sobota, 4 stycznia 2014

Bad Girl 37

Witajcie!
Tutaj powinnam coś napisać jak zawsze, ale powiem wam szczerze, że nie mam humoru. Nie będę mówiła o co chodzi bo to sprawy rodzinne. Miło mi powitać kolejne nowe czytelniczki. Jedynie co chcę wam powiedzieć, a raczej pokazać to to  

http://muzyka.interia.pl/raport/michael-jackson/news/corka-michaela-jacksona-juz-zdrowa,1978418,6257

A teraz zapraszam na kolejne przygody Rose i Mike'a. Mam nadzieje, że się spodoba.

******************************************************************

Minęły cztery dni. Przez ten cały czas Michael codziennie zabierał mnie na plan. Na razie nie mógł tańczyć, ale zajął się innymi scenami. Siedzieliśmy właśnie przed kamerą i przeglądaliśmy sceny. Było mało miejsca bo każdy chciał zobaczyć jak wyszła dana scena, dlatego ja prawie nic nie widziałam. W końcu Mike wziął mnie na kolana i tak przesiedzieliśmy resztę czasu.
- Mike .. musimy powtórzyć.
- Ok .. za chwilę – w pobliżu nas zrobiło się pusto i mieliśmy trochę czasu dla siebie – Co o tym myślisz?
- Podoba mi się .. jesteś świetny. Pierwszy raz mam okazje zobaczyć jak to wszystko wygląda.
- Cieszę się … wiesz czego najbardziej żałuje?
- Czego? - odgarnęłam mu loczka.
- Że nie poznałem Cię wcześniej. Może wtedy … inaczej by się nam ułożyło … może uniknęlibyśmy niektórych sytuacji.
- Nie mamy na to wpływu, ale powinniśmy się cieszyć z tego co mamy.
- Wiem i bardzo się cieszę, ale … chciałbym Cię uchronić przed tymi wszystkimi cierpieniami, które doświadczyłaś – nie rozumiałam, dlaczego właśnie teraz i w takim miejscu o tym mówi.
- Mike … stało się coś, że właśnie teraz o tym mówisz?
- Nie .. sam nie wiem czemu zacząłem ten temat … przepraszam jeżeli wszystko Ci przypomniałem.
- Kotku – pogłaskałam Go po twarzy – Nie da się zapomnieć przeszłości … zwłaszcza takiej, ale staram się nie myśleć o tym. To co było 8 lat temu … nie wymaże tego .. chociaż bardzo bym chciała. Ja też bardzo żałuje, że zamiast Marlona .. nie poznałam Ciebie.
- Nigdy bym nie dopuścił, żeby coś Ci zrobił. Zabiłbym sukinsyna.
- Wiem Misiu – nadal siedziałam na jego kolanach. Zobaczyłam, że kawałek dalej stoi ta jedna suka, która podrywała Michaela. On jej nie widział bo siedział tyłem. Obserwowała nas. Spojrzałam mu głęboko w oczy i namiętnie pocałowałam. Przestałam dopiero, gdy zobaczyłam, że jej już nie ma. Mike wyglądał na zaskoczonego.
- Mmmm … co to było?
- Przepraszam bardzo, ale co w tym dziwnego, że całuje swojego faceta?
- Bo to tej pory …
- To teraz się przyzwyczaj – nie dałam mu skończyć.
- Podoba mi się i to było bardzo miłe – uśmiechał się.
- Zaczynamy! - krzyknął reżyser.
- Muszę uciekać. Poproszę jeszcze raz to samo – zrobił usta w dzióbek. Zaśmiałam się i Go pocałowałam – Tylko masz mi z nikim nie flirtować – pogroził mi palcem.
- Wariat – patrzyłam się w monitor komputera jak Mike daje z siebie wszystko. Chociaż nie były to sceny taneczne, On i tak wkładał w to dużo serca. Byłam z niego dumna i z tego co robi. Zabierał mnie codziennie ze sobą bo mi nie wierzył. Mówiłam mu, że już tego nie zrobię, ale nie dał się przekonać. Był strasznie uparty, tak jak ja. Idealnie się dobraliśmy. Dwóch uparciuchów, którzy nie dadzą na górę. Nawet nie zauważyłam, że ktoś usiadł koło mnie.
- Hej – usłyszałam i spojrzałam na tą osobę.
- Yyy … hej – to był jeden z członków gangu.
- Nie bój się mnie … chcę sobie z kimś porozmawiać.
- Jakiś problem? - podszedł jeden z ochroniarzy.
- Nie … w porządku – odpowiedziałam. Kiwnął głową i stanął dalej.
- Jesteś dziewczyną Michaela?
- Tak.
- Szczęściarz ….. widziałem was.
- Przyszedłeś rozmawiać o naszym związku? - po cholerę było mu to wiedzieć?
- Nie – spojrzał przed siebie – O cholera – spuścił głowę i potarł ręką kark.
- Co?
- Szef tutaj idzie – teraz ja spojrzałam się przed siebie. Mike zbliżał się szybkim krokiem.
- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie.
- Yyy … przepraszam .. chciałem z kimś porozmawiać – wstał i szybko się ulotnił.
- Zaczepiał Cię?
- Nie … jesteś przewrażliwiony.
- Ostrożny, kochanie – cmoknął mnie.
- A nie przypadkiem zazdrosny?
- I kto to mówi – zapomniałam wspomnieć, że tak samo jesteśmy o siebie zazdrośni. Nie lubię, gdy rozmawiał z innym kobietami, a On też się wkurzał, gdy rozmawiałam z jakimś facetem. Oboje wiedzieliśmy, że nie mamy powodu do zazdrości, ale to była reakcja odruchowa.
- Dobra dobra. Lepiej mi powiedz, dlaczego tak się Ciebie przestraszył, gdy zobaczył, że idziesz w naszą stronę, hmm?
- Nie mam pojęcia. Zawsze jestem dla nich miły.
- Yhy … może bał się, że zrobisz mu awanturę, że ze mną rozmawia.
- Aż taki narwany nie jestem.
- Jasne .. za dobrze Cię znam.
- Może i masz rację.
- Mam …. wracaj już na plan.
- Nie muszę. Tą scenę mam już z głowy. Zaraz ją obejrzymy – po paru minutach wrócił reżyser i zaczęliśmy oglądać jak wyszła scena. Spojrzałam na Boba. Uśmiechał się do monitora, a ja wiedziałam, że to dobry znak. Mi też się bardzo podobało.
- Chyba nie muszę mówić, że ta scena nie wymaga powtórzeń. A ty co myślisz? - zapytał się Michaela.
- Hmmm …. wszystko jest tak jak chciałem.
- Świetnie – Bob klasnął w ręce – Na dzisiaj wystarczy. Nie możesz się forsnować i musisz zbierać siły na scenę końcową.
- Ok.
- Jutro scena w barze.
- Pamiętam.
- Do jutra dzieciaki – powiedział i gdzieś sobie poszedł.
- To co wracamy? - zapytałam wstając ze swojego miejsca.
- Za chwilę. Muszę jeszcze z nimi porozmawiać – wskazał na gangi.
- Ok – pobiegł w ich stronę i coś tłumaczył. Miałam nadzieję, że nie rozmawia o mnie. Wrócił i poszliśmy do samochodu. Ciszę przerwałam ja – Co im mówiłeś? - spojrzał na mnie.
- Tłumaczyłem, żeby nadal ćwiczyli choreografię, żeby nie zapomnieli.
- Aha … a ty pamiętasz?
- Mam w małym palcu.
- Mój zdolny Misiaczek.
- Ale wiesz, że misie lubią słodkie.
- Kupię Ci miód.
- Nie chcę miodu.
- A co?
- Domyśl się.
- Hmm … nie mam pojęcia.
- Nie drocz się ze mną bo będę Cię musiał ukarać – zaparkował samochód i otworzył mi drzwi.
- Aaaa … chyba już wiem – wyprzedziłam Go – Żartowałam – ze śmiechem wbiegłam do domu.
- Pożałujesz tego! - wbiegł za mną i złapał w pół – I co teraz?
- Jak mnie ukażesz?
- Później zobaczysz, a tymczasem poproszę o słodycz dla misia.
- Dobra, ale co takiego chcesz?
- Wiesz, że głodne misie są niebezpieczne?
- Mmmm .. doprawdy?
- Yhymm …. zaraz sam sobie wezmę.
- Proszę bardzo – przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie i namiętnie pocałował. Aż zaparło mi dech w piersiach. Pierwszy raz mnie tak całował. Nogi się pode mną ugięły, ale mocno mnie trzymał w objęciach.
- Och wybaczcie – do holu weszła mama Mike'a. Odsunęliśmy się od siebie, zawstydzeni – Nie chcę przeszkadzać, ale przyjdzie zaraz do salonu. Ktoś na Ciebie czeka, Rose – powiedziała i zniknęła w salonie.
- Hmm … kto to może być – ściągnęliśmy kurtki (już nie zimowe bo robiło się coraz cieplej) i weszliśmy do salonu. Na kanapie siedzieli moi rodzice – Czego chcecie? - nie podeszłam do nich. Mama wstała i podeszła.
- Chcieliśmy zobaczyć jak się czujesz.
- Jak widzicie nie leże w kostnicy i mam się bardzo dobrze. Jeszcze jakieś pytania?
- Przestań tak mówić!
- Ja w ogóle nie mam ochoty z wami rozmawiać.
- Mieliśmy wszystko odbudować.
- Mieliśmy, ale wy wszystko zburzyliście. Jak zawsze z reszto.
- O czym ty mówisz?
- Myślisz, że nie wiem, że chciałaś znowu mnie tam zamknąć, gdy uciekłam? - spojrzała na Michaela – Nic mi nie powiedział, ale widziałam jaki był zdenerwowany.
- Chciałam jak najlepiej.
- Jasne! Nic z tego nie będzie …. nie ufam wam i raczej nigdy to się nie zmieni. Idźcie już.
- Nie wiem co matka chciała zrobić, ale ja nie miałem o tym pojęcia – zaczął tata.
- Tato … daruj sobie. Dobrze wiesz, że to nie chodzi tylko o sytuację sprzed kilku dni. Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia – poszłam do pokoju Michaela. Wiem, że powinnam im wszystko wybaczyć i zapomnieć bo byli przecież moimi rodzicami, ale po prostu nie mogłam. Za dobrze wszystko pamiętałam. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michaela.
- W porządku? - objął mnie od tyłu.
- Nie … Mike .. źle robię?
- Co masz na myśli? - odwróciłam się w jego stronę.
- To jak traktuje rodziców … co powinnam zrobić?
- Kochanie .. sama wiesz najlepiej … masz moje wsparcie, nieważną jaką podejmiesz decyzję.
- Nie ufam im … nic na to nie poradzę.
- Nie martw się. Masz jeszcze mnie.
- Jak ty ze mną wytrzymujesz?
- Twoje zalety przesłaniają twoje wady.
- Niby jakie?
- Hmm .. pomyślmy – zbliżał swoją twarz i w tym momencie jego telefon zaczął dzwonić – A ja myślałem, że tylko moja mama ma takie wyczucie czasu – odebrał – Tak?
- ….
- Naprawdę?
- ….
- Dzisiaj? Dobrze .. zaraz będziemy – odłożył telefon – Dzwonił adwokat … Brooke wyszła ze szpitala.
- Szybko.
- Za godzinę mamy spotkanie w sprawie ugody. Będziesz gotowa?
- Tak – odpowiedziałam od niechcenia – Mike?
- Tak?
- Ona … Ona też będzie?
- Tak …
- Mogłeś powiedzieć, żeby było co najmniej dwóch ochroniarzy.
- Co? Jeszcze mało masz kłopotów?
- Nie rozumiesz? Może mi odbić, gdy ją zobaczę i jej żałosną gębę. Ona więcej udaje niż to warto.
- Skończmy tą rozmowę. Idę powiedzieć Janet i mamie bo tez muszą być – wyszedł. Może przeginałam, ale nie potrafiłam tłumić w sobie tej nienawiści jaką czułam do tej suki. Wzięłam czyste ubranie i poszłam do łazienki się przebrać. Gdy wyszłam, był już w pokoju. Podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Boję się – przyznałam i poczułam jak mnie obejmuje.
- Nie pozwolę, żeby was zamknęli. Będzie dobrze.
- Obiecujesz?
- Obiecuję, skarbie – pocałował mnie we włosy – A ty obiecujesz, że będziesz grzeczna?
- Tak.
Po pół godzinie, wszyscy, tzn. ja, Mike, Janet i Pani Jackson wpakowaliśmy się do samochodu Mike'a i pojechaliśmy na spotkanie. Janet była niepełnoletnia, dlatego Pani Jackson musiała być obecna podczas tej rozmowy. Czekaliśmy na korytarzu ponad 40 minut. Brooke była w obstawie dwóch policjantów i za nią dreptał jej papuga. Zerknęła tylko na mnie i na Janet. Przyznam, że wyglądała jeszcze gorzej nić ostatnio.
- Możemy zaczynać?
- Tak … mam nadzieję, że Pańskie klientki nie będą sprawiały kłopotów.
- O to może być Pan spokojny. Myślę, że możemy darować sobie towarzystwo policjantów.
- Panna Shields czuje się bezpieczniej przy policji.
- Skoro tak … zaczynajmy – weszliśmy wszyscy do sali i zajęliśmy miejsca.
- Może na sam początek przypomnę co grozi Pańskim klientkom …
- Uważam, że to jest zbędne. Przejdźmy do tego co po co tutaj przyszliśmy.
- Panna Shields zgodziła się na ugodę co jest dla Pańskich klientek najlepszym wyborem.
- Możemy w końcu poznać warunki ugody?
- Oczywiście … moja klientka żąda 1 miliona odszkodowania oraz szczerych przeprosin.
- Co?! - wydarłam się.
- Spokojnie .. to i tak nie jest duża kwota.
- Mam w dupie pieniądze! Mogę jej zapłacić nawet i 2 miliony, ale jej nie przeproszę!
- Ja też nie! - wtórowała mi Janet.
- Myślisz, że jesteś taka cwana?! - wstałam i oparłam się rękami o stół – Dobrze wiem, że grasz przed wszystkimi, ale mnie nie oszukasz! Już raz z nami zaczęłaś i wiesz jak to się skończyło! Chyba nie chcesz jeszcze raz przez to przechodzić, co?
- Proszę porozmawiać ze swoimi klientkami. Jeżeli Panna Baker i Janet nie chcą stanąć przed sądem.
- Rose i Janet .. chodźcie za mną – weszliśmy do innego pomieszczenia – Co wy wyprawiacie, co? Myślicie, że to są żarty? Powinnyście się cieszyć, że zgodziła się na ugodę.
- Dobrze, ale ja nie jestem w stanie jej przeprosić.
- Ja też – odezwała się Janet.
- Nie wiem jak mam do was dotrzeć … jeżeli sprawa trafi do sądu … nie zagwarantuje wam uniewinnienia. Tobie grozi do 5 lat więzienia – powiedział do mnie – A Janet … poprawczak, ale bardziej kurator. Zostawię was same …. przemyślcie to – wyszedł.
- Rose .. co robimy? - zapytała się Janet.
- Nie wiem … ale wiem, że jej nie przeproszę.
- Ja też nie chcę, ale …. też nie chcę, żebyś poszła siedzieć. To był mój pomysł … ja powinnam za wszystko odpowiadać.
- Przestań .. nie mów tak głośno .. ściany mają uszy.
- Ale to prawda …. przyznam się i ..
- Nie! Tak jest dobrze.
- Nie jest! Ja też muszę ponieść konsekwencję swoich czynów .. nie możesz brać wszystkiego na siebie – zobaczyłam, że Mike wszedł.
- Co wy robicie? Przeproście ją i pojedziemy do domu.
- Nie mogę – powiedziałam.
- Czek jest już wypisany … czekamy tylko na was.
- Mike … muszę Ci coś powiedzieć – zaczęła Janet.
- Janet! - podniosłam głos – Rozmawiałyśmy o tym!
- O co chodzi? - dopytywał.
- Bo … bo my nie powiedziałyśmy całej prawdy … kłamałyśmy na policji.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Janet spuściła głowę – Rose? - podszedł do mnie.
- Po co zaczęłaś? - spojrzałam na nią.
- Czy ktoś mi w końcu powie?
- To ja …. to ja wpadłam na pomysł pobicia Brooke i wszystko przygotowałam.
- Co?!! Nie wierzę – złapał się za głowę – To dlaczego Rose jest o wszystko oskarżona?
- Zabroniła mi mówić prawdę – spojrzał się na mnie.
- To prawda?
- Tak … chciałam uchronić Janet, dlatego kazałam jej kłamać.
- Czułem, że coś ukrywacie …. nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie, Janet.
- Przepraszam Cię.
- Na tobie też się zawiodłem.
- Wiem, ale nic im nie mów. Niech zostanie tak jak jest.
- Co ja z wami mam …. wiecie co? Mam tego dość! Wracam do pozostałych, a wy róbcie co chcecie – wyszedł.
- Co teraz?
- Teraz Mike się obraził.
- Chodzi mi o Brooke …. nie wiem jak ty, ale ja … chcę, żeby to się już skończyło.
- Ja też … mogłyśmy lepiej to zaplanować … wiesz co mam na myśli.
- I siedzieć za morderstwo?
- Po pierwsze najpierw by musieli znaleźć ciało, a po drugie kto by nas podejrzewał?
- Też racja, ale teraz musimy to zakończyć.
- Chcesz ją przeprosić?
- Nie chcę, ale musimy – westchnęłam. Chodziłam w tą i z powrotem, myśląc.
- Dobra … niech będzie – wróciłyśmy do pozostałych.
- Podjęłyście decyzję? - zapytał się nasz obrońca.
- Tak – odpowiedziała Janet – Zgadzamy się na warunki Brooke … pod jednym warunkiem – zdziwiłam się – Przeprosimy ją jeżeli Ona przeprosi Michaela za kłamstwa, które na niego wygadywała – szeptali do siebie.
- Zgoda, ale najpierw poprosimy o czeka i przeprosiny, a potem Panna Shields przeprosi Pana Jacksona – Mike dał mu ten czek – Drogie Panie – podeszłam do nie razem z Janet.
- Nie tak blisko – powiedziała.
- P .. przepraszamy – powiedziałam razem z Janet. Ledwo mi to przeszło przez gardło.
- Teraz Ona – stanęliśmy z boku bo tak nam kazali, a Ona podeszła do Michaela.
- Przepraszam …. chciałam tylko, żebyś zwrócił na mnie uwagę.
- Udało Ci się to … nie tylko ja zwróciłem na Ciebie uwagę.
- Wiem, ale, czy to jest powód, żeby mnie tak potraktować? Spójrz co ze mną zrobiły – zaczęła płakać. Na Michaelu nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. A ja miałam wielką ochotę jej przywalić za ten cyrk.
- Wystarczy już tego. Czy możemy już stąd iść? - zapytał i odszedł od Brooke.
- Nic nie powiesz? - zatrzymała Go Brooke, łapiąc za ramie. ''Lepiej weź tą łapę'' – pomyślałam.
- Nie chciej, żebym powiedział to co myślę. Możemy już iść?
- Tak .. już wszystko załatwione.
- Świetnie – wszyscy, oprócz Brooke i jej adwokata, wyszliśmy z pomieszczenia. Byliśmy w połowie korytarza, gdy usłyszeliśmy.
- Kocham Cię! - krzyknęła Brooke. Michael stanął w miejscu. Wszyscy się na niego patrzyli.
- Że co proszę? Coś ty powiedziała?! - już się kierowałam w jej stronę.
- Rose – Mike mnie złapał w pasie – Chodź – szliśmy w stronę samochodu.
- Jak Ona śmie mówić, że Cię kocha?!
- To nie ma żadnego znaczenia.
- Powinna się leczyć! - resztę drogi przemilczeliśmy. W domu. Mike wydawał się na mnie i Janet, zły. Nie chciałam się z nim znowu kłócić, dlatego milczałam. Cieszyłam się, że ta sprawa już się skończyła, ale nie mogłam sobie darować, że musiałam ją przeprosić. Po kolacji, Michael zamknął się w studiu, a ja poszłam z Janet do ogrodu – Długo się będzie na mnie gniewał?
- Nie tylko na Ciebie jest zły.
- Nom … ale dobrze, że to już się skończyło.
- Dobrze, że zgodziłaś się ją przeprosić. Wiem, że nie było to łatwe.
- Nie było – rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś pół godziny i wróciliśmy do domu. Michael nadal był w studiu. Poszłam wziąć prysznic. Leżałam w wannie i już wiedziałam jak poprawić mu humor. Szkoda, że nie miałam ze sobą tej bielizny co ostatnio. Trudno … i tak wiedziałam, że się nie oprze. Wytarłam się z wody i założyłam bieliznę jaką miałam. Wysuszyłam włosy, popryskałam się perfumami i założyłam na siebie satynowy szlafrok. Zgasiłam światło i usiadłam w fotelu, czekając. Chwilę później drzwi się otworzyły. Nie zapalił światła. Pewnie myślał, że śpię – Czekałam na Ciebie – powiedziałam. Zapalił światło.
- Niepotrzebnie – odpinał koszulę. Podeszłam do niego. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Na pewno? - odpięłam mu do końca koszulę.
- Nie próbuj mnie uwieść.
- Nie muszę próbować – powiedziałam uwodzicielsko i pocałowałam Go w szyje.
- Przestań – widziałam jak z tym walczył. Odsunął mnie od siebie.
- Miałeś mnie ukarać … zapomniałeś? - rozpięłam swój szlafrok – Dzisiaj zasłużyłam sobie jak nigdy … nie sądzisz?
- Sądzę, że … powinnaś przestać – przeszedł obok i zatrzymał się przy szafie, z której wyciągnął dres i podkoszulkę. Co to miało być?
- Świetnie! - zawiązałam sznurek od szlafroka – Wiedziałam, że to nastąpi, ale nie przypuszczałam, że tak szybko.
- O czym ty mówisz? - nie spojrzał na mnie.
- Nie udawaj … przestałam być dla Ciebie atrakcyjna – tak naprawdę, to udawałam. Miałam nadzieję, że to na niego podziała i nie myliłam się. Patrzył się przez chwilę na mnie i podszedł. Przyciągnął mnie do siebie i bardzo namiętnie pocałował.
- Ostrzegałem Cię …. już za późno na wycofanie się.
- Nie mam takiego zamiaru – zarzuciłam ręce na jego kark.
- Idę wziąć prysznic … zaraz wracam – cmoknął mnie i zniknął za drzwiami łazienki. Przyciemniłam światło. Ściągnęłam szlafrok i położyłam się do łóżka. Wyszedł w samym ręczniku na biodrach. Zrobiło mi się gorąco. Podszedł do łóżka – Była Pani bardzo, ale to bardzo niegrzeczna.
- Błagam o litość.
- Przykro mi .. musi Pani ponieść konsekwencję swoich czynów – nachylił się nade mną. Przyciągnęłam Go na siebie. Jedną rękę trzymał na moim biodrze, a drugą się podpierał.
- Co Pan teraz zrobi?
- Przed karą będą tortury … bardzo okrutne.
- Tylko nie to – nie zwrócił na mnie uwagi, tylko zaczął mnie całować po szyi, doprowadzając mnie przy tym do szału. Długo mnie tak torturował.
- Ma Pani dosyć? - spojrzał się na mnie.
- Tak – ledwo wypowiedziałam. Ściągnął ze mnie bieliznę, a potem swój ręcznik. Poddałam mu się całkowicie. Musieliśmy zachowywać się cicho, ale to nie było takie łatwe. Całowaliśmy się, żeby nie było nas słychać. Po wszystkim, położył się obok i wtulił się we mnie, a ja głaskałam Go po ręce, którą mnie obejmował.
- Nigdy więcej nie mów, że przestałaś mi się podobać, czy pociągać. To się nigdy nie zmieni. Pragnę tylko Ciebie.
- Tak naprawdę .. to … droczyłam się z tobą – zrobiłam niewinną minę.
- O ty nie dobra – zaczął mnie łaskotać, ale szybko przestał, żeby nikogo nie obudzić. Położyłam głowę na jego torsie – Jest nam tak dobrze razem. Nie chcę bez Ciebie żyć.

- A ja bez Ciebie – pocałowaliśmy się i poszliśmy spać.

11 komentarzy:

  1. Wyłapałam jeden błąd, czy też raczej literówkę podczas rozmowy Rose z rodzicami:
    -Mięliśmy, ale wy wszystko zburzyliście. Jak zawsze z resztą.

    Myślałam, że warunkiem ugody Brooke będzie Michael ha, ha, ha a tu takie zaskoczenie, tyko kasa i kasa! Jak powiedziałam MIchaelowi, ze go kocha to sama miałam ochotę władować się do opowiadania i zrobić z nią porządeczek!
    Rozdział ciekawy i cieszę się, że skończyło się dla Janet i Rose tylko na kasie i przeprosinach, bałam się, że wsadzisz Rose do więzienia i Michael będzie musiał odwiedzać ją w więzieniu ;P

    pozdrawiam
    ~Invincible

    P.S. swoją drogą jakbyś miała ochotę to zapraszam do mnie:
    http://ireneinvicncible.blogspot.com
    Czekam na wytykanie błędów i takich tam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka. Cieszę się że historia z Brook się tak skończyła. Dobrze że jednak poszły na ugodę. Nie mogę się doczekać następnej notki.
    Jacksonka xD
    Ps. Proszę nie morduj mnie. :D Chcę żyć. Jeszcze parę notek i zrozumiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna notka a mnie tam literówki i błędy ortograficzne nie za bardzo obowiązują bo jestem dysortografikiem i dyslektykiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza ta scena końcowa. Też chciałabym takie tortury :))))
    Dobrze, że sprawa z Brooke jest już zakończona i że obyło się bez więzienia :)))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj pisałam, że wejdę to i jestem, tylko nie na moim koncie google bo nie jestem u siebie na necie tylko u wujka :)
    Już myślałam, że to się serio źle skończy dla Rose i Janet, ale na szczęście jest dobrze. Końcówka najlepsza hue hue hue hue xD
    Czekam z niecierpliwością na nową i życzę Ci aby dobry humor wrócił! :)

    Pozdrawiam, Emaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. super jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu a ja to dopiero teraz przeczytałem no nie źle. gdy brooke powiedziała, że go kocha sam nie wiem, lae chciało mi się śmieć, przywalić jej choć nie bije kobiet, i.... sam nie wiem. Fajnie by było poznać taką Rose, no i być Michaelem( z resztą kto by nie chciał być nim lub go znać) Notka superaśna poprostu powiem co myśle I Love It!
    Michael

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie na mjteam nowa ;D
    Zapraszam!

    Emaa ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. te sceny miłosne są takie urocze... moja wyobraźnia działa :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jenn, no w takim momencie przerywać noo :P Bój się Boga :P
    Bożesz, Ja chcę być na miescu Rose i też mieć takie tortury i nawet gorsze. Ale pod warunkiem, że ich właścicielem będzie nikt inny jak sam Michael :P

    No ale do rzeczy :P
    Na początek.

    Ahhh.. Zazdroszczę Rose, że Michael ją codziennie tak zabiera na plan i ma okazję widzieć jak nagrywają Beat It <3 Szczęściara :) No i ta troska Michaela o Rose :P Robi to specjalnie zabierając ją ze sobą. a Rose ma korzyści z tego :P

    HA! A wgl Rose jaka zazdrosna o Michaela jak zobaczyła ta kosmetyczkę jego :P

    „- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie.
    - Yyy … przepraszam .. chciałem z kimś porozmawiać – wstał i szybko się ulotnił.
    - Zaczepiał Cię?
    - Nie … jesteś przewrażliwiony.
    - Ostrożny, kochanie – cmoknął mnie.
    - A nie przypadkiem zazdrosny?
    - I kto to mówi – zapomniałam wspomnieć, że tak samo jesteśmy o siebie zazdrośni.”

    - hahaha, zazdrosny jak nic tylko się nie przyzna :P Jedno warte drugiego :P


    „- Mój zdolny Misiaczek.
    - Ale wiesz, że misie lubią słodkie.
    - Kupię Ci miód.
    - Nie chcę miodu.”

    - hahaha :D Jak ja uwielbiam jak oni się tak droczą :D <3
    Ta rozmowa mnie powaliła :D

    „- Och wybaczcie – do holu weszła mama Mike'a. Odsunęliśmy się od siebie, zawstydzeni”

    - Kath to ma zawsze wyczucie czasowe :D No żeby tak bezczelnie przerwać, nooo :D

    Co do rodziców Rose.
    Kurde.. .wkurzają mnie oni trochu... nsjpierw chcą naprawićrelacje z córką, a potem robią jej takie coś... Znów byłoby to samo... Z drugiej strony... Hmm... Sama też nie wiem co myśleć o tym... No w sumie mogliby jeszcze raz spróbować wszyscy w trójkę... W końcu są jej rodzicami...


    „- Oczywiście … moja klientka żąda 1 miliona odszkodowania oraz szczerych przeprosin.”

    - chyba sobie żartuje, że Rose będzie ją przepraszać.. pff… :P

    Co do tej prawdy...
    A w końcu Janet nie wytrzymała... Dręczyły ją wyrzuty sumienia... Nie mogła tak dalej i w końcu się wygadała Michaelowi... Ale przynajmniej teraz i Michael wie jaka była prawda...

    „- P .. przepraszamy – powiedziałam razem z Janet. Ledwo mi to przeszło przez gardło.”

    - szacun bo mi by w ogóle nie przeszło :P

    „Leżałam w wannie i już wiedziałam jak poprawić mu humor. Szkoda, że nie miałam ze sobą tej bielizny co ostatnio. Trudno … i tak wiedziałam, że się nie oprze.”

    - haha, Rose kombinatorka ;D Ale z dwojga złego dobre i to :D To zawsze jakieś rozwiązanie jest na poprawę humoru :P

    „- Sądzę, że … powinnaś przestać – przeszedł obok i zatrzymał się przy szafie, z której wyciągnął dres i podkoszulkę. Co to miało być?”

    - I to by było na tyle :P A ja już tu siedziałam i napalałam się na coś HOT :P :D xD

    „- Nie udawaj … przestałam być dla Ciebie atrakcyjna – tak naprawdę, to udawałam.”

    - :P No jak ten tekst na facetów działa :P :D

    Jenn, kapitalny odcinek :) Taki nawet z dodatkai HOT'u :D xD
    to mi się podoba :D Możesz tak częściej opisywać :P :D
    Wiesz? ja już się nei mogłam doczekać kiedy dojadę do domu, ogarnę sobie forum i przeczytam kolejny odcinek :)
    świetny jak zawsze :)

    Pozdrawiam
    BAD25 :)

    OdpowiedzUsuń