wtorek, 21 sierpnia 2018

Bad Girl 72


Zaczęłam otwierać powoli oczy. Poraziło mnie bardzo jasne światło, aż przymknęłam oczy ponownie. Złapałam się za głowę. Poczułam coś na dłoni. Znowu, ale tym razem wolniej otworzyłam oczy i spojrzał na swoją dłoń. Zobaczyłam wkłucie i wenflon podłączony do kroplówki. Rozejrzałam się. Poznałam to miejsce. Instynktownie dotknęłam swojego brzucha i zamarłam.
- Nie!!! - spojrzałam aby się upewnić. Nagle do sali wszedł Mike z kubkiem kawy. Patrzyłam na niego z łzami w oczach – Powiedź, że to nie prawda!! - opuścił głowę i podszedł.
- Kochanie ..
- Nie!! Nie moje dziecko!! - zaczęłam krzyczeć i nie mogłam się uspokoić. Próbował mnie uspokoić i przytulić.
- Proszę Cie .. - też miał łzy w oczach. Po chwili poddałam się i wtuliłam w jego tors. Płakałam i nie mogłam przestać.
- Dlaczego … czemu nasze maleństwo … - przyszedł lekarz bo słyszał jak krzyczałam.
- Dam Pani zastrzyk na uspokojenie.
- Nie. Nie potrzebuje tego. Ja się nią zajmę – Mike nie pozwolił mu i cały czas mnie tulił do siebie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ramionach.
Gdy się obudziłam, wszyscy byli już w sali. Rozejrzałam się po nich bez jakichkolwiek emocji. Było mi wszystko jedno. Każda z tych osób podeszła i powiedzieli jak bardzo im przykro. Ale co z tego. Te słowa nie sprawią, że nasze dziecko będzie dalej żyło.
- Dobra dajcie jej odpocząć – powiedział Mike – Potrzebuje spokoju – wszyscy się pożegnali i zostawili nas samych – Skarbie … spójrz na mnie … - spojrzałam – Wiem co czuje, ale ..
- Naprawdę?! Skąd to możesz wiedzieć?! To ja je nosiłam pod sercem!!
- Jego … - zamilkłam.
- To był .. chłopiec? - pokiwał twierdząco głową – Boże .. - znowu się rozpłakałam – Widziałeś Go?
- Jeszcze nie. Czekałem na Ciebie.
- Nie jestem gotowa .. - spojrzałam w okno.
- Wiem. Poczekamy ile będziesz chciała. Wiesz, że będę przy Tobie … razem to przetrwamy.
- Ale jak? - cały czas miałam łzy w oczach – Jak można przeżyć śmierć swojego dziecka .. nie wyobrażam sobie tego.
- Wiem, że to moja wina .. i ty też o tym wiesz .. - spojrzałam na niego.
- Co Ty mówisz?
- Mogłem Ci nie mówić, że wracam …
- Przestań. Gdybym Ciebie posłuchała i nie wsiadła za kierownicę … nadal by żył … - przytulił mnie.

                                                          *****

Minęło kilka dni po moim przebudzeniu. Nie mogłam dojść do siebie. Co noc płakałam. Lekarz pozwolił mi już wyjść. Bałam się tego tak naprawdę. Jak to będzie, gdy stąd wyjdę. Ubierałam już się do wyjścia. Mike na mnie czekał.
- Będą Państwo chcieli Go zobaczyć? - spojrzeliśmy na siebie.
- Tak .. - odpowiedziałam.
- Dobrze. Będę czekał – wyszedł.
- Dasz radę? - zapytał Mike.
- Nie wiem .. ale chce … chce wiedzieć jak wyglądał .. - ubrałam już się.
- Będę przy Tobie – podszedł i złapał mnie za łapkę. Spojrzałam na to – Kocham Cie. Nic się nie zmieni między nami, tak? - spojrzałam mu w oczy.
- Chciałabym aby nie – przytuliłam się do niego. Nie chciałam, żeby się obwiniał. To nie była jego wina.
Wyszliśmy z mojej sali. Szliśmy już do miejsca, do którego prowadził nas lekarz. Czułam się jakbym szła na ścięcie.
- To tutaj – usłyszałam głos lekarza i się ocknęłam. Zobaczyłam napis na drzwiach ''Kostnica''. Bałam się przekroczyć tych drzwi, ale jednocześnie chciałam Go zobaczyć. Weszliśmy tam. Na metalowym stole zobaczyłam coś małego przykrytego prześcieradłem. Złapałam Michaela za dłoń i niepewnie z nim podeszłam – Gotowi? - oboje pokiwaliśmy głową. Odsłonił nasze maleństwo. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i schowałam twarz w Michaela ramieniu. Poczułam jego dłoń na moim policzku – Zostawię Was – wyszedł. Nie byłam w stanie ponownie spojrzeć, ale czułam taką potrzebę. Przełamałam się i spojrzałam na naszego synka.
- Boże .. jest taki maleńki .. - dotknęłam tej małej rączki – Mama i tata są tutaj … - dziwnie się z tym czułam, a łzy nie chciały przestać lecieć. Spojrzałam na Michaela. Udawał twardego, ale widziałam łzy w oczach – Nie chce Go tutaj zostawiać ..
- Ale .. kochanie …. eh .. jego już nie ma ..
- Nieprawda. On jest nasz – coś mi się wkręciło – Zabieramy Go stąd.
- Przestań. Uspokój się – próbował mnie ogarnąć.
- To nasz syn!! Nagle zapomniałeś?!
- Nie mów tak. Nadal Go kocham i nie przestanę, ale On nie żyję.
- Wynoś się stąd! - zaczęłam uderzać Go pięściami w tors. Złapał mnie za ręce.
- Dość!! - trzymał mnie, żebym się uspokoiła – Czuję to samo co Ty. Uwierz. Ale jedyne co możemy to … pochować Go. Na zawsze pozostanie w naszych sercach – patrzyłam mu w oczy i się przytuliłam.
- Przepraszam … nie wiem co się ze mną dzieje .. - od dnia, w którym się dowiedziałam, miałam straszne skoki nastroju. Raz było mi przykro, a za chwilę potrafiłam się wściekać.
Chwilę przy nim pobyliśmy jeszcze i Mike postanowił, że trzeba już stąd iść.
- Jeszcze chwilka .. proszę. Już więcej Go nie zobaczę. To jest najgorsze – pogłaskałam Go po małej główce.
Ciężko mi było stamtąd wyjść i się z nim pożegnać już na zawsze. Ale musiałam. Pojechaliśmy już do naszego domu, który został wyremontowany. Jakoś nie potrafiłam się z tego cieszyć. Chociaż Mike celowo pokazywał mi cały dom. Chciał zająć czymś moje myśli. Przypomniało mi się, że pokój dla dziecka też został zrobiony. Poszłam tam. Stanęłam w drzwiach i rozejrzałam się. Podeszłam do łóżeczka. Nie powinno być puste, a było. Wzięłam śpioszki do ręki, które kupiliśmy wtedy z Michaelem. Usiadłam w fotelu. Przytuliłam twarz do nich i zamknęłam oczy.

*****

Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie. Więcej info w poprzedniej notce.

niedziela, 19 sierpnia 2018

Ankieta

Mam do Was pytanie. Chcielibyście abym opublikowała swoje pierwsze opowiadanie, które parę lat temu było na moim pierwszym blogu? Nowi nie wiedzą, a starych czytelników, którzy je czytali pewnie już nie ma, dlatego pytam. Nie jest skończone, ale mam napisane 50 stron, wiec bym mogła publikować w między czasie. Byście zobaczyli jakim stylem wtedy pisałam, bo tego nie będę tam zmieniała. Nic nie będę tam zmieniała. Teraz to już nie mój styl bo jednak mam już swoje lata, ale wiecie każdy od czegoś zaczynał. Nie wiem kiedy zacznę, bo bym chciała założyć w tym celu nowego bloga, żeby każde opowiadanie miało swoje miejsce. Jak coś to głosujcie w ankiecie, do której macie niżej link. Tylko te głosy będę brała pod uwagę.
Trzymajcie się. Do zobaczenia mam nadzieje niedługo z nową notką tutaj.