakowało… taka rozmowa pomaga… Wspiera, a czasem rozwiewa wszelkie wątpliwości… Teraz Rose będzie potrzebowała mamy. Więc cieszę się ,że te relacje się poprawiły… :(

    „- Hej .. co to za mina? No już, uśmiechnij się – lekko się uśmiechnęłam – Tak lepiej”

    - hehe, może to głupie, ale też odruchowo się uśmiechnęłam… ;)


    „- Wyjaśniliście sobie wszystko?
    - Po co pytasz, skoro i tak podglądałaś.
    - To jest silniejsze ode mnie.
    - Jasne – zaśmiałam się”

    - mamuśka najlepsza :D xD Podglądacz cichaczem, a potem co złego to nie ona :D xD


    „- Ty gnoju! Nie daruje Ci tego! - złapał Go za fraki – Jesteś już trupem! - rzucił Go na ziemię – Ostrzegałem Cię już wiele razy!”

    - Może dopisz to tytułu opka jeszcze „and BAD BOY” :D Bo to teraz Mike cały czas wojuje praktycznie ze wszystkimi w obronie Rose :D xD I za to go kocham :D

    *Pozwolę sobie odrobinkę zmienić tekst :D mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za złamanie praw autorskich :D
    „A teraz zasmakujmy tego dzieła – wziął kęs do ust i milczał przez chwilę – Wiesz co? Będę szczery…. ale nie obraź się na mnie …. - był poważny – Trochę wyszło Ci zakalcowate, ale da się zjeść :D A poza tym ujdzie w tłumie :D”

    - przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :D Po prostu to było silniejsze ode mnie :D

    „Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to mi każe robić takie rzeczy. Jermaine by się nadawał idealnie. On nie dba o to z kim sypia.”

    - no właśnie… Ciekawe… Też mnie to od zawsze zastanawiało… Czemu Michael, a nie Jermain… hmm..

    * Super pomysł z tym wywiadem :) Taki jakby dokończony przez Ciebie. Super wmontowałaś motyw z Brookie :)

    „- Może młodzi wolą inaczej spędzić czas – zasugerował Pan Baker, a ja spaliłem buraka.”

    - hahahaha, tata Rose najlepszy :D
    * Co do Liberian Girl…. Aaahhhhh…. Rozmarzyłam się…. :) Mike romantyk… ;) A to wszystko dla Rose :)
    A swoją drogą to Liberian Girl jest przepiękną piosenką i wręcz daje do myślenia czasem :P

    „- Zostaniesz ukarany i nie licz na ułaskawienie.”

    - to zabrzmiało jak… „groźba” :D No to ja się już boję co się będzie dziać za „zamkniętymi drzwiami” :D :D

    „Podjechałem pod wskazany adres. Zostało mi jeszcze pięć minut. Postanowiłem je przeczekać w samochodzie. Co ja mam z tym zrobić? Jeżeli tam nie pójdę, Rose stanie się krzywda. Nie mogłem do tego dopuścić. Równo o 18 zapukałem do drzwi. Serce zaczęło mi bić w tym oczekiwaniu. Nie wiedziałem czego się spodziewać.”
    - Michael ty głupolu… Wycofaj się jeszcze… Nie idź tam… Wymyśl coś na poczekaniu, ale nie idź tam… Nie możesz tego zrobić…
    Ja się już boję tego… Albo niech zapuka i ucieknie… Albo nie wiem… Niech się jakoś ugada z tą laską i jej zapłaci za to, że skłamie Josephowi, że tam był a tak naprawdę go nie było…. :(
    To się nie może spełnić…. :(

    Jenn i spowodowałaś, że muszę koniecznie przeczytać teraz kolejną część by szybko się dowiedzieć co się stanie.. Mam nadzieję, że Michael nie zrobi czegoś głupiego i to jakoś odkręci....
    A generalnie znów super odcinek :) Uwielbiam to czytać :)

    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń