sobota, 27 września 2014

Bad Girl 58

Witajcie!
Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam, że nie dodałam nic ostatnio. Niestety dopadło mnie przeziębienie i trzyma do tej pory. Prawie dwa tygodnie już. Nie miałam siły na pisanie, ale już powróciłam. Z góry przepraszam za błędy jeżeli są. Za tydzień zapraszam na TLISU ;)
Zapraszam do czytania.

*******************************************************

Gdy otworzyłam oczy, mój misiu jeszcze słodko spał, wtulony w moje włosy. Nie chciałam Go budzić. Delikatnie wydostałam się z jego objęć i poszłam do toalety. Nie ubierałam nic na siebie, bo Mike spał i nie podglądał mnie. Nie przewidziałam tylko jednego, że jak wyjdę, to już nie będzie spał. Wyszłam z łazienki. Leżał z rękami pod głową i uśmiechał się od ucha do ucha. Spaliłam buraka.
- Pięknie wyglądasz.
- Przecież nic na sobie nie mam.
- Dlatego pięknie. Wracaj już do mnie – ruszyłam w stronę łóżka – Ale tylko mnie możesz tak się pokazywać.
- Pomyślę nad tym jeszcze – wskoczyłam do łóżka i położyłam głowę na jego torsie.
- Kochanie .. nie drażnij mnie. Już się przekonałaś, że tygryski potrafią być niebezpieczne.
- Zwłaszcza mój tygrysek – cmoknęłam Go – Nie wstajemy jeszcze?
- Mam inne plany i Pani odgrywa w nich główną rolę – zaczął ''molestować'' moją szyję.
- Kotek .. daj spokój.
- Należy mi się coś po tak długiej przerwie. I pamiętaj .. już nigdy więcej takie przerwy. Nie zgadzam się – zaśmiałam się.
- Zobaczę co da się zrobić. A teraz możesz już przestać?
- Nie bardzo – odnalazł moje usta i wpił się w nie. Nagle … drzwi się otworzyły i do pokoju weszły dziewczyny, czyli Sally i Janet. Były w dobrym humorze. Mike się ode mnie odsunął i okrył się bardziej kołdrą – Co Wy tutaj robicie?
- Ohoh Janet .. chyba przyszłyśmy w nie najlepszym momencie.
- Właśnie widzę. Ale nie przejmuj się. Mój braciszek już taki jest, że nigdy nie ma wyczucia czasu – lekko parsknęłam. Spojrzał się na mnie, a potem znowu na nie.
- Ja nie mam? - odezwał się – To Ty zawsze wchodzisz w nie odpowiednim momencie – powiedział do Janet.
- No przepraszam bardzo. Od teraz będę rezerwowała wolne terminy, gdy będę chciała gdzieś wyjść z Rose.
- W ogóle .. co się tak zakrywasz? - Sally nie pozostała dłużna.
- Bo … yy … nie wasza sprawa. Muszę się ubrać.
- To idź do łazienki – usiadły na kanapie – W czym problem?
- Janet! Możecie wyjść?
- Żebyś rzucił się na Rose? Nic z tego – opadł na poduszki.
- Moje biedactwo – pogłaskałam Go po policzku i starałam się, żeby się nie roześmiać.
- Jeżeli myślicie, że Wasza koleżanka jest taka grzeczna, to się mylicie.
- Mike! Chcesz dostać?
- To powiedź, żeby stąd wyszły i będziesz mogła mnie ukarać.
- Lepiej zostaniemy – Janet nie dawała za wygraną.
- Nie wiem jak Ty, ale ja już jednak wstanę – zaczęłam okrywać się szczelnie kołdrą.
- Ej … a ja?
- Zostaje Ci jeszcze prześcieradło – ależ miał przerażoną minę.
- No nie rób mi tego.
- Jesteś dużym chłopcem i sobie poradzisz – pocałowałam Go w czoło.
- Proszę Cie .. nie zostawiaj mnie z nimi.
- Nic Ci nie zrobią – postaram się szybko wrócić – zdążył się w ostatniej chwili owinąć prześcieradłem, bo właśnie zabrałam kołdrę. Wzięłam czyste ubrania i już miałam wchodzić do łazienki, ale usłyszałam, że mama wchodzi do pokoju. Spojrzała najpierw na Michaela, potem na dziewczyny i zaniemówiła. Mike spalił się ze wstydu.
- Nie za dużo ludzi tutaj?
- Nie mamo. Dziewczyny dotrzymują Michaelowi towarzystwa, gdy ja będę brała prysznic.
- Yhym …. to ja idę robić śniadanie – wyszła.
- Biedni Ci Twoi rodzice Rose – westchnęła Sally.
- Niby dlaczego?
- Bo pewnie nie mogą przez Was spać.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale Wy się zmówiłyście?
- Nie … nie wiedziałam, że zastaniemy taki widok.
- A chwilę później mogłyście zastać inny – puściłam oczko do niego.
- O nie. Od dzisiaj zamykam drzwi na klucz. Zero prywatności. Co to ma być.
- Wy już w nocy mieliście dużo prywatności – dogryzła Sally.
- Sally .. lepiej zajmij się Randym, co?
- Widzę, że świetnie się dogadujecie, więc zostawiam Was samych – zamknęłam się w łazience. Strasznie chciało mi się śmiać z tej sytuacji. Na dodatek wyobrażałam sobie Mike'a jak tam teraz leży i nie wie co zrobić. Dziewczyny potrafiły być okropne. Byłam ciekawa dlaczego przyszły tak wcześnie. Na kolejne zakupy nie miałam ochoty. Wykąpana i ubrana wyszłam z łazienki. Mike chyba w ogóle nie zmienił pozycji, a dziewczyny uparcie siedziały na kanapie. Podeszłam do nich – Możecie zaczekać w salonie?
- Ok .. tylko masz za pięć minut przyjść – zagroziła mi palcem Janet. Wyszły.
- Nareszcie – powiedział i wstał – Skarbie co to miało być?
- Nie mam pojęcia. Sama byłam w szoku, gdy tutaj weszły. Nie umawiałam się z nimi.
- Mówię Ci. Teraz będę zamykał drzwi.
- Hehe .. dobrze, że jednak nic więcej nie robiliśmy – cmoknęłam Go w usta.
- Mało brakowało – przytrzymał mnie ręką.
- Misiu muszę iść do dziewczyn. Ogarnij się i przyjdź do nas na dół.
- Nie wiem czy mam ochotę.
- Oj nie dąsaj się.
- Nie dąsam się .. idę wziąć prysznic. Nie mam co liczyć, że przyjdziesz do mnie? - zrobił smutną minkę.
- Oj kochanie – pocałowałam Go – Innym razem, ok? Mamy gości.
- No dooobra – zaśmiałam się i wyszłam z pokoju. Dziewczyny rozmawiały sobie w salonie z moją mamą.
- Jestem – spojrzały się na mnie.
- No masz szczęście, że tak szybko.
- Janet .. - położyłam dłonie na biodrach – Nie wiem zresztą o czym mówisz – dosiadłam się do nich.
- Oczywiście, że nie wiesz. Sam Cie wypuścił, czy musiałaś iść na ugodę?
- Po co przyszłyście? - zmieniłam temat.
- Widziałyśmy wczorajszą konferencję. No Rose nie sądziłam, że odważysz się wyjść i bronić swojego faceta przed tymi hienami – szturchnęła mnie łokciem Sally.
- Hehe no, a Ty byś nie broniła swojego?
- Ja to nie Ty.
- Dobra dobra. Poczekamy zobaczymy – mrugnęłam do niej. Janet patrzyła się na nas.
- Yyy .. o co chodzi?
- A o nic – Sally chciała się wymigać.
- Wiesz … Sally kręci z Randym i wszystko wskazuje na to, że szykuje nam się kolejna para.
- Serio? W takim razie bardzo mnie to cieszy – byłam zajęta rozmową z dziewczynami i nie zauważyłam kiedy mój facet zszedł na dół. Za to poczułam jego pocałunek na szyi. Odwróciłam się.
- Ładnie to tak zachodzić od tyłu, hmm?
- Byłaś tak zajęta, że nie zwróciłaś nawet na mnie uwagi.
- Oj wybacz misiu.
- Brat .. dobrze Cie w końcu widzieć w spodniach – zaśmiała się Janet.
- Ha-ha-ha bardzo śmieszne. Kotku jadę do studia. Będę gdzieś wieczorkiem, dobrze?
- A mam coś do powiedzenia, że mnie pytasz?
- Hmm … gdybyś bardzo, ale to bardzo chciała abym został, to by się coś wymyśliło – zaczął zbliżać do mnie swoją twarz. Zatrzymałam Go dłonią.
- Nic z tego. Jedź do pracy. I tak masz zaległości. Poza tym ja mam gości.
- Ładne mi goście.
- Ej! - Janet uderzyła Go pięścią w ramię.
- Ała! Pozwolisz, żeby mnie biła? Twojego misiaczka? - zrobił słodką minkę.
- Mój misiaczek jest już dużym chłopcem i sam sobie doskonale poradzi ze swoją siostrą – pogłaskałam Go po policzku – Leć już.
- No ok, ale daj jeszcze dzioba na drogę – namiętnie mnie pocałował. Czułam się niezręcznie przy dziewczynach.
- Fiu fiu – usłyszałam Sally.
- Eghm .. – odchrząknęła Janet – My tutaj jesteśmy.
- To nie patrz – odpowiedział z uśmiechem – Ok ja już naprawdę jadę – pocałował mnie jeszcze krótko – Kocham Cie.
- Ja Ciebie też – wyszedł z domu. Jakiś czas pogadałyśmy i dziewczyny musiały już iść. Janet była umówiona z tym swoim, a Sally poszła do pracy. Ja jako jedyna nie miałam co robić. Postanowiłam wziąć Sisi i iść na spacer. I tak nie miałam nic lepszego do roboty – Chodź malutka. Idziemy na spacerek – rozejrzałam się po pokoju – No ładnie. Czeka mnie niezłe sprzątanie, bo Twój Pan nie wie, gdzie powinny leżeć ciuchy. Dobra .. później się tym zajmę – wzięłam Sisi na ręce i wyszłam z domu. Była ładna pogoda. Poszłam z nią do parku. Czułam, że jestem obserwowana. Ludzie dziwnie mi się przyglądali i czułam się niekomfortowo. Obok mnie przeszły młode dziewczyny. Gdzieś w moim wieku. Spojrzały się na mnie i zaczęły pomiędzy sobą gadać. Zauważyłam, że te dziewczyny idą za mną. Przyspieszyłam. One też.
- Mówiłam, że to Ona – usłyszałam jedną z nich – Zaczekaj! - krzyknęła za mną. Nie miałam takiego zamiaru. Musiałam uciekać, bo mnie goniły. Na drodze stanęły mi inne dziewczyny.
- Stój! - zatrzymały mnie – Po co uciekasz?
- Czego chcecie? - wzięłam Sisi na ręce.
- To Ty jesteś dziewczyną Michaela!
- Nie wiem o czym mówicie – postanowiłam udawać.
- Widziałyśmy Cie w telewizji, więc nie udawaj! On jest mój! Jasne?!
- Wcale, że nie, bo mój! - zaczęły pomiędzy sobą się kłócić. Chciałam wydostać się z tego okręgu – A Ty dokąd?! Jeszcze nie skończyłyśmy!
- Dajcie mi spokój. Nic do Was nie mam.
- Ale my do Ciebie mamy! - doszło do popychanki. Bałam się o małą. Jakoś udało mi się wydostać i dobiegłam do domu. Zamknęłam drzwi z hukiem i na zamek. Mama wyszła z pokoju.
- Co się …. co Ci się stało? - zapytała wystraszona – Dlaczego jesteś taka poobijana i podrapana?
- Powiem, krótko … fanki Michaela.
- Ehh … chodź opatrzę Cie – puściłam Sisi i poszłam z mamą do salonu – Na szczęście nic Ci poważnego nie zrobiły, tylko zadrapania – opatrzyła mnie.
- Dziękuje .. pójdę do siebie. Trochę jestem zdenerwowana.
- Nie dziwie Ci się. Idź, ale przyjdź na obiad.
Mike wrócił wieczorem. Tak jak mówił. Nie przyszedł od razu do pokoju. Chyba mama Go zatrzymała. Leżałam sobie w łóżku i czekałam na niego. Drzwi się otworzyły.
- Już jestem kochanie. Źle się czujesz? - podszedł do łóżka i usiadł na skraju obok mnie.
- Nie – odsłonił moje włosy z twarzy.
- Boże .. co Ci się stało? Ktoś Cie pobił?
- Byłam na spacerze z Sisi i …
- Kto jest za To odpowiedzialny? - wyczułam w jego głosie złość.
- Spotkałam w parku Twoje fanki.
- Boże – przytulił mnie – Moje biedactwo. Przykro mi. Nie powinnaś sama wychodzić .. zwłaszcza po konferencji. Teraz niestety jesteś rozpoznawalna – spojrzał mi w oczy – Przepraszam Cie .. nie chciałem, żebyś miała takie życie.
- Misiu .. - dotknęłam jego policzka – Już o tym rozmawialiśmy, tak? Powtórzę po raz kolejny. Kocham Cie i już się z tym pogodziłam. Chce być z Tobą i nikt tego nie zmieni.
- Ja Cie kocham bardziej – dał mi całusa.
                                                                           
                                                                        ************

Parę dni później.
- Mike .. na litość boską weź się skup – Q już nie miał na mnie siły, ale nic nie mogłem poradzić, że nie mogłem się skupić.
- Przepraszam .. - wyszedłem z pomieszczenia dźwiękoszczelnego.
- Co się z Tobą dzieje? - usiadłem naprzeciwko Q – Masz problemy w związku?
- Nie … właśnie bardzo dobrze nam się układa. Nie wiem co jest.
- Weź może wolne.
- To nie jest dobry pomysł. Mam zaległości .. wiesz o tym.
- Ale masz czas na nagrywanie. Mówiłeś, że chcecie gdzieś wyjechać, tak?
- Tak …. chcemy razem z jej rodzicami, ale Pan Baker musi najpierw załatwić sobie wolne.
- Słuchaj Mike .. dzisiaj chyba nic z tego nie będzie. Jedź do domu. Odpoczniesz i wrócisz jutro. Pozałatwiaj co tam Cie dręczy. Może to coś zmieni.
- No ok. Jeszcze raz Cie przepraszam.
- Nie masz za co – pożegnałem się z nim i wyszedłem na korytarz. Wystukiwałem właśnie numer telefonu do Rose, gdy na kogoś wpadłem. Podniosłem wzrok. Myślałem, że widzę ducha.
- Witaj synu.
- Joseph? Co .. Co Ty tutaj robisz do cholery?! Miałeś być w więzieniu.
- Miałem, ale wyszedłem jak widzisz. Jak tam ta Twoja lalunia? Zdrowa?
- Nie waż się mówić o niej! - przycisnąłem Go do ściany – Jeszcze słowo ..
- A co mi zrobisz? - zaśmiał się.
- Jeszcze się zdziwisz. Wynoś się stąd!
- Wiesz, że to nie koniec. Jeszcze ją dopadnę. Ja zawsze mam to co chcę.
- Tym razem nie dostaniesz tego. Zbliż się chociaż do niej, a Cie zabije .. przysięgam – zacisnąłem zęby. Chciałem już iść, ale mnie zatrzymał.
- Pamiętaj, że mam znam wielu ludzi. To nie muszę być ja.
- Czego ode mnie chcesz?!
- Rozstań się z nią … publicznie.
- Co??? Chyba zwariowałeś. Nigdy tego nie zrobię.
- To się możesz z nią pożegnać. Nie upilnujesz jej.
- Czekaj … - zrozumiałem, że nie wygram z nim – Rozstanę się z nią, ale normalnie .. prywatnie.
- Niech będzie. Ale tym razem to ma być prawdziwe zerwanie. Chyba nie chcesz mnie wkurzyć? - grubiańsko się zaśmiał i odszedł. Boże … muszę to zakończyć. Ale ja nie dam rady. Ona się załamie. Pojechałem do domu Rose. Wiedziałem, że muszę to zrobić od razu, ale jak? Siedziałem jeszcze chwilę w aucie i w końcu wysiadłem. Z bijącym sercem wszedłem do pokoju. Ucieszyła się, gdy mnie zobaczyła.
- Nareszcie. Nie udaje, że się ciesze, że dzisiaj szybciej skończyłeś – przytuliła się do mnie i dała buziaka – Ale co to za mina?
- Posłuchaj … musimy porozmawiać .. bardzo poważnie – usiedliśmy na łóżku – Musimy ….. musimy się rozstać.
- Co?? Żartujesz prawda?
- Niestety nie …. musimy się raz na zawsze rozstać.
- Masz inną tak?! O to chodzi! Już mnie nie kochasz!
- Nie! Kocham Cie do szaleństwa, ale muszę. Nie mogę Ci powiedzieć dlaczego, ale uwierz mi, że robię to dla Ciebie.
- Chyba dla siebie! Jeżeli tego właśnie chcesz, to proszę bardzo! Pakuj się i wynocha! - podszedłem do szafy i zacząłem się pakować. Spojrzałem na nią w drzwiach.

- Przepraszam … nie chciałem tego, ale tak się musi stać – nie odpowiedziała tylko płakała. Pojechałem do hotelu. Napisałem sms'a do tego dziada i się położyłem. Płakałem jak małe dziecko. Miałam tyle planów, a ten sukinsyn wszystko zniszczył. Teraz już nic nie będzie takie samo. Nie bez niej.

18 komentarzy:

  1. Notka jest wspaniała. Kurde, szkoda tylko że Mike i Rose się rozstali przez tego głupiego Josepha. Czekam z niecierpliwością na następną notkę i mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i znów będę razem. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super. Ciekawa. Nie wiem czy czasami nie przeżywam, ale jak oni mogli się rozstać?! I chyba tylko tyle :P
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejną część, gdzie będą razem, a może już nigdy nie będą?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mogę wyrazić swoją opinie to niestety ale to opowiadanie chwilami to kompletny burdel. Najpierw wyjadają sobie z dzióbków misio, tygrysek, kochanie, buzi buzi buzi... do porzygu... A potem jakaś kretyńska rozmowa z Josephem i nagle zerwanie. Między czasie wepchałaś jakieś pobicie przez fanki O.o Poza tym z tego co wyczytalam w ostatniej notce to oni byli razem ledwo 2 miesiace a ona w tym czasie zdazyla byc juz ze 20 razy w szpitalu, zaliczyła porwanie i ze 3 próby zamordowania jej -.- Proponuje bardziej rozłożyc te wydarzenia w czasie a nie upychac wszystko na siłe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram jak najbardziej komentarz wyżej. Zrobiłaś z tego opowiadania Modę na Sukces. Nie liczy się ilość napisanego tekstu, a jakość. Pisz mniej, ale lepiej i dokładniej, a co najważniejsze przykładaj się do tego. Widać, że męczy cię to opowiadanie, więc je zakończ i pisz następne, a nie rób z tego gówna, bo opowiadanie na początku było dobre.

      Usuń
  4. Dlaczego?! Dlaczego musiał to zrobic?! ;( jakim cudem Joseph wylazł z więzienia? Ludzie...
    I tak wiem ze jeszcze bedą razem ;)
    Cieszę sie ze w koncu dodałam nową notkę :))
    Czekam na cuąg dalszy :3
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  5. że cooo ? :O nie noo Michael facet weź ty się ogarnij i nie bądz na smuczce u tatusia...:roll: kurde już było tal fajnie atu takie zakończenie wrrrr papcji niech cie diabli....:roll: :lol: Jenn bardzo fajna notka pisz dalej :D i czekam na foty :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesli kazdy moze wyrazac swoja opinie to ja rowniez chce...moim zdaniem ta notka jak i wszystkie poprzednie jest genialnie napisana! Podoba mi sie styl pisania.. to w jaki sposob to opisujesz Wiola. Rozumiem ze kazdy moze miec wlasne zdanie ale nie musi to byc az taka chamsa krytyka jak co nie ktorzy pisza..ja nie uwarzam ze te opowiadanie jest pelne przepychu..przynajmniej cos sie dzieje. A jesli komus nie odpowiada to Wiola nie zmusza do czytania nikogo. Pisz dalej dziewczyno bo wiele osob uwielbia twojego bloga.
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale te osoby wyżej w pewnym sensie maja rację. Bo upchanie w krótkim okresie czasu wielu wydarzeń jest bezsensowne, bo od razu widać jak bardzo jest naciagane. A nie o to chodzi. Czasem faktycznie warto zrobić krótszy odcinek, a lepszy jakościowo, dopracować go, żeby nie bylo wpadek.

      Usuń
  7. Przeczytałam ;)
    Przy pierwszej części opka uśmiałam się setnie :D No Jalet i Sally to już nie mogły wejść w lepszym momencie :D
    Biedna Rose i Michael :D Całkiem nadzy pod kołderką :D
    Mina Michaela - Bezcenna :D
    Rose jak mogłaś mu tą kołderkę zabrać kobietko :D
    Aaaahh... jak miło się czyta tą ich czułość :) te chwile są najpiękniejsze pod słońcem :)

    Co do drugiej części... Jstem zdruzgotana i w szoku... Michael noo... jak mogłeś od tak z nią zerwać bo tatusiek tak chce...
    A wgl to jakim prawem on z kicia wylazłja się pytam :O :O Nie wierzę... Trzeba go tam z powrotem wsadzić.... Tak nie może być....

    Wiolcia, pisz dajej bo ciekawa jestem jak to się dalej podzieje.
    Nie czyta postów jakichś dzieci neostrady co się imnudzi i piszą takie komenty..... :/ :roll:

    Pozdrawam BAD25

    OdpowiedzUsuń
  8. Co to Anonimów u góry..
    Mam cośdo zarzucenia.. Jeśli Wam sie coś nie podoba to po kija czytacie, co? Takie komentarze to zachowajcie dla siebie... Jak widzicie Jenn siębardzo stara i jak na mój gust pisze na prawdę bardzo fajnie. Mnie to nie przeszkadza, że cośjest poplątane jak to ujeliście.... Mnie się podoba taki bieg wydarzeń bo przynajmniej trzyma czytelników w napięciu.
    Jak się wam t nie podoba to nie czytajcie dalej... Proste... A przynajmniej nie umieszczajcie takch komentów... Ok, ja rozumiem, że każdy ma prawdo do swojego zdania... Ale wszystko ma swoje granice, tak? Więc komentujcie ale z umiarem.. Albo nie komentujcie w ogóle....

    BAD25

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego niby mam NIE CZYTAĆ i NIE KOMENTOWAĆ? Jeśli się komuś tylko coś trochę nie podoba to od razu ma zakaz pisania? Tobie nie przeszkadza i rozumiem to, a mi akurat przeszkadza więc to pisze. A opowiadanie cały czas czytam i wchodze tu co tydzien żeby sprawdzic czy jest coś nowego. Chodzi o sam fakt tego że nikt w 2 miesiące nie zdołałby tyle rzeczy zrobić, przezyc itp... Argument że ''przynajmniej coś się dzieje'' jest bardzo słabym argumentem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. No dobra.. Ale Wiola się stara... A opek to nie jest rzeczywistość i w nim może zdarzyć się wszystko jak chce i kiedy chce. Ona ma prwdo do tego by tak pisaćbo tak chce jej wyobraźnia.
    No więc jak czytasz, to może łagodniej złóż komentasz, a nie do tego stopnia, że dziweczyna się przez Was załamie i straci sens pisania... Tylko ją dołujecie zamiast wspierać.... A może zamiast tego należy DOCENIĆ to jk pisze i jaki ma styl pisania. Bo myślę, że to jest najważniejsze, prawda?
    To, że ma pomysł, polot i chęci. Bo wcale nie musiała zakłądać bloga. A jednak to zrobiła. Z dobrych chęci.... Troszkę wyrozumiałości, dobrze?

    To może Ty też napisz swojego opka i zobaczymy jak on będzie wyglądał wg Ciebie...

    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  11. CO?! Michael nie powinien był tak szybko się poddać! Mam nadzieję, że do siebie wrócą...
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  12. Super że jest nowa! Nie rozumiem czemu Mike się poddał, podjął decyzję tak szybko a przecież tak się nie robi! Powinien to zgłosić na policję! Przecież to są groźby! Mam nadzieję że się opamięta. Czekam z niecierpliwością na następną.
    Jacksonka
    Ps. Życzę zdrowia i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogłam przestać się śmiać z tej sceny w sypialni! O tak, my dziewczyny jesteśmy wredne!
    O shit, Joseph! Dlaczego on nie jest w kiciu?!
    W dodatku Mike musiał zerwać z Rose.. Oby wszystko się poukładało.
    Czekam na next, Lolkaaa
    I zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Notka jest super !Tylko zrobiło mi się smutno że ...Mike odszedł...:< co do szalonych anonimów zgadzam sie z Bad25 nie podoba się nie czytam nie odwiedzam nie oglądam a nie klepie, nie będę tłumaczyć jak kozie na rowie ale czy jak nie podoba Ci się program to go oglądasz a potem piszesz opinie do HBO czy Discavery? nie sądzę po-prostu nie oglądasz proponuje zastosować tę metodę i tu. Pozdrawiam Jenn wiesz co o tym sądzę wracaj do zdrowia i pisz pisz pisz !

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurdeee...
    Mam nadzieje ze wszystko sie wyjasni i beda razem. :(
    Dlugo cos nie piszesz :/
    PROSZE, BLAGAM O CIAG DALSZY! :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :)
    Na początku nie rozumiałam, nie chciałam zrozumieć Michaela. Jego zachowania. Skoro ją kocha to powinien o nią...emm..walczyć?
    Ale potem pomyślałam ,, On ją kocha, i dlatego z nią zerwa. Dla jej dobra, dla ich dobra'' Jedyne do czego mogę się przyczepić to tylko tyle, że Michaela za szybko z nią zerwał. Ale z drugiej strony to na co miał czekać? Widzę powyższe komentarze to... Nie wiem bardzo dokładnie co było wcześnie w opowiadaniu. Musisz mi wybaczyć ale nie jestem w stanie nadrobić od tak 57 rozdziałów :) Postaram się to nadgonić.
    Wiem, że masz swoje zdanie i wyobraźnie i dzięki temu na pewno wiesz co robisz :)
    Cóż.... podoba mi się ten rozdział :)
    Zapraszam do siebie :
    http://kingpopandkingworld.blogspot.com/

    I weny oraz czasu do pisania :)

    OdpowiedzUsuń