******
Obudziłam się, ale nie otworzyłam od
razu oczu. Przeciągnęłam się jak kotka i na wspomnienia z
dzisiejszej nocy uśmiechnęłam się. To było cudowne i magiczne.
Poszliśmy spać dopiero nad ranem. Ale wyspałam się. Otworzyłam w
końcu oczy i spojrzałam na mojego narzeczonego. Nie spał już.
Przyglądał mi się z uśmiechem.
- Dzień dobry – powiedział.
- Nawet bardzo dobry, ale co tak
oficjalnie? - skradłam mu kilka pocałunków – Od razu lepiej.
- Mmm … taka słodycz od rana?
- Od rana? - spojrzałam na zegarek –
Jest 11:30. Dawno się obudziłeś?
- Hm jakieś pół godzinki, ale nie
nudziłem się. Wiesz dlaczego? Bo miałem najpiękniejszy widok po
przebudzeniu, jaki facet może sobie wymarzyć. Moją przyszłą żonę
– tym razem to On mnie pocałował. Odwzajemniłam. Obejmowałam Go
w pół – Wstajemy? - muskał opuszkami palców moje przedramię.
- Wstawać? Żartujesz? Po takiej nocy?
- Hehe no właśnie po takiej. Na pewno
jesteś wykończona.
- Sprawdźmy, czy jestem – musnęłam
ustami jego brzuszek, a potem szyję.
- Oj coś czuje, że z Pani jest niezła
kocica. A jak ktoś .. - nie dałam mu dokończyć, bo zamknęłam
nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili wgramoliłam się na
niego nie przerywając pocałunku.
- Mam na Pana ogromną ochotę –
spojrzał na mnie zdziwiony.
- Znowu?
- Mhm – usiadłam na jego brzuszku.
Zagryzłam zmysłowo wargę – W nocy był Pan świetny, wie Pan?
- Teraz już wiem – trzymał dłonie
na moich biodrach.
- Ale teraz to ja trochę porządzę,
jeżeli Pan pozwoli – powiedziałam bardzo zmysłowo.
- Hm no nie wiem, czy się na to
zgodzę.
- Ach tak? - podejrzewałam, że znowu
będzie chciał rządzić, ale nie miałam zamiaru mu na to pozwolić.
Nie tym razem. Sięgnęłam po jego pasek od spodni i przywiązałam
jego ręce do oparcia łóżka. Spojrzał na swoje ręce, a potem na
mnie.
- Co Ty …
- Ćśśś … inaczej znowu będziesz
chciał być na górze.
- Ale ja chce Cię dotykać.
- Niech się Pan zrelaksuje –
postanowiłam się trochę z nim podrażnić i muskała ustami jego
szyję, a po chwili tors – Dobrze Panu? - spojrzałam na niego z
dołu.
- Ooo tak .. ale te tortury są okropne
– zaśmiałam się zmysłowo. Wpiłam się w jego usta. Po chwili
poczułam, że obudziłam jego ''przyjaciela'' co mnie ucieszyło.
- Ktoś tutaj się obudził i nie
ukrywam, że czekałam na to.
- Więc proszę się nim odpowiednio
zająć, ale najpierw proszę mnie odwiązać, bo muszę Panią
przygotować
- Ale ja jestem gotowa .. jak nigdy –
powiedziałam mu na ucho. W końcu usiadłam na jego biodrach.
Poczułam Go w sobie i zmysłowo się poruszałam. Widziałam jak się
męczył z tymi związanymi rękami, dlatego pod koniec odwiązałam
pasek. Przybliżył się do mnie, objął w pasie i pocałował.
- Jednak nie była Pani zmęczona –
zaśmialiśmy się po wszystkim.
- Nie mogłam się powstrzymać –
położył się z powrotem.
- Wykończysz mnie – leżałam sobie
na nim z opartymi dłońmi na jego torsie i patrzyłam.
- Uuu .. czyżby starość już Cie
dopadła?
- No wiesz?
- Wiesz .. jak coś to mów .. teraz są
różne tabletki – chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam
– Nie ma czego się wstydzić.
- Za chwilę pożałujesz tych słów –
pogroził mi palcem.
- Ale się boję – wytknęłam mu
język i się zaśmiałam. Nagle znalazłam się na pościeli.
- Ostrzegałem – zaczął mnie
łaskotać.
- Nie! Hahaha! Pro .. proszę …. haha
.. - nie miałam z nim szans – Wariacie! Haha już będę grzeczna!
- przestał i spojrzał mi w oczy.
- Lepiej, żebyś była … kocico .. -
dział mi dzioba. Usłyszeliśmy pukanie i po chwili zobaczyłam
głowę mamy między drzwiami.
- Nie chce przeszkadzać, ale
zejdziecie na śniadanie?
- Tak mamo. Niedługo przyjdziemy.
- Tylko się ubierzcie – uśmiechnęła
się i wyszła.
- Haha .. ciekawe skąd Ona wie, że
jesteśmy nadzy.
- Hmm może dlatego, że nie można się
kochać w ubraniu albo dlatego, że znowu widziała Twój tyłek.
- Co?! - obejrzał się, żeby
sprawdzić. Wybuchłam śmiechem – I co mnie straszysz? Chcesz,
żeby Twój ojciec urwał mi głowę, gdyby się dowiedział?
- Nie zrobił by tego – pogłaskałam
Go po włosach i patrzyłam mu w oczy – Wie, że nie wybaczyłabym
mu tego.
- Jednak jestem szczęściarzem – nie
spuszczał ze mnie wzroku.
- Mylisz się. Bo to ja jestem
szczęściarą, że zwrócił na mnie uwagę sam król.
- Chcesz się teraz ze mą sprzeczać,
hm? Nie radzę, bo i tak przegrasz.
- Hehe no dobrze. Kotek idę wziąć
prysznic. Bądź grzeczny – dałam mu buziaka i wstałam kompletnie
naga i skierowałam się do łazienki. Szłam wolnym i zmysłowym
krokiem. Otworzyłam drzwi łazienki i spojrzałam na niego przez
ramię. Po chwili znikłam w łazience.
******
Patrzyłem za nią jak szła.
Wiedziałem, że mnie kusiła. I dużo mi nie było trzeba, żeby tam
do niej pójść. Jeszcze chwilę poleżałem i gapiłem się w
sufit. A niech to. Wstałem i poszedł do łazienki. Brała już
prysznic. Otworzyłem drzwi kabiny i wszedłem. Objąłem ją od
tyłu.
- A co ty tutaj robisz?
- Dobrze wiesz co. Sama mnie
zaprosiłaś.
- Ja? Nic takiego sobie nie
przypominam.
- Masz krótką pamięć
kotku – nalałem trochę żelu na dłonie i zacząłem myć jej
brzuszek. Oparła się plecami o mnie i odchyliła głowę do tyłu.
Musnąłem jej szyję ustami.
- Mmm .. przyjemnie –
przymknęła oczy. Było jak zawsze cudownie. Aż dziwiłem się skąd
ta jej ciągła ochota. Gdyby była w ciąży, ale nie jest. No nic.
Nie będę się nad tym zastanawiał. Mi to nie przeszkadzało. Wręcz
przeciwnie. Po wszystkim wróciliśmy do pokoju, żeby się ubrać.
- Zachowujemy się jak jacyś
napaleńcy.
- Przeszkadza ci to? -
zapytała.
- Wręcz przeciwnie. No i w
końcu, to nie tylko ja jestem postrzegany jako ten niewyżyty.
- No wiesz co. Zdarzyło mi
się pierwszy raz, a Ty już, że niewyżyta.
- I pewnie nie po raz
ostatni – wyszczerzyłem się.
- Uważaj, bo zedrę Ci ten
uśmieszek z mordki.
- Ale się boję. Chodźmy
już. Jest 14:00 – złapaliśmy się za łapki i zeszliśmy na dół.
- No nareszcie jesteście.
Ale teraz to już raczej zjemy obiad – mama Rose mrugnęła w naszą
stronę.
- To nie moja wina od razu
mówię – broniłem się. Spojrzała na mnie ostrzegająco.
- Kabel.
- Też Cie kocham. Nie bój
się. Rodzice Cie nie ukarzą – powiedziałem jej na ucho.
Usiedliśmy przy blacie i czekaliśmy na obiad. Spojrzeliśmy w
stronę drzwi. Pan Baker usiadł naprzeciwko.
- Zabezpieczacie się? -
mało się nie udławiłem sokiem.
- A co Cie to obchodzi? To
nasza prywatna sprawa.
- Więc? - nie dawał za
wygraną.
- Więc przygotuj się na
to, że w każdej chwili możesz zostać dziadkiem – spojrzałem na
nią, a Ona na mnie.
- Jesteś za młoda na
dzieci.
- Richard daj już spokój.
Ja się cieszę z tego i tylko czekam aż zostanę babcią –
uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Sama nie wiesz co mówisz.
Już zapomniałaś te wszystkie nieprzespane noce?
- Chwila … o czym Ty
mówisz, tato? To będzie nasze dziecko.
- Owszem wasze, ale też
będziemy je słyszeć.
- Yyy jakim cudem?
- Przecież z nami
mieszkasz.
- No tak, ale niedługo to
się zmieni.
- Słucham?
- Mam zamiar kupić dla nas
jakiś dom – wtrąciłem się.
- Ona się nie wyprowadzi.
- Wybacz tato, ale Ty o tym
nie decydujesz. Możliwe, że jeszcze przed ślubem się wyprowadzę.
- Jeszcze zobaczymy.
- Richard – upomniała Go
Pani Baker. Po chwili postawiła przed nami talerze z obiadem –
Smacznego.
- Dziękuje –
powiedzieliśmy jednocześnie i się zaśmialiśmy.
- Jacy zgodni.
- Jak zawsze – pocałowałem
ją – Smacznego Pani Jackson – po tych słowach Pan Baker
przerwał posiłek i na mnie spojrzał.
- Pani Jackson?
- Tak. Przecież zostanie
moją żoną.
- I co z tego? To od razu ma
zmieniać nazwisko?
- Żartuje Pan, prawda? -
też przestałem jeść.
- Równie dobrze może
zostać przy swoim.
- Ale ja przyjmę nazwisko
Michaela. Mojego narzeczonego. Słyszysz? Narzeczonego.
- Ja się na to nie zgadzam.
Jesteś naszą jedyną córką i będziesz miała nasze nazwisko.
- Całkiem się Panu
pojebało w głowie! - zdenerwowałem się i wyszedłem z kuchni.
- Coś powiedział?! -
wyszedł za mną.
- Nie. Tato! - stanęła
między nami – Co to wyprawiasz?!
- Słyszałaś co
powiedział?!
- Tak, ale też słyszałam
co Ty powiedziałeś. Pogódź się z tym, że nie jestem już małą
dziewczynką. Zresztą już dawno temu chciałeś mnie wyswatać, ale
się nie dałam – popatrzył na nas i zły poszedł gdzieś.
- Zajebiste wakacje nie ma
co – powiedziałem nadal wkurzony.
- Chodź do salonu –
złapała mnie za rękę i zaprowadziła do salonu. Usiedliśmy –
Uspokój się już. Niech sobie gada. Ja to mam gdzieś i Ty też
powinieneś. Pooglądamy Tv, ok? - zanim odpowiedziałem włączyła
telewizor. Próbowałem się uspokoić, ale to nie było łatwe.
Czego On ciągle chce? Nagle zobaczyłem, że zaczynają się
wiadomości. Przypomniałem sobie co widziałem wczoraj wieczorem.
Natychmiast zabrałem jej pilota i wyłączyłem.
- Wiesz co? Chodźmy się
lepiej przejść. Co będziemy tracić czas na oglądanie Tv.
- Ok. Masz rację. Ale już
bez nerwów?
- Tak kochanie. Bez nerwów
– wyszliśmy z domu. Mama Rose za nami krzyknęła.
- A obiad?
- Nie jesteśmy głodni –
odpowiedziała Rose i ruszyliśmy na nasz spacer. Na szczęście
udało mi się odciągnąć ją od wiadomości. Ma tutaj wypocząć
od wszystkiego, a nie zamartwiać się tym draniem – Mike?
- Hmm? Wybacz .. zamyśliłem
się.
- Chodź tutaj usiądziemy –
usiedliśmy na piasku pod wielkim parasolem – Mówiłeś poważnie
o tym wspólnym mieszkaniu?
- Jak najbardziej –
pocałowałem ją w policzek siedząc za nią i obejmując. Resztę
czasu spędziliśmy rozmawiając o nowym domu. Widziałem, że już
nie mogła się tego doczekać. Ja tak samo. Znowu się zamyśliłem.
Tym razem o ochronie Rose przed tym psycholem.