Tutaj powinnam coś napisać jak zawsze, ale powiem wam szczerze, że nie mam humoru. Nie będę mówiła o co chodzi bo to sprawy rodzinne. Miło mi powitać kolejne nowe czytelniczki. Jedynie co chcę wam powiedzieć, a raczej pokazać to to
http://muzyka.interia.pl/raport/michael-jackson/news/corka-michaela-jacksona-juz-zdrowa,1978418,6257
A teraz zapraszam na kolejne przygody Rose i Mike'a. Mam nadzieje, że się spodoba.
******************************************************************
Minęły cztery dni. Przez ten cały
czas Michael codziennie zabierał mnie na plan. Na razie nie mógł
tańczyć, ale zajął się innymi scenami. Siedzieliśmy właśnie
przed kamerą i przeglądaliśmy sceny. Było mało miejsca bo każdy
chciał zobaczyć jak wyszła dana scena, dlatego ja prawie nic nie
widziałam. W końcu Mike wziął mnie na kolana i tak
przesiedzieliśmy resztę czasu.
- Mike .. musimy powtórzyć.
- Ok .. za chwilę – w pobliżu nas
zrobiło się pusto i mieliśmy trochę czasu dla siebie – Co o tym
myślisz?
- Podoba mi się .. jesteś świetny.
Pierwszy raz mam okazje zobaczyć jak to wszystko wygląda.
- Cieszę się … wiesz czego
najbardziej żałuje?
- Czego? - odgarnęłam mu loczka.
- Że nie poznałem Cię wcześniej.
Może wtedy … inaczej by się nam ułożyło … może
uniknęlibyśmy niektórych sytuacji.
- Nie mamy na to wpływu, ale
powinniśmy się cieszyć z tego co mamy.
- Wiem i bardzo się cieszę, ale …
chciałbym Cię uchronić przed tymi wszystkimi cierpieniami, które
doświadczyłaś – nie rozumiałam, dlaczego właśnie teraz i w
takim miejscu o tym mówi.
- Mike … stało się coś, że
właśnie teraz o tym mówisz?
- Nie .. sam nie wiem czemu zacząłem
ten temat … przepraszam jeżeli wszystko Ci przypomniałem.
- Kotku – pogłaskałam Go po twarzy
– Nie da się zapomnieć przeszłości … zwłaszcza takiej, ale
staram się nie myśleć o tym. To co było 8 lat temu … nie wymaże
tego .. chociaż bardzo bym chciała. Ja też bardzo żałuje, że
zamiast Marlona .. nie poznałam Ciebie.
- Nigdy bym nie dopuścił, żeby coś
Ci zrobił. Zabiłbym sukinsyna.
- Wiem Misiu – nadal siedziałam na
jego kolanach. Zobaczyłam, że kawałek dalej stoi ta jedna suka,
która podrywała Michaela. On jej nie widział bo siedział tyłem.
Obserwowała nas. Spojrzałam mu głęboko w oczy i namiętnie
pocałowałam. Przestałam dopiero, gdy zobaczyłam, że jej już nie
ma. Mike wyglądał na zaskoczonego.
- Mmmm … co to było?
- Przepraszam bardzo, ale co w tym
dziwnego, że całuje swojego faceta?
- Bo to tej pory …
- To teraz się przyzwyczaj – nie
dałam mu skończyć.
- Podoba mi się i to było bardzo miłe
– uśmiechał się.
- Zaczynamy! - krzyknął reżyser.
- Muszę uciekać. Poproszę jeszcze
raz to samo – zrobił usta w dzióbek. Zaśmiałam się i Go
pocałowałam – Tylko masz mi z nikim nie flirtować – pogroził
mi palcem.
- Wariat – patrzyłam się w monitor
komputera jak Mike daje z siebie wszystko. Chociaż nie były to
sceny taneczne, On i tak wkładał w to dużo serca. Byłam z niego
dumna i z tego co robi. Zabierał mnie codziennie ze sobą bo mi nie
wierzył. Mówiłam mu, że już tego nie zrobię, ale nie dał się
przekonać. Był strasznie uparty, tak jak ja. Idealnie się
dobraliśmy. Dwóch uparciuchów, którzy nie dadzą na górę. Nawet
nie zauważyłam, że ktoś usiadł koło mnie.
- Hej – usłyszałam i spojrzałam na
tą osobę.
- Yyy … hej – to był jeden z
członków gangu.
- Nie bój się mnie … chcę sobie z
kimś porozmawiać.
- Jakiś problem? - podszedł jeden z
ochroniarzy.
- Nie … w porządku –
odpowiedziałam. Kiwnął głową i stanął dalej.
- Jesteś dziewczyną Michaela?
- Tak.
- Szczęściarz ….. widziałem was.
- Przyszedłeś rozmawiać o naszym
związku? - po cholerę było mu to wiedzieć?
- Nie – spojrzał przed siebie – O
cholera – spuścił głowę i potarł ręką kark.
- Co?
- Szef tutaj idzie – teraz ja
spojrzałam się przed siebie. Mike zbliżał się szybkim krokiem.
- Co tutaj robisz? - zapytał
spokojnie.
- Yyy … przepraszam .. chciałem z
kimś porozmawiać – wstał i szybko się ulotnił.
- Zaczepiał Cię?
- Nie … jesteś przewrażliwiony.
- Ostrożny, kochanie – cmoknął
mnie.
- A nie przypadkiem zazdrosny?
- I kto to mówi – zapomniałam
wspomnieć, że tak samo jesteśmy o siebie zazdrośni. Nie lubię,
gdy rozmawiał z innym kobietami, a On też się wkurzał, gdy
rozmawiałam z jakimś facetem. Oboje wiedzieliśmy, że nie mamy
powodu do zazdrości, ale to była reakcja odruchowa.
- Dobra dobra. Lepiej mi powiedz,
dlaczego tak się Ciebie przestraszył, gdy zobaczył, że idziesz w
naszą stronę, hmm?
- Nie mam pojęcia. Zawsze jestem dla
nich miły.
- Yhy … może bał się, że zrobisz
mu awanturę, że ze mną rozmawia.
- Aż taki narwany nie jestem.
- Jasne .. za dobrze Cię znam.
- Może i masz rację.
- Mam …. wracaj już na plan.
- Nie muszę. Tą scenę mam już z
głowy. Zaraz ją obejrzymy – po paru minutach wrócił reżyser i
zaczęliśmy oglądać jak wyszła scena. Spojrzałam na Boba.
Uśmiechał się do monitora, a ja wiedziałam, że to dobry znak. Mi
też się bardzo podobało.
- Chyba nie muszę mówić, że ta
scena nie wymaga powtórzeń. A ty co myślisz? - zapytał się
Michaela.
- Hmmm …. wszystko jest tak jak
chciałem.
- Świetnie – Bob klasnął w ręce –
Na dzisiaj wystarczy. Nie możesz się forsnować i musisz zbierać
siły na scenę końcową.
- Ok.
- Jutro scena w barze.
- Pamiętam.
- Do jutra dzieciaki – powiedział i
gdzieś sobie poszedł.
- To co wracamy? - zapytałam wstając
ze swojego miejsca.
- Za chwilę. Muszę jeszcze z nimi
porozmawiać – wskazał na gangi.
- Ok – pobiegł w ich stronę i coś
tłumaczył. Miałam nadzieję, że nie rozmawia o mnie. Wrócił i
poszliśmy do samochodu. Ciszę przerwałam ja – Co im mówiłeś?
- spojrzał na mnie.
- Tłumaczyłem, żeby nadal ćwiczyli
choreografię, żeby nie zapomnieli.
- Aha … a ty pamiętasz?
- Mam w małym palcu.
- Mój zdolny Misiaczek.
- Ale wiesz, że misie lubią słodkie.
- Kupię Ci miód.
- Nie chcę miodu.
- A co?
- Domyśl się.
- Hmm … nie mam pojęcia.
- Nie drocz się ze mną bo będę Cię
musiał ukarać – zaparkował samochód i otworzył mi drzwi.
- Aaaa … chyba już wiem –
wyprzedziłam Go – Żartowałam – ze śmiechem wbiegłam do domu.
- Pożałujesz tego! - wbiegł za mną
i złapał w pół – I co teraz?
- Jak mnie ukażesz?
- Później zobaczysz, a tymczasem
poproszę o słodycz dla misia.
- Dobra, ale co takiego chcesz?
- Wiesz, że głodne misie są
niebezpieczne?
- Mmmm .. doprawdy?
- Yhymm …. zaraz sam sobie wezmę.
- Proszę bardzo – przycisnął mnie
jeszcze bardziej do siebie i namiętnie pocałował. Aż zaparło mi
dech w piersiach. Pierwszy raz mnie tak całował. Nogi się pode mną
ugięły, ale mocno mnie trzymał w objęciach.
- Och wybaczcie – do holu weszła
mama Mike'a. Odsunęliśmy się od siebie, zawstydzeni – Nie chcę
przeszkadzać, ale przyjdzie zaraz do salonu. Ktoś na Ciebie czeka,
Rose – powiedziała i zniknęła w salonie.
- Hmm … kto to może być –
ściągnęliśmy kurtki (już nie zimowe bo robiło się coraz
cieplej) i weszliśmy do salonu. Na kanapie siedzieli moi rodzice –
Czego chcecie? - nie podeszłam do nich. Mama wstała i podeszła.
- Chcieliśmy zobaczyć jak się
czujesz.
- Jak widzicie nie leże w kostnicy i
mam się bardzo dobrze. Jeszcze jakieś pytania?
- Przestań tak mówić!
- Ja w ogóle nie mam ochoty z wami
rozmawiać.
- Mieliśmy wszystko odbudować.
- Mieliśmy, ale wy wszystko
zburzyliście. Jak zawsze z reszto.
- O czym ty mówisz?
- Myślisz, że nie wiem, że chciałaś
znowu mnie tam zamknąć, gdy uciekłam? - spojrzała na Michaela –
Nic mi nie powiedział, ale widziałam jaki był zdenerwowany.
- Chciałam jak najlepiej.
- Jasne! Nic z tego nie będzie ….
nie ufam wam i raczej nigdy to się nie zmieni. Idźcie już.
- Nie wiem co matka chciała zrobić,
ale ja nie miałem o tym pojęcia – zaczął tata.
- Tato … daruj sobie. Dobrze wiesz,
że to nie chodzi tylko o sytuację sprzed kilku dni. Nie mamy sobie
nic więcej do powiedzenia – poszłam do pokoju Michaela. Wiem, że
powinnam im wszystko wybaczyć i zapomnieć bo byli przecież moimi
rodzicami, ale po prostu nie mogłam. Za dobrze wszystko pamiętałam.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michaela.
- W porządku? - objął mnie od tyłu.
- Nie … Mike .. źle robię?
- Co masz na myśli? - odwróciłam się
w jego stronę.
- To jak traktuje rodziców … co
powinnam zrobić?
- Kochanie .. sama wiesz najlepiej …
masz moje wsparcie, nieważną jaką podejmiesz decyzję.
- Nie ufam im … nic na to nie
poradzę.
- Nie martw się. Masz jeszcze mnie.
- Jak ty ze mną wytrzymujesz?
- Twoje zalety przesłaniają twoje
wady.
- Niby jakie?
- Hmm .. pomyślmy – zbliżał swoją
twarz i w tym momencie jego telefon zaczął dzwonić – A ja
myślałem, że tylko moja mama ma takie wyczucie czasu – odebrał
– Tak?
- ….
- Naprawdę?
- ….
- Dzisiaj? Dobrze .. zaraz będziemy –
odłożył telefon – Dzwonił adwokat … Brooke wyszła ze
szpitala.
- Szybko.
- Za godzinę mamy spotkanie w sprawie
ugody. Będziesz gotowa?
- Tak – odpowiedziałam od niechcenia
– Mike?
- Tak?
- Ona … Ona też będzie?
- Tak …
- Mogłeś powiedzieć, żeby było co
najmniej dwóch ochroniarzy.
- Co? Jeszcze mało masz kłopotów?
- Nie rozumiesz? Może mi odbić, gdy
ją zobaczę i jej żałosną gębę. Ona więcej udaje niż to
warto.
- Skończmy tą rozmowę. Idę
powiedzieć Janet i mamie bo tez muszą być – wyszedł. Może
przeginałam, ale nie potrafiłam tłumić w sobie tej nienawiści
jaką czułam do tej suki. Wzięłam czyste ubranie i poszłam do
łazienki się przebrać. Gdy wyszłam, był już w pokoju. Podeszłam
do niego i się przytuliłam.
- Boję się – przyznałam i poczułam
jak mnie obejmuje.
- Nie pozwolę, żeby was zamknęli.
Będzie dobrze.
- Obiecujesz?
- Obiecuję, skarbie – pocałował
mnie we włosy – A ty obiecujesz, że będziesz grzeczna?
- Tak.
Po pół godzinie, wszyscy, tzn. ja,
Mike, Janet i Pani Jackson wpakowaliśmy się do samochodu Mike'a i
pojechaliśmy na spotkanie. Janet była niepełnoletnia, dlatego Pani
Jackson musiała być obecna podczas tej rozmowy. Czekaliśmy na
korytarzu ponad 40 minut. Brooke była w obstawie dwóch policjantów
i za nią dreptał jej papuga. Zerknęła tylko na mnie i na Janet.
Przyznam, że wyglądała jeszcze gorzej nić ostatnio.
- Możemy zaczynać?
- Tak … mam nadzieję, że Pańskie
klientki nie będą sprawiały kłopotów.
- O to może być Pan spokojny. Myślę,
że możemy darować sobie towarzystwo policjantów.
- Panna Shields czuje się bezpieczniej
przy policji.
- Skoro tak … zaczynajmy –
weszliśmy wszyscy do sali i zajęliśmy miejsca.
- Może na sam początek przypomnę co
grozi Pańskim klientkom …
- Uważam, że to jest zbędne.
Przejdźmy do tego co po co tutaj przyszliśmy.
- Panna Shields zgodziła się na ugodę
co jest dla Pańskich klientek najlepszym wyborem.
- Możemy w końcu poznać warunki
ugody?
- Oczywiście … moja klientka żąda
1 miliona odszkodowania oraz szczerych przeprosin.
- Co?! - wydarłam się.
- Spokojnie .. to i tak nie jest duża
kwota.
- Mam w dupie pieniądze! Mogę jej
zapłacić nawet i 2 miliony, ale jej nie przeproszę!
- Ja też nie! - wtórowała mi Janet.
- Myślisz, że jesteś taka cwana?! -
wstałam i oparłam się rękami o stół – Dobrze wiem, że grasz
przed wszystkimi, ale mnie nie oszukasz! Już raz z nami zaczęłaś
i wiesz jak to się skończyło! Chyba nie chcesz jeszcze raz przez
to przechodzić, co?
- Proszę porozmawiać ze swoimi
klientkami. Jeżeli Panna Baker i Janet nie chcą stanąć przed
sądem.
- Rose i Janet .. chodźcie za mną –
weszliśmy do innego pomieszczenia – Co wy wyprawiacie, co?
Myślicie, że to są żarty? Powinnyście się cieszyć, że
zgodziła się na ugodę.
- Dobrze, ale ja nie jestem w stanie
jej przeprosić.
- Ja też – odezwała się Janet.
- Nie wiem jak mam do was dotrzeć …
jeżeli sprawa trafi do sądu … nie zagwarantuje wam uniewinnienia.
Tobie grozi do 5 lat więzienia – powiedział do mnie – A Janet …
poprawczak, ale bardziej kurator. Zostawię was same …. przemyślcie
to – wyszedł.
- Rose .. co robimy? - zapytała się
Janet.
- Nie wiem … ale wiem, że jej nie
przeproszę.
- Ja też nie chcę, ale …. też nie
chcę, żebyś poszła siedzieć. To był mój pomysł … ja
powinnam za wszystko odpowiadać.
- Przestań .. nie mów tak głośno ..
ściany mają uszy.
- Ale to prawda …. przyznam się i ..
- Nie! Tak jest dobrze.
- Nie jest! Ja też muszę ponieść
konsekwencję swoich czynów .. nie możesz brać wszystkiego na
siebie – zobaczyłam, że Mike wszedł.
- Co wy robicie? Przeproście ją i
pojedziemy do domu.
- Nie mogę – powiedziałam.
- Czek jest już wypisany … czekamy
tylko na was.
- Mike … muszę Ci coś powiedzieć –
zaczęła Janet.
- Janet! - podniosłam głos –
Rozmawiałyśmy o tym!
- O co chodzi? - dopytywał.
- Bo … bo my nie powiedziałyśmy
całej prawdy … kłamałyśmy na policji.
- Co chcesz przez to powiedzieć? -
Janet spuściła głowę – Rose? - podszedł do mnie.
- Po co zaczęłaś? - spojrzałam na
nią.
- Czy ktoś mi w końcu powie?
- To ja …. to ja wpadłam na pomysł
pobicia Brooke i wszystko przygotowałam.
- Co?!! Nie wierzę – złapał się
za głowę – To dlaczego Rose jest o wszystko oskarżona?
- Zabroniła mi mówić prawdę –
spojrzał się na mnie.
- To prawda?
- Tak … chciałam uchronić Janet,
dlatego kazałam jej kłamać.
- Czułem, że coś ukrywacie …. nie
spodziewałem się czegoś takiego po tobie, Janet.
- Przepraszam Cię.
- Na tobie też się zawiodłem.
- Wiem, ale nic im nie mów. Niech
zostanie tak jak jest.
- Co ja z wami mam …. wiecie co? Mam
tego dość! Wracam do pozostałych, a wy róbcie co chcecie –
wyszedł.
- Co teraz?
- Teraz Mike się obraził.
- Chodzi mi o Brooke …. nie wiem jak
ty, ale ja … chcę, żeby to się już skończyło.
- Ja też … mogłyśmy lepiej to
zaplanować … wiesz co mam na myśli.
- I siedzieć za morderstwo?
- Po pierwsze najpierw by musieli
znaleźć ciało, a po drugie kto by nas podejrzewał?
- Też racja, ale teraz musimy to
zakończyć.
- Chcesz ją przeprosić?
- Nie chcę, ale musimy –
westchnęłam. Chodziłam w tą i z powrotem, myśląc.
- Dobra … niech będzie –
wróciłyśmy do pozostałych.
- Podjęłyście decyzję? - zapytał
się nasz obrońca.
- Tak – odpowiedziała Janet –
Zgadzamy się na warunki Brooke … pod jednym warunkiem –
zdziwiłam się – Przeprosimy ją jeżeli Ona przeprosi Michaela za
kłamstwa, które na niego wygadywała – szeptali do siebie.
- Zgoda, ale najpierw poprosimy o czeka
i przeprosiny, a potem Panna Shields przeprosi Pana Jacksona – Mike
dał mu ten czek – Drogie Panie – podeszłam do nie razem z
Janet.
- Nie tak blisko – powiedziała.
- P .. przepraszamy – powiedziałam
razem z Janet. Ledwo mi to przeszło przez gardło.
- Teraz Ona – stanęliśmy z boku bo
tak nam kazali, a Ona podeszła do Michaela.
- Przepraszam …. chciałam tylko,
żebyś zwrócił na mnie uwagę.
- Udało Ci się to … nie tylko ja
zwróciłem na Ciebie uwagę.
- Wiem, ale, czy to jest powód, żeby
mnie tak potraktować? Spójrz co ze mną zrobiły – zaczęła
płakać. Na Michaelu nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. A ja
miałam wielką ochotę jej przywalić za ten cyrk.
- Wystarczy już tego. Czy możemy już
stąd iść? - zapytał i odszedł od Brooke.
- Nic nie powiesz? - zatrzymała Go
Brooke, łapiąc za ramie. ''Lepiej weź tą łapę'' – pomyślałam.
- Nie chciej, żebym powiedział to co
myślę. Możemy już iść?
- Tak .. już wszystko załatwione.
- Świetnie – wszyscy, oprócz Brooke
i jej adwokata, wyszliśmy z pomieszczenia. Byliśmy w połowie
korytarza, gdy usłyszeliśmy.
- Kocham Cię! - krzyknęła Brooke.
Michael stanął w miejscu. Wszyscy się na niego patrzyli.
- Że co proszę? Coś ty powiedziała?!
- już się kierowałam w jej stronę.
- Rose – Mike mnie złapał w pasie –
Chodź – szliśmy w stronę samochodu.
- Jak Ona śmie mówić, że Cię
kocha?!
- To nie ma żadnego znaczenia.
- Powinna się leczyć! - resztę drogi
przemilczeliśmy. W domu. Mike wydawał się na mnie i Janet, zły.
Nie chciałam się z nim znowu kłócić, dlatego milczałam.
Cieszyłam się, że ta sprawa już się skończyła, ale nie mogłam
sobie darować, że musiałam ją przeprosić. Po kolacji, Michael
zamknął się w studiu, a ja poszłam z Janet do ogrodu – Długo
się będzie na mnie gniewał?
- Nie tylko na Ciebie jest zły.
- Nom … ale dobrze, że to już się
skończyło.
- Dobrze, że zgodziłaś się ją
przeprosić. Wiem, że nie było to łatwe.
- Nie było – rozmawialiśmy jeszcze
przez jakieś pół godziny i wróciliśmy do domu. Michael nadal był
w studiu. Poszłam wziąć prysznic. Leżałam w wannie i już
wiedziałam jak poprawić mu humor. Szkoda, że nie miałam ze sobą
tej bielizny co ostatnio. Trudno … i tak wiedziałam, że się nie
oprze. Wytarłam się z wody i założyłam bieliznę jaką miałam.
Wysuszyłam włosy, popryskałam się perfumami i założyłam na
siebie satynowy szlafrok. Zgasiłam światło i usiadłam w fotelu,
czekając. Chwilę później drzwi się otworzyły. Nie zapalił
światła. Pewnie myślał, że śpię – Czekałam na Ciebie –
powiedziałam. Zapalił światło.
- Niepotrzebnie – odpinał koszulę.
Podeszłam do niego. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Na pewno? - odpięłam mu do końca
koszulę.
- Nie próbuj mnie uwieść.
- Nie muszę próbować –
powiedziałam uwodzicielsko i pocałowałam Go w szyje.
- Przestań – widziałam jak z tym
walczył. Odsunął mnie od siebie.
- Miałeś mnie ukarać …
zapomniałeś? - rozpięłam swój szlafrok – Dzisiaj zasłużyłam
sobie jak nigdy … nie sądzisz?
- Sądzę, że … powinnaś przestać
– przeszedł obok i zatrzymał się przy szafie, z której
wyciągnął dres i podkoszulkę. Co to miało być?
- Świetnie! - zawiązałam sznurek od
szlafroka – Wiedziałam, że to nastąpi, ale nie przypuszczałam,
że tak szybko.
- O czym ty mówisz? - nie spojrzał na
mnie.
- Nie udawaj … przestałam być dla
Ciebie atrakcyjna – tak naprawdę, to udawałam. Miałam nadzieję,
że to na niego podziała i nie myliłam się. Patrzył się przez
chwilę na mnie i podszedł. Przyciągnął mnie do siebie i bardzo
namiętnie pocałował.
- Ostrzegałem Cię …. już za późno
na wycofanie się.
- Nie mam takiego zamiaru –
zarzuciłam ręce na jego kark.
- Idę wziąć prysznic … zaraz
wracam – cmoknął mnie i zniknął za drzwiami łazienki.
Przyciemniłam światło. Ściągnęłam szlafrok i położyłam się
do łóżka. Wyszedł w samym ręczniku na biodrach. Zrobiło mi się
gorąco. Podszedł do łóżka – Była Pani bardzo, ale to bardzo
niegrzeczna.
- Błagam o litość.
- Przykro mi .. musi Pani ponieść
konsekwencję swoich czynów – nachylił się nade mną.
Przyciągnęłam Go na siebie. Jedną rękę trzymał na moim
biodrze, a drugą się podpierał.
- Co Pan teraz zrobi?
- Przed karą będą tortury … bardzo
okrutne.
- Tylko nie to – nie zwrócił na
mnie uwagi, tylko zaczął mnie całować po szyi, doprowadzając
mnie przy tym do szału. Długo mnie tak torturował.
- Ma Pani dosyć? - spojrzał się na
mnie.
- Tak – ledwo wypowiedziałam.
Ściągnął ze mnie bieliznę, a potem swój ręcznik. Poddałam mu
się całkowicie. Musieliśmy zachowywać się cicho, ale to nie było
takie łatwe. Całowaliśmy się, żeby nie było nas słychać. Po
wszystkim, położył się obok i wtulił się we mnie, a ja
głaskałam Go po ręce, którą mnie obejmował.
- Nigdy więcej nie mów, że
przestałaś mi się podobać, czy pociągać. To się nigdy nie
zmieni. Pragnę tylko Ciebie.
- Tak naprawdę .. to … droczyłam
się z tobą – zrobiłam niewinną minę.
- O ty nie dobra – zaczął mnie
łaskotać, ale szybko przestał, żeby nikogo nie obudzić.
Położyłam głowę na jego torsie – Jest nam tak dobrze razem.
Nie chcę bez Ciebie żyć.
- A ja bez Ciebie – pocałowaliśmy
się i poszliśmy spać.
Wyłapałam jeden błąd, czy też raczej literówkę podczas rozmowy Rose z rodzicami:
OdpowiedzUsuń-Mięliśmy, ale wy wszystko zburzyliście. Jak zawsze z resztą.
Myślałam, że warunkiem ugody Brooke będzie Michael ha, ha, ha a tu takie zaskoczenie, tyko kasa i kasa! Jak powiedziałam MIchaelowi, ze go kocha to sama miałam ochotę władować się do opowiadania i zrobić z nią porządeczek!
Rozdział ciekawy i cieszę się, że skończyło się dla Janet i Rose tylko na kasie i przeprosinach, bałam się, że wsadzisz Rose do więzienia i Michael będzie musiał odwiedzać ją w więzieniu ;P
pozdrawiam
~Invincible
P.S. swoją drogą jakbyś miała ochotę to zapraszam do mnie:
http://ireneinvicncible.blogspot.com
Czekam na wytykanie błędów i takich tam :)
Świetna notka. Cieszę się że historia z Brook się tak skończyła. Dobrze że jednak poszły na ugodę. Nie mogę się doczekać następnej notki.
OdpowiedzUsuńJacksonka xD
Ps. Proszę nie morduj mnie. :D Chcę żyć. Jeszcze parę notek i zrozumiesz :)
piękna notka a mnie tam literówki i błędy ortograficzne nie za bardzo obowiązują bo jestem dysortografikiem i dyslektykiem
OdpowiedzUsuńNajlepsza ta scena końcowa. Też chciałabym takie tortury :))))
OdpowiedzUsuńDobrze, że sprawa z Brooke jest już zakończona i że obyło się bez więzienia :)))
Pozdrawiam.
Wczoraj pisałam, że wejdę to i jestem, tylko nie na moim koncie google bo nie jestem u siebie na necie tylko u wujka :)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że to się serio źle skończy dla Rose i Janet, ale na szczęście jest dobrze. Końcówka najlepsza hue hue hue hue xD
Czekam z niecierpliwością na nową i życzę Ci aby dobry humor wrócił! :)
Pozdrawiam, Emaa ;D
Świetne, jak wszystkie :D
OdpowiedzUsuńsuper jak zawsze
OdpowiedzUsuńJezu a ja to dopiero teraz przeczytałem no nie źle. gdy brooke powiedziała, że go kocha sam nie wiem, lae chciało mi się śmieć, przywalić jej choć nie bije kobiet, i.... sam nie wiem. Fajnie by było poznać taką Rose, no i być Michaelem( z resztą kto by nie chciał być nim lub go znać) Notka superaśna poprostu powiem co myśle I Love It!
OdpowiedzUsuńMichael
U mnie na mjteam nowa ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam!
Emaa ;D
te sceny miłosne są takie urocze... moja wyobraźnia działa :D
OdpowiedzUsuńJenn, no w takim momencie przerywać noo :P Bój się Boga :P
OdpowiedzUsuńBożesz, Ja chcę być na miescu Rose i też mieć takie tortury i nawet gorsze. Ale pod warunkiem, że ich właścicielem będzie nikt inny jak sam Michael :P
No ale do rzeczy :P
Na początek.
Ahhh.. Zazdroszczę Rose, że Michael ją codziennie tak zabiera na plan i ma okazję widzieć jak nagrywają Beat It <3 Szczęściara :) No i ta troska Michaela o Rose :P Robi to specjalnie zabierając ją ze sobą. a Rose ma korzyści z tego :P
HA! A wgl Rose jaka zazdrosna o Michaela jak zobaczyła ta kosmetyczkę jego :P
„- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie.
- Yyy … przepraszam .. chciałem z kimś porozmawiać – wstał i szybko się ulotnił.
- Zaczepiał Cię?
- Nie … jesteś przewrażliwiony.
- Ostrożny, kochanie – cmoknął mnie.
- A nie przypadkiem zazdrosny?
- I kto to mówi – zapomniałam wspomnieć, że tak samo jesteśmy o siebie zazdrośni.”
- hahaha, zazdrosny jak nic tylko się nie przyzna :P Jedno warte drugiego :P
„- Mój zdolny Misiaczek.
- Ale wiesz, że misie lubią słodkie.
- Kupię Ci miód.
- Nie chcę miodu.”
- hahaha :D Jak ja uwielbiam jak oni się tak droczą :D <3
Ta rozmowa mnie powaliła :D
„- Och wybaczcie – do holu weszła mama Mike'a. Odsunęliśmy się od siebie, zawstydzeni”
- Kath to ma zawsze wyczucie czasowe :D No żeby tak bezczelnie przerwać, nooo :D
Co do rodziców Rose.
Kurde.. .wkurzają mnie oni trochu... nsjpierw chcą naprawićrelacje z córką, a potem robią jej takie coś... Znów byłoby to samo... Z drugiej strony... Hmm... Sama też nie wiem co myśleć o tym... No w sumie mogliby jeszcze raz spróbować wszyscy w trójkę... W końcu są jej rodzicami...
„- Oczywiście … moja klientka żąda 1 miliona odszkodowania oraz szczerych przeprosin.”
- chyba sobie żartuje, że Rose będzie ją przepraszać.. pff… :P
Co do tej prawdy...
A w końcu Janet nie wytrzymała... Dręczyły ją wyrzuty sumienia... Nie mogła tak dalej i w końcu się wygadała Michaelowi... Ale przynajmniej teraz i Michael wie jaka była prawda...
„- P .. przepraszamy – powiedziałam razem z Janet. Ledwo mi to przeszło przez gardło.”
- szacun bo mi by w ogóle nie przeszło :P
„Leżałam w wannie i już wiedziałam jak poprawić mu humor. Szkoda, że nie miałam ze sobą tej bielizny co ostatnio. Trudno … i tak wiedziałam, że się nie oprze.”
- haha, Rose kombinatorka ;D Ale z dwojga złego dobre i to :D To zawsze jakieś rozwiązanie jest na poprawę humoru :P
„- Sądzę, że … powinnaś przestać – przeszedł obok i zatrzymał się przy szafie, z której wyciągnął dres i podkoszulkę. Co to miało być?”
- I to by było na tyle :P A ja już tu siedziałam i napalałam się na coś HOT :P :D xD
„- Nie udawaj … przestałam być dla Ciebie atrakcyjna – tak naprawdę, to udawałam.”
- :P No jak ten tekst na facetów działa :P :D
Jenn, kapitalny odcinek :) Taki nawet z dodatkai HOT'u :D xD
to mi się podoba :D Możesz tak częściej opisywać :P :D
Wiesz? ja już się nei mogłam doczekać kiedy dojadę do domu, ogarnę sobie forum i przeczytam kolejny odcinek :)
świetny jak zawsze :)
Pozdrawiam
BAD25 :)