sobota, 30 sierpnia 2014

Bad Girl 57

Witajcie!
Jest! Udało mi się napisać w ostatniej chwili. A już naprawdę myślałam, że nie dam rady, dlatego z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy i wgl, ale nie mam już siły sprawdzać, bo przyszłam z kina z TII i jestem zmęczona. Ale mówię Wam ... znowu to samo uczucie i radość co w 2009 roku jak zobaczyłam Mike'a na dużym ekranie. Mogłabym tak codziennie hehe

Od razu ... Happy Birthday Mickey ;D Nigdy o Tobie nie zapomnę :)

Chciałam dodać tutaj pewne ogłoszenie dotyczące Neverlandu. Proszę zajrzyjcie tam. To ważne:

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=851913724832461&id=698766473480521

No to chyba tyle. Już nie przynudzam i zapraszam na kolejną ;)

P.S. Jak widzicie dodałam szybciej notkę ;) Mam nadzieje, że będziecie wiedzieć dlaczego ;)

******************************************************

Dzisiaj miała odbyć się konferencja prasowa. Byli na nią zaproszeni wszyscy dziennikarze i wiadomo było, że nie przepuszczą takiej okazji. Mike od rana chodził zdenerwowany. Spać za bardzo też nie mógł. Miał wystąpić sam. Powiedział, że nie chce, żebym i ja była w to zamieszana. Miałam na niego czekać w garderobie. Mowę miał już przygotowaną. Bardzo chciałam aby mu uwierzyli. Ta sytuacja była nie do wytrzymania. Siedzieliśmy właśnie w jego garderobie. Oczywiście ja siedziałam wygodnie na jego kolanach. Lada moment miało się zacząć. Widać było, że się denerwował.
- Misiu .. - pogłaskałam Go po policzku – Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Muszą Ci uwierzyć.
- Nic nie muszą .. wiesz o tym.
- Może chcesz …
- Nie .. zostań tutaj. Poradzę sobie.
- No dobrze – przytuliłam się do niego. Drzwi się otworzyły.
- Zostało pięć minut – powiedział Frank – Ogarnij się, bo będziesz cały wygnieciony – spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Frank .. to jest moja sprawa. Zostaw nas – powiedział stanowczo. Wyszedł – Zaczyna już mnie wkurzać.
- Po prostu za mną nie przepada i tyle.
- Ale nie musi od razu tego okazywać. Nie będę tego tolerował.
- Oj daj już spokój. Mam Go gdzieś. Może idź już, bo się spóźnisz i będzie kolejny skandal – zaśmiał się.
- A odprowadzisz mnie?
- Dobrze – wyszliśmy z garderoby.
- Ona tutaj zostaje – powiedział Frank.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić – powiedziałam spokojnie, ale z wyczuwalnym zdenerwowaniem w głosie.
- Rose poczeka na mnie tutaj – wskazał na krzesełko. Cieszyłam się z tego powodu, bo mogłam słyszeć jego przemowę, którą nie dał mi przeczytać.
- Jak chcesz – odpuścił i odszedł dalej.
- Mike .. minuta – ktoś powiedział.
- No to idę.
- Trzymam kciuki – pocałowałam Go – Na szczęście – uśmiechnął się i wyszedł do tych sępów. Miałam racje. Wszystko dokładnie słyszałam.
- Dziękuje Państwu za przybycie. Zapewne wiecie dlaczego kazałem zorganizować tą konferencje. Chcę odpowiedzieć na wszystkie kłamstwa jakie ostatnio padają na mój temat. Nigdy nic nie łączyło mnie z Madonną i nie łączy. Dziecko, które nosiła nie było moje. Nigdy z nią nie spałem. Traktowałem ją jak przyjaciółkę i nic więcej. Jest mi bardzo przykro, że straciła dziecko, ale ja nie miałem nic z tym wspólnego. Nie spotkałem się z nią tego dnia ani wcześniej. Nigdy nie podniósł bym ręki na kobietę. Mam nadzieje, że dacie wiarę moim słowom. Nie wyrzekł bym się własnego dziecka. To wszystko z mojej strony. Jakieś pytania?
- Masz dziewczynę?
- Tak .. mam.
- Jesteście szczęśliwi?
- Oczywiście.
- Dlaczego Madonna twierdzi, że byłeś ojcem jej dziecka? - zapytał już inny.
- Nie mam pojęcia. Byłem z nią na rozmowie w towarzystwie mojej dziewczyny, ale Ona ciągle twierdziła, że Ono jest moje.
- Spałeś z Madonną jak byłeś już w związku ze swoją dziewczyną? - Mike nie odpowiedział od razu. Pewnie nie spodziewał się takiego pytania.
- Już mówiłem, że nigdy z nią nie spałem.
- Co na to Twoja dziewczyna, że miałeś zostać tatą z inną kobietą? - ten sam dziennikarz nie dawał za wygraną.
- Moja dziewczyna mi wierzy i ufa.
- Mogłaby sama to powiedzieć?
- Nie. Ona nie ma z tą sprawą nic wspólnego.
- Ale jest tutaj, prawda?
- Już powiedziałem, że macie jej w to nie mieszać – nie mogłam słuchać jak Go atakowali, a zwłaszcza ten jeden. Nie wiele myśląc wyszłam z ''ukrycia''. Mike się odwrócił, bo dziennikarze wydali z siebie dźwięk zdziwienia. Stanęłam przy nim – Co Ty robisz? - powiedział do mnie po cichu.
- Wiem co robię – spletliśmy swoje palce.
- Odpowiesz na kilka pytań?
- Proszę pytać.
- Długo jesteście razem?
- Jakieś dwa miesiące.
- Jesteś szczęśliwa?
- Bardzo … nie myślałam, że spotkam tak kochającego mężczyznę – spojrzałam się na niego. Uśmiechnął się.
- Planujecie mieć dzieci? W ogóle sypiacie ze sobą?
- Tak .. planujemy. A Pan myśli, że patrzymy na siebie przez cały czas? - zrobiło się głupio temu dziennikarzowi – Nasze noce są bardzo dłuuuugie.
- Jak zareagowałaś na ciąże Madonny?
- Normalnie. Miała zostać mamą.
- Ale miała mieć dziecko z Twoim chłopakiem.
- Nie wiem z kim była w ciąży, ale na pewno nie z Michaelem. Wierze mu i wiem, że jeżeli mówi, że to nie jego, to tak jest. Wierzycie jej, bo jest kobietą .. na dodatek straciła dziecko, ale On kłamie … perfidnie kłamie.
- Po co miała by kłamać?
- To już jej zapytajcie. Jeżeli w ogóle powiem prawdę, ale ja bym na to nie liczyła.
- Dobrze. Już wystarczy tych pytań. Dziękuje Państwu – powiedział Mike. Zeszliśmy ze sceny. Zatrzymał mnie jak już nas nie widzieli i pocałował – Byłaś świetna.
- Myślisz?
- Oczywiście, ale nie musiałaś. Nie chciałem, żebyś była w to zamieszana.
- Chyba zapomniałeś, że od początku jestem w to zamieszana, bo z Tobą jestem, kochanie.
- No tak, ale wiesz .. teraz jesteś już osobą publiczną, a chciałem Cie przed tym uchronić.
- Wiesz, że to jest niemożliwe – posmutniał.
- Niestety.
- Jedziemy już stąd – zarządził Frank. Wsiedliśmy do auta. Frank siedział obok kierowcy, a my z tyłu – Odwieziemy Rose do domu i pojedziemy do studia.
- Słucham? - Mike był wyraźnie nie zadowolony – Dzisiaj nie wybieram się do studia.
- Wybierasz – całkowicie zignorował słowa Michaela.
- Mike .. jeżeli musisz .. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nic nie muszę. To ja ustalam ile pracuje.
- To może powinieneś mnie zwolnić.
- Coraz częściej nad tym myślę – spojrzał na Michaela, który był śmiertelnie poważny.
- To gdzie w końcu jedziemy? - zapytał się zdezorientowany kierowca.
- Do Rose.
- Ok.
- Wiesz, że wypadłeś świetnie? - powiedziałam.
- Naprawdę?
- Tak … jestem z Ciebie dumna – wiedziałam, że chciał to usłyszeć i naprawdę tak uważałam.
- A ja nie spodziewałem się, że odważysz się wyjść i to wszystko powiedzieć.
- Wiesz, że mówiłam tylko prawdę – pocałowaliśmy się.
- Oj tak – przyciągnął mnie do siebie – Co powiedział lekarz o .. no wiesz?
- Mike .. nie jesteśmy sami.
- Oj tam .. wszyscy tutaj obecni są dorośli – pocałował mnie w szyję.
- Opanuj się tygrysie.
- Ale tygrysek jest strasznie głodny.
- Ooo na pewno .. w to nie wątpię. Zapomniałam, że Ciebie trzeba karmić kilka razy w tygodniu.
- No właśnie .. więc proszę mnie nakarmić, bo będę bardzo, ale to bardzo złym tygryskiem – Frank odchrząknął. Spojrzeliśmy się na niego.
- Nakarmię tygryska, ale nie teraz. Mike, bo zgorszysz Franka – zaśmiał się.
- Tak .. na pewno się zgorszy.
- Wszystko możliwe.
- Hmm .. faktycznie. Frank od dawna nie miał kobiety.
- Może zajmij się swoim życiem seksualnym, a moim się nie przejmuj – chyba się zdenerwował.
- Ja swoim też nie muszę się przejmować – dał mi buziaka.
- Mike .. może już wystarczy – przystopowałam Go.
- No dobrze – resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Wiedziałam, że jak wrócimy do domu, to Mike będzie chciał, żebyśmy poszli do mojego pokoju. Musiałam znaleźć jakiś sposób aby Go przekonać, że to nie jest odpowiedni czas. Czekało mnie ciężkie zadanie.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił kierowca.
- Dzięki – wysiadłam pierwsza, a za mną Mike. Zatrzymał się jeszcze i powiedział coś do Franka. Nie słyszałam co takiego powiedział. Ku mojemu zdziwieniu rodzice siedzieli razem w salonie i o czymś dyskutowali.
- Jesteśmy – krzyknęłam od progu.
- No nareszcie – ucieszyła się mama – Chodźcie do salonu – spojrzałam na Michaela, a On na mnie ze zdziwieniem. Usiedliśmy na kanapie.
- O co chodzi?
- Widzieliśmy konferencje w telewizji.
- Myślałem, że wystąpi sam Mike – ojciec nie był zadowolony z mojego występu.
- Bo miał wystąpić sam, ale nie mogłam słuchać jak Go atakują i postanowiłam wyjść do nich.
- Na pewno wiesz co robisz? Teraz mają kolejny kąsek.
- Tato … znam cenę naszego związku i się z tym pogodziłam. Kochamy się i to jest najważniejsze. Oni nie zniszczą tego uczucia. Nie pozwolimy na to – spojrzałam na Michaela.
- Rose ma racje. Życie ze mną nie jest łatwe, ale to nie znaczy, że mamy się rozstać. Zrobię wszystko, żeby nam się udało.
- Richard .. daj już spokój. Przecież widzisz jacy są zakochani.
- Wybaczcie … po prostu wiem jakimi gnidami są dziennikarze i co potrafią zrobić z człowiekiem.
- Ja też o tym wiem – potwierdził Mike – Będę bronił naszej prywatności za wszelką cenę.
- Dobrze .. idźcie już do siebie. Wiem, że chcecie pobyć sami – mama puściła mi oczko.
- Oj mamo – poszliśmy na górę – Nie wiem dlaczego, ale czuje się strasznie zmęczony po tym starciu z tymi .. jak to powiedział mój ojciec? Z tymi ''gnidami'' – Mike się zaśmiał i położył obok mnie na łóżku.
- I bardzo dobrze ich nazwał. Bardzo jesteś zmęczona? - wiedziałam do czego zmierza.
- Ooo tak .. bardzo.
- Ale na pewno aż tak bardzo? - zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Mike … nie teraz ..
- Dlaczego? - nie przestawał.
- To nie jest odpowiednia pora.
- Pora zawsze jest odpowiednia, kochanie.
- W każdej chwili ktoś może wejść.
- Zamkniemy drzwi na klucz – mogłam się tego spodziewać. Każdy argument podważał. Myślałam co by tu jeszcze wymyślić. Już mi rozpinał bluzkę, gdy do pokoju weszła .. Janet. Moje wybawienie – Janet?! Nie umiesz pukać?! - był wyraźnie nie zadowolony.
- Umiem, ale skąd mogłam wiedzieć, że o tej godzinie mojemu braciszkowi zbierze się na amory – wytknęła mu język. Ani myślała wyjść.
- Po co przyszłaś?
- Na pewno nie do Ciebie. Jeszcze czego. Przyszłam do Rose.
- Nie możesz tego przełożyć na później?
- Nie .. za to Ty możesz przełożyć te nieczyste myśli na wieczór. Chodź Rose – pociągnęła mnie za rękę – Tylko najpierw zapnij do końca bluzkę – spojrzała się na swojego brata z rozbawieniem. Wyszłyśmy z pokoju.
- Ratujesz mi życie – powiedziałam do niej po cichu – A właściwie to gdzie idziemy?
- Do ogrodu. Pogadamy sobie – wydawała się jakaś nieswoja. Usiedliśmy na krzesełkach przy basenie.
- Mów co się stało.
- Pamiętasz .. opowiadałam Ci o moim chłopaku.
- Tak .. pamiętam. Co z nim?
- Bo … ja Go bardzo kocham, ale … no nie ufam mu do końca. Na początku tak nie było .. teraz coraz częściej myślę, że nie jest ze mną szczery i … może mieć inną.
- A masz powód, by mu nie ufać?
- Nie .. nie mam …. po prostu mam takie dziwne przeczucia. Może przesadzam .. sama nie wiem.
- Może .. spróbuj porozmawiać z nim szczerze.
- A może powinnam … wiesz o co chodzi.
- Posłuchaj Janet – wzięłam jej dłonie w swoje – Jeżeli chcesz to zrobić tylko po to by dać mu dowód miłości albo, żeby Cie nie zdradził, to nie rób tego. To będzie Twoja najgorsza decyzja jakąś byś podjęła.
- Ale .. nie chcę Go stracić.
- A chcesz już to zrobić?
- Nie – opuściła głowę.
- Więc tego nie zrobisz, jasne? Nic wbrew sobie. Jeżeli naprawdę Cie kocha to zrozumie. Już o tym rozmawiałyśmy. Jeżeli Cie zostawi z tego powodu, to będzie oznaczało, że jest zwykłym palantem i nie był Ciebie wart. Będziesz wiedziała, że jemu chodziło tylko o jedno.
- Dobrze i .. dziękuje po raz drugi – przytuliła się do mnie.
- Heh .. nie ma sprawy. Mam jednak nadzieje, że już nie będzie trzeciego razu w tej sprawie.
- Ja też mam taką nadzieję – porozmawialiśmy jeszcze chwilę z Janet i powiedziała, że musi już jechać. Potem mama zawołała nas na obiad, ale Mike był nie w sosie. Gdy skończył jeść, poszedł do pokoju.
- Co Go ugryzło? - zapytała mama.
- A skąd mam wiedzieć … dziękuje za obiad. Pójdę już do siebie – weszłam do pokoju. Mike siedział w fotelu i był zły. Nie wiedziałam, czy się odezwać. Zaryzykowałam – Jesteś zły na mnie?
- Nie .. - wyciągnął dłoń w moją stronę, żebym podeszła. Gdy to zrobiłam, posadził mnie siebie na kolanach.
- To o co chodzi kotek? A może chodzi o Janet? - lekko się uśmiechnął.
- Też nie … już przywykłem, że ma takie dobre wyczucie czasu – czekałam na dalsze wyjaśnienia – Frank coraz bardziej mnie denerwuje. Teraz też zadzwonił jak rozmawiałaś z Janet i kazał mi przyjechać do studia.
- Pojedziesz?
- Chyba żartujesz … nie będzie mi mówił co mam robić.
- No tak .. - starałam się jakoś poprawić mu humor. Wieczorem już był uśmiechnięty. Domyśliłam się co chodziło mu po tej główce. Rodzice już spali, a ja chciałam wziąć kąpiel – Niedługo wrócę. Wezmę kąpiel.
- A może ja się przyłącze do Ciebie, hmm? - podszedł i objął mnie od tyłu w pasie.
- To nie jest dobry pomysł. Chce się odprężyć.
- Więc ja Ci w tym pomogę – pocałował mnie w szyję.
- O na pewno. Już to widzę.
- Nie wierzysz? Będę grzeczny … oo .. zrobię Ci masaż – poruszył zabawnie brwiami.
- Ryzykowne z mojej strony – udałam, że myślę – No .. dobra … chodź – pociągnęłam Go za rękę. Uśmiech nie schodził z jego twarzy – Odwróć się … muszę się rozebrać, a się wstydzę.
- Od kiedy Ty taka wstydliwa się zrobiłaś? - odwrócił się. Weszłam do wanny.
- Odkąd chcesz mi zrobić jedynie masaż – wytknęłam mu język. Odwrócił się w moją stronę i pozbył się swoich ubrań.
- To się jeszcze może zmienić – szatański uśmieszek wkradł mu się na usta i wszedł do wanny za mną. Na razie był grzeczny, ale czułam, że niedługo to się zmieni – A teraz zrobię Ci masaż – nie kłamał. Faktycznie masował moje barki – Jesteś spięta.
- Co Ty nie powiesz.
- Powiem więcej … cała jesteś spięta – całował mnie po szyi – Wyjdziemy już stąd .. do sypialni?
- Dasz mi się w spokoju popluskać?
- Hmm … nie – znowu zaczął ''molestować'' moją szyję – Kochanie .. no chodź – mruczał mi do ucha – Nie daj się prosić.
- Znowu mam Ci ulec?
- Znowu? Ja już nie pamiętam kiedy to zrobiłaś – miał racje. Minęło już sporo czasu – Chyba, że jeszcze nie możesz, to ok .. zrozumiem – pocałował mnie w policzek na znak, że naprawdę to zrozumie. Zastanowiłam się przez chwilkę.
- Mogę .. - spojrzałam na niego przez ramię.
- Ale .. na pewno?
- Tak …. chodźmy stąd – uśmiechnął się od ucha do ucha i pomógł mi wyjść. Wziął mnie na ręce na co się zaśmiałam i położył na łóżku.
- Zamknij oczy .. zaraz wracam – zrobiłam o co mnie poprosił. Słyszałam jak krzątał się po pokoju i już po chwili kazał mi otworzyć oczy. Światło było zgaszone i w całym pokoju paliły się świece. Zaniemówiłam.
- Mike …
- Ciii .. - położył mi palec na ustach – Nic nie mów …. słowa są zbędne – wisiał nade mną i odnalazł moje usta. Chyba ta przerwa była nam potrzebna. Było cudownie. Zupełnie jak za pierwszym naszym razem. Co ja mówię. Zawsze było cudownie, a teraz … brakowało mi słów. Staraliśmy się być cicho i miałam nadzieje, że nikt nas nie słyszał – Tak bardzo Cie kocham – powiedział, gdy już leżeliśmy w siebie wtuleni i stykaliśmy się czołami.

- Ja Ciebie też misiu .. i to się nigdy nie zmieni .. pamiętaj – złożyłam na jego ustach czuły pocałunek i zamknęłam oczy. Zasnęliśmy wiedząc, że nic nas nie rozdzieli. Żadne kłamstwa, czy plotki. Byliśmy w stanie pokonać wszystko. Wierzyłam w to aż do pewnej chwili ...

10 komentarzy:

  1. Super notka <3 mam nadzieje ze dalej wszystko bedzie sie dobrze układało w ich życiu i oczywiście ze Rose bedzie w ciąży <3 nie moge sie doczekac nowej notki... Kiedy dodasz? ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aahhhh... ale się rozmarzyłam... I jak tu komentować kiedy człowiekowi brakuje słów na opisanie tego wszytkiego :P

      No więc zacznę od począku.

      Super wyszła ta konferencja prasowa. Nawet się nie spodziewałam, że Rose też wyjdzie by odpowiadać na pytania.
      Swoją drogą, media - jak zwykle ciekawskie i głodne hieny.... :roll:
      Czego tu się po nich spodziewać... Wszystko by chcieli wiedzieć.
      hehe, podobała mi się wypowiedź Rose w stronę mediów :P Bardzo trafnie :D

      No i mnei też irytuje Frank.... Za bardzo się żądzi... Chyba mu się trochę role potentegociły.. heh...
      No i nareszcie scena w aucie mrrr....
      I potem w pokoju Rose - i tu się rozmarzyłam na amen i modliłam się tylko, żeby opek nie dobiegał końca :P
      Ah co za romantyk z tego naszego Majkola <3 Ja Cię nie mogę... Świece, zagaszone światło..... I te czułośći... :)

      Wiola... Why? Why w takim momencie? Nie ładnie tak w takim momencie kończyć :grozi paluszkiem: xD xD :D :D

      Jak zwykle ślicznie napisane :) Za każdym razem każda notka mnie czymś zaskakuje i jest sma w sobie magiczna ;)


      P.s. co do kina i TII też byłaaaam :P Ale o tym t doskonale wiesz kochana :D xD xD

      Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę :)

      BAD25

      Usuń
  2. Ale słodko ! Naprawdę piękny koniec. Tylko o co chodzi z tym: Byliśmy w stanie pokonać wszystko. Aż do pewnej chwili...? Teraz będzie mnie zżerać ciekawość :))
    Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze ze związkiem Mickeya i Rose, choć to ostatnie zdanie bardzo zastanawia...
    Czekam na next, Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh...pisze ten komenatrz z bananem na twarzy, nie moge przestac sie usmiechac i policzki mama zarumienione...Wiola co ty mi zrobilas? Heh. Nigdy mnie nie zawodzisz, notka jest naprawde wspaniala! Ta konferencja...super napisana, bardzo podobaly mi sie odpowiedzi Rose zwlaszcza te dluuuuugie noce..wiesz o czym mowie :) eh dla Mike nigdy nie jest zapozno na czulosci...co za tygrys :) no i ja tez jestem ciekawa co oznacza te ostatnie zdanie "Bylismy w stanie pokonac wszystko.Wierzylam w to az do pewnej chwili.." no tym to mnie dopiero zaciekawilas. Nie wiem jak wytrzymam no kolejnej notki miejmy nadzieje ze do tego czasu dzieki tobie na zawal nie zejde:)
    Ps.jak ja sie nie moge doczekac nn! :) a no i oczywiscie...WSZYSKIEGO NAJLEPSZEGO MIKE!
    Pozdrawiam Michaelowa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka jak zwykle GENIALNA. Oczywiście te ich czułości i namiętności. Wspaniałe jest ich uczucie i mnie też trochę przeraziło ostatnie zdanie. Mam nadzieję, że związek Rose i Mickeya się nie rozpadnie. Liczę na na szczęśliwe zakończenie tego spotkania z "gnidami" hehe ;) Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następną notkę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka jak zwykle świetna, wielkie wow, ale jak się rozstają po jakimś momencie to po prostu pozabijam wszystkich wokół ;_;. Miałam też być na TII w kinie, ale jednak nie pojechałam :c. Za ostatnie zdanie serdecznie daję ci kopa w tyłek, bo naprawdę pozabijam jak się rozstaną. Dobrze że Rose wyszła aby pomóc Michaelowi bo nie zdaje mi się żeby bez niej skończyłoby się to dobrze. Ja bym na miejscu Mika wzięła granat i wsadziła do buzi temu który nie dawał odpuścić :3. I te czułe momenty, naprawdę jedno wielkie wow, w twoim opowiadaniu postacie po prostu ożywają. Ja z kolei czekam teraz na następną notkę tu i mam nadzieję, że za tydzień będzie nowa na LISU :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam, czekałam i się doczekałam :) I jak widać opłacało się poczekać. Ta końcówka... Zawsze kończy się w najlepszych momentach ;) Ciekawe co się stanie...?
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Wiem, wiem. Dawno nie komentowałam, czasem nawet nie czytałam, ale już nadrobiłam straty. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
    Świetna notka. Szczerze mówiąc myślałam, że są razem już dłużej...Widzę, że masz pomysł na kolejną notkę :D.

    Pozdrawiam. Marta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna notka i ciekawe zakończenie. Przez to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnej. :D Fajnie, że Michaelowi i Rose się układa. Czekam na następną notkę. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Notka GENIALNA!!
    Po prostu brak mi słów!
    Czekam na next i zapraszam do siebie.
    http://mjopowiadaniafankifawi.blogspot.com/?m=1 :D proszę o szczere komentarze! :D

    OdpowiedzUsuń